[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Myślę, że żadenwybielacz na świecie nie poradzi sobie z taką ilością krwi.Po mojej prawej, Lidia wzdrygnęła się i spojrzałam na nią, byzobaczyć, że oczy ma zamknięte, a czoło zmarszczone woczywistym bólu.Kiedy pielęgniarka obróciła nową dziewczynę dowspólnego pokoju, Lidia siadła sztywno obok mnie i zacisnęła ręcena poręczach krzesła tak mocno, że mogłam zobaczyć ścięgna na jejdłoniach.- Wszystko w porządku? Szepnęłam do niej, gdy wózekinwalidzki skrzypiał już w części dla dziewczyn.Lidia potrząsnęła głową, ale jej oczy nie otworzyły się.- Co cię boli?41Moja dusza do straceniaZnowu potrząsnęła głową i zrozumiałam, że ona była dużomłodsza niż przypuszczałam.Czternaście lat, maksymalnie.Zbytmłoda by zostać umieszczona w Lakeside, obojętnie co było z niąnie tak.- Chcesz bym kogoś zawołała? Już wstawałam, kiedychwyciła moją rękę tak nagle, że aż usiadłam powrotem zaskoczona.Była dużo silniejsza niż wyglądała.I szybsza.Lidia potrząsnęłagłową, spotykając się z moim spojrzeniem jej zielonymi oczamizaszklonymi z bólu.Wstała i przeszła sztywno przez pokój jednąręką naciskając silnie na brzuch.Minutę pózniej cicho zamknęły sięza nią drzwi.***Reszta dnia była zamazanym wspomnieniem niedojedzonychposiłków, nieobecnych spojrzeń i zbyt wielu elementów puzzli,które ciężko było nawet policzyć.Po śniadaniu pielęgniarka Nancywróciła do swoich obowiązków, stanęła w wejściu mojego pokoju izadała mi serię bezsensownych, osobistych pytań.W międzyczasiebyłam jeszcze narażona na co piętnastominutowe kontrole więcbyłam już kompletnie sfrustrowana brakiem prywatności.Siostra Nancy: Czy miałaś dziś prawidłową pracę jelit?Ja: Bez komentarza.Siostra Nancy: Czy nadal czujesz chęć zranienia siebie?Ja: Nigdy nie miałam zamiaru.Jestem właściwie bardzouważna by się nie zranićNastępnie, terapeuta o nazwisku Charity Stevens odprowadziłmnie do pokoju z dużymi oknami przy stacji pielęgniarek, by spytaćmnie czemu próbowałam rozerwać sobie gardło własnymi rękoma idlaczego wrzeszczałam tak jakbym chciała obudzić zmarłych.Byłam całkowicie przekonana, że moje wrzaski nieobudziłyby zmarłego, ale ona wydawała się niepocieszona, gdy takjej odpowiedziałam.Nie była tez przekonana, gdy ją zapewniałam,42Vincent Rachelże nie próbowałam się zranić.Stevens usiadła na cienkiej poręczy krzesła naprzeciwkomnie.- Kaylee, wiesz dlaczego tu jesteś?- Tak.Bo drzwi są zamknięte.Zero uśmiechu.- Dlaczego krzyczałaś? Podwinęłam nogi pod siebie,zachowując swoje prawo by pozostać w milczeniu.Nie byłożadnego sposobu by odpowiedzieć na to pytanie i jednocześnie niewyjść na wariata.- Kaylee& ? Stevens usiadła z rękami opartymi na kolanach,czekając.Cała jej uwaga była poświęcona mnie, czy tego chciałamczy nie.- Ja& wydawało mi się, że coś zobaczyłam.Ale tam nic niebyło.To tylko zwykłe cienie.- Zobaczyłaś cienie. To stwierdzenie brzmiało bardziej jakpytanie.- Tak.Wiesz, takie miejsca gdzie światło nie świeci?Podobnie jak w tym szpitalu&- Co było takiego w tych cieniach, że aż krzyczałaś? Stevens wpatrywała się we mnie, a ja gapiłam się na jejwykrzywione usta.Nie powinno ich tam być.Oni okrążyli dziecko na wózkuinwalidzkim, nie dotykali nikogo innego.Poruszali się.Wybierali&Jednak zbyt dużo prawdy zapewniłoby mi tylko więcej czasu wzamknięciu.Miałam nauczyć się jak opanowywać moje ataki paniki, a niewypruwać sobie flaki tłumacząc co je powoduje.- Były& przerażające. Były.Niewyrazne, ale prawdziwe.- Hmm Założyła nogę na nogę w swojej ołówkowejspódnicy i kiwnęła głową jakbym powiedziała coś co należało Rozumiem&Ale ona nic nie rozumiała.A ja nie mogłam sobie nic43Moja dusza do straceniawmówić, by ratować własne życie.Albo moje zdrowie psychiczne,najwidoczniej.***Po lunchu, doktor przyszedł szperać i drażnić mnie całą listąkontrolnych pytań na temat mojej historii medycznej.Według cioci iwujka to był ten lekarz, który naprawdę mógł mi pomóc.Po sesji zterapeutą byłam sceptycznie nastawiona, ale doktor poczynił krokiby temu zaradzić.Dr Nelson: Czy aktualnie bierzesz jakieś lekarstwa?Ja: Tylko to, czym naszprycowali mnie wczorajDr Nelson: Czy masz w rodzinie chorego na cukrzycę, rakalub zaćmę?Ja: Nie mam pojęcia.Mój tata jest poza zasięgiem, by go oto zapytać.Mogę jednak zapytać wujka jak będzie tu dziświeczorem.Dr Nelson: Czy leczyłaś się na otyłość, astmę, drgawki,marskości wątroby, zapalenia wątroby, HIV, migreny, zespołuchronicznego bólu, artretyzmu lub problemy z kręgosłupem?Ja: Czy pyta pan poważnie?Dr Nelson: Czy masz w rodzinie kogoś z zaburzeniamiumysłowymi?Ja: Tak.Mojej kuzynce wydaje się, że ma dwadzieścia jedenlat.Mojej cioci za to wydaje się, że ma osiemnaście.O obupowiedziałabym, że mają zaburzenia umysłowe.Dr Nelson: Czy używasz, bądz kiedykolwiek nadużywałaśkofeiny, alkoholu, nikotyny, kokainy, amfetaminy albo opium?Ja: Och, tak.Wszystkiego.Co innego mogłabym robić nauczelni? W zasadzie, lepiej będzie jak zabiorę swój towar z waszego policyjnego akademika zanim się stąd wymelduję.W końcu, spojrzał w górę znad swoich notatek z kolan ispojrzał mi w oczy.44Vincent Rachel- Zrozum, że w ten sposób sobie nie pomagasz.Najszybciejstąd wyjdziesz współpracując.Abym pomógł tobie, musisz pomócmi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Myślę, że żadenwybielacz na świecie nie poradzi sobie z taką ilością krwi.Po mojej prawej, Lidia wzdrygnęła się i spojrzałam na nią, byzobaczyć, że oczy ma zamknięte, a czoło zmarszczone woczywistym bólu.Kiedy pielęgniarka obróciła nową dziewczynę dowspólnego pokoju, Lidia siadła sztywno obok mnie i zacisnęła ręcena poręczach krzesła tak mocno, że mogłam zobaczyć ścięgna na jejdłoniach.- Wszystko w porządku? Szepnęłam do niej, gdy wózekinwalidzki skrzypiał już w części dla dziewczyn.Lidia potrząsnęła głową, ale jej oczy nie otworzyły się.- Co cię boli?41Moja dusza do straceniaZnowu potrząsnęła głową i zrozumiałam, że ona była dużomłodsza niż przypuszczałam.Czternaście lat, maksymalnie.Zbytmłoda by zostać umieszczona w Lakeside, obojętnie co było z niąnie tak.- Chcesz bym kogoś zawołała? Już wstawałam, kiedychwyciła moją rękę tak nagle, że aż usiadłam powrotem zaskoczona.Była dużo silniejsza niż wyglądała.I szybsza.Lidia potrząsnęłagłową, spotykając się z moim spojrzeniem jej zielonymi oczamizaszklonymi z bólu.Wstała i przeszła sztywno przez pokój jednąręką naciskając silnie na brzuch.Minutę pózniej cicho zamknęły sięza nią drzwi.***Reszta dnia była zamazanym wspomnieniem niedojedzonychposiłków, nieobecnych spojrzeń i zbyt wielu elementów puzzli,które ciężko było nawet policzyć.Po śniadaniu pielęgniarka Nancywróciła do swoich obowiązków, stanęła w wejściu mojego pokoju izadała mi serię bezsensownych, osobistych pytań.W międzyczasiebyłam jeszcze narażona na co piętnastominutowe kontrole więcbyłam już kompletnie sfrustrowana brakiem prywatności.Siostra Nancy: Czy miałaś dziś prawidłową pracę jelit?Ja: Bez komentarza.Siostra Nancy: Czy nadal czujesz chęć zranienia siebie?Ja: Nigdy nie miałam zamiaru.Jestem właściwie bardzouważna by się nie zranićNastępnie, terapeuta o nazwisku Charity Stevens odprowadziłmnie do pokoju z dużymi oknami przy stacji pielęgniarek, by spytaćmnie czemu próbowałam rozerwać sobie gardło własnymi rękoma idlaczego wrzeszczałam tak jakbym chciała obudzić zmarłych.Byłam całkowicie przekonana, że moje wrzaski nieobudziłyby zmarłego, ale ona wydawała się niepocieszona, gdy takjej odpowiedziałam.Nie była tez przekonana, gdy ją zapewniałam,42Vincent Rachelże nie próbowałam się zranić.Stevens usiadła na cienkiej poręczy krzesła naprzeciwkomnie.- Kaylee, wiesz dlaczego tu jesteś?- Tak.Bo drzwi są zamknięte.Zero uśmiechu.- Dlaczego krzyczałaś? Podwinęłam nogi pod siebie,zachowując swoje prawo by pozostać w milczeniu.Nie byłożadnego sposobu by odpowiedzieć na to pytanie i jednocześnie niewyjść na wariata.- Kaylee& ? Stevens usiadła z rękami opartymi na kolanach,czekając.Cała jej uwaga była poświęcona mnie, czy tego chciałamczy nie.- Ja& wydawało mi się, że coś zobaczyłam.Ale tam nic niebyło.To tylko zwykłe cienie.- Zobaczyłaś cienie. To stwierdzenie brzmiało bardziej jakpytanie.- Tak.Wiesz, takie miejsca gdzie światło nie świeci?Podobnie jak w tym szpitalu&- Co było takiego w tych cieniach, że aż krzyczałaś? Stevens wpatrywała się we mnie, a ja gapiłam się na jejwykrzywione usta.Nie powinno ich tam być.Oni okrążyli dziecko na wózkuinwalidzkim, nie dotykali nikogo innego.Poruszali się.Wybierali&Jednak zbyt dużo prawdy zapewniłoby mi tylko więcej czasu wzamknięciu.Miałam nauczyć się jak opanowywać moje ataki paniki, a niewypruwać sobie flaki tłumacząc co je powoduje.- Były& przerażające. Były.Niewyrazne, ale prawdziwe.- Hmm Założyła nogę na nogę w swojej ołówkowejspódnicy i kiwnęła głową jakbym powiedziała coś co należało Rozumiem&Ale ona nic nie rozumiała.A ja nie mogłam sobie nic43Moja dusza do straceniawmówić, by ratować własne życie.Albo moje zdrowie psychiczne,najwidoczniej.***Po lunchu, doktor przyszedł szperać i drażnić mnie całą listąkontrolnych pytań na temat mojej historii medycznej.Według cioci iwujka to był ten lekarz, który naprawdę mógł mi pomóc.Po sesji zterapeutą byłam sceptycznie nastawiona, ale doktor poczynił krokiby temu zaradzić.Dr Nelson: Czy aktualnie bierzesz jakieś lekarstwa?Ja: Tylko to, czym naszprycowali mnie wczorajDr Nelson: Czy masz w rodzinie chorego na cukrzycę, rakalub zaćmę?Ja: Nie mam pojęcia.Mój tata jest poza zasięgiem, by go oto zapytać.Mogę jednak zapytać wujka jak będzie tu dziświeczorem.Dr Nelson: Czy leczyłaś się na otyłość, astmę, drgawki,marskości wątroby, zapalenia wątroby, HIV, migreny, zespołuchronicznego bólu, artretyzmu lub problemy z kręgosłupem?Ja: Czy pyta pan poważnie?Dr Nelson: Czy masz w rodzinie kogoś z zaburzeniamiumysłowymi?Ja: Tak.Mojej kuzynce wydaje się, że ma dwadzieścia jedenlat.Mojej cioci za to wydaje się, że ma osiemnaście.O obupowiedziałabym, że mają zaburzenia umysłowe.Dr Nelson: Czy używasz, bądz kiedykolwiek nadużywałaśkofeiny, alkoholu, nikotyny, kokainy, amfetaminy albo opium?Ja: Och, tak.Wszystkiego.Co innego mogłabym robić nauczelni? W zasadzie, lepiej będzie jak zabiorę swój towar z waszego policyjnego akademika zanim się stąd wymelduję.W końcu, spojrzał w górę znad swoich notatek z kolan ispojrzał mi w oczy.44Vincent Rachel- Zrozum, że w ten sposób sobie nie pomagasz.Najszybciejstąd wyjdziesz współpracując.Abym pomógł tobie, musisz pomócmi [ Pobierz całość w formacie PDF ]