[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Vanna i Aldo Ruspaoli.Ale oni się nie liczyli.Służba? Oczywiście.Susan nie mogła sobie jednakwyobrazić, by ktoś z nich mógł mieć coś wspólnego z porwaniem.Większość służących pracowała w tymdomu od wielu lat.Nie, to niemożliwe.Kto jeszcze? Może ona sama komuś o tym mówiła?Nagle pomyślała o Eryku.Czy coś wspominała mu o swoich dzisiejszych planach? Starała się przywołaćna pamięć wszystkie z nim rozmowy.Pomysł, że Eryk mógłby być w to zamieszany, sprawił, że zimnedreszcze przebiegły jej po plecach.Wmawiała sobie, że to nieprawdopodobne.Wciąż jednak przypominałjej się znaleziony pistolet i tajemnicze stwierdzenie Eryka, iż w najbliższych dniach ma coś ważnego dozałatwienia.Co właściwie o nim wiedziała? Miał pieniądze, ale nigdy nie mówił, czym się zajmuje.I do czego mógłpotrzebować broni?Potem znów wróciły wspomnienia, jaki czuły i delikatny był zawsze wobec niej.Czy człowiek tegorodzaju mógłby popełnić tak odrażający czyn?Nicolo zasnął.Chciała, żeby leżało mu się wygodnie, nie miała jednak pod ręką niczego, co mogłobyposłużyć jako poduszka.Ułożyła więc głowę chłopca na swoich kolanach.Mimo strachu i niepewności jej samej też oczy się już zamykały.Wkrótce sen uwolnił ją od ponurychrozmyślań.Nie wiedziała, jak długo spała ani co ją obudziło.Spojrzała na Nicola - leżał bez ruchu.Wtem usłyszała daleki hałas: wielu mężczyzn mówiło coś głośno jeden przez drugiego.Nie rozróżniałaich głosów, nie miała też pojęcia, o czym rozmawiają.Wstrzymała oddech, starając się wyłowić coś ztego gwaru.Przybierał na sile, ci ludzie najwyrazniej szli w jej kierunku.Oprócz faceta w masce, Susan nie widziała żadnego z porywaczy.Ale musiało ich być więcej.Zgiełknarastał, mężczyzni byli już chyba bardzo blisko.Susan udawało się zrozumieć poszczególne słowa.Mówili, a właściwie pokrzykiwali na siebie po włosku.Czy idą po nich? Ale dlaczego tak krzyczą?Usłyszała, jak ktoś przekręca klucz w zamku.Zerwała się na równe nogi.Była tak przerażona, że całkiemzapomniała o chłopcu.Chwyciła go w ostatniej chwili, inaczej upadłby na ziemię.Stała, przyciskając do siebie dziecko, i patrzyła na drzwi.Serce waliło jej tak mocno, jakby zaraz miałorozerwać się na kawałki.Prawie przestała oddychac.Do piwnicy wszedł jakiś mężczyzna.Zatrzymał się w progu i wyciągnął rękę.Miał w niej pistolet imierzył prosto w nich!Cała krew odpłynęła dziewczynie z twarzy.Na czole poczuła zimny pot.Nagle wszystko rozmazało jejsię przed oczami.- Eryk! - szepnęła osuwając się na podłogę.Kiedy odzyskała przytomność, zobaczyła, że leżyna kanapie.Przez okno wpadało do pokoju słoneczne światło.Starszy pan o miłym wyglądzie trzymał jąza rękę, mierząc tętno.Kiedy spostrzegł, że się obudziła, uśmiechnął się do niej.- Już wszystko w porządku, signorina - powiedział po angielsku z lekkim cudzoziemskim akcentem.- Gdzie ja jestem?Upłynęła dłuższa chwila, zanim Susan przypomniała sobie minione wydarzenia.- Nicolo! - krzyknęła.- Co z nim?Chciała się podnieść, lecz mężczyzna delikatnie ją powstrzymał.- Czuje się świetnie.Jestem doktor Miglio -przedstawił się.- Już nie musi się pani o nic martwić.Jakby na potwierdzenie jego słów do pokoju wbiegł Nicolo.Ciężkich przeżyć tego dnia zupełnie nie byłopo nim widać.- Susan! - wykrzyknął, wskakując na kanapę.-Znalazła nas policja! Złapali wszystkich porywaczy!- Wszystkich? - spytała, mając wrażenie, że cała drętwieje.Znów zobaczyła przed sobą Eryka, jak stał wdrzwiach z pistoletem w ręku.- Tak - odparł chłopiec i nagle spoważniał.Wyglądał na zakłopotanego.- Nawet wujka Mario - dodał po chwili.-Wcale nie wiedziałem, że on jest taki niedobry.Hrabia? - pomyślała.A skąd on się tutaj wziął? Nie od razu zrozumiała, co Nicolo chciał jej powiedzieć.Porwanie zorganizował Mario Rocci? Jak to możliwe? Przecież był przyjacielem Ruspaolich.Przeżyjąszok, kiedy się o tym dowiedzą.Susan spojrzała na lekarza.Wreszcie zdobyła się na odwagę, by spytać o coś, co męczyło ją najbardziej.- A Amerykanin? Gdzie.gdzie on jest?- Amerykanin? Ach, ten młody człowiek.Uno momento.Powiedział coś szybko po włosku do policjanta, którego Susan wcześniej nie zauważyła.Ten odwrócił sięi wyszedł z pokoju.- Zaraz go poszuka - wyjaśnił doktor.Po kilku sekundach policjant wrócił.Tuż za nim stał Eryk.- Susan.- Uśmiechnął się, podchodząc do niej.Lekarz podniósł się z krzesła i ustąpił mu miejsca.Co tu się dzieje? - pomyślała.Dlaczego Eryk jest wolny? Sprawdziła, że nie ma on na rękach kajdanek.Doktor Miglio i policjant dyskretnie się wycofali.Eryk pogłaskał Nicola po głowie.- Chciałbym porozmawiać z Susan.Będziesz tak miły i poczekasz na zewnątrz?Chłopiec nie protestował.Podniósł się natychmiast i wybiegł.- O Boże, Eryku, co tu się właściwie dzieje? -spytała.Teraz dopiero zaczęło zbierać jej się na płacz.- Jestem całkiem oszołomiona, zupełnie nie wiem, co o tym wszystkim myśleć.Wziął ją za rękę.- Wcale się nie dziwię.Będę musiał mnóstwo ci wyjaśnić - odparł z uśmiechem.- Mamy jednak małoczasu, dlatego na razie powiem ci tylko to, co najważniejsze.O pozostałych sprawach porozmawiamypózniej, okay?Skinęła głową, a on uścisnął jej dłoń.- A więc, żeby od razu przejść do rzeczy, nie jestem playboyem - prawie się roześmiał - lecz oficeremwywiadu.Wiele z tego, co się ostatnio wydarzyło, to dzieło przypadku.Zostałem wysłany na kilkamiesięcy do Włoch, przedtem zaś przebywałem w różnych innych miejscach w Europie.Tę właśnie pracęwykonuję od czasu skończenia studiów.Dotychczas nie miałem do czynienia z porwaniami, zetknąłemsię z tym w sposób dość przypadkowy.Moi pracodawcy już od dłuższego czasu interesowali się hrabiąRoccim [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Vanna i Aldo Ruspaoli.Ale oni się nie liczyli.Służba? Oczywiście.Susan nie mogła sobie jednakwyobrazić, by ktoś z nich mógł mieć coś wspólnego z porwaniem.Większość służących pracowała w tymdomu od wielu lat.Nie, to niemożliwe.Kto jeszcze? Może ona sama komuś o tym mówiła?Nagle pomyślała o Eryku.Czy coś wspominała mu o swoich dzisiejszych planach? Starała się przywołaćna pamięć wszystkie z nim rozmowy.Pomysł, że Eryk mógłby być w to zamieszany, sprawił, że zimnedreszcze przebiegły jej po plecach.Wmawiała sobie, że to nieprawdopodobne.Wciąż jednak przypominałjej się znaleziony pistolet i tajemnicze stwierdzenie Eryka, iż w najbliższych dniach ma coś ważnego dozałatwienia.Co właściwie o nim wiedziała? Miał pieniądze, ale nigdy nie mówił, czym się zajmuje.I do czego mógłpotrzebować broni?Potem znów wróciły wspomnienia, jaki czuły i delikatny był zawsze wobec niej.Czy człowiek tegorodzaju mógłby popełnić tak odrażający czyn?Nicolo zasnął.Chciała, żeby leżało mu się wygodnie, nie miała jednak pod ręką niczego, co mogłobyposłużyć jako poduszka.Ułożyła więc głowę chłopca na swoich kolanach.Mimo strachu i niepewności jej samej też oczy się już zamykały.Wkrótce sen uwolnił ją od ponurychrozmyślań.Nie wiedziała, jak długo spała ani co ją obudziło.Spojrzała na Nicola - leżał bez ruchu.Wtem usłyszała daleki hałas: wielu mężczyzn mówiło coś głośno jeden przez drugiego.Nie rozróżniałaich głosów, nie miała też pojęcia, o czym rozmawiają.Wstrzymała oddech, starając się wyłowić coś ztego gwaru.Przybierał na sile, ci ludzie najwyrazniej szli w jej kierunku.Oprócz faceta w masce, Susan nie widziała żadnego z porywaczy.Ale musiało ich być więcej.Zgiełknarastał, mężczyzni byli już chyba bardzo blisko.Susan udawało się zrozumieć poszczególne słowa.Mówili, a właściwie pokrzykiwali na siebie po włosku.Czy idą po nich? Ale dlaczego tak krzyczą?Usłyszała, jak ktoś przekręca klucz w zamku.Zerwała się na równe nogi.Była tak przerażona, że całkiemzapomniała o chłopcu.Chwyciła go w ostatniej chwili, inaczej upadłby na ziemię.Stała, przyciskając do siebie dziecko, i patrzyła na drzwi.Serce waliło jej tak mocno, jakby zaraz miałorozerwać się na kawałki.Prawie przestała oddychac.Do piwnicy wszedł jakiś mężczyzna.Zatrzymał się w progu i wyciągnął rękę.Miał w niej pistolet imierzył prosto w nich!Cała krew odpłynęła dziewczynie z twarzy.Na czole poczuła zimny pot.Nagle wszystko rozmazało jejsię przed oczami.- Eryk! - szepnęła osuwając się na podłogę.Kiedy odzyskała przytomność, zobaczyła, że leżyna kanapie.Przez okno wpadało do pokoju słoneczne światło.Starszy pan o miłym wyglądzie trzymał jąza rękę, mierząc tętno.Kiedy spostrzegł, że się obudziła, uśmiechnął się do niej.- Już wszystko w porządku, signorina - powiedział po angielsku z lekkim cudzoziemskim akcentem.- Gdzie ja jestem?Upłynęła dłuższa chwila, zanim Susan przypomniała sobie minione wydarzenia.- Nicolo! - krzyknęła.- Co z nim?Chciała się podnieść, lecz mężczyzna delikatnie ją powstrzymał.- Czuje się świetnie.Jestem doktor Miglio -przedstawił się.- Już nie musi się pani o nic martwić.Jakby na potwierdzenie jego słów do pokoju wbiegł Nicolo.Ciężkich przeżyć tego dnia zupełnie nie byłopo nim widać.- Susan! - wykrzyknął, wskakując na kanapę.-Znalazła nas policja! Złapali wszystkich porywaczy!- Wszystkich? - spytała, mając wrażenie, że cała drętwieje.Znów zobaczyła przed sobą Eryka, jak stał wdrzwiach z pistoletem w ręku.- Tak - odparł chłopiec i nagle spoważniał.Wyglądał na zakłopotanego.- Nawet wujka Mario - dodał po chwili.-Wcale nie wiedziałem, że on jest taki niedobry.Hrabia? - pomyślała.A skąd on się tutaj wziął? Nie od razu zrozumiała, co Nicolo chciał jej powiedzieć.Porwanie zorganizował Mario Rocci? Jak to możliwe? Przecież był przyjacielem Ruspaolich.Przeżyjąszok, kiedy się o tym dowiedzą.Susan spojrzała na lekarza.Wreszcie zdobyła się na odwagę, by spytać o coś, co męczyło ją najbardziej.- A Amerykanin? Gdzie.gdzie on jest?- Amerykanin? Ach, ten młody człowiek.Uno momento.Powiedział coś szybko po włosku do policjanta, którego Susan wcześniej nie zauważyła.Ten odwrócił sięi wyszedł z pokoju.- Zaraz go poszuka - wyjaśnił doktor.Po kilku sekundach policjant wrócił.Tuż za nim stał Eryk.- Susan.- Uśmiechnął się, podchodząc do niej.Lekarz podniósł się z krzesła i ustąpił mu miejsca.Co tu się dzieje? - pomyślała.Dlaczego Eryk jest wolny? Sprawdziła, że nie ma on na rękach kajdanek.Doktor Miglio i policjant dyskretnie się wycofali.Eryk pogłaskał Nicola po głowie.- Chciałbym porozmawiać z Susan.Będziesz tak miły i poczekasz na zewnątrz?Chłopiec nie protestował.Podniósł się natychmiast i wybiegł.- O Boże, Eryku, co tu się właściwie dzieje? -spytała.Teraz dopiero zaczęło zbierać jej się na płacz.- Jestem całkiem oszołomiona, zupełnie nie wiem, co o tym wszystkim myśleć.Wziął ją za rękę.- Wcale się nie dziwię.Będę musiał mnóstwo ci wyjaśnić - odparł z uśmiechem.- Mamy jednak małoczasu, dlatego na razie powiem ci tylko to, co najważniejsze.O pozostałych sprawach porozmawiamypózniej, okay?Skinęła głową, a on uścisnął jej dłoń.- A więc, żeby od razu przejść do rzeczy, nie jestem playboyem - prawie się roześmiał - lecz oficeremwywiadu.Wiele z tego, co się ostatnio wydarzyło, to dzieło przypadku.Zostałem wysłany na kilkamiesięcy do Włoch, przedtem zaś przebywałem w różnych innych miejscach w Europie.Tę właśnie pracęwykonuję od czasu skończenia studiów.Dotychczas nie miałem do czynienia z porwaniami, zetknąłemsię z tym w sposób dość przypadkowy.Moi pracodawcy już od dłuższego czasu interesowali się hrabiąRoccim [ Pobierz całość w formacie PDF ]