[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Autor dodał, że kluczdodrzwi znajduje się wdoniczcekwiatka, stojącegowkory-tarzu.- Odnoszę wrażenie, żeostatniej nocywtymdomukrążyłozbyt wiele tajemniczej, anonimowej korespondencji - Brandtodstawił szklankę.- Kentworth i Chloe dostali podobnelisty.Nie mamwątpliwości, że za tymstoi ladyKentworth.Chloemiała przyjść do dawnej sypialni, żebysię spotkać ze mną.AKentworth powinien był zjawić się wtymsamymmiejscu,ale na spotkanie z panną Coltrane.janessa+anulausolad-nacs 210- WefekcieChloei Kentworth znalezli się razemwpustejsypialni, tak?- Gorzej, zostali wniej zamknięci na klucz.- Kiedynie można byłonigdzie znalezć sir Prestona, la-dyKentworth zaczęła się domagać, byposzukać gowłaśniewdawnej sypialni.Drzwi byłyzamknięte, a kiedyje wreszciesiłą otworzono, wśrodkuznalezionosir Prestonawtowarzys-twiepannyColtrane, wdość kompromitującej sytuacji.Do-dam, że wkrótce odbędzie się ich ślub.- Awięctobył cel Emily.- Niewydajesz się zdziwiony, zgaduję więc, żewiesz, wjakisposóbEmilyzajęła miejsce Chloe.- Wczoraj wieczoremwidziałemsię z Emilyi sir Presto-nemwdawnej sypialni, aleniemiałemwtedyczasu, bywysłu-chać wszystkichszczegółów.Emilyobawiałasię, żeladyKent-worth może próbować jakichś sztuczek, by nie dopuścić domoich zaręczynz Chloe, i na wszelki wypadekniespuszczałajej z oka.Widziała, żeChloedostała liścik.Poszła więczaniądo starego skrzydła domu i z ukrycia obserwowała, jak ladyKentworth zamyka drzwi na klucz.Domyślamsię, że kluczmusiała ukraść z kuchni, gdzieprzechowuje jepani Cromby.Emilywróciła do sali, poprosiła opapier i napisała domnielist, informując, że uda się dodawnej sypialni tajnymprzej-ściemi wyśle Chloe dobiblioteki.-I co?- Za póznodostałemten list.Wiem, że Chloe boi sięciemności i ciasnych tuneli.Nie przypuszczałem, że wogóleodważysię tamsama wejść.Kiedydotarłemdosypialni, jejjuż nie było.Bałemsię, że zgubi się wciemnościach i pój-dzie wzłą stronę.I tak też się stało.Znalazłemją wjednejz grot nad samymmorzem.Zorientowała się już, że pomy-janessa+anulausolad-nacs 211liła drogę i zaczęła wracać, ale upuściła świecę i przera-żona siedziała wciemnościach.Udało namsię dotrzeć dobiblioteki, ale nie mogliśmywyjść, bodrzwi byłyzamknię-te.Wołaliśmy, lecz nikt nas nie słyszał.Te drzwi nadawały-bysię do prawdziwej fortecy.Nie pozostało nic innego, niżczekać.Chloe miała mokrą sukienkę i zupełnie zniszczonepantofelki.Marzła, więc położyłemsię obok, by ją ogrzać.Towszystko.- Przede mną nie musisz się tłumaczyć, ale z Ralstonemnie pójdzie ci łatwo.- Domyślamsię.- Ralston żąda, abyś załatwił natychmiastową zgodę naślubi ożenił się z ladyChloetakszybko, jaktomożliwe.- Naprawdę?Przynajmniej razsię znimzgadzam.- Brandtsię uśmiechnął.- Obawiamsię jednak, żeChloemożeniebyćtak uległa.- Wjakiej sprawie?- zapytała Chloe.Zaskoczeni spojrzeli wstronę drzwi.Chloe była bardzoblada, aleumyta i przebrana wprostą wełnianą suknię, którasądzącz rozmiaru, musiała należeć dopani Cromby.- Dlaczegonieleżysz włóżku?- zapytał ostroBrandt.- Musimyporozmawiać.-Gdziejest Belle?- Arthur przekonał mamę, że moja opinia została osta-tecznie zszargana i że wtej sytuacji jedynymwyjściemjestnasz natychmiastowy ślub.Powiedziałam, że za ciebie niewyjdę, więc mama dostała histerii, a Belle próbuje ją uspo-koić.Głos Chloebył spokojnyi obojętny, aleBrandt widział, jakmocnozaciska dłonie, i wiedział, żejest zdenerwowana.- Niechgodiabli porwą.Pocoodrazudenerwować Chloejanessa+anulausolad-nacs 212i ladyRalston?Mógł najpierwzemną porozmawiać i posłu-chać, comamdopowiedzenia.- Pomyślałam, że powinieneś wiedzieć, o co zamierza cięoskarżyć.Próbowałammutłumaczyć, żenic się niestałoi żejegoprzypuszczenia są śmieszne, aleniechciał słuchać.Po-wiedziałam, żeniezgodzę się wyjść za mąż na takich warun-kach.- Nie masz wyboru, Chloe.Oboje nie mamywyboru.Sy-tuacja, wjakiej nas znaleziono, była delikatnie mówiąc, ob-ciążająca.- Przecież nie zrobiłeś nic złego.I to nie nasza wina, żedrzwi byłyzamknięte.- Toprawda, aleBrandt ma rację.Wtej sytuacji niemaciewyboru - wtrącił Justin.- Cała okolica wie, że zniknęliścierazem.Próbowaliśmycoś wymyślić, ale trudno liczyć na to,że ludzie uwierzą.Ajuż na pewnonieladyKentworth, któradokładniewiedziała, dlaczegowyszliściezprzyjęcia.Tadamatymrazemnie popuści.-Ale.- Ucierpi nie tylko twoja reputacja.Tymrazemdostaniesię takżeBrandtowi.Niechcesz chyba, żebyzostał oskarżonyoto, żenajpierwcię uwiódł, a potemzostawił.- Oczywiście, że nie, ale.- Chloe nie wiedziała już, copowiedzieć.- Brandt będzie dla ciebie dobrymmężem.- Justin po-głaskał Chloe po policzku.- Zostawię was, żebyście sobiewszystko wyjaśnili.Apotemradzę jak najszybciej ruszać doLondynu.Chloe, bladajak ściana, ciąglestaławdrzwiach.Brandt po-prosił, byweszła, i zamknął drzwi, żebyimnieprzeszkadzano.janessa+anulausolad-nacs 213- Po co ta przerażona mina? Nie będzie tak zle - powie-dział, odchodząc kilka kroków.- Kiedy?- Gdy za mnie wyjdziesz.Nie będę cię bił ani zamykałwdomu.Będziesz mogła odwiedzać Belle i rodzinę, kiedytylkozechcesz.Będziesz rozporządzała swoimposagiem; niepotrzebuję twoich pieniędzy.Nie zamierzamci niczego na-rzucać.Miał nadzieję, żepotych zapewnieniachChloechoć odro-binę się uspokoi, ale ona wydawała się jeszcze bardziej nie-szczęśliwa.- Jesteś bardzodobry- wyszeptała.- Nie nazwałbymtego wten sposób.- Brandt skrzyżowałramiona na piersi.- Chcę też odrazuwyjaśnić kwestię mał-żeńskiego łoża i zapewnić, żecię niedotknę, dopóki samaniebędziesz tegochciała.- Rozumiem.- Chloezarumieniła się, apochwili spojrza-ła na Brandta.- Nie takiegomałżeństwa chciałeś, prawda?- Podobnie jak ty- odparł, bo nie mógł znieść wyrazu jejtwarzy.Chloe wyglądała, jakby czekały ją najgorsze tortury.Widząc to, cierpiał, ale nie chciał, bywiedziała, jaki ból musprawia.- Oilepamiętam, żadne z nas niechciałozawieraćmałżeństwa z miłości - dodał, wzruszając ramionami.- To prawda, ale.- przerwała, patrząc na niego zbola-łymwzrokiem.- Poinformuję twojegokuzyna, żewystąpię ospecjalnepo-zwoleniena ślubi ożenię się ztobą natychmiast, kiedyjedo-stanę.- Dobrze - odparła, nie patrząc na niego.- Odrazudziś wyjadę doLondynu.janessa+anulausolad-nacs 214- Możepowinieneś odpocząć przedwyjazdem?Dzień czydwa niczegonie zmienią.- Takbardzoci zależynatym, żebyopóznićślub?Niczte-go- odparł chłodno.Chloe odwróciła się doniegoplecami, ale zdążył zauwa-żyć, że ta uwaga ją dotknęła.- Pójdę doBellei domamy.%7łyczę ci bezpiecznej podróży- powiedziała.Brandt został sami dopierowtedypoczuł, jaki jest zmę-czony.janessa+anulausolad-nacs 215Rozdział jedenastyBrandt wyjechał do Londynu pięć dni temu.Od tamtej po-rynieprzestawałopadać [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl