[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Mag wysłał mnie po ciebie - dodała.Kiedy zbliżyli się do obozu, Kaerion usłyszał gwar prac.Phathas rano wysłał wszystkich dozwalania rosnących gęsto w dolinie grubych drzew.Powiązane ze sobą miały utworzyć prymitywnetratwy.Kaerion uśmiechnął się, przypomniawszy sobie swoje obawy.Tratwy były idealne dopodróży przez głębsze partie bagien, ale na nierównym i zarośniętym terenie nie mogły się przydaćdo niczego.Mag pokazał mu wtedy kilka gładkich, okrągłych kamieni i powiedział, żeprzymocowane do tratw sprawią, że te będą unosić się kilka stóp nad ziemią.Dotarłszy do skraju obozowiska, Kaerion zobaczył, że wycinające drzewa ekipy nie próżnowały.Kilka tratw już wykończono, do obozu napływały zaś równomiernie kolejne transporty drewna.Dopracy zagoniono przewodników i poganiaczy; mężczyzni i kobiety działali w wydzielonychgrupach.Większość z nich zrzuciła wierzchnie tuniki i koszule oraz owinęła czymś głowy, bychronić je przed słońcem.Nagie plecy i ramiona lśniły od potu.Gerwyth zauważył Kaeriona z Majandrą i pomachał im spod małego, brezentowego zadaszeniamiędzy kilkoma ustawionymi w koło wozami.Kiedy oboje podeszli bliżej, zastali Phathasanachylonego nad solidną, płócienną mapą, którą posługiwali się podczas całej dotychczasowejpodróży.Pozostali skinęli im głowami, zachowali jednak milczenie, najwyrazniej czekając, aż starymag zakończy swoje oględziny.Srebrnowłosy czarodziej mamrotał coś cicho do siebie,przesuwając sękatym palcem po mapie i nie zwracając uwagi na palący upał.- Jak tratwy, Vaxorze? - spytał, nie odrywając wzroku od przedmiotu swojego zainteresowania.Kapłan skończył pić wodę z bukłaka, zanim odpowiedział.- Trzy są już gotowe - zagrzmiał swoim niskim głosem.- Pozostałe powinny być ukończoneprzed zmrokiem.Kaerion zerkał na niego ukradkiem.Mimo skwaru Vaxor miał na sobie kolczugę, symbolswojego urzędu taki sam, jak wisząca na jego szyi, lśniąca w słońcu srebrna błyskawica.- Proponuję wystawić podwójne straże, kiedy zakończymy budowę tratw.Mam złe przeczucia.Nie wiadomo, jaki stwór może się tu błąkać, szukając kłopotów.- Odwrócił się do pozostałych.-Gerwyth, Bredeth, wam dwóm zostawiam przekazanie moich rozkazów Landrze i dopilnowanie,żeby je wykonała.Elf kiwnął głową, ale Kaerion prawie wybuchnął śmiechem na widok buntowniczego wyrazutwarzy młodego szlachcica.Wychowanie Bredetha najwyrazniej nie przygotowało go do wymogówich podróży.W przeciwieństwie do reszty grupy jego skóra poczerwieniała i łuszczyła się od słońcai nawet gęsta maść, którą dał mu Vaxor, nie pomagała na jego oparzenia - ani na wybuchowytemperament.Phathas wstał i potoczył spojrzeniem po zebranych.Jeśli zadowolił go raport Vaxora, nie okazałtego.Potarł kark i powiedział, co myśli.- Mamy jeszcze dużo do zrobienia, zanim wkroczymy na Przepastne Bagnisko, a zostało namniewiele czasu.Według moich obliczeń od grobowca Acereraka dzieli nas od dziesięciu doczternastu dni wędrówki, zakładając, że uda nam się ominąć największe niebezpieczeństwa tejprzeklętej krainy.- Wskazał palcem Majandrę.- Chcę, żebyś zajęła się rozdzieleniem ładunku naposzczególne tratwy.Nie zapomnij zabrać ziół i maści, które przygotowaliśmy na wypadek zranień.Nie będę marnował modlitw Vaxora na ukąszenia owadów i skręcone kostki tych, którym niechciało się patrzeć, gdzie stawiają nogi.Majandra uśmiechnęła się do maga, a Kaerion ku własnej irytacji zaczął się zastanawiać, jaksamemu wywołać u niej taki uśmiech.Przerwał te rozmyślania, kiedy czarodziej wymienił jegoimię.- Tak, ty - prychnął Phathas.- Skup się, chłopcze.Nie mam całego dnia, żeby to wszystkopowtarzać.Masz wziąć te kamienie - otworzył dłoń, pokazując zaczarowane kamienie, o którychmówił wcześniej - i przymocować je porządnie do spodów tratw.Jeśli tratwy od razu nie uniosą sięw powietrze.- Ton maga wskazywał jasno, że może się to zdarzyć tylko i wyłącznie z winyjakichś błędów Kaeriona.-.masz natychmiast mnie odszukać.- Tak, panie - powiedział wojownik, zastanawiając się, kiedy zaczął się czuć jak giermek -dawno temu, pod czujnym okiem sir Trindana.Zauważył spojrzenie Gerwytha i zdał sobie sprawę,że jego mrugnięcie było wyrazem najwyższego rozbawienia całą sytuacją.W tym momencie znów odezwał się Vaxor.- Jutro zagłębimy się w Przepastne Bagnisko.Zostawimy na jego skraju poganiaczy i sześciunajemników na straży wozów.Na bagnach największe zagrożenie będą stanowili dla nasjaszczuroludzie, którzy uważają tę krainę za swoje tereny.Rozmawiałem z Gerwythem i obajdoszliśmy do wniosku, że trzymając się kierunku wytyczonego na mapie, unikniemy większościniebezpieczeństw.Ale bądzcie czujni.I nie udawajcie bohaterów.- Tej ostatniej uwadzetowarzyszyło ponure spojrzenie na Bredetha.Zanim jednak szlachcic zdołał wyrazić jakikolwiekprotest, kapłan uciszył go gestem, zręcznie kreśląc w powietrzu tradycyjne błogosławieństwoHeironeusa.- Niech Mężny Rycerz czuwa nad każdym z nas - powiedział dziwnie łagodnym głosem.Kaerion stał zupełnie nieruchomo, mając nadzieję, że nikt nie zauważy jego braku odpowiedzina błogosławieństwo [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.- Mag wysłał mnie po ciebie - dodała.Kiedy zbliżyli się do obozu, Kaerion usłyszał gwar prac.Phathas rano wysłał wszystkich dozwalania rosnących gęsto w dolinie grubych drzew.Powiązane ze sobą miały utworzyć prymitywnetratwy.Kaerion uśmiechnął się, przypomniawszy sobie swoje obawy.Tratwy były idealne dopodróży przez głębsze partie bagien, ale na nierównym i zarośniętym terenie nie mogły się przydaćdo niczego.Mag pokazał mu wtedy kilka gładkich, okrągłych kamieni i powiedział, żeprzymocowane do tratw sprawią, że te będą unosić się kilka stóp nad ziemią.Dotarłszy do skraju obozowiska, Kaerion zobaczył, że wycinające drzewa ekipy nie próżnowały.Kilka tratw już wykończono, do obozu napływały zaś równomiernie kolejne transporty drewna.Dopracy zagoniono przewodników i poganiaczy; mężczyzni i kobiety działali w wydzielonychgrupach.Większość z nich zrzuciła wierzchnie tuniki i koszule oraz owinęła czymś głowy, bychronić je przed słońcem.Nagie plecy i ramiona lśniły od potu.Gerwyth zauważył Kaeriona z Majandrą i pomachał im spod małego, brezentowego zadaszeniamiędzy kilkoma ustawionymi w koło wozami.Kiedy oboje podeszli bliżej, zastali Phathasanachylonego nad solidną, płócienną mapą, którą posługiwali się podczas całej dotychczasowejpodróży.Pozostali skinęli im głowami, zachowali jednak milczenie, najwyrazniej czekając, aż starymag zakończy swoje oględziny.Srebrnowłosy czarodziej mamrotał coś cicho do siebie,przesuwając sękatym palcem po mapie i nie zwracając uwagi na palący upał.- Jak tratwy, Vaxorze? - spytał, nie odrywając wzroku od przedmiotu swojego zainteresowania.Kapłan skończył pić wodę z bukłaka, zanim odpowiedział.- Trzy są już gotowe - zagrzmiał swoim niskim głosem.- Pozostałe powinny być ukończoneprzed zmrokiem.Kaerion zerkał na niego ukradkiem.Mimo skwaru Vaxor miał na sobie kolczugę, symbolswojego urzędu taki sam, jak wisząca na jego szyi, lśniąca w słońcu srebrna błyskawica.- Proponuję wystawić podwójne straże, kiedy zakończymy budowę tratw.Mam złe przeczucia.Nie wiadomo, jaki stwór może się tu błąkać, szukając kłopotów.- Odwrócił się do pozostałych.-Gerwyth, Bredeth, wam dwóm zostawiam przekazanie moich rozkazów Landrze i dopilnowanie,żeby je wykonała.Elf kiwnął głową, ale Kaerion prawie wybuchnął śmiechem na widok buntowniczego wyrazutwarzy młodego szlachcica.Wychowanie Bredetha najwyrazniej nie przygotowało go do wymogówich podróży.W przeciwieństwie do reszty grupy jego skóra poczerwieniała i łuszczyła się od słońcai nawet gęsta maść, którą dał mu Vaxor, nie pomagała na jego oparzenia - ani na wybuchowytemperament.Phathas wstał i potoczył spojrzeniem po zebranych.Jeśli zadowolił go raport Vaxora, nie okazałtego.Potarł kark i powiedział, co myśli.- Mamy jeszcze dużo do zrobienia, zanim wkroczymy na Przepastne Bagnisko, a zostało namniewiele czasu.Według moich obliczeń od grobowca Acereraka dzieli nas od dziesięciu doczternastu dni wędrówki, zakładając, że uda nam się ominąć największe niebezpieczeństwa tejprzeklętej krainy.- Wskazał palcem Majandrę.- Chcę, żebyś zajęła się rozdzieleniem ładunku naposzczególne tratwy.Nie zapomnij zabrać ziół i maści, które przygotowaliśmy na wypadek zranień.Nie będę marnował modlitw Vaxora na ukąszenia owadów i skręcone kostki tych, którym niechciało się patrzeć, gdzie stawiają nogi.Majandra uśmiechnęła się do maga, a Kaerion ku własnej irytacji zaczął się zastanawiać, jaksamemu wywołać u niej taki uśmiech.Przerwał te rozmyślania, kiedy czarodziej wymienił jegoimię.- Tak, ty - prychnął Phathas.- Skup się, chłopcze.Nie mam całego dnia, żeby to wszystkopowtarzać.Masz wziąć te kamienie - otworzył dłoń, pokazując zaczarowane kamienie, o którychmówił wcześniej - i przymocować je porządnie do spodów tratw.Jeśli tratwy od razu nie uniosą sięw powietrze.- Ton maga wskazywał jasno, że może się to zdarzyć tylko i wyłącznie z winyjakichś błędów Kaeriona.-.masz natychmiast mnie odszukać.- Tak, panie - powiedział wojownik, zastanawiając się, kiedy zaczął się czuć jak giermek -dawno temu, pod czujnym okiem sir Trindana.Zauważył spojrzenie Gerwytha i zdał sobie sprawę,że jego mrugnięcie było wyrazem najwyższego rozbawienia całą sytuacją.W tym momencie znów odezwał się Vaxor.- Jutro zagłębimy się w Przepastne Bagnisko.Zostawimy na jego skraju poganiaczy i sześciunajemników na straży wozów.Na bagnach największe zagrożenie będą stanowili dla nasjaszczuroludzie, którzy uważają tę krainę za swoje tereny.Rozmawiałem z Gerwythem i obajdoszliśmy do wniosku, że trzymając się kierunku wytyczonego na mapie, unikniemy większościniebezpieczeństw.Ale bądzcie czujni.I nie udawajcie bohaterów.- Tej ostatniej uwadzetowarzyszyło ponure spojrzenie na Bredetha.Zanim jednak szlachcic zdołał wyrazić jakikolwiekprotest, kapłan uciszył go gestem, zręcznie kreśląc w powietrzu tradycyjne błogosławieństwoHeironeusa.- Niech Mężny Rycerz czuwa nad każdym z nas - powiedział dziwnie łagodnym głosem.Kaerion stał zupełnie nieruchomo, mając nadzieję, że nikt nie zauważy jego braku odpowiedzina błogosławieństwo [ Pobierz całość w formacie PDF ]