[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Może sama o coś zapytała.Nie była pewna.Czy rany córki Seleny - roześmianej, pulchnej małej dziewczynki, tulonej na zdjęciu przez matkę, któraniewątpliwie ją kochała - całkowicie się wygoiły? Do chwili powrotu na plantację LaAngelle Oliviaodpowiedziałaby na to pytanie twierdząco.Teraz zrozumiała jednak, że byłaby to błędna, niezgodna z prawdą odpowiedz.Rana, być może,zablizniła się z wierzchu, ale nie zagoiła do końca.Może powinna obejrzeć zdjęcia, porozmawiać o swojej matce, mieć świadomość jej życia i śmierci, ażebyprawdziwy proces gojenia ran mógł się rozpocząć?- Dobrze się czujesz, Olivio? - zapytał Keith, patrząc na nią z lekkim zatroskaniem.- Tak, dziękuję.Nie przypuszczałam tylko, że te zdjęcia w ogóle jeszcze istnieją.Sądziłam, że wszystkozostało wyrzucone albo zniszczone.Zrobiła głęboki wdech, odwróciła fotografię wierzchem do góry i zmusiła się, ażeby na nią spojrzeć.Doszła do wniosku, że podobieństwo jest niesamowite.Miała niemal wrażenie, że patrzy na siebie oraztrzyletnią Sarę.- Ależ, kochanie! Myślałaś, że pozwoliłabym komuś wyrzucić te zdjęcia? - spytała z wyrzutem ciotka.- Sątwoje.Przez wszystkie lata leżały na strychu.Reszta twoich rzeczy również jest tam nadal- wszystko, coznajdowało się w twoim pokoju owej nocy, kiedy nas opuściłaś.Sama własnoręcznie zapakowałamwszystko do pudeł.- Naprawdę? - Olivia oderwała wzrok od zdjęcia i posłała Callie drżący uśmiech.- Nie mogę uwierzyć, żeciocia to zrobiła - po tym, kiedy was porzuciłam w taki sposób.Dziękuję.I dziękuję za ocalenie zdjęć mojejmatki.- Opuściła wzrok na fotografię, którą trzymała w ręce, a potem ponownie spojrzała na ciotkę.-Myślę, że powinnam je obejrzeć.- Olivio, może usiądziesz tutaj i pooglądasz je razem z Callie? - Keith wstał, zwalniając miejsce w bujanymfotelu.Kiedy zaczęła protestować, uciął jej obiekcje machnięciem ręki.- Sądzisz, że pozwolę Marcie, choćpoczciwa z niej kobieta, przyszykować kolację? Ja, artysta kulinarny?Powiedział to żartobliwym tonem, Olivia odniosła jednak wrażenie, że wyraził na głos własne myśli.Przypomniała sobie, że Keith jest z zawodu kucharzem.Poznał Davida, kiedy obaj - jeden jako kelner, adrugi jako mistrz sztuki kulinarnej - pracowali przed trzydziestoma laty w tej samej restauracji w NowymOrleanie.Keth wskazał jej fotel i zniknął w głębi domu.Olivia nie miała wyboru, musiała zrobić to, na conie była jeszcze całkiem zdecydowana: zająć opuszczone przez niego miejsce, pochylić się nad pudłemze starymi zdjęciami i snuć wspomnienia o matce.Nie była gotowa do tych retrospekcji.Nie w sytuacji, gdy krótkie spojrzenie na własne zdjęcie wtowarzystwie matki wystarczyło, aby poczuła się chora.A pomimo to, jak gdyby powodowana wewnętrznym nakazem, sięgnęła do kartonu i wydobyła ze stosufotografii portret w srebrnych ramkach: ślubne zdjęcie matki, uwiecznionej w dopasowanym kostiumiekoloru kości słoniowej i z bukietem różowych orchidei w dłoni obciągniętej białą rękawiczką.Obok niejJames Archer - wysoki, jasnowłosy i przystojny w swoim ciemnoniebieskim garniturze, z orchideą w klapie- uśmiechał się promiennie do obiektywu.A u ich stóp siedziała na wypchanej pieluchą pupie raczkującadziewczynka.Miała różową, koronkową sukieneczkę, białe buciki i wianuszek z różowych kwiatków naciemnych, miękkich włosach.Ona była tym dzieckiem.Olivia przypomniała sobie nagle z oślepiającą przejrzystością, że ta fotografia stała kiedyś na nocnejszafce matki.Ponownie zakręciło jej się w głowie.- Czy wiesz, że Selena pracowała w naszej firmie, kiedy James ją poznał? - spytała Callie dlapodtrzymania rozmowy.Nie mogąc wydobyć z siebie słowa, młoda kobieta przecząco pokręciła głową.Zdjęcie coraz bardziejciążyło jej w dłoni.Położyła je na kolanach i oparła głowę o fotel [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Może sama o coś zapytała.Nie była pewna.Czy rany córki Seleny - roześmianej, pulchnej małej dziewczynki, tulonej na zdjęciu przez matkę, któraniewątpliwie ją kochała - całkowicie się wygoiły? Do chwili powrotu na plantację LaAngelle Oliviaodpowiedziałaby na to pytanie twierdząco.Teraz zrozumiała jednak, że byłaby to błędna, niezgodna z prawdą odpowiedz.Rana, być może,zablizniła się z wierzchu, ale nie zagoiła do końca.Może powinna obejrzeć zdjęcia, porozmawiać o swojej matce, mieć świadomość jej życia i śmierci, ażebyprawdziwy proces gojenia ran mógł się rozpocząć?- Dobrze się czujesz, Olivio? - zapytał Keith, patrząc na nią z lekkim zatroskaniem.- Tak, dziękuję.Nie przypuszczałam tylko, że te zdjęcia w ogóle jeszcze istnieją.Sądziłam, że wszystkozostało wyrzucone albo zniszczone.Zrobiła głęboki wdech, odwróciła fotografię wierzchem do góry i zmusiła się, ażeby na nią spojrzeć.Doszła do wniosku, że podobieństwo jest niesamowite.Miała niemal wrażenie, że patrzy na siebie oraztrzyletnią Sarę.- Ależ, kochanie! Myślałaś, że pozwoliłabym komuś wyrzucić te zdjęcia? - spytała z wyrzutem ciotka.- Sątwoje.Przez wszystkie lata leżały na strychu.Reszta twoich rzeczy również jest tam nadal- wszystko, coznajdowało się w twoim pokoju owej nocy, kiedy nas opuściłaś.Sama własnoręcznie zapakowałamwszystko do pudeł.- Naprawdę? - Olivia oderwała wzrok od zdjęcia i posłała Callie drżący uśmiech.- Nie mogę uwierzyć, żeciocia to zrobiła - po tym, kiedy was porzuciłam w taki sposób.Dziękuję.I dziękuję za ocalenie zdjęć mojejmatki.- Opuściła wzrok na fotografię, którą trzymała w ręce, a potem ponownie spojrzała na ciotkę.-Myślę, że powinnam je obejrzeć.- Olivio, może usiądziesz tutaj i pooglądasz je razem z Callie? - Keith wstał, zwalniając miejsce w bujanymfotelu.Kiedy zaczęła protestować, uciął jej obiekcje machnięciem ręki.- Sądzisz, że pozwolę Marcie, choćpoczciwa z niej kobieta, przyszykować kolację? Ja, artysta kulinarny?Powiedział to żartobliwym tonem, Olivia odniosła jednak wrażenie, że wyraził na głos własne myśli.Przypomniała sobie, że Keith jest z zawodu kucharzem.Poznał Davida, kiedy obaj - jeden jako kelner, adrugi jako mistrz sztuki kulinarnej - pracowali przed trzydziestoma laty w tej samej restauracji w NowymOrleanie.Keth wskazał jej fotel i zniknął w głębi domu.Olivia nie miała wyboru, musiała zrobić to, na conie była jeszcze całkiem zdecydowana: zająć opuszczone przez niego miejsce, pochylić się nad pudłemze starymi zdjęciami i snuć wspomnienia o matce.Nie była gotowa do tych retrospekcji.Nie w sytuacji, gdy krótkie spojrzenie na własne zdjęcie wtowarzystwie matki wystarczyło, aby poczuła się chora.A pomimo to, jak gdyby powodowana wewnętrznym nakazem, sięgnęła do kartonu i wydobyła ze stosufotografii portret w srebrnych ramkach: ślubne zdjęcie matki, uwiecznionej w dopasowanym kostiumiekoloru kości słoniowej i z bukietem różowych orchidei w dłoni obciągniętej białą rękawiczką.Obok niejJames Archer - wysoki, jasnowłosy i przystojny w swoim ciemnoniebieskim garniturze, z orchideą w klapie- uśmiechał się promiennie do obiektywu.A u ich stóp siedziała na wypchanej pieluchą pupie raczkującadziewczynka.Miała różową, koronkową sukieneczkę, białe buciki i wianuszek z różowych kwiatków naciemnych, miękkich włosach.Ona była tym dzieckiem.Olivia przypomniała sobie nagle z oślepiającą przejrzystością, że ta fotografia stała kiedyś na nocnejszafce matki.Ponownie zakręciło jej się w głowie.- Czy wiesz, że Selena pracowała w naszej firmie, kiedy James ją poznał? - spytała Callie dlapodtrzymania rozmowy.Nie mogąc wydobyć z siebie słowa, młoda kobieta przecząco pokręciła głową.Zdjęcie coraz bardziejciążyło jej w dłoni.Położyła je na kolanach i oparła głowę o fotel [ Pobierz całość w formacie PDF ]