[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Noah chwycił ją za ramię i pociągnął w cichy zaułek. Nie wiem, kim pani jest ani skąd się pani tego dowiedziała, alemusimy porozmawiać  rzucił.Dopiero teraz mogłam przyjrzeć się jej twarzy.Mira? Niemożliwe.Ajednak to była ona, choć młodsza i pogodniejsza niż dziś.Zobaczyłam, jak spotykają się potajemnie wieczorem na kolacji.Oczywiście nie mogli sobie pozwolić na to, żeby ich widziano razem  plotkidotarłyby do mamy w okamgnieniu  więc wybrali leżącą na uboczurestaurację nieopodal przystani promu.Ojciec opowiedział Mirze wszystko:że przez trzy pierwsze lata życia byłam niewidoma, ale nieustannieopowiadałam o kolorach, ludziach i zwierzętach, że tkwiłam głęboko w258RLT przeszłości mojej rodziny, bawiłam się z niewidzialnymi przyjaciółkami i żete zabawy zaczęły się stawać niebezpieczne. Co mówi pańska żona?  spytała Mira nieśmiało. Wszystko lekceważy.Zaprzecza temu, co mówię, i twierdzi, żezachowuję się jak wariat.Starałem się ją przekonać, ale nie chce słuchać, poprostu nie chce. Dalsze słowa znikły w westchnieniu.Patrzyłam, jak na twarzy Miry pojawia się lekki uśmiech.Zrozumiałam,że ta wiadomość ją ucieszyła.Potem ukazały mi się ich kolejne spotkania,ciche kolacje i randki w hotelikach.Mieli romans? Zrobiło mi się niedobrze.Mira przez cały czas okazywała mi przyjazń i pomoc, ale ani słowem niewspomniała o znajomości z ojcem.W końcu zobaczyłam, jak pewnego dnia matka Julie Sutton przywozicórkę do naszego domu.Ojciec znalazł nas w pokoju na drugim piętrze.Siedziałyśmy na podłodze, bawiąc się w przyjęcie.Ja nalewałam nieistniejącąherbatę z wyobrażonego imbryka i gawędziłam z Julie i pluszowymi misiami,które grały gości. Jak ładnie się bawicie, skarbie. Tata uśmiechnął się z ulgą, żeprzynajmniej raz zachowuję się jak normalne dziecko.Potem zszedł na dół.Raptem rozległ się straszny, przerazliwy pisk.Ojciec wpadł do pokoju iujrzał mnie z krwawiącymi rankami na twarzy, walczącą z niewidzialnym dlaniego przeciwnikiem.Ale ja dobrze wiedziałam, z kim się szarpię.Osłaniałam się z krzykiem przed dziewczynką w białej sukience Patience.Jej twarz nie przypominała tej, do której się przyzwyczaiłam.Zmieniła się w groteskową, toczoną przez robaki czaszkę z odchodzącymi odniej strzępami ciała.Jej oczy znikły, czarne oczodoły ziały czernią.259RLT  Nie zaprosiłaś nas!  krzyczała Patience. Nie zaprosiłaś nas naprzyjęcie!Julie płakała, kuląc się w kącie.Wtedy rzuciła się na nią Persephone,drapała ją i popychała, szarpała za sukienkę.W końcu zacisnęła drobnepaluszki na jej szyi.Patrzyłam na to jak w transie.Scena rozgrywała się przed moimioczami, a ja niczego nie pragnęłam bardziej, niż zerwać się z ławki i uciec.Ale nie mogłam się ruszyć.To właśnie te obrazy wymazałam z pamięci.Walczyłam z upiornym przeciwnikiem.Przewracałam lampy,zdzierałam narzuty z łóżek, tarzałam się po podłodze, wrzeszczałam.Ojciecstał jak skamieniały, aż Penelope wpadła na niego.Wtedy wreszcie zdał sobiesprawę z jej obecności.Przyskoczył do mnie, usiłując złapać niewidzialną istotę, która mniedręczyła.Wówczas Penelope zwróciła swój gniew przeciwko niemu.Rzuciłasię na tatę.Podrapała mu twarz i rozdarła koszulę, aż w końcu pchnęła go podścianę koło otwartego okna.Obserwowałam scenę i nie mogłam złapać oddechu.Czułam się jak wkolejce górskiej na chwilę przed zjazdem.W tym zamieszaniu, gdy ja walczyłam z Patience, a tata z Penelope,Persephone dostrzegła dla siebie okazję do działania i wykorzystała ją wypchnęła Julie z otwartego okna.Rzuciłam się do niego.Dziewczynkaspoglądała mi w oczy, spadając.Wypowiedziała bezgłośnie moje imię.Patrzyłam w jej przerażoną twarz, kiedy z mdlącym chrupnięciem uderzyłagłową o kamień.260RLT Ojciec nie widział, co dokładnie się wydarzyło.Wyjrzał na zewnątrz izobaczył leżącą na ziemi Julie Sutton, a potem mnie, ze wzrokiem utkwionymw przyjaciółce. Boże  szepnęłam. Myślał, że ja to zrobiłam!Wypadł z pokoju, zbiegł po schodach i popędził na zewnątrz do Julie.Usiłował ją reanimować.Na próżno, chwilę pózniej umarła.Zadzwonił napolicję i do Suttonów. To dziewczynki  szepnęłam. To one zabiły Julie.Ale mój ojciecsądził, że to ja.Dlatego zabrał mnie z wyspy.Znowu przed oczami stanęła mi wizja.Matki nie było w domu, więcojciec poprosił Mirę, żeby tego wieczora do nas przyszła.Opowiedział jej ozajściu.Do tego czasu, oczywiście, cała wyspa wiedziała o śmiertelnymwypadku w domu Hillów.To Mira obmyśliła plan ucieczki i namówiła tatę doopuszczenia wyspy.Uznała, że to dla niej szansa, by dostać to, czego chciała. Wezmę na siebie winę  powiedział ojciec. Byle tylko nikt nie tknąłHallie.Mira pokręciła głową. Twoja córka znajduje się w śmiertelnym niebezpieczeństwie oznajmiła podstępnie. Czuję to [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl