[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podniecał go jej widok, gdy tak szeroko się przed nimrozkładała.O nieba! Ten mężczyzna spustoszył jej duszę i ciało.Rozbudził w niej uczucia, mimo że się przed tym wzbraniała. Nie!  wykrzyknęła, przestraszona własną reakcją.Bezskutecznie próbowała go od siebie odepchnąć.Przestań!  obijała go pięściami tak długo, aż zgubił rytm.Zatrzymał się.Jego pierś gwałtownie się unosiłai opadała, jego uda drżały przy jej udach. Co jest?  wysapał. O co chodzi? Zejdz ze mnie. Oszalałaś?  Cień zawodu przemknął po jego twarzy.Niespodziewanie pochylił się i złożył delikatny pocałunekna jej świeżo zabliznionej ranie. Boli cię?Maria przełknęła z trudem ślinę.Serce niemalwyskoczyło jej z piersi. Tak. Ten człowiek ją zabijał, on ją łamał. Niech mnie!  Przycisnął pokryte potem czoło do jejczoła.Jego oddech owiał jej twarz.Wciąż jeszcze pulsował w niej jego członek.Jej ciałow spazmach orgazmu wsysało go, wciągało do środka.Christopher przyklęknął na brzegu siedziska, chwycił jąostrożnie za plecy i delikatnie uniósł.Stanął prosto,trzymając ją w pewnym uścisku nadzianą na jego sztywnypenis.Maria nie wierzyła własnym oczom, że w takiejpozycji udało mu się dojść do sąsiedniej sypialni.Tam przysiadł na brzegu łoża, potem położył się naplecach, nie wypuszczając jej z objęć nawet na sekundę. No, jazda  odezwał się chrapliwym głosem. Kochaj się ze mną tak, żebyś nie czuła bólu.Maria powstrzymała łzy.Zacisnęła palce na welwetowym wezgłowiu.Któż byprzypuszczał, że ten okryty złą sławą pirat okaże się takitroskliwy? Jego bezwzględne spojrzenie przypomniało jej,z kim się zadaje.Z kryminalistą, który nie znał sumieniaani litości.O dziwo, tutaj, w sypialni, ujarzmił swerozbuchane żądze.i ofiarował jej siebie.Oddał się do jejdyspozycji. Mario  dyszał, opierając dłonie na jej biodrach i niespuszczając z niej wzroku. Wez mnie.Oszołomiona, zaczęła się miarowo poruszać.Miaławrażenie, że śni.Unosiła się i opadała, delektując się jegotwardym, dużym penisem i wsłuchując się w stłumionejęki kochanka.Christopher leżał bez ruchu, oddawszy jejdowodzenie zgodnie z obietnicą.Patrzyła na niego z góry, zupełnie zauroczona jegowidokiem.Ależ był przystojny! Mimo siniaków i zadrapańbył uosobieniem najdzikszych fantazji kobiety.Jego rysy niby anielskie, perfekcyjne w sposób niedościgniony stawały się diabelsko pociągające, gdy nie odgrywałżadnej roli i nie przywdziewał żadnej maski.Jego ciało potężne i bosko umięśnione  kusiło ją i prowokowało.Jego oczy  jak błękitne sadzawki  przepełnioneobietnicą namiętności władczo patrzyły na świat.Dotknęła jego brwi.Wygładziła linie wokół jego oczu, potem ust.Drobne zmarszczki podkreślały jego męską,nieco cyniczną urodę. No, dalej  wychrypiał.Trzymał ją w talii, by niestraciła równowagi. Kochaj mnie.Maria pochyliła się i powoli całowała jego usta,spijając z nich jęki rozkoszy.To będzie ich ostatniespotkanie.Ostatni raz będzie go pieścić i podziwiać jegonagie ciało.Jej serce krwawiło, bo nie mogła spełnićswych marzeń.Teraz miała okazję się pożegnać.Poczuła,że jej pierś rozpalił ogień.Jej pierwsza wizyta w jegorezydencji zamknie ostatni rozdział tej historii.To dlategotu przyszła.Cieszyła się, że miała szansę tak piękniezakończyć ten romans.Nie śpieszyła się.Przesuwała usta po jego skórześladem swych palców.Pieściła każde zacięcie, zadrapaniei siniak.Jego ciało wiło się pod nią.Był taki bezbronnywobec ich miłości tak samo jak ona. Mario!  wykrzyknął, gdy dotknęła językiem jegosutka. Najdroższa.Przygryzła jego skórę.Zaklął. Proszę!Przycisnęła miękkie i wilgotne wargi do jego ust. Chwilo, trwaj wiecznie  szepnęła.Jakże pragnęła, bynigdy z niej nie wychodził. Wez  ponaglał ją.Jego twarz płonęła. Wez mnie.Wahała się ułamek sekundy.Skinęła głową. Przymknęła oczy.Poruszała się teraz szybciej,przesuwając krocze w górę w dół wzdłuż jego penisa.Christopher napiął mięśnie.Pod skórą na jego szyizadrgała tętnica.Zciskał biodra Marii, a ona kochała sięz nim w szaleńczym rytmie.Wił się z rozkoszy, kiedyfiniszowała. Mario  zawodził. Mario.Zgięła się wpół, by sięgnąć jego ust.Całowała jechciwie.Jej oczy płonęły, paliła ją skóra.Cienka warstwapotu pokryła jej ciało.Zmierzała do końca.Nie mogładoczekać się, kiedy usłyszy jego jęki i poczuje, jak w niejeksploduje.Oparła ręce na jego torsie.Wznosiła się i opadaław miarowym rytmie.Jego wielkie przyrodzenie rozciągałoją w środku, wpychało się w jej wilgotne ciało.Byłacoraz bardziej podniecona.Była już zupełnie mokra.Miękkie odgłosy ssania wypełniły sypialnię.Christopher poruszał się wraz z Marią w idealniezgodnym rytmie.Unosił biodra w chwili, gdy na nimlądowała i opuszczał za każdym razem, gdy się wznosiła. Tak.Maria.dobry Boże.tak!Wypychał biodra do przodu, uderzając podbrzuszemo jej nabrzmiałą łechtaczkę.Nagle krzyknęła w ekstazie.Jej ciało konwulsyjnie zaciskało się wokół gwałtowaniepulsującego członka.Ryknął z triumfem i ten ryk spotęgował jej orgazm.Jej cipka dygotała w rozpaczliwych spazmach.Szczytowałw niej, rozsiewając gorącą spermę.Opadła na niego bez sił.Znów poruszył biodramii opróżnił swą męskość do cna.Westchnęła cicho.Wreszcie ją puścił.Wtuliła policzek w jego tors mokry od potu.Przycisnęłapięść do ust, by stłumić szloch.Bała się swoich uczuć.Towszystko zaszło za daleko.Ale jakże pragnęła, by tachwila nigdy się nie skończyła.Czuła się bezpieczniew jego objęciach.Skąd jednak miała wiedzieć, czy byłwobec niej szczery? Czy tylko próbował osiągnąć swójcel? Czy rzeczywiście był jej obrońcą, za jakiego siępodawał? A może prowadził ją ku niechybnej zgubie?Za dużo pytań i żadnej konkretnej odpowiedzi.Niezamierzała ryzykować życia Amelii.Czekała, aż jego oddech się wyrówna.Po chwili jegopierś falowała miarowym spokojnym rytmem.Zasnął.Wyślizgnęła się z jego objęć i wyszła z łóżka. %7łegnaj  szepnęła i jeszcze raz spojrzała na wspaniałenagie ciało kochanka.Potem odwróciła się i wyszła.Za jejplecami cicho zatrzasnęły się drzwi jego sypialni.Drżącymi rękami włożyła wymiętą i podartą suknię,która wciąż leżała na podłodze w saloniku.Podniosłai schowała sztylet.Włożyła płaszcz Christophera.Starałasię nie wdychać jego zapachu, bo inaczej od razu by sięrozpłakała.A przecież musiała przejść przez jego rezydencję.Nie pamiętała, jak stamtąd wyszła.Czy ktoś ją widział?Czy ktoś słyszał jej kroki na schodach? Może kamerdynerwidział ją roznegliżowaną? Nie wiedziała.I nie dbałao to.Myślała tylko o tym, że uratowała swój honor.Dopiero, gdy bezpiecznie zaszyła się we własnejkarecie, pozwoliła sobie na łzy.Nocną ciszę przerwał chrzęst kół karety i stukotkońskich kopyt na kocich łbach.Mgła wisiała nisko nadziemią, otulając chłodem stopy i łydki przygarbionegomężczyzny.Naciągnął wyżej kołnierz wyświechtanejkurtki, by osłonić się przed ziąbem.Kareta się zatrzymała.Mężczyzna podszedł i zajrzałprzez okienko.W środku powozu pozbawionego herbubyło ciemniej niż na zewnątrz.Nie widać było pasażerów. Dwie córki  szepnął. Ludzie St.Johna odnalezli ją.Młoda dziewczyna z Lincolnshire. Chcę znać adres. Do takiej roboty potrzebna gotówka [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl