[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Skoro zaszedł już tak daleko, mógł równie dobrze. Audrey? Tak?  Czekała. Czy chcesz, żebym przyjechał?Skinęła głową czując ucisk w sercu.Nie miała siły powiedzieć: nie.Chciała gozobaczyć, choćby miała to być tylko chwila, niezałeżnie od tego, jakie to byłobeznadziejne ani jak bardzo ugrzęzła tu w San Francisco. Tak.chcę tego.bardziej niż czegokolwiek innego. Bała się okazać mu,jak bardzo wciąż go jeszcze kochała. Czy możesz to zrobić? Przypuszczam.Jutro kończę moje tutejsze sprawy i mógłbym wieczoremprzylecieć.Czy będziesz wtedy wolna?Roześmiała się na to pytanie.Była wolna na całą resztę życia, zwłaszcza dlaCharliego. Myślę, że da się to załatwić. Jej głos brzmiał jak zwykłe, była w nimszczypta humoru, zmieszana ze zmysłowością.Nie była to twarda zmysłowość kogośtakiego jak Charlotte, ale były one dwiema tak różnymi kobietami.Charlotte byłakimś, z kim można się było zabawić, porozmawiać, pracować.ale Audrey.Audrey stanowiła część jego duszy, jego ciała, najważniejszą część jegojestestwa. Czy mogę odebrać cię z lotniska? Chciałabyś to zrobić? Bardzo. Dam ci znać, kiedy przylatuję. Będę tam.i Charlie? Tak? Dziękuję.Jego serce pomknęło ku niej i odkładając słuchawkę czuł się znów jak uczniak,straszliwie zadowolony z tego, że jednak do niej zadzwonił.Następny dzieńciągnął się dla nich obojga bez końca.Audrey pojechała z dziadkiem do miasta izabrała Mai Li do lekarza na szczepienie.Zastanawiała się, czy nie pójść dofryzjera przed wyjazdem na lotnisko, ale zbyt przypominałoby to postępowanie jejsiostry, a poza tym przy spotkaniu z nim czułaby się obco.Zamiast tego włożyłaswoją nową sukienkę z szarej wełenki i perły, a kasztanowe włosy rozpuściła doramion, tak jak on to najbardziej lubił.Zaparkowała samochód i podążyła nalotnisko z kurtką z lisów zarzucona na ramię.Nieświadomie czuła na palcu jego złoty sygnet, który stale nosiła.Zauważył gonawet jej dziadek, ale nigdy nie spytał jej o jego pochodzenie.Miała jeszczedziesięć minut do przylotu samolotu i przez cały ten czas spacerowała tam i zpowrotem, myśląc o tym, kiedy ostatni raz widziała Charliego.Pamiętała jegotwarz w pociągu odjeżdżającym z Harbinu, łzy na jego policzkach, spojrzenie jegooczu.nagle zapowiedziano jego samolot i Audrey poczuła się, jakby przeszył jąprąd elektryczny.Stała patrząc na wychodzących ludzi, którzy szli od samolotu w stronę wyjścia, iniemał wstrzymała oddech, kiedy przeszło obok niej kiłku mężczyzn.i oto naglezjawił się on, jego kruczoczarne włosy i głęboko osadzone oczy.usta, którecałowały ją tak często, w tak czułe miejsca jej ciała.Stała przyglądając mu sięz zapartym tchem i zanim zdążyła sobie uświadomić, co robił, on porwał ją wramiona i pocałował.Przyciskał ją do siebie tak mocno jak rok temu i stali takbardzo, bardzo długo, niezdolni przemówić, wspominając to, co przeżyli wpoprzednim życiu. Dzień dobry. Spojrzał na nią w końcu z chłopięcym uśmiechem, pośródkrążących wokół nich ludzi, a ona roześmiała się z jego miny. Dzień dobry, Charlie.Witaj z powrotem. Ale gdzie? W jej życiu? I jakdługo miał tu zostać? Dzień? dwa? trzy? Wiedziała niemal od razu, w chwili ichspotkania, że znów będą musieli się rozstać, i sprawiło to, że wszystko stałosię zarazem gorzkie i słodkie, a on patrzył na nią, a potem podążył za nią dosamochodu.Miał ze sobą tylko płaszcz, mały podróżny neseser i teczkę. Jak tamfilm? Nie jestem pewien.Podpisaliśmy umowę, ale ci ludzie są tacy pomyleni, że ztrudem mogę uwierzyć, iż robią to poważnie. Uśmiechnęła się na myśl o tym.Przyjemnie było pomyśleć, że odnosił takieStrona 95 Steel Danielle - %7łądza Przygódsukcesy.Zawsze to w nim podziwiała, choć miał i inne zalety, które kochałajeszcze bardziej. Jesteś tym podniecony?  Otworzyła samochód i wsunęła się za kierownicę,otwierając mu drzwi, a on wrzucił swoje rzeczy na tylne siedzenie i usiadł obokniej. Owszem. Ale jej widokiem był znacznie bardziej podniecony.Wyrzucał sobienawet po cichu, że zgodził się na umowę w sprawie filmu tylko po to, żeby mócprzyjechać do Kalifornii, chociaż nigdy nie przyznałby się do tego przedCharlotte.Zdawała się akceptować wszystkie jego słabostki, ale nie chciałasłuchać, kiedy mówił o Audrey.Dbała o to, żeby mu zawsze przypomnieć, iż Audreynie przyjechała do niego, kiedy ją o to prosił.W jej oczach był toniewybaczalny grzech.Znów pomyślał o tym, jak bardzo się różniły, a tymczasemAudrey wycofała samochód z parkingu i pojechała w stronę miasta.Rzuciła naniego okiem i zobaczyła, że jej się przyglądał, po czym zapadła cisza, a onaprowadziła samochód. Nie bardzo wiem, co powiedzieć, Charlie. O czym?  Ale wiedział.Zawsze była z nim niezwykle szczera i czuł, że i teraztak będzie. O tym, co się stało.o telegramach. Co tu jest do powiedzenia? Twoja odpowiedz była zupełnie jasna. A moje pobudki?  Zawsze czuła, że ich nie rozumiał, iw pewnym sensie takbyło.Czy wiesz, że oddałabym moje prawe ramię i serce za to, aby móc porzucićwszystko i wyjść za ciebie w zeszłym roku? Ale nie mogłam tak po prostu uciec doLondynu i znów zostawić dziadka.Nie było mnie przez rok.a on jest takistary, Charlie, i taki słaby. Nie rozumiem twojego poświęcenia. Wyjrzał przez okno, wspominając znów bólodmowy. Już drugi raz mnie odrzuciłaś.Ale ona nie zgodziła się z tym. Za pierwszym razem nie były to poważne oświadczyny.Byłeś po prostuzdesperowany, chciałeś wyciągnąć mnie z Harbinu i żeby to osiągnąć, gotów byłeśnawet się ze mną ożenić. Uśmiechnęła się do niego, a on nie zaprzeczył.Znałago bardzo dobrze.Lepiej nawet niż Charlotte.Znała go z innej strony niżCharlotte, z łagodniejszej strony, której Charlotte nigdy nie poznała.Lubił to,jak czuł się przy Audrey, łagodność jej duszy, jej charakter, dobroć.I nagleodwrócił się do niej z uśmiechem. Audrey Driscoll, jesteś najbardziej upartą kobietą, jaką spotkałem w życiu.Obdarzyła go szerokim uśmiechem i przyjrzała mu się, zanim wzrok jej powrócił nadrogę. Czy to komplement, czy też zwykła konstatacja?Zaśmiał się i potrząsnął głową. Ani jedno, ani drugie.To oskarżenie. I nagle znów się roześmiał. Ależ zciebie dziwka, do cholery.co za dziwka!  Złapał garść jej włosów i pociągnąłlekko do tyłu, wystarczająco, żeby zwróciła uwagę, kiedy pocałował ją w kark.Czy wiesz, że po tym twoim cholernym telegramie byłem przez miesiąc pijany?Przez miesiąc!  Ale nie powiedział jej, że Charlotte przyszła mu na pomoc ariijak to zrobiła.Nie miała ona nic wspólnego z tym, co czuł do Audrey.Kiedy wypuścił jej włosy, twarz jej spoważniała.Zbliżali się do miasta. Nie było to dla mnie łatwe, Charlie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl