[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ludzie ci stajc pod nowemi sztandarami,nie wyrzekli si starych kajdan, uznawali niewzruszone zasady moralnoSci, czuli si bezsilniprzed zwyczajami i tradycjami, mySleli kategorjami logiki dawnych pokole, nie wierzyli wewszechpotg siy brutalnej, czarodziejskiej. Musz y, bo na bezdroe wyjdzie komunizm i zginie w przepaSci sprzecznoSci i niewiaryw powodzenie! mySla Lenin. Oni wszyscy nie wiedz w Boga.Ja wierz w bóstwo.W to,którego zew przepotny syszaem zawsze.Nie znam jego imienia, widz jednak, jak si wyaniaono z chaosu, z mgawic krwawych.poznaj bóstwo, jak poznajemy jasnoS, nastpujc po mro-ku.Do tego bóstwa zrozumiaego, bliskiego, ludzkiego, prowadz wszystkich ludzi od skraju doskraju ziemi.Bóg si objawia ludom w postaci supa ognistego, paajcego krzaku, piorunu nisz-czcego.Pragn by supem, krzakiem i piorunem, aby ujrzao stado ludzkie prawdziwe obliczeBoga ziemskiego, któremu mona w xrenice zajrze, doni dotkn, gos jego usysze.Jestemtym, który podnosi czowieka na szczyt góry, prowadzc go Sciek kamienist, krwawic stopy,zmuszajc sabym pada i wi si w mkach godu, pragnienia i lku; dojd ze mn tylko silnii wytrwali, a, stanwszy na cyplu podobocznym, rzekn Smiele: Bóstwo, ukrywajce si od wie-ków, uka nam prawdziwe oblicze swoje, albowiem oczyScia nas mka niezmierna, strach wy-zwoli z wizów troski o siebie i oto opada z nas skorupa podliwoSci, równi jesteSmy tobie,towarzyszu w yciu kosmicznem, Wielki Kowalu, posugujcy si siami nieznanych nam sfer,chocia echa ich brzmi w naszych duszach, a byski przeszywaj serca.Chciaby w tej chwili podzieli si mySlami swemi z kimS bliskim, bardzo drogim, wyro-zumiaym i dobrym bezmiernie. Matka? pomySla i westchn. Odesza.odesza z bolesnem zwtpieniem, czy za-mySlone przez syna dzieo dobre bdzie i sprawiedliwe.Konaa, miotana niepokojemi trwog.Któ inny mógby zrozumie mnie i bez obawy pochwali lub zgani?Patrzc z mroku niebieskie, sczce agodny poysk oczy, lSni si zote wosy, oSwietlonelamp naftow, poruszaj si purpurowe, namitne wargi. Heleno! Heleno! szepce dyktator i rce wyciga.Nagle agodna twarz majaczca kur-czy si, okrywa zmarszczkami, blednie, wykrzywia si przeraxliwie, oczy wychodz z orbit,pene obdnego przeraenia, usta czerniej i rozwarte szeroko, wyj przecigle: Miosierdzia! Zabijaj!.LitoSci!.Lenin gow opuszcza, oczy palcami zaciska i dry, szczka zbami.Zrywa si po chwili,piSci grozi i woa: Zniknij, zjawo przeszoSci! Zniknij, zgi na wieki!.Po chwili jczy i baga kogoS, kto stoi blisko blisko, szeleSci oddechem i szepce gorco.Baga Lenin aoSnie i dugo: Odejdx!.Nie drcz!.Przebacz!.Otrzsa si, oczy przeciera i rzuca wzrok na kalendarz.Odwraca kartk. 30 sierpnia. odczytuje machinalnie.CoS zapisa sobie na ten dzie? Ach! Wielki wiec, na którym ma da wyjaSnienia z powo-du zamordowania Mikoaja Krwawego, oczySci od zarzutów partj, rzuci cie podejrzeniana ludowców, wyszydzi i poniy cudzoziemskich dyplomatów i pismaków! Tak, to jutro!245Maszyna zaczyna pracowa sprawnie, caym pdem, z zaciekoSci ruchu i siy.Lenin planuje swoj mow, spokojnie, twardo, logicznie, przekonywujco.Skoczy i pooy si na kanapie, patrzc w sufit.O niczem nie mySli.Widzi przed sob morze gów, paajcych, bezmySlnych i ponurych oczu, ust krzyczcych,ramion podniesionych.Stado bierne, Slepe, zbkane i on pasterz, wódz, prorok, wznie-siony na grzbiet fali morza, na wyyn mównicy czerwonej.Zasypia.Rpi bez snów.Budz go kroki wbiegajcego czowieka.Otwiera oczy i spostrzega stojcego przed nim sekretarza. W Piotrogrodzie yd Kanegisser zabi Urickiego! woa zdyszanym gosem. Uprze-dzono zamach ycia Schneura na towarzysza Zinowjewa. Odpadaj kóka maszyny. mruczy Lenin, snujc mySl, podSwiadomie trawic gow nocy.Spostrzega zdumienie i przestrach na twarzy sekretarza, przytomnieje ostatecznie. Dyktatura proletarjatu jest wielk maszyn, niszczc stary Swiat mówi z uSmiechem. Wrogowie staraj si zniszczy j, lecz ami zaledwie poszczególne koa.Naprawimy ji bdzie, jak dawniej, druzgotaa, dusia! Prosz uoy telegram z ubolewaniem i wysa doczerwonego Piotrogrodu!Nazajutrz koo poudnia wchodzi na wiec.Przed nim szli Finnowie, dowodzeni przez Chalajnena, torujcego drog do mównicy,okrytej czerwon tkanin.Nagle powstao zamieszani [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Ludzie ci stajc pod nowemi sztandarami,nie wyrzekli si starych kajdan, uznawali niewzruszone zasady moralnoSci, czuli si bezsilniprzed zwyczajami i tradycjami, mySleli kategorjami logiki dawnych pokole, nie wierzyli wewszechpotg siy brutalnej, czarodziejskiej. Musz y, bo na bezdroe wyjdzie komunizm i zginie w przepaSci sprzecznoSci i niewiaryw powodzenie! mySla Lenin. Oni wszyscy nie wiedz w Boga.Ja wierz w bóstwo.W to,którego zew przepotny syszaem zawsze.Nie znam jego imienia, widz jednak, jak si wyaniaono z chaosu, z mgawic krwawych.poznaj bóstwo, jak poznajemy jasnoS, nastpujc po mro-ku.Do tego bóstwa zrozumiaego, bliskiego, ludzkiego, prowadz wszystkich ludzi od skraju doskraju ziemi.Bóg si objawia ludom w postaci supa ognistego, paajcego krzaku, piorunu nisz-czcego.Pragn by supem, krzakiem i piorunem, aby ujrzao stado ludzkie prawdziwe obliczeBoga ziemskiego, któremu mona w xrenice zajrze, doni dotkn, gos jego usysze.Jestemtym, który podnosi czowieka na szczyt góry, prowadzc go Sciek kamienist, krwawic stopy,zmuszajc sabym pada i wi si w mkach godu, pragnienia i lku; dojd ze mn tylko silnii wytrwali, a, stanwszy na cyplu podobocznym, rzekn Smiele: Bóstwo, ukrywajce si od wie-ków, uka nam prawdziwe oblicze swoje, albowiem oczyScia nas mka niezmierna, strach wy-zwoli z wizów troski o siebie i oto opada z nas skorupa podliwoSci, równi jesteSmy tobie,towarzyszu w yciu kosmicznem, Wielki Kowalu, posugujcy si siami nieznanych nam sfer,chocia echa ich brzmi w naszych duszach, a byski przeszywaj serca.Chciaby w tej chwili podzieli si mySlami swemi z kimS bliskim, bardzo drogim, wyro-zumiaym i dobrym bezmiernie. Matka? pomySla i westchn. Odesza.odesza z bolesnem zwtpieniem, czy za-mySlone przez syna dzieo dobre bdzie i sprawiedliwe.Konaa, miotana niepokojemi trwog.Któ inny mógby zrozumie mnie i bez obawy pochwali lub zgani?Patrzc z mroku niebieskie, sczce agodny poysk oczy, lSni si zote wosy, oSwietlonelamp naftow, poruszaj si purpurowe, namitne wargi. Heleno! Heleno! szepce dyktator i rce wyciga.Nagle agodna twarz majaczca kur-czy si, okrywa zmarszczkami, blednie, wykrzywia si przeraxliwie, oczy wychodz z orbit,pene obdnego przeraenia, usta czerniej i rozwarte szeroko, wyj przecigle: Miosierdzia! Zabijaj!.LitoSci!.Lenin gow opuszcza, oczy palcami zaciska i dry, szczka zbami.Zrywa si po chwili,piSci grozi i woa: Zniknij, zjawo przeszoSci! Zniknij, zgi na wieki!.Po chwili jczy i baga kogoS, kto stoi blisko blisko, szeleSci oddechem i szepce gorco.Baga Lenin aoSnie i dugo: Odejdx!.Nie drcz!.Przebacz!.Otrzsa si, oczy przeciera i rzuca wzrok na kalendarz.Odwraca kartk. 30 sierpnia. odczytuje machinalnie.CoS zapisa sobie na ten dzie? Ach! Wielki wiec, na którym ma da wyjaSnienia z powo-du zamordowania Mikoaja Krwawego, oczySci od zarzutów partj, rzuci cie podejrzeniana ludowców, wyszydzi i poniy cudzoziemskich dyplomatów i pismaków! Tak, to jutro!245Maszyna zaczyna pracowa sprawnie, caym pdem, z zaciekoSci ruchu i siy.Lenin planuje swoj mow, spokojnie, twardo, logicznie, przekonywujco.Skoczy i pooy si na kanapie, patrzc w sufit.O niczem nie mySli.Widzi przed sob morze gów, paajcych, bezmySlnych i ponurych oczu, ust krzyczcych,ramion podniesionych.Stado bierne, Slepe, zbkane i on pasterz, wódz, prorok, wznie-siony na grzbiet fali morza, na wyyn mównicy czerwonej.Zasypia.Rpi bez snów.Budz go kroki wbiegajcego czowieka.Otwiera oczy i spostrzega stojcego przed nim sekretarza. W Piotrogrodzie yd Kanegisser zabi Urickiego! woa zdyszanym gosem. Uprze-dzono zamach ycia Schneura na towarzysza Zinowjewa. Odpadaj kóka maszyny. mruczy Lenin, snujc mySl, podSwiadomie trawic gow nocy.Spostrzega zdumienie i przestrach na twarzy sekretarza, przytomnieje ostatecznie. Dyktatura proletarjatu jest wielk maszyn, niszczc stary Swiat mówi z uSmiechem. Wrogowie staraj si zniszczy j, lecz ami zaledwie poszczególne koa.Naprawimy ji bdzie, jak dawniej, druzgotaa, dusia! Prosz uoy telegram z ubolewaniem i wysa doczerwonego Piotrogrodu!Nazajutrz koo poudnia wchodzi na wiec.Przed nim szli Finnowie, dowodzeni przez Chalajnena, torujcego drog do mównicy,okrytej czerwon tkanin.Nagle powstao zamieszani [ Pobierz całość w formacie PDF ]