[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Proszę się odtąd postarać otwieraćpocztę.Powinno się pani udać zarządzać wydatkami, jeśli tylko wykaże się pani pewnąostrożnością.Niech się pani także skontaktuje z bankiem, jestem pewien, że może panirefinansować kredyt albo na parę lat uzyskać lżejsze warunki.Nie pozostało państwu wiele dospłaty.- Ale& Ja nie chciałam& Wcale pana nie prosiłam, żeby&- Wiem.Uznam to za dług, do czasu aż państwa sytuacja się poprawi.Nie byłem przygotowany na wyraz niechęci, jaki odmalował się na jej twarzy, na nieomalwrogie spojrzenie.Nie odezwała się, po prostu skinęła głową.Sytuacja wydała mi się nagleniezręczna, tak jakbym popełnił nietakt; zrobiłem się niezdarny i nieco opryskliwy.- Proszę pamiętać, by przekazać mężowi wiadomość.Wtorek.Ma cztery dni.Kiedy wróciłem do domu, obiad stał na stole.Jadłem, nie odnotowując smaku jedzenia.Pózniej przeniosłem się na sofę i spróbowałem czytać gazetę.- Kiepski dzień w biurze? - zapytała Kari. Opowiedziałem jej o spotkaniu z Peterem i o wyprawie do Irene Godvik, ona zaś słuchałaze zmarszczonym czołem.- Zapewne ma rację.Myślę o Peterze.- Tak, chyba tak.- Ale& ?Westchnąłem.- Nie wiem, Kari.Być może powinienem pójść na policję.Martwię się o ciebie.Wolałbym, żebyś została u swoich rodziców, do czasu aż się to skończy.Wyśmiała mnie.- A co ze mną, Mikael? Nie byłabym o ciebie niespokojna? Lepiej, że jesteśmy tu razem.- Może i tak.Kari potrząsnęła głową.- Nie ma sensu o tym myśleć.Jeśli umówiłeś się na wtorek, to zaczekamy do wtorku.Tego wieczoru sprawdziłem wszystkie drzwi i okna w domu, zanim się położyliśmy.Nadługo po tym, jak Kari zasnęła, leżałem i nasłuchiwałem odgłosów nocy, kiedy zaś wreszciezapadłem w sen, był on niespokojny, pełen niejasnych, groznych widziadeł. Rozdział 19W niedzielę świeciło słońce.Wybrałem się z ojcem na przechadzkę po parku.Szedłpowoli, robiąc drobne, krótkie kroczki, i opierał się na lasce.- Nie wiedziałem, że sprawiłeś sobie laskę.Pomachał nią z lekką irytacją, uderzając zwiędłe rośliny rosnące wzdłuż alejki.- Właśnie ją dostałem.- Po chwili dodał: - Nie chodzę już zbyt dobrze.Czuję się nieconiepewnie.Laska mi pomaga.Dwie nowe rośliny upadły pod zamaszystym ciosem.Nie lubił mówić o sobie.Drzewa były już niemal nagie, z czarnymi gałęziami wyciągniętymi ku wyblakłemuniebieskawemu niebu, ziemię pokrywał zaś dywan mokrych liści.Spacerowaliśmy w milczeniu.Słońce nie dawało za wiele ciepła i cieszyłem się, że włożyłem kurtkę z kapturem.Ojciec był jakzawsze ubrany w niebieskie wełniane palto, a szyję miał owiniętą szarym szalikiem.W szerokichspodniach jego kolana wydawały się szpiczaste i kościste.Odniosłem wrażenie, że w ciągu ostatnich kilku lat wszystkie jego ubrania stały sięodrobinę za duże.Popatrzyłem na niego i pomyślałem, że powoli znika, i to na moich oczach.- Kari& - powiedział.- Ty i Kari&- Tak?- Myśleliście o dzieciach?- O dzieciach? Dlaczego pytasz?- To przecież naturalne pytanie.Dobrze by było mieć wnuki.Zaniemówiłem.Nigdy nie sądziłem, że mój ojciec życzyłby sobie wnuków.Wobec mniebył sztywny i niezdarny, do czasu aż dorosłem.- To jak? Myśleliście czy nie?- Nie wiem.Ja na pewno nie.Ojciec prychnął.- Kari ma& Ile ona ma lat? Trzydzieści trzy?- Trzydzieści dwa.- Właśnie.Ty zaś masz czterdzieści pięć lat.I nawet przez myśl ci nie przeszło, że ona mogłaby chcieć dzieci.Poczułem irytację.Zazwyczaj poruszaliśmy neutralne tematy.Ojciec nie byłczłowiekiem, który zachęcał do zwierzeń, dzisiaj jednak nie dało się go powstrzymać.- To oczywiste, że ona chce mieć dzieci, Mikael.To wprost śmiechu warte, że nieprzyszło ci to wcześniej do głowy.Jest kobietą, a przy tym we właściwym wieku.- Dobrze nam tak, jak jest - wymamrotałem nieco urażonym tonem.Ojciec kontynuował, tak jakby mnie nie usłyszał.- Pytanie brzmi, czy to z tobą chciałaby mieć dzieci.Kobieta pragnie zajść w ciążę tylko ztym mężczyzną, o którym wie, że na stałe będzie gościł w jej życiu.Tak już po prostu jest [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl