[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Naprawdę masz zamiar to zjeść?- Oczywiście.To płatki owsiane, jak Pan Bóg przykazał.Bez ostrzeżenia zgarnął swoją łyżką cały brązowy cukier ześrodka jej talerza.- Niezłe.- Zjadłeś mi cukier!- Tak, ale wiesz, co by naprawdę smakowało z tą packą?- Poczekaj, niech się zastanowię.M&M?- Mądra z ciebie babka.- Nasypał jej swoich płatków do talerza.- Zobacz, teraz będzie bardziej chrupiące.- Jejku, dzięki.- Bardzo lubię płatki owocowe.- Już to mówiłeś.- Odsunęła jego pudełko i zaczęła jeść.- Wieszchyba, że takie kolorowe płatki produkuje się z myślą o dzieciach?- Z tego wniosek, że w głębi duszy nadal jestem dzieciakiem.Dziecinne było w nim jedno - stosunek do kobiet.Czy właśniedlatego wrócił do domu dopiero o trzeciej w nocy? Podrywał młodszeod niej? Uznała, że nie będzie dłużej męczyła się w niepewności.- Gdzie wczoraj byłeś?- Zazdrosna?- Nie.yle spałam i słyszałam, o której wróciłeś, i tyle.- To nie ma nic wspólnego z tobą.- Owszem, jeśli spotykasz się z inną.- A tak sądzisz? - Przesunął po niej wzrokiem, jakby chciał jąprzestraszyć.Miała na sobie czerwoną koszulkę z równaniamiMaxwella, choć ostatnie było niewidoczne, nikło pod gumką spodni.Zatrzymał wzrok na jej biodrach, zapewne szerszych niż te, doktórych przywykł.Sądząc jednak po jego minie, nie stanowiło to dlaniego problemu.- Cóż, nie wykluczam tego.- Odsunęła od siebie talerz.- Poprostu chcę wiedzieć, na czym stoimy.Nie rozmawialiśmy na tentemat, a chyba powinniśmy.Czy możemy sypiać z kim chcemy, czynie?Jego brwi niemal dotknęły włosów:- My?Starała się zachować obojętny wyraz twarzy.- Nie rozumiem.Przeczesał włosy palcami.Urosły ostatnio, stały się niesforne.- Pobraliśmy się - burknął.- I już.- I już?- I już.- Aha. - Jesteś mężatką, do tego ciężarną, na wypadek, gdybyśzapomniała.- A ty jesteś żonaty - zauważyła.- Na wypadek, gdybyśzapomniał.- No właśnie.- Więc możemy sypiać z innymi czy nie? -Nie!Ukryła ulgę najlepiej jak umiała.- No dobrze.Nie wolno nam sypiać z innymi, ale wolno włóczyćsię do trzeciej bez słowa przeprosin, tak?Obserwowała, jak przeżuwa jej słowa.Ciekawiło ją, jak na tozareaguje.Nie zdziwiła się, kiedy ominął pułapkę.- Ja mogę się włóczyć.Ty nie.- Rozumiem.- Zaniosła miseczkę do zlewu.Wyczuwała, żeczeka, aż zrobi awanturę.Poznała go na tyle, by wiedzieć, że podobamu się myśl o obronie z góry straconej pozycji.- Właściwie z twojegopunktu widzenia, to logiczne.- Tak?- Oczywiście.- Uśmiechnęła się słodko.- A może znasz innysposób, by wmówić całemu światu, że nadal masz dwadzieścia jedenlat?W środę wieczorem poświęciła trochę więcej czasuprzygotowując sie do tajemniczej randki, na którą zgodziła się pójść,wbrew złym przeczuciom.Wzięła prysznic, wypudrowała się,wyperfumowała.A potem zawstydziła się, że przywiązuje tak dużą wagę do tego wyjścia.Ale miała za sobą taki wspaniały dzień, żenie mogła być na siebie zła.Dobrze jej dziś poszła praca, była zadowolona z faktu, że Caljakby częściej przebywał w domu w minionym tygodniu.Dziś nawetznalazł wymówkę by towarzyszyć jej na spacerze.Powiedział, żeboi się czy ona się nie zgubi zajmując myśli rozwiązywaniem jakiejścholernej formuły.Niechętnie przyznawała przed sobą, że sprawia jej radośćprzebywanie w jego towarzystwie.Dotąd nie spotkała nikogo, ktorozśmieszał by ją tak jak on przy jednoczesnym utrzymywaniu jejumysłu na wysokich obrotach.Zakrawało na ironię, że inteligencjadzięki której był dla niej tak atrakcyjny była jednocześnie zródłem jejnajwiększych zmartwień.Ale myśli o nieszczęśliwym dzieciństwie swojego dzieckaodpychała na bok.Teraz bardziej ją zajmował rozklekotanyczerwony ford escort, który dostarczono kilka godzin wcześniej iktóry ukryła za starą szopą.Kupowanie używanego samochodu przez telefon było byćmoże zaprzeczeniem mądrości, ale była zadowolona z zakupu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl