[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Wróć tu, jeśli chcesz się dowiedzieć powiedziałi wyfrakcjonował.Aria wpatrywała się w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stałSoren, i w pustą przestrzeń operowej sali.Na ekranie jej Wizjerazaświeciła się nowa ikona tuż przy ikonie Hessa.Była to biała maska Upiora w operze. 19PEREGRINE Minął tydzień powiedział Reef. Zamierzasz kiedyś o tymporozmawiać?Perry oparł łokcie na stole.Reszta plemienia opuściła kantynę pokolacji, pozostawiając ich samych.Dobiegała do nich muzyka świerszczy,a z ukosa do pomieszczenia wdzierały się snopy chłodnego eterowegoświatła, rozjaśniając ciemne pomieszczenie.Perry raz po raz przejeżdżał palcem przez płomień stojącej na stoleświecy, igrając z ogniem.Kiedy robił to zbyt wolno, bolało.Sztuczkapolegała na tym, by robić to szybko.Nie przestawać. Nie, nie zamierzam odpowiedział, nie spuszczając oczuz płomienia.Przez ostatnich kilka dni wypatroszył i oczyścił z łusek tyle ryb, żepalce przesiąkły mu zapachem morza.Siedział wraz z nocną wartą takdługo, aż przestawał wyraznie widzieć.Naprawił płot, drabinę, dach.Niemógł żądać od Fal, by pracowały dzień i noc, jeśli sam tego nie robił.Reef skrzyżował ramiona. Plemię zwróciłoby się przeciw tobie, gdybyś wyruszył razem z nią.Tak samo gdyby tu została.Była bystra.Przewidziała to.To nie mogła byćdla niej łatwa decyzja, ale postąpiła słusznie.Perry podniósł wzrok.Reef patrzył wprost na niego.W świetleświecy blizna na jego policzku wydawała się głębsza, przez co jego twarznabrała okrutnego wyrazu. Co ty robisz, Reef? Próbuję upuścić z ciebie jad.Masz go w sobie, tak jak ona tamtejnocy.Nie możesz tak żyć, Perry. Mogę.Pewnie, że mogę.Nie obchodzi mnie, co chciała osiągnąć,dlaczego to zrobiła i czy to słuszne, czy nie, rozumiesz? Rozumiem przytaknął Reef. Nie mam nic więcej do powiedzenia. Co komu daje próżnegadanie? To i tak niczego nie zmieni. W porządku powiedział Reef.Perry oparł się na krześle.Napił się i skrzywił.Woda w studni niepoprawiła się jeszcze po ostatniej burzy i nadal smakowała jak popiół.Etermiał wpływ na wszystko.Niszczył ich jedzenie i palił drewno na opał,zanim zdążyło się znalezć w kominkach plemienia.Przenikał nawet dowody.Jedyne, co Perry mógł zrobić, to wysłać wiadomość do Marrona.Teraz nic mu już nie pozostało.Nie było sposobu, by wydostać Talonaz Reverie.Mógł jedynie czekać na powrót Roara i Arii i próbowaćuchronić plemię od śmierci głodowej, ale to mu nie wystarczało.Perry potarł dłonią tył głowy i westchnął. Powiedzieć ci coś? Jasne. Czuję się jak starzec, Reef.Czuję się jak ty. Nie jest łatwo, co staruszku? odparł Reef z uśmiechem. Mogłoby być łatwiej. Perry spojrzał na swój łuk oparty o ścianę.Kiedy używał go po raz ostatni? Jego ramię w pełni już się wygoiło i terazmiał na to czas.Mógłby zdobyć trochę pożywienia.Zwykle mu się toudawało. Chcesz pójść na polowanie? zapytał, czując niespodziewanyprzypływ energii.Nagle polowanie wydało mu się świetnym pomysłem. Teraz? odparł Reef zaskoczony.Było pózno.Dochodziła północ. Myślałem, że jesteś zmęczony. Już nie. Perry ściągnął z szyi łańcuch Wodza Krwi i wrzucił godo torby.Spodziewał się, że Reef zacznie się sprzeciwiać, i wiedział, co nato odpowiedzieć.Nie będzie stawiał głośnych kroków i wcale nie jest zajasno, by poruszać się niezauważenie.Ale Reef wstał tylko i pogodnie sięuśmiechnął. Chodzmy zapolować.Wypełnili swoje kołczany i wybiegli z wioski.Odmeldowali sięHaydenowi, Hyde owi i Twigowi, którzy czuwali na wschodnimposterunku, po czym zwolnili i normalnym krokiem zboczyli ze szlakuw gęsty las.Gdy przeszli ponad sto kroków, zaczęli tropić.Z dala od wioski Perry poczuł, jak jego ciało rozluznia sięw poczuciu ulgi.Robił głębokie wdechy, czując, jak eter kłuje goi szczypie.Spojrzawszy na niebo, dostrzegł to samo jaśniejące pasmo,które przez ostatni tydzień straszyło ich burzą.Z jego powodu las skąpanybył w chłodnej poświacie.Perry poczuł woń nadmorskiej bryzy, któraniosła ze sobą zapach zwierzyny, ale maskowała jego własny.Szedł cicho,wyszukując zapachów, wpatrując się w las, czując więcej energii niż przezcałe ostatnie tygodnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
. Wróć tu, jeśli chcesz się dowiedzieć powiedziałi wyfrakcjonował.Aria wpatrywała się w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stałSoren, i w pustą przestrzeń operowej sali.Na ekranie jej Wizjerazaświeciła się nowa ikona tuż przy ikonie Hessa.Była to biała maska Upiora w operze. 19PEREGRINE Minął tydzień powiedział Reef. Zamierzasz kiedyś o tymporozmawiać?Perry oparł łokcie na stole.Reszta plemienia opuściła kantynę pokolacji, pozostawiając ich samych.Dobiegała do nich muzyka świerszczy,a z ukosa do pomieszczenia wdzierały się snopy chłodnego eterowegoświatła, rozjaśniając ciemne pomieszczenie.Perry raz po raz przejeżdżał palcem przez płomień stojącej na stoleświecy, igrając z ogniem.Kiedy robił to zbyt wolno, bolało.Sztuczkapolegała na tym, by robić to szybko.Nie przestawać. Nie, nie zamierzam odpowiedział, nie spuszczając oczuz płomienia.Przez ostatnich kilka dni wypatroszył i oczyścił z łusek tyle ryb, żepalce przesiąkły mu zapachem morza.Siedział wraz z nocną wartą takdługo, aż przestawał wyraznie widzieć.Naprawił płot, drabinę, dach.Niemógł żądać od Fal, by pracowały dzień i noc, jeśli sam tego nie robił.Reef skrzyżował ramiona. Plemię zwróciłoby się przeciw tobie, gdybyś wyruszył razem z nią.Tak samo gdyby tu została.Była bystra.Przewidziała to.To nie mogła byćdla niej łatwa decyzja, ale postąpiła słusznie.Perry podniósł wzrok.Reef patrzył wprost na niego.W świetleświecy blizna na jego policzku wydawała się głębsza, przez co jego twarznabrała okrutnego wyrazu. Co ty robisz, Reef? Próbuję upuścić z ciebie jad.Masz go w sobie, tak jak ona tamtejnocy.Nie możesz tak żyć, Perry. Mogę.Pewnie, że mogę.Nie obchodzi mnie, co chciała osiągnąć,dlaczego to zrobiła i czy to słuszne, czy nie, rozumiesz? Rozumiem przytaknął Reef. Nie mam nic więcej do powiedzenia. Co komu daje próżnegadanie? To i tak niczego nie zmieni. W porządku powiedział Reef.Perry oparł się na krześle.Napił się i skrzywił.Woda w studni niepoprawiła się jeszcze po ostatniej burzy i nadal smakowała jak popiół.Etermiał wpływ na wszystko.Niszczył ich jedzenie i palił drewno na opał,zanim zdążyło się znalezć w kominkach plemienia.Przenikał nawet dowody.Jedyne, co Perry mógł zrobić, to wysłać wiadomość do Marrona.Teraz nic mu już nie pozostało.Nie było sposobu, by wydostać Talonaz Reverie.Mógł jedynie czekać na powrót Roara i Arii i próbowaćuchronić plemię od śmierci głodowej, ale to mu nie wystarczało.Perry potarł dłonią tył głowy i westchnął. Powiedzieć ci coś? Jasne. Czuję się jak starzec, Reef.Czuję się jak ty. Nie jest łatwo, co staruszku? odparł Reef z uśmiechem. Mogłoby być łatwiej. Perry spojrzał na swój łuk oparty o ścianę.Kiedy używał go po raz ostatni? Jego ramię w pełni już się wygoiło i terazmiał na to czas.Mógłby zdobyć trochę pożywienia.Zwykle mu się toudawało. Chcesz pójść na polowanie? zapytał, czując niespodziewanyprzypływ energii.Nagle polowanie wydało mu się świetnym pomysłem. Teraz? odparł Reef zaskoczony.Było pózno.Dochodziła północ. Myślałem, że jesteś zmęczony. Już nie. Perry ściągnął z szyi łańcuch Wodza Krwi i wrzucił godo torby.Spodziewał się, że Reef zacznie się sprzeciwiać, i wiedział, co nato odpowiedzieć.Nie będzie stawiał głośnych kroków i wcale nie jest zajasno, by poruszać się niezauważenie.Ale Reef wstał tylko i pogodnie sięuśmiechnął. Chodzmy zapolować.Wypełnili swoje kołczany i wybiegli z wioski.Odmeldowali sięHaydenowi, Hyde owi i Twigowi, którzy czuwali na wschodnimposterunku, po czym zwolnili i normalnym krokiem zboczyli ze szlakuw gęsty las.Gdy przeszli ponad sto kroków, zaczęli tropić.Z dala od wioski Perry poczuł, jak jego ciało rozluznia sięw poczuciu ulgi.Robił głębokie wdechy, czując, jak eter kłuje goi szczypie.Spojrzawszy na niebo, dostrzegł to samo jaśniejące pasmo,które przez ostatni tydzień straszyło ich burzą.Z jego powodu las skąpanybył w chłodnej poświacie.Perry poczuł woń nadmorskiej bryzy, któraniosła ze sobą zapach zwierzyny, ale maskowała jego własny.Szedł cicho,wyszukując zapachów, wpatrując się w las, czując więcej energii niż przezcałe ostatnie tygodnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]