[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiedziała, że od czasu zaginięcia wycinka prasowego, ciotka jej nie ufa.Załkała. Przepraszam, że cię okłamałam, ciociu.To prawda, znalazłam artykuł i zniszczyłam go,ponieważ nie mogłam znieść mojego zdjęcia w gazecie.Przypominało mi o tym okropnymwieczorze i tym wstrętnym człowieku. Cii, nic się nie martw, moja droga. Edna poczuła ulgę, słysząc, co się stało zzaginionym wycinkiem.Ujęła twarz Sary w dłonie i spojrzała jej poważnie w oczy. Czypowiedziałaś matce lub ojcu o tym, co się wydarzyło? spytała. Nie. Sara spuściła głowę. Byłam zbyt zawstydzona i zażenowana. Nie zrobiłaś nic, czego mogłabyś się wstydzić, Amelio.Byłaś niewinną ofiarą. Mimo wszystko sądziłam, że znajdę się w kłopocie.Pan Huxwell zasugerował, że niktnie uwierzy w ani jedno moje słowo.Powiedział, że musi to pozostać naszą tajemnicą.Zawszewydawało mi się, że mieliśmy znakomite stosunki.Uważałam go za dobrego wujka i bardzo goszanowałam. Sara pomyślała, że tak właśnie czuła prawdziwa Amelia, skoro prawnik byłbliskim przyjacielem rodziny. To wydarzenie wstrząsnęło mną do głębi.Nie mogłam uwierzyć,że Brian zrobiłby coś takiego.Potem, gdy rodzice zginęli, jego zainteresowanie mną stało się&cóż& bardziej intensywne, a ja nie miałam do kogo się zwrócić o pomoc. Udała, że ociera łzy.Edna była przerażona.Podeszła do łóżka i usiadła, nie mogła uwierzyć własnym uszom.Brian Huxwell zrobił coś niewybaczalnego.Sara niechętnie odsunęła się od drzwi i zbliżyła do ciotki. Nie chciałam ci tego mówić, ciociu.To takie upokarzające.Pewnie uważasz mnie zaokropną osobę& Schowała twarz w dłoniach i zaczęła łkać. Już, już, moja biedaczko. Edna objęła ją ramionami. Oczywiście, że nie uważam cięza okropną osobę.To nie była twoja wina.Wszystko przez tego potwora, Briana Huxwella.Powinno się go osadzić za kratkami, ku ochronie niewinnych młodych kobiet. Teraz rozumiesz już, dlaczego nie mogę się z nim spotkać, ciociu.Nie jestem w staniespojrzeć mu w oczy.Udaje, że jest dżentelmenem, ale ja wiem, co mu chodzi po głowie. Nie będziesz się musiała z nim spotkać. Edna poczuła wzbierający gniew.Dopilnuję, aby Charlton go odesłał. Proszę, nie mów nic wujkowi, ciociu.Spaliłabym się ze wstydu, gdyby się dowiedział.Musiałabym was opuścić, a tego bardzo nie chcę. Sara obawiała się, że Charlton zażądawyjaśnień od prawnika, a ten przekona go o swojej uczciwości, żądając konfrontacji zdziewczyną. Powiedziałam ci już, Amelio, nie masz się czego wstydzić.Zachowam to jednakmiędzy nami ze względu na ciebie.Edna rozumiała teraz, dlaczego Sara była tak sfrustrowana.Nie dość, że straciła rodzinę isama niemal pożegnała się z życiem w katastrofie statku, to jeszcze musiała zmagać się zpotwornymi wspomnieniami o tym, jak zaufany przyjaciel rodziny usiłował ją wykorzystaćseksualnie.Edna wstała i ruszyła do drzwi.Przystanęła przy nich i spojrzała na Sarę. Dam ci znać, gdy ten człowiek wyjdzie powiedziała.Sara skinęła głową.Gdy ciotka wyszła z pokoju, dziewczyna rzuciła się na łóżko iwestchnęła z ulgą.O mały włos ten wieczór nie skończył się tragedią.Już w korytarzu Edna przywołała do siebie Charltona spojrzeniem.Brian stał zpozostałymi gośćmi, racząc się herbatą.Chciał wiedzieć, gdzie jest Amelia, ale pan Ashby niepotrafił udzielić mu odpowiedzi. Gdzie jest nasza podopieczna? spytał Charlton, wymykając się z salonu na korytarz. Amelia nie dołączy już do nas.Charlton był nieco zaskoczony.Wiedział jednak, że Brian bardzo się zmartwi tąwiadomością.Wyraznie liczył na ponowne spotkanie z dziewczyną. Chcę, abyś wyprosił z naszego domu Briana Huxwella oznajmiła Edna.Charlton zamrugał zdezorientowany. Ale& myślałem& Amelia przed chwilą zwierzyła mi się z powodu, dla którego nie chce się widzieć z tymczłowiekiem.Jego zachowanie wobec niej w Hobart Town było co najmniej nieodpowiednie. Wierzysz tej dziewczynie, Edno? Tak, wierzę.To, co mi wyznała, bardzo wiele wyjaśniło.Rozumiem teraz jej dziwnezachowanie i dramatyczną zmianę charakteru.Charlton zorientował się, że Edna dotarła do sedna problemu i nie zmieni zdania. W takim razie poproszę go o opuszczenie naszego domu odparł. Rozdział dwudziesty drugiKingscoteSara przyłożyła ucho do drzwi sypialni i zaczęła nasłuchiwać, gdy wuj wywołał BrianaHuxwella na korytarz. Obawiam się, że stracił pan czas, przyjeżdżając tutaj, panie Huxwell.Amelia nie spotkasię z panem wyjaśnił Charlton.Brian zerknął na drzwi, z których przed chwilą wyszła Edna.Amelia musi być w tympokoju, pomyślał.Musiał tylko je otworzyć.Był przekonany, że gdy dziewczyna go zobaczy,cały ten nonsens zostanie zapomniany. Jestem pewien, że gdy Amelia ze mną porozmawia, wszystko się wyjaśni.Sara poczuła uderzenie paniki.Wyglądało na to, że prawnik nie zamierzał poddać się bezwalki.Była przerażona, że w końcu uda mu się wymóc na jej opiekunach choćby przelotnewidzenie.Zrobiło się jej słabo. Nie rozumiem tego ciągnął Brian. Amelia i ja byliśmy sobie bardzo bliscy.To niema najmniejszego sensu. Doprawdy? spytała zimno Edna.Na samą myśl, co ten człowiek uczynił biednejdziewczynie, odczuwała mdłości.Z całych sił powstrzymywała się przed nazwaniem goszatanem i zbereznikiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Wiedziała, że od czasu zaginięcia wycinka prasowego, ciotka jej nie ufa.Załkała. Przepraszam, że cię okłamałam, ciociu.To prawda, znalazłam artykuł i zniszczyłam go,ponieważ nie mogłam znieść mojego zdjęcia w gazecie.Przypominało mi o tym okropnymwieczorze i tym wstrętnym człowieku. Cii, nic się nie martw, moja droga. Edna poczuła ulgę, słysząc, co się stało zzaginionym wycinkiem.Ujęła twarz Sary w dłonie i spojrzała jej poważnie w oczy. Czypowiedziałaś matce lub ojcu o tym, co się wydarzyło? spytała. Nie. Sara spuściła głowę. Byłam zbyt zawstydzona i zażenowana. Nie zrobiłaś nic, czego mogłabyś się wstydzić, Amelio.Byłaś niewinną ofiarą. Mimo wszystko sądziłam, że znajdę się w kłopocie.Pan Huxwell zasugerował, że niktnie uwierzy w ani jedno moje słowo.Powiedział, że musi to pozostać naszą tajemnicą.Zawszewydawało mi się, że mieliśmy znakomite stosunki.Uważałam go za dobrego wujka i bardzo goszanowałam. Sara pomyślała, że tak właśnie czuła prawdziwa Amelia, skoro prawnik byłbliskim przyjacielem rodziny. To wydarzenie wstrząsnęło mną do głębi.Nie mogłam uwierzyć,że Brian zrobiłby coś takiego.Potem, gdy rodzice zginęli, jego zainteresowanie mną stało się&cóż& bardziej intensywne, a ja nie miałam do kogo się zwrócić o pomoc. Udała, że ociera łzy.Edna była przerażona.Podeszła do łóżka i usiadła, nie mogła uwierzyć własnym uszom.Brian Huxwell zrobił coś niewybaczalnego.Sara niechętnie odsunęła się od drzwi i zbliżyła do ciotki. Nie chciałam ci tego mówić, ciociu.To takie upokarzające.Pewnie uważasz mnie zaokropną osobę& Schowała twarz w dłoniach i zaczęła łkać. Już, już, moja biedaczko. Edna objęła ją ramionami. Oczywiście, że nie uważam cięza okropną osobę.To nie była twoja wina.Wszystko przez tego potwora, Briana Huxwella.Powinno się go osadzić za kratkami, ku ochronie niewinnych młodych kobiet. Teraz rozumiesz już, dlaczego nie mogę się z nim spotkać, ciociu.Nie jestem w staniespojrzeć mu w oczy.Udaje, że jest dżentelmenem, ale ja wiem, co mu chodzi po głowie. Nie będziesz się musiała z nim spotkać. Edna poczuła wzbierający gniew.Dopilnuję, aby Charlton go odesłał. Proszę, nie mów nic wujkowi, ciociu.Spaliłabym się ze wstydu, gdyby się dowiedział.Musiałabym was opuścić, a tego bardzo nie chcę. Sara obawiała się, że Charlton zażądawyjaśnień od prawnika, a ten przekona go o swojej uczciwości, żądając konfrontacji zdziewczyną. Powiedziałam ci już, Amelio, nie masz się czego wstydzić.Zachowam to jednakmiędzy nami ze względu na ciebie.Edna rozumiała teraz, dlaczego Sara była tak sfrustrowana.Nie dość, że straciła rodzinę isama niemal pożegnała się z życiem w katastrofie statku, to jeszcze musiała zmagać się zpotwornymi wspomnieniami o tym, jak zaufany przyjaciel rodziny usiłował ją wykorzystaćseksualnie.Edna wstała i ruszyła do drzwi.Przystanęła przy nich i spojrzała na Sarę. Dam ci znać, gdy ten człowiek wyjdzie powiedziała.Sara skinęła głową.Gdy ciotka wyszła z pokoju, dziewczyna rzuciła się na łóżko iwestchnęła z ulgą.O mały włos ten wieczór nie skończył się tragedią.Już w korytarzu Edna przywołała do siebie Charltona spojrzeniem.Brian stał zpozostałymi gośćmi, racząc się herbatą.Chciał wiedzieć, gdzie jest Amelia, ale pan Ashby niepotrafił udzielić mu odpowiedzi. Gdzie jest nasza podopieczna? spytał Charlton, wymykając się z salonu na korytarz. Amelia nie dołączy już do nas.Charlton był nieco zaskoczony.Wiedział jednak, że Brian bardzo się zmartwi tąwiadomością.Wyraznie liczył na ponowne spotkanie z dziewczyną. Chcę, abyś wyprosił z naszego domu Briana Huxwella oznajmiła Edna.Charlton zamrugał zdezorientowany. Ale& myślałem& Amelia przed chwilą zwierzyła mi się z powodu, dla którego nie chce się widzieć z tymczłowiekiem.Jego zachowanie wobec niej w Hobart Town było co najmniej nieodpowiednie. Wierzysz tej dziewczynie, Edno? Tak, wierzę.To, co mi wyznała, bardzo wiele wyjaśniło.Rozumiem teraz jej dziwnezachowanie i dramatyczną zmianę charakteru.Charlton zorientował się, że Edna dotarła do sedna problemu i nie zmieni zdania. W takim razie poproszę go o opuszczenie naszego domu odparł. Rozdział dwudziesty drugiKingscoteSara przyłożyła ucho do drzwi sypialni i zaczęła nasłuchiwać, gdy wuj wywołał BrianaHuxwella na korytarz. Obawiam się, że stracił pan czas, przyjeżdżając tutaj, panie Huxwell.Amelia nie spotkasię z panem wyjaśnił Charlton.Brian zerknął na drzwi, z których przed chwilą wyszła Edna.Amelia musi być w tympokoju, pomyślał.Musiał tylko je otworzyć.Był przekonany, że gdy dziewczyna go zobaczy,cały ten nonsens zostanie zapomniany. Jestem pewien, że gdy Amelia ze mną porozmawia, wszystko się wyjaśni.Sara poczuła uderzenie paniki.Wyglądało na to, że prawnik nie zamierzał poddać się bezwalki.Była przerażona, że w końcu uda mu się wymóc na jej opiekunach choćby przelotnewidzenie.Zrobiło się jej słabo. Nie rozumiem tego ciągnął Brian. Amelia i ja byliśmy sobie bardzo bliscy.To niema najmniejszego sensu. Doprawdy? spytała zimno Edna.Na samą myśl, co ten człowiek uczynił biednejdziewczynie, odczuwała mdłości.Z całych sił powstrzymywała się przed nazwaniem goszatanem i zbereznikiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]