[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sovay sÄ…dziÅ‚a, że Léonpojedzie dalej i z zaskoczeniem przyjęła wiadomość, że musi ich opuÅ›cić.- Mam obowiÄ…zki, którymi muszÄ™ siÄ™ zająć.ZresztÄ… beze mnie bÄ™dziecie bezpieczniejsi - po-wiedziaÅ‚, żegnajÄ…c siÄ™.- Niezbyt lubimy siÄ™ z niektórymi komisjami, które kontrolujÄ… poszczególne re-jony miasta.Moja obecność mogÅ‚aby zahamować wasze dziaÅ‚ania, a nawet je uniemożliwić.Do zoba-czenia!Nie wspomniaÅ‚ nic o tym, kiedy może dojść do nastÄ™pnego spotkania.Sovay przyÅ‚apaÅ‚a siÄ™ natym, że z niechÄ™ciÄ… żegna siÄ™ z gwardzistÄ… i nie jest to bynajmniej zwiÄ…zane z lÄ™kiem o wÅ‚asne bezpie-czeÅ„stwo.Przez miasto przedzierali siÄ™ powoli.Każda dzielnica miaÅ‚a swojÄ… komisjÄ™, wszystkich trzebabyÅ‚o przekonać, uÅ‚askawić i przekupić.WszÄ™dzie widać byÅ‚o wielkÄ… biedÄ™, sytuacja przedstawiaÅ‚a siÄ™gorzej niż w Londynie.Na zakurzonych, zalanych skwarem ulicach czuć byÅ‚o atmosferÄ™ powszechne-go zmÄ™czenia.WiÄ™kszość okien i drzwi szczelnie pozamykano, zupeÅ‚nie jak we wsiach, które wcze-Å›niej mijali.RLTDroga, którÄ… wybrali, wiodÅ‚a przez Place de la Révolution.Gilotyna zostaÅ‚a usuniÄ™ta, a ogrom-ny plac wydawaÅ‚ siÄ™ opustoszaÅ‚y i zrujnowany; zÅ‚owieszczy mimo otwartej przestrzeni.W panujÄ…cymupale poplamione krwiÄ… kamienie cuchnęły jak kostnica.Kiedy pojazd przetaczaÅ‚ siÄ™ przez miasto, Hugh pokazywaÅ‚ Sovay interesujÄ…ce miejsca: ogrodyTuileries, peÅ‚ne drzew i spacerowiczów szukajÄ…cych cienia pod ich koronami, poruszajÄ…cych siÄ™ poalejkach, wczeÅ›niej zarezerwowanych wyÅ‚Ä…cznie dla króla i jego dworu; olbrzymi paÅ‚ac królewski po-zbawiony obecnie mieszkaÅ„ców; Å‚uki Palais-Royal; kawiarniÄ™, w której Camille Desmoulins wskoczyÅ‚na stół i wezwaÅ‚ tÅ‚um paryski do szturmu na BastyliÄ™.Każdy budynek, każde nazwisko, wszystkomiaÅ‚o jakieÅ› znaczenie, zupeÅ‚nie jakby podróżowali przez krajobraz rewolucji, a przez to i historii.Ajednak ludzie siedzieli w kawiarniach, plotkowali na rogach ulic, tworzyli kolejki przed sklepami.%7Å‚y-cie musiaÅ‚o siÄ™ toczyć, z rewolucjÄ… czy bez niej.Zmierzali w kierunku Rue Duval, znajdujÄ…cej siÄ™ na skraju dzielnicy Marais.Po drodze minÄ™linajsÅ‚ynniejsze miejsce w Paryżu- BastyliÄ™, ale nic już nie zostaÅ‚o z niej do oglÄ…dania.Potężne wiÄ™zienie zostaÅ‚o zrównane zziemiÄ…, mieszkaÅ„cy rozebrali je na kawaÅ‚ki, kamieÅ„ po kamieniu.Sovay nigdy wczeÅ›niej nie widziaÅ‚aniczego, co Å›wiadczyÅ‚oby o podobnej sile tÅ‚umu.Sile, która doprowadziÅ‚a do caÅ‚kowitej destrukcji tegosymbolu przeÅ›ladowaÅ„.Zburzenie Bastylii wyrażaÅ‚o zdeterminowanie ludnoÅ›ci pragnÄ…cej z caÅ‚ych siÅ‚,by takich przeÅ›ladowaÅ„ już nigdy wiÄ™cej nie doÅ›wiadczać.Paryżanie dochodzili swego nie tylko w tak wielkich czynach, ale i caÅ‚kiem maÅ‚ych.Zburzonowiele pomników, zmieniono nazwy ulic, koÅ›cioÅ‚y zostaÅ‚y przeksztaÅ‚cone w stajnie bÄ…dz magazyny.Nie ma powrotu, zdawaÅ‚y siÄ™ mówić te wszystkie przedsiÄ™wziÄ™cia.Jest tylko droga naprzód, bezwzglÄ™du na konsekwencje.W koÅ„cu powozy wjechaÅ‚y w wÄ…skÄ… uliczkÄ™ otoczonÄ… wysokimi murami z odpadajÄ…cym żółtymtynkiem.Zatrzymali siÄ™ przed zamkniÄ™tÄ… bramÄ… hotelu, który niegdyÅ› stanowiÅ‚ wielkÄ… rezydencjÄ™miejskÄ… jakiegoÅ› szlachetnego rodu.Na Å‚uku ponad bramÄ… znajdowaÅ‚ siÄ™ zniszczony herb rodowy.Virgil wysiadÅ‚ z powozu i zapukaÅ‚ do drzwi.Na chwilÄ™ uchyliÅ‚a siÄ™ kratka, a potem brama siÄ™ rozsu-nęła.Powozy wjechaÅ‚y na szeroki, brukowany dziedziniec.Brama zamknęła siÄ™ za nimi i Sovaywreszcie poczuÅ‚a siÄ™ bezpiecznie.Hotel Fonteneau musiaÅ‚ być kiedyÅ› wspaniaÅ‚Ä… rezydencjÄ…, teraz jednak marmur na podÅ‚odze wholu byÅ‚ wyszczerbiony oraz pokryty kurzem i brudem.Balustradzie biegnÄ…cej wzdÅ‚uż szerokichschodów brakowaÅ‚o licznych tralek, a na jasnozielonej jedwabnej tapecie widniaÅ‚y plamy od wody iodciski brudnych rÄ…k.Reprezentacyjne pokoje byÅ‚y opustoszaÅ‚e, meble zostaÅ‚y rozkradzione lub wyniesione.NiewielepozostaÅ‚o oprócz ozdobnego niegdyÅ› sufitu, co potwierdzaÅ‚oby dawnÄ… Å›wietność budynku - jedyniepÄ™kniÄ™te lustra i Å›lady po obrazach na Å›cianie.Szli od sali do sali, echo ich kroków odbijaÅ‚o siÄ™ odRLTbrudnych drewnianych podłóg, które kiedyÅ› z pewnoÅ›ciÄ… byÅ‚y tak wypolerowane jak lustra.Nie byÅ‚o tujuż sÅ‚użby, nie miaÅ‚ kto zająć siÄ™ sprzÄ…taniem, myciem i zamiataniem.Na koÅ„cu ostatniego pomieszczenia, przy biurku zawalonym papierami tak bardzo, że w każdejchwili mogÅ‚y spaść na podÅ‚ogÄ™, siedziaÅ‚ mężczyzna w samej koszuli.Na ich widok podniósÅ‚ siÄ™ z miej-sca.MiaÅ‚ bladÄ…, zmÄ™czonÄ… i wychudzonÄ… twarz o ziemistej cerze [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Sovay sÄ…dziÅ‚a, że Léonpojedzie dalej i z zaskoczeniem przyjęła wiadomość, że musi ich opuÅ›cić.- Mam obowiÄ…zki, którymi muszÄ™ siÄ™ zająć.ZresztÄ… beze mnie bÄ™dziecie bezpieczniejsi - po-wiedziaÅ‚, żegnajÄ…c siÄ™.- Niezbyt lubimy siÄ™ z niektórymi komisjami, które kontrolujÄ… poszczególne re-jony miasta.Moja obecność mogÅ‚aby zahamować wasze dziaÅ‚ania, a nawet je uniemożliwić.Do zoba-czenia!Nie wspomniaÅ‚ nic o tym, kiedy może dojść do nastÄ™pnego spotkania.Sovay przyÅ‚apaÅ‚a siÄ™ natym, że z niechÄ™ciÄ… żegna siÄ™ z gwardzistÄ… i nie jest to bynajmniej zwiÄ…zane z lÄ™kiem o wÅ‚asne bezpie-czeÅ„stwo.Przez miasto przedzierali siÄ™ powoli.Każda dzielnica miaÅ‚a swojÄ… komisjÄ™, wszystkich trzebabyÅ‚o przekonać, uÅ‚askawić i przekupić.WszÄ™dzie widać byÅ‚o wielkÄ… biedÄ™, sytuacja przedstawiaÅ‚a siÄ™gorzej niż w Londynie.Na zakurzonych, zalanych skwarem ulicach czuć byÅ‚o atmosferÄ™ powszechne-go zmÄ™czenia.WiÄ™kszość okien i drzwi szczelnie pozamykano, zupeÅ‚nie jak we wsiach, które wcze-Å›niej mijali.RLTDroga, którÄ… wybrali, wiodÅ‚a przez Place de la Révolution.Gilotyna zostaÅ‚a usuniÄ™ta, a ogrom-ny plac wydawaÅ‚ siÄ™ opustoszaÅ‚y i zrujnowany; zÅ‚owieszczy mimo otwartej przestrzeni.W panujÄ…cymupale poplamione krwiÄ… kamienie cuchnęły jak kostnica.Kiedy pojazd przetaczaÅ‚ siÄ™ przez miasto, Hugh pokazywaÅ‚ Sovay interesujÄ…ce miejsca: ogrodyTuileries, peÅ‚ne drzew i spacerowiczów szukajÄ…cych cienia pod ich koronami, poruszajÄ…cych siÄ™ poalejkach, wczeÅ›niej zarezerwowanych wyÅ‚Ä…cznie dla króla i jego dworu; olbrzymi paÅ‚ac królewski po-zbawiony obecnie mieszkaÅ„ców; Å‚uki Palais-Royal; kawiarniÄ™, w której Camille Desmoulins wskoczyÅ‚na stół i wezwaÅ‚ tÅ‚um paryski do szturmu na BastyliÄ™.Każdy budynek, każde nazwisko, wszystkomiaÅ‚o jakieÅ› znaczenie, zupeÅ‚nie jakby podróżowali przez krajobraz rewolucji, a przez to i historii.Ajednak ludzie siedzieli w kawiarniach, plotkowali na rogach ulic, tworzyli kolejki przed sklepami.%7Å‚y-cie musiaÅ‚o siÄ™ toczyć, z rewolucjÄ… czy bez niej.Zmierzali w kierunku Rue Duval, znajdujÄ…cej siÄ™ na skraju dzielnicy Marais.Po drodze minÄ™linajsÅ‚ynniejsze miejsce w Paryżu- BastyliÄ™, ale nic już nie zostaÅ‚o z niej do oglÄ…dania.Potężne wiÄ™zienie zostaÅ‚o zrównane zziemiÄ…, mieszkaÅ„cy rozebrali je na kawaÅ‚ki, kamieÅ„ po kamieniu.Sovay nigdy wczeÅ›niej nie widziaÅ‚aniczego, co Å›wiadczyÅ‚oby o podobnej sile tÅ‚umu.Sile, która doprowadziÅ‚a do caÅ‚kowitej destrukcji tegosymbolu przeÅ›ladowaÅ„.Zburzenie Bastylii wyrażaÅ‚o zdeterminowanie ludnoÅ›ci pragnÄ…cej z caÅ‚ych siÅ‚,by takich przeÅ›ladowaÅ„ już nigdy wiÄ™cej nie doÅ›wiadczać.Paryżanie dochodzili swego nie tylko w tak wielkich czynach, ale i caÅ‚kiem maÅ‚ych.Zburzonowiele pomników, zmieniono nazwy ulic, koÅ›cioÅ‚y zostaÅ‚y przeksztaÅ‚cone w stajnie bÄ…dz magazyny.Nie ma powrotu, zdawaÅ‚y siÄ™ mówić te wszystkie przedsiÄ™wziÄ™cia.Jest tylko droga naprzód, bezwzglÄ™du na konsekwencje.W koÅ„cu powozy wjechaÅ‚y w wÄ…skÄ… uliczkÄ™ otoczonÄ… wysokimi murami z odpadajÄ…cym żółtymtynkiem.Zatrzymali siÄ™ przed zamkniÄ™tÄ… bramÄ… hotelu, który niegdyÅ› stanowiÅ‚ wielkÄ… rezydencjÄ™miejskÄ… jakiegoÅ› szlachetnego rodu.Na Å‚uku ponad bramÄ… znajdowaÅ‚ siÄ™ zniszczony herb rodowy.Virgil wysiadÅ‚ z powozu i zapukaÅ‚ do drzwi.Na chwilÄ™ uchyliÅ‚a siÄ™ kratka, a potem brama siÄ™ rozsu-nęła.Powozy wjechaÅ‚y na szeroki, brukowany dziedziniec.Brama zamknęła siÄ™ za nimi i Sovaywreszcie poczuÅ‚a siÄ™ bezpiecznie.Hotel Fonteneau musiaÅ‚ być kiedyÅ› wspaniaÅ‚Ä… rezydencjÄ…, teraz jednak marmur na podÅ‚odze wholu byÅ‚ wyszczerbiony oraz pokryty kurzem i brudem.Balustradzie biegnÄ…cej wzdÅ‚uż szerokichschodów brakowaÅ‚o licznych tralek, a na jasnozielonej jedwabnej tapecie widniaÅ‚y plamy od wody iodciski brudnych rÄ…k.Reprezentacyjne pokoje byÅ‚y opustoszaÅ‚e, meble zostaÅ‚y rozkradzione lub wyniesione.NiewielepozostaÅ‚o oprócz ozdobnego niegdyÅ› sufitu, co potwierdzaÅ‚oby dawnÄ… Å›wietność budynku - jedyniepÄ™kniÄ™te lustra i Å›lady po obrazach na Å›cianie.Szli od sali do sali, echo ich kroków odbijaÅ‚o siÄ™ odRLTbrudnych drewnianych podłóg, które kiedyÅ› z pewnoÅ›ciÄ… byÅ‚y tak wypolerowane jak lustra.Nie byÅ‚o tujuż sÅ‚użby, nie miaÅ‚ kto zająć siÄ™ sprzÄ…taniem, myciem i zamiataniem.Na koÅ„cu ostatniego pomieszczenia, przy biurku zawalonym papierami tak bardzo, że w każdejchwili mogÅ‚y spaść na podÅ‚ogÄ™, siedziaÅ‚ mężczyzna w samej koszuli.Na ich widok podniósÅ‚ siÄ™ z miej-sca.MiaÅ‚ bladÄ…, zmÄ™czonÄ… i wychudzonÄ… twarz o ziemistej cerze [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]