[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jest teraz wolna.- Tak sądzisz? - Uśmiech Perły przyprawiał o mdłości, kiedy patrzyło się na nią z bliska, w żadnymrazie tak nie uśmiecha się człowiek.Wyprostowała się i spojrzała na Zedalę.- Lepiej mnie zabij - powiedziałam poważnie.-Jeżeli nie, obiecuję, że cię zniszczę.Niezależnie odtego, jaką cenę przyjdzie mi zapłacić.- Bez mocy nie możesz nic zrobić - powiedziała Perła- ale zamierzam cię zabić, siostro.Nie widzę tylko powodu, żeby cię zmarnować.Moje dziecipotrzebują praktyki.Skinieniem głowy dała znak małemu, czarnowłosemu chłopcu, temu, w którym nie wyczułamżadnego rodzaju mocy właściwej Strażnikom.Wyciągnął palec i dotknął mnie w chwili, kiedy Zedalaoderwała rękę od mojego czoła.Próżnia.Jego mocą był brak mocy.%7łył i oddychał, lecz to, co go wypełniało, zostało odcięte od korzeni życia;istniał, zawieszony w próżni.Kiedy mnie dotknął, zniknęła przepaść między nami i poczułam, żemoje żywe organy są rozdzierane na strzępy, gubią się w wirze głodnej pustki.Nawet nie mogłamkrzyczeć.%7ładen ludzki dzwięk nie odda agonii rozpadających się na atomy komórek, zmienianych wnicość.To będzie powolne konanie i będę czuła każdą jego sekundę.Miałam umrzeć w sposób bardziej bolesny, niż to sobie kiedykolwiek wyobrażałam, śmiercią bardziejabsolutną niż jakikolwiek inny jej rodzaj.Taką, która pochłonie cały mój byt duchowy, to, co czyniłoze mnie dżinna.Wymaże mnie.I kompletnie nic nie mogłam zrobić, żeby ten proces zatrzymać.12Ta część mnie, która była dżinnem, która pozostała Cassiel, szemrała już tylko resztkami sił, lecz tenszmer nie chciał umierać.Czułam, jak płynie we mnie srebrzystą nitką, zbierając moc, do której znówmiałam dostęp, od kiedy Zedala zdjęła swoją blokadę - ta moc nie mogłajednak przetrwać w starciu z Próżnią wciągającą mnie z siłą czarnej dziury.Organy mojego ciała się rozpadały i cała moc zaczęła koncentrować się w moim bezwładnym,metalowym ramieniu.Nie kierowałam jej tam świadomie; sterował nią instynkt dżinna, pierwotna potrzeba przetrwania.Moja metalowa kończyna odkształciła się i zmieniła w metalowe ostrze, a ono rozcięło więzy, którymiprzymocowano do łóżka moją lewą rękę i nogę.I wtedy dżinn we mnie, moje prawdziwe i zimne ja, przeszył ostrzem powietrze, mierząc w cudownąskorupę Perły.Klinga rozpłatała jej szyję i ciało zwaliło się jak budzący obrzydzenie pusty worek zmięsa - bez organów, kości, mięśni.Tylko ciało.Moc w jego wnętrzu umknęła.Pozostało tylko echo szyderczego śmiechu.Co teraz? Wymierzyłam cios i odcięłam palec uciskający moją czaszkę, który był kanałemprzewodzącym Próżnię w głąb organizmu.Chłopiec krzyknął i upadł.Zabrzmiało to jak głos rannego dziecka, a nie czegoś bezwzględnego ipustego i przez jedną, fatalną w skutkach sekundę zawahałam się z ostrzem gotowym do śmiertelnegociosu.Ta chwila wystarczyła Zedali, żeby przyskoczyć do mnie i złapać mnie za ramię.Eksplozja mocygorącej jak gwiazda zogniskowała się na metalu, rozgrzewając go i zmieniając w ciekły żużel.Odrzuciłam ją, ale było już za pózno; okazja została zmarnowana.Dziecko Próżnia ciągle kuliło się wszoku, ale pozostali mnie dopadli.Chłopiec Strażnik Ziemi położył ręce płasko na mojej klatce piersiowej i zaczął napierać, wciskającmnie w metalową ramę łóżka, potem w drewnianą podłogę pokoju, i jeszcze głębiej w ubitą ziemię.Aż do samej skały.Byłam jak ślepiec, lecz znów miałam moc, więc rozmiękczyłam skałę, zmieniając ją w luzny, sypkipiasek, przez co chłopiec stracił grunt pod nogami.Walczyliśmy zagubieni w ziemi.Próbowałwykorzystać swoją władzę i pogruchotać mi kości, ale tu, w moim środowisku, nie przyszło mu tołatwo.Brakowało mi sił po ataku Próżni i byłam ciągle obolała po tym, co zrobiła mi Zedala.Chłopiecskoncentrował się w końcu na moim słabym punkcie - czułam, jak jego moc naciska na mojąpopękaną czaszkę, próbując ją zgnieść jak skorupkę jajka.Jeżeli udałoby mu się wepchnąć kość domojego delikatnego ludzkiego mózgu, nic już by mnie nie uratowało [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.- Jest teraz wolna.- Tak sądzisz? - Uśmiech Perły przyprawiał o mdłości, kiedy patrzyło się na nią z bliska, w żadnymrazie tak nie uśmiecha się człowiek.Wyprostowała się i spojrzała na Zedalę.- Lepiej mnie zabij - powiedziałam poważnie.-Jeżeli nie, obiecuję, że cię zniszczę.Niezależnie odtego, jaką cenę przyjdzie mi zapłacić.- Bez mocy nie możesz nic zrobić - powiedziała Perła- ale zamierzam cię zabić, siostro.Nie widzę tylko powodu, żeby cię zmarnować.Moje dziecipotrzebują praktyki.Skinieniem głowy dała znak małemu, czarnowłosemu chłopcu, temu, w którym nie wyczułamżadnego rodzaju mocy właściwej Strażnikom.Wyciągnął palec i dotknął mnie w chwili, kiedy Zedalaoderwała rękę od mojego czoła.Próżnia.Jego mocą był brak mocy.%7łył i oddychał, lecz to, co go wypełniało, zostało odcięte od korzeni życia;istniał, zawieszony w próżni.Kiedy mnie dotknął, zniknęła przepaść między nami i poczułam, żemoje żywe organy są rozdzierane na strzępy, gubią się w wirze głodnej pustki.Nawet nie mogłamkrzyczeć.%7ładen ludzki dzwięk nie odda agonii rozpadających się na atomy komórek, zmienianych wnicość.To będzie powolne konanie i będę czuła każdą jego sekundę.Miałam umrzeć w sposób bardziej bolesny, niż to sobie kiedykolwiek wyobrażałam, śmiercią bardziejabsolutną niż jakikolwiek inny jej rodzaj.Taką, która pochłonie cały mój byt duchowy, to, co czyniłoze mnie dżinna.Wymaże mnie.I kompletnie nic nie mogłam zrobić, żeby ten proces zatrzymać.12Ta część mnie, która była dżinnem, która pozostała Cassiel, szemrała już tylko resztkami sił, lecz tenszmer nie chciał umierać.Czułam, jak płynie we mnie srebrzystą nitką, zbierając moc, do której znówmiałam dostęp, od kiedy Zedala zdjęła swoją blokadę - ta moc nie mogłajednak przetrwać w starciu z Próżnią wciągającą mnie z siłą czarnej dziury.Organy mojego ciała się rozpadały i cała moc zaczęła koncentrować się w moim bezwładnym,metalowym ramieniu.Nie kierowałam jej tam świadomie; sterował nią instynkt dżinna, pierwotna potrzeba przetrwania.Moja metalowa kończyna odkształciła się i zmieniła w metalowe ostrze, a ono rozcięło więzy, którymiprzymocowano do łóżka moją lewą rękę i nogę.I wtedy dżinn we mnie, moje prawdziwe i zimne ja, przeszył ostrzem powietrze, mierząc w cudownąskorupę Perły.Klinga rozpłatała jej szyję i ciało zwaliło się jak budzący obrzydzenie pusty worek zmięsa - bez organów, kości, mięśni.Tylko ciało.Moc w jego wnętrzu umknęła.Pozostało tylko echo szyderczego śmiechu.Co teraz? Wymierzyłam cios i odcięłam palec uciskający moją czaszkę, który był kanałemprzewodzącym Próżnię w głąb organizmu.Chłopiec krzyknął i upadł.Zabrzmiało to jak głos rannego dziecka, a nie czegoś bezwzględnego ipustego i przez jedną, fatalną w skutkach sekundę zawahałam się z ostrzem gotowym do śmiertelnegociosu.Ta chwila wystarczyła Zedali, żeby przyskoczyć do mnie i złapać mnie za ramię.Eksplozja mocygorącej jak gwiazda zogniskowała się na metalu, rozgrzewając go i zmieniając w ciekły żużel.Odrzuciłam ją, ale było już za pózno; okazja została zmarnowana.Dziecko Próżnia ciągle kuliło się wszoku, ale pozostali mnie dopadli.Chłopiec Strażnik Ziemi położył ręce płasko na mojej klatce piersiowej i zaczął napierać, wciskającmnie w metalową ramę łóżka, potem w drewnianą podłogę pokoju, i jeszcze głębiej w ubitą ziemię.Aż do samej skały.Byłam jak ślepiec, lecz znów miałam moc, więc rozmiękczyłam skałę, zmieniając ją w luzny, sypkipiasek, przez co chłopiec stracił grunt pod nogami.Walczyliśmy zagubieni w ziemi.Próbowałwykorzystać swoją władzę i pogruchotać mi kości, ale tu, w moim środowisku, nie przyszło mu tołatwo.Brakowało mi sił po ataku Próżni i byłam ciągle obolała po tym, co zrobiła mi Zedala.Chłopiecskoncentrował się w końcu na moim słabym punkcie - czułam, jak jego moc naciska na mojąpopękaną czaszkę, próbując ją zgnieść jak skorupkę jajka.Jeżeli udałoby mu się wepchnąć kość domojego delikatnego ludzkiego mózgu, nic już by mnie nie uratowało [ Pobierz całość w formacie PDF ]