[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wkrótce potem przyszło pięciu głodnych icuchnących potem robotników.Usiedli przy ogniu, zamówili mnóstwo piwa iRS140zaczęli stroić sobie żarty, zgadując, której z kobiet jako pierwszej spadniespódnica.Helga obsłużyła ich, a potem zostawiła Theresę przy kuchni i wyszłapo przyjaciółki, bo, jak mówiła, wkrótce będą jej potrzebne.Wróciła,prowadząc pod ramię dwie wy-pacykowane kobiety ubrane w barwne suknie.Kobiety natychmiast usiadły na kolanach robotników, piszcząc i śmiejąc się zich karesów.Jeden z nich wsunął rękę pod spódnicę tej, która siedziała mu nakolanach, ona zaś wydała z siebie wystudiowany okrzyk.Drugi, już pijany,zaoferował łyk wina swojej dziewce i wylał napitek prosto w jej dekolt, aleona, zamiast się oburzyć, w odpowiedzi pokazała mu swoje piersi.W tymmomencie Theresa zrozumiała, że najwłaściwszą rzeczą będzie wycofać się,ale jeden z robotników zauważył ją i zagrodził jej drogę.Na szczęścieCzarnulka uspokoiła pijaka, obiecując mu na ucho swawolną noc.Theresiepowiedziała, by weszła do komórki i zamknęła się w składzie wina.* * *Wkrótce dziewczyna odkryła, że skład wina domu publicznego nie jestmiejscem, gdzie można spędzić spokojną noc.Ze swego półpiętra miała widokna kąt, który jeden z robotników wybrał na schadzkę: kazał kobiecie uklęknąć iprzywrócić do życia jego członek.Kiedy ladacznicy wreszcie się to udało,robotnik odsunął jej głowę od swego krocza, przywarł do jej brzucha i zacząłporuszać pośladkami, jakby wpadł w bardzo silny dygot.Wzdrygnął się kilkarazy, zaklął i zwalił bezwładnie na blade ciało prostytutki.Po chwili zjawiła sięHelga w towarzystwie sprzedawcy pomad.Oboje zaśmiali się na widok śpiącejpary.Kupiec wykonał taki gest, jakby chciał ich obudzić, ale Helga odwiodłago od tego zamiaru.Rzucili się na barłóg i zaczęli kochać, ale przynajmniejokryli swoje nagie ciała kołdrą.Kiedy wreszcie Theresie udało się zasnąć, śniła o Hoosie Larssonie.Mimowoli wyobrażała go sobie nagiego, podobnie jak i samą siebie, on gładził ją powłosach, szyi, łonie, głaskał całe jej ciało.Poczuła coś dziwnego, co sprawiło,że obudziła się przerażona.Kiedy się uspokoiła, poprosiła Boga o przebaczenieza to, że zgrzeszyła w taki sposób.* * *Rankiem Theresa posprzątała w tawernie, która wyglądała, jakby stoczono wniej jakąś bitwę.Pózniej przygotowała śniadanie.Zjadła je sama, bo Czarnulkanadal miała kaca.Kiedy wreszcie wstała, podmyła się w zabrudzonejmiednicy, ponarzekała na panujące zimno i dała Theresie kilka rad przedwyjściem.RS141 A przede wszystkim nie mów im, że mnie znasz podkreśliła z wciążopuchłymi powiekami.Theresa ucałowała Helgę na pożegnanie, przypominając jej, że zdążyła jużwspomnieć aptekarzowi, gdzie się zatrzymała.A potem ruszyła pędem doopactwa, bo zaczęto już bić w dzwony, obwieszczając początek tercji.Kiedyznalazła się przed główną bramą, przyjął ją opasły mnich o mało towarzyskimwyglądzie, który zdziwił się, słysząc, do kogo pragnie się udać. W istocie jestem klucznikiem, ale właściwie z kim masz się spotkać? Zaptekarzem czy z bratem Alkuinem?Theresa zdziwiła się, bo sądziła, że aptekarz i brat Alkuin to jedna i ta samaosoba, ale klucznik, widząc, że się waha, zamknął jej bramę przed nosem.Theresa stukała i stukała, ale klucznik otworzył furtę, dopiero gdy musiałwyrzucić kubeł śmieci. Jeśli dalej będziesz się naprzykrzać, obiję cię kijem zagroził.Theresa szukała jakiejś właściwej odpowiedzi, ale nic nie przychodziło jejdo głowy.Przez chwilę miała zamiar popchnąć mnicha i pobiec w stronęogrodu, ale pomyślała, że jeśli zaoferuje mu mięso, które niosła dla aptekarza,może zdoła go przekonać.Kiedy klucznik zobaczył kotleciki, oczy zapłonęłymu pożądaniem. Zdecyduj się, dziewczyno.Kogo chcesz zobaczyć? spytał mnich,zabierając z jej rąk jedzenie. Brata Alkuina. Podejrzewała, że klucznik jest po prostu niezbytrozgarnięty.Mężczyzna ugryzł kawałek kotleta, a drugi schował w rękawie habitu.Potemwpuścił ją do środka, zamknął furtę i kazał Theresie iść za sobą.Ku jej zdziwieniu zamiast do ogrodu klucznik poprowadził ją przez zagrodypełne kogutów i kur, minął stajnie, przeszedł obok kuchni, wyminął spichlerzei ruszył w stronę kamiennego budynku, który wyróżniał się majestatycznymwyglądem.Klucznik zastukał w drzwi i czekał na odpowiedz. Rezydencja optymatów.To tu zatrzymują się ważni goście wyjaśnił.Otworzył im jakiś akolita, którego ciemna toga kontrastowała z bladościątwarzy.Spojrzał na klucznika, skinął głową, jakby na nich czekał, i poprosiłTheresę, by za nim poszła.Minęli wspólne pomieszczenia i weszli po schodach, które zaprowadziły ichdo sali o ścianach ozdobionych wspaniałymi dywanami z wełny.Meble byłyrzezbione, a na głównym stole leżały liczne ułożone w kręgu woluminyoświetlone delikatnym światłem padającym przez alabastrowe wielkie okna.RS142Akolita gestem dał jej do zrozumienia, by poczekała, i natychmiast opuściłsalę.Kilka chwil pózniej w drzwiach pojawiła się wysoka postać aptekarzawystrojonego we wspaniałą białą penulą przewiązaną pasem ozdobionymwypukłym haftem i srebrnymi płytkami.Theresa zawstydziła się, miałabowiem na sobie to samo odzienie, co w dniu pożaru w Wurzburgu. Wybacz mój wczorajszy strój, choć może powinienem raczej przeprosićza dzisiejszy zaśmiał się. Proszę, usiądz.Aptekarz zasiadł na drewnianym fotelu, a Theresa na stojącym oboktaborecie.Mnich przez chwilę ją obserwował.Dziewczyna przyjrzała się jegokościstej twarzy pokrytej postarzałą białą skórą, cienką jak łupina cebuli. Dlaczego spotykamy się w tym miejscu? I dlaczego jesteście ubrani jakbiskup? spytała wreszcie. Cóż, niezupełnie jak biskup znów obdarzył ją uśmiechem.Nazywam się Alkuin.Alkuin z Yorku, i tak naprawdę jestem jedynie mnichem.Gorzej nawet: nie otrzymałem święceń kapłańskich, choć czasami z racjipiastowanego przeze mnie stanowiska jestem zmuszony wdziać te próżneszmaty.Jeśli chodzi o to miejsce, przebywam tu tymczasowo w towarzystwiemoich akolitów.W zasadzie zatrzymałem się w kapitule katedralnej naprzeciwległym końcu miasta, ale ten szczegół z pewnością nie ma zbytwielkiego znaczenia. Nie rozumiem. Z pewnością jestem ci winien przeprosiny.Wczoraj powinienem byłwyjaśnić, że nie jestem aptekarzem. Nie? Wobec tego kim jesteście? Obawiam się, że jestem tym nowo przybyłym", o którym tyle złegosłyszałaś.Theresa wstrząsnął dreszcz.Przez chwilę sądziła, że los Hoosa Larssona wisina włosku, ale Alkuin ją uspokoił. Nie musisz się martwić [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Wkrótce potem przyszło pięciu głodnych icuchnących potem robotników.Usiedli przy ogniu, zamówili mnóstwo piwa iRS140zaczęli stroić sobie żarty, zgadując, której z kobiet jako pierwszej spadniespódnica.Helga obsłużyła ich, a potem zostawiła Theresę przy kuchni i wyszłapo przyjaciółki, bo, jak mówiła, wkrótce będą jej potrzebne.Wróciła,prowadząc pod ramię dwie wy-pacykowane kobiety ubrane w barwne suknie.Kobiety natychmiast usiadły na kolanach robotników, piszcząc i śmiejąc się zich karesów.Jeden z nich wsunął rękę pod spódnicę tej, która siedziała mu nakolanach, ona zaś wydała z siebie wystudiowany okrzyk.Drugi, już pijany,zaoferował łyk wina swojej dziewce i wylał napitek prosto w jej dekolt, aleona, zamiast się oburzyć, w odpowiedzi pokazała mu swoje piersi.W tymmomencie Theresa zrozumiała, że najwłaściwszą rzeczą będzie wycofać się,ale jeden z robotników zauważył ją i zagrodził jej drogę.Na szczęścieCzarnulka uspokoiła pijaka, obiecując mu na ucho swawolną noc.Theresiepowiedziała, by weszła do komórki i zamknęła się w składzie wina.* * *Wkrótce dziewczyna odkryła, że skład wina domu publicznego nie jestmiejscem, gdzie można spędzić spokojną noc.Ze swego półpiętra miała widokna kąt, który jeden z robotników wybrał na schadzkę: kazał kobiecie uklęknąć iprzywrócić do życia jego członek.Kiedy ladacznicy wreszcie się to udało,robotnik odsunął jej głowę od swego krocza, przywarł do jej brzucha i zacząłporuszać pośladkami, jakby wpadł w bardzo silny dygot.Wzdrygnął się kilkarazy, zaklął i zwalił bezwładnie na blade ciało prostytutki.Po chwili zjawiła sięHelga w towarzystwie sprzedawcy pomad.Oboje zaśmiali się na widok śpiącejpary.Kupiec wykonał taki gest, jakby chciał ich obudzić, ale Helga odwiodłago od tego zamiaru.Rzucili się na barłóg i zaczęli kochać, ale przynajmniejokryli swoje nagie ciała kołdrą.Kiedy wreszcie Theresie udało się zasnąć, śniła o Hoosie Larssonie.Mimowoli wyobrażała go sobie nagiego, podobnie jak i samą siebie, on gładził ją powłosach, szyi, łonie, głaskał całe jej ciało.Poczuła coś dziwnego, co sprawiło,że obudziła się przerażona.Kiedy się uspokoiła, poprosiła Boga o przebaczenieza to, że zgrzeszyła w taki sposób.* * *Rankiem Theresa posprzątała w tawernie, która wyglądała, jakby stoczono wniej jakąś bitwę.Pózniej przygotowała śniadanie.Zjadła je sama, bo Czarnulkanadal miała kaca.Kiedy wreszcie wstała, podmyła się w zabrudzonejmiednicy, ponarzekała na panujące zimno i dała Theresie kilka rad przedwyjściem.RS141 A przede wszystkim nie mów im, że mnie znasz podkreśliła z wciążopuchłymi powiekami.Theresa ucałowała Helgę na pożegnanie, przypominając jej, że zdążyła jużwspomnieć aptekarzowi, gdzie się zatrzymała.A potem ruszyła pędem doopactwa, bo zaczęto już bić w dzwony, obwieszczając początek tercji.Kiedyznalazła się przed główną bramą, przyjął ją opasły mnich o mało towarzyskimwyglądzie, który zdziwił się, słysząc, do kogo pragnie się udać. W istocie jestem klucznikiem, ale właściwie z kim masz się spotkać? Zaptekarzem czy z bratem Alkuinem?Theresa zdziwiła się, bo sądziła, że aptekarz i brat Alkuin to jedna i ta samaosoba, ale klucznik, widząc, że się waha, zamknął jej bramę przed nosem.Theresa stukała i stukała, ale klucznik otworzył furtę, dopiero gdy musiałwyrzucić kubeł śmieci. Jeśli dalej będziesz się naprzykrzać, obiję cię kijem zagroził.Theresa szukała jakiejś właściwej odpowiedzi, ale nic nie przychodziło jejdo głowy.Przez chwilę miała zamiar popchnąć mnicha i pobiec w stronęogrodu, ale pomyślała, że jeśli zaoferuje mu mięso, które niosła dla aptekarza,może zdoła go przekonać.Kiedy klucznik zobaczył kotleciki, oczy zapłonęłymu pożądaniem. Zdecyduj się, dziewczyno.Kogo chcesz zobaczyć? spytał mnich,zabierając z jej rąk jedzenie. Brata Alkuina. Podejrzewała, że klucznik jest po prostu niezbytrozgarnięty.Mężczyzna ugryzł kawałek kotleta, a drugi schował w rękawie habitu.Potemwpuścił ją do środka, zamknął furtę i kazał Theresie iść za sobą.Ku jej zdziwieniu zamiast do ogrodu klucznik poprowadził ją przez zagrodypełne kogutów i kur, minął stajnie, przeszedł obok kuchni, wyminął spichlerzei ruszył w stronę kamiennego budynku, który wyróżniał się majestatycznymwyglądem.Klucznik zastukał w drzwi i czekał na odpowiedz. Rezydencja optymatów.To tu zatrzymują się ważni goście wyjaśnił.Otworzył im jakiś akolita, którego ciemna toga kontrastowała z bladościątwarzy.Spojrzał na klucznika, skinął głową, jakby na nich czekał, i poprosiłTheresę, by za nim poszła.Minęli wspólne pomieszczenia i weszli po schodach, które zaprowadziły ichdo sali o ścianach ozdobionych wspaniałymi dywanami z wełny.Meble byłyrzezbione, a na głównym stole leżały liczne ułożone w kręgu woluminyoświetlone delikatnym światłem padającym przez alabastrowe wielkie okna.RS142Akolita gestem dał jej do zrozumienia, by poczekała, i natychmiast opuściłsalę.Kilka chwil pózniej w drzwiach pojawiła się wysoka postać aptekarzawystrojonego we wspaniałą białą penulą przewiązaną pasem ozdobionymwypukłym haftem i srebrnymi płytkami.Theresa zawstydziła się, miałabowiem na sobie to samo odzienie, co w dniu pożaru w Wurzburgu. Wybacz mój wczorajszy strój, choć może powinienem raczej przeprosićza dzisiejszy zaśmiał się. Proszę, usiądz.Aptekarz zasiadł na drewnianym fotelu, a Theresa na stojącym oboktaborecie.Mnich przez chwilę ją obserwował.Dziewczyna przyjrzała się jegokościstej twarzy pokrytej postarzałą białą skórą, cienką jak łupina cebuli. Dlaczego spotykamy się w tym miejscu? I dlaczego jesteście ubrani jakbiskup? spytała wreszcie. Cóż, niezupełnie jak biskup znów obdarzył ją uśmiechem.Nazywam się Alkuin.Alkuin z Yorku, i tak naprawdę jestem jedynie mnichem.Gorzej nawet: nie otrzymałem święceń kapłańskich, choć czasami z racjipiastowanego przeze mnie stanowiska jestem zmuszony wdziać te próżneszmaty.Jeśli chodzi o to miejsce, przebywam tu tymczasowo w towarzystwiemoich akolitów.W zasadzie zatrzymałem się w kapitule katedralnej naprzeciwległym końcu miasta, ale ten szczegół z pewnością nie ma zbytwielkiego znaczenia. Nie rozumiem. Z pewnością jestem ci winien przeprosiny.Wczoraj powinienem byłwyjaśnić, że nie jestem aptekarzem. Nie? Wobec tego kim jesteście? Obawiam się, że jestem tym nowo przybyłym", o którym tyle złegosłyszałaś.Theresa wstrząsnął dreszcz.Przez chwilę sądziła, że los Hoosa Larssona wisina włosku, ale Alkuin ją uspokoił. Nie musisz się martwić [ Pobierz całość w formacie PDF ]