[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czułem, jak misię serce kraje, kiedy zobaczyłem jej minę.Miałemochotę przywalić własnemu szefowi. Jeśli nie zamierzasz zaryzykować i sprawdzić,czy Haley nie jest przypadkiem twardsza niż myślisz,mogę ci tylko współczuć. A co u Todda?Spokojne pytanie Dylana zawisło w próżni.Mo-mentalnie pożałował, że je zadał.Zaatakował własnąsiostrę dlatego, że chciał się bronić przed rozterkamiswojego sumienia. To bardzo dobre pytanie, Dylan.Wstał z krzesła, obszedł biurko i przykucnął.Ichoczy znalazły się na tym samym poziomie.Uścisnąłjej rękę. Przepraszam, Laurel odezwał się przepraszają-cym tonem. Nie zasłużyłaś na to. Skąd wiesz, może zasłużyłam.Odpuściłamsobie Todda.Wkrótce ty postąpisz tak samo z Haley.Zastanawiam się czasem, czy po kilku latach158 Karen Anderssamotności nie pożałujemy przypadkiem swojegozachowania. Ja już tego żałuję, Laurel, ale to nie zmieniapostaci rzeczy.Skinęła głową i spojrzała mu prosto w oczy. Więc jak, braciszku, są jeszcze jakieś fantazje,przy których będziecie razem pracowali? %7łebyś wiedziała.Dwie.W dodatku sam muszęteraz coś wymyślić.A dlaczego pytasz? Wpadł mi do głowy pomysł, który może jejprzypaść do gustu.Dylan przewrócił oczami. Ratunku, Laurel, nie mogę z tobą rozmawiaćo takich sprawach. Chodzi mi tylko o zaaranżowanie pewnej sytua-cji, rozumiesz.Znajdę miejsce, dokąd można się udać,zrobić coś w tym rodzaju.Zaufaj mi.Odetchnął z ulgą.Rozmowa z siostrą o fantazjachseksualnych nie należała do przyjemności. Możesz iść na zakupy? Niewiele mam teraz do roboty odparł głosemstraceńca. Chodzmy.Rozdział 8 Haley! Głos Dylana rozległ się za jej plecami,kiedy szła do jego mieszkania na poddaszu.Nie była przygotowana na taki widok.Kiedy sięodwróciła, zamarła.Przypominała sobie pierwszy raz,kiedy ujrzała Jamesa Deana, i pomyślała, że to sek-sowny facet.Miał wówczas swoją niesamowitą skó-rzaną kurtkę i zachowywał się jak przystało nabuntownika bez powodu.Nigdy nie przypuszczała, że któregoś dnia utrwa-lony w jej pamięci obraz Jamesa Deana zbledniew porównaniu z kimś rzeczywistym.Dylan faktycz-nie na nią czekał, ale nie w mieszkaniu, tylko przedwejściem do budynku.W dodatku opierał się o moto-cykl.Harley davidson, żeby nie było wątpliwości.Jaka tajemnica kryła się w skórzanej kurtce i harleyu,że jej ręce momentalnie się spociły? Ile miała lat, kiedyrycerz na białym koniu nagle zmienił się w muskular-nego osiłka w czarnej skórze, pojawiającego się zni-kąd, aby zawrócić jej w głowie?160 Karen AndersNie tylko ona się na niego gapiła.Przechodzącekobiety nie mogły oderwać od niego wzroku.Spoj-rzenie jego nieprawdopodobnie zielonych oczu węd-rowało w górę i w dół po jej ciele, nie pozostawiającwątpliwości co do intencji ich właściciela.I jeszcze teusta.Tak pełne i apetyczne wargi musiały być stwo-rzone do całowania.Jak strażacy nazywają pożar, który nagle otaczakogoś ze wszystkich stron? Chyba ścianą ognia.Haley poczuła się tak, jakby stanęła wewnątrz ścianyognia i cała płonęła.Jakaś kobieta wpadła na drzwisamochodu, inna zsunęła się z krawężnika i ledwiezłapała równowagę.Staruszka, która wyszła na spa-cer z psem, potknęła się o smycz.Wszystko to można by uznać za komiczne, gdybyHaley udało się roześmiać.Tymczasem zdołała tylkowciągnąć powietrze w płuca, aby wybuchnąć śmie-chem, i zupełnie ją zatkało. Hej, mała, chcesz dosiąść mojego rumaka? spy-tał i wyciągnął rękę, aby ją objąć.Miał na sobie parę obcisłych, czarnych, nabijanychćwiekami ochraniaczy ze skóry, mających zabezpie-czać jego nogi w razie upadku z motocykla.Podspodem widać było równie obcisłe dżinsy.Pod czarnąskórzaną kurtką skrywała się prosta czarna koszulkaz krótkimi rękawami, podkreślająca szeroką, mus-kularną klatkę piersiową.Haley wiedziała, że wpatruje się niego z szerokootwartymi ustami.Uśmiechnął się jeszcze szerzej,obrzucając ją spojrzeniem mającym świadczyć o tym,że jest jego prawowitą własnością [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Czułem, jak misię serce kraje, kiedy zobaczyłem jej minę.Miałemochotę przywalić własnemu szefowi. Jeśli nie zamierzasz zaryzykować i sprawdzić,czy Haley nie jest przypadkiem twardsza niż myślisz,mogę ci tylko współczuć. A co u Todda?Spokojne pytanie Dylana zawisło w próżni.Mo-mentalnie pożałował, że je zadał.Zaatakował własnąsiostrę dlatego, że chciał się bronić przed rozterkamiswojego sumienia. To bardzo dobre pytanie, Dylan.Wstał z krzesła, obszedł biurko i przykucnął.Ichoczy znalazły się na tym samym poziomie.Uścisnąłjej rękę. Przepraszam, Laurel odezwał się przepraszają-cym tonem. Nie zasłużyłaś na to. Skąd wiesz, może zasłużyłam.Odpuściłamsobie Todda.Wkrótce ty postąpisz tak samo z Haley.Zastanawiam się czasem, czy po kilku latach158 Karen Anderssamotności nie pożałujemy przypadkiem swojegozachowania. Ja już tego żałuję, Laurel, ale to nie zmieniapostaci rzeczy.Skinęła głową i spojrzała mu prosto w oczy. Więc jak, braciszku, są jeszcze jakieś fantazje,przy których będziecie razem pracowali? %7łebyś wiedziała.Dwie.W dodatku sam muszęteraz coś wymyślić.A dlaczego pytasz? Wpadł mi do głowy pomysł, który może jejprzypaść do gustu.Dylan przewrócił oczami. Ratunku, Laurel, nie mogę z tobą rozmawiaćo takich sprawach. Chodzi mi tylko o zaaranżowanie pewnej sytua-cji, rozumiesz.Znajdę miejsce, dokąd można się udać,zrobić coś w tym rodzaju.Zaufaj mi.Odetchnął z ulgą.Rozmowa z siostrą o fantazjachseksualnych nie należała do przyjemności. Możesz iść na zakupy? Niewiele mam teraz do roboty odparł głosemstraceńca. Chodzmy.Rozdział 8 Haley! Głos Dylana rozległ się za jej plecami,kiedy szła do jego mieszkania na poddaszu.Nie była przygotowana na taki widok.Kiedy sięodwróciła, zamarła.Przypominała sobie pierwszy raz,kiedy ujrzała Jamesa Deana, i pomyślała, że to sek-sowny facet.Miał wówczas swoją niesamowitą skó-rzaną kurtkę i zachowywał się jak przystało nabuntownika bez powodu.Nigdy nie przypuszczała, że któregoś dnia utrwa-lony w jej pamięci obraz Jamesa Deana zbledniew porównaniu z kimś rzeczywistym.Dylan faktycz-nie na nią czekał, ale nie w mieszkaniu, tylko przedwejściem do budynku.W dodatku opierał się o moto-cykl.Harley davidson, żeby nie było wątpliwości.Jaka tajemnica kryła się w skórzanej kurtce i harleyu,że jej ręce momentalnie się spociły? Ile miała lat, kiedyrycerz na białym koniu nagle zmienił się w muskular-nego osiłka w czarnej skórze, pojawiającego się zni-kąd, aby zawrócić jej w głowie?160 Karen AndersNie tylko ona się na niego gapiła.Przechodzącekobiety nie mogły oderwać od niego wzroku.Spoj-rzenie jego nieprawdopodobnie zielonych oczu węd-rowało w górę i w dół po jej ciele, nie pozostawiającwątpliwości co do intencji ich właściciela.I jeszcze teusta.Tak pełne i apetyczne wargi musiały być stwo-rzone do całowania.Jak strażacy nazywają pożar, który nagle otaczakogoś ze wszystkich stron? Chyba ścianą ognia.Haley poczuła się tak, jakby stanęła wewnątrz ścianyognia i cała płonęła.Jakaś kobieta wpadła na drzwisamochodu, inna zsunęła się z krawężnika i ledwiezłapała równowagę.Staruszka, która wyszła na spa-cer z psem, potknęła się o smycz.Wszystko to można by uznać za komiczne, gdybyHaley udało się roześmiać.Tymczasem zdołała tylkowciągnąć powietrze w płuca, aby wybuchnąć śmie-chem, i zupełnie ją zatkało. Hej, mała, chcesz dosiąść mojego rumaka? spy-tał i wyciągnął rękę, aby ją objąć.Miał na sobie parę obcisłych, czarnych, nabijanychćwiekami ochraniaczy ze skóry, mających zabezpie-czać jego nogi w razie upadku z motocykla.Podspodem widać było równie obcisłe dżinsy.Pod czarnąskórzaną kurtką skrywała się prosta czarna koszulkaz krótkimi rękawami, podkreślająca szeroką, mus-kularną klatkę piersiową.Haley wiedziała, że wpatruje się niego z szerokootwartymi ustami.Uśmiechnął się jeszcze szerzej,obrzucając ją spojrzeniem mającym świadczyć o tym,że jest jego prawowitą własnością [ Pobierz całość w formacie PDF ]