[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Bardzo to drogie, proszÄ™ pana, w dzisiejszych czasach.Może panowie życzÄ… sobieskosztować firmowego gulaszu? Szökölön zmrużyÅ‚ oko.- Ja jestem Madziar, filutko, i m n i e na firmowy gulasz nie nabierzesz.Od piÄ™ciudni chodzÄ™ po Budapeszcie i ani jednego kota nie spotkaÅ‚em - mówiÅ‚ patrzÄ…c ubawionejkelnerce w oczy - a im mniej kotów na ulicach, tym wiÄ™cej tego firmowego gulaszu wrestauracjach.- WiÄ™c co panowie sobie życzÄ…?- Parówek, dziecko kochane.Osiem par z chrzanem.Tylko żeby mi która nie zaczęławierzgać na talerzu.Konie wÄ™gierskie bywajÄ… narowiste.- Mamy tylko wieprzowe.Ale panowie wybredni, swojÄ… drogÄ….- Jeżeli siÄ™ wstÄ™puje na kilka dni z frontu do kraju i jutro siÄ™ tam wraca, to trzeba sobieużyć, nie? Kelnerka ze współczuciem westchnęła.- %7Å‚eby siÄ™ ta wojna już skoÅ„czyÅ‚a.- Po co? Chyba wy na wojnÄ™ nie możecie narzekać.- Mam męża na froncie rosyjskim.- E.taki to tam front.%7Å‚eby na wÅ‚oskim, tam, gdzie my, to co innego.Na rosyjskimgrajÄ… z bolszewikami w karty i obrabiajÄ… moskiewki.- Bezwstydny pan jest!- Ma pani sÅ‚uszność.RzeczywiÅ›cie jestem bezwstydny - przyznaÅ‚ Szökölön - ale to niemoja wina.Niech pani popatrzy na te gÄ™by.To oni mnie takim zrobili.Przed wojnÄ… niepowiedziaÅ‚em nigdy brzydkiego sÅ‚owa.A to takie ordynarne bestie.niech pani nie ucieka!Herstellt!.uciekÅ‚a.Do stolika podeszÅ‚a jakaÅ› starsza kobieta ze skrzynkÄ… zawieszonÄ… na ramieniu.- Może panowie kupiÄ… papierosów od biednej kobiety?- Mamy swoje.Stara nachyliÅ‚a siÄ™ do HÅ‚aduna.- A może kokainy?HÅ‚adun przeczÄ…co pokrÄ™ciÅ‚ gÅ‚owÄ….- Co ona tobie gada? - zapytaÅ‚ Szökölön.- Niech no paniusia ze mnÄ… porozmawia.- MogÄ™ dostarczyć kokainy, morfiny i eteru - tajemniczo szepnęła mu do ucha.- A na co nam to? - ze zdziwieniem zapytaÅ‚ Szökölön.- Jak to na co? Narkotyk.humor siÄ™ poprawi.- Narkotyk, he.he.diabli mi po narkotykach, wiem, jak siÄ™ po nich humorpoprawia, miaÅ‚em kiedyÅ› operacjÄ™ Å›lepej kiszki i przekonaÅ‚em siÄ™, co narkotyk potrafi.NieżyczÄ™ pani tak rzygać jak ja wtedy po tym narkotyku! DziÄ™kujÄ™!- WidzÄ™, że panowie sÄ… solidni żoÅ‚nierze - powiedziaÅ‚a stara półgÅ‚osem i dodaÅ‚apoufnie: - Mam dwie siostrzenice.Zliczne mÅ‚ode kobietki, mężowie na wojnie.Możepanowie pójdÄ… ze mnÄ….Niedaleko.Lepiej siÄ™ można bÄ™dzie zabawić u nich niż tu.- Jawohl.siostrzenice.A do kontroli chodzÄ…? Stara Å‚ypnęła okiem.- PorzÄ…dne kobietki, panie żoÅ‚nierzu.- To po co pani zaprasza do porzÄ…dnych, babuniu? BÄ™dziemy z nimi Å›piewali kolÄ™dy?Nas siÄ™ tylko do nieporzÄ…dnych zaprasza.- Ale pewnych - wtrÄ…ciÅ‚ Haber.Stara rajfurka odeszÅ‚a,- Ma te siostrzenice na każdej ulicy, stara czarownica.Narkotyk mi proponuje, no.Po kolacji wyszli na Å›wieże powietrze.Najpierw pÄ™tali siÄ™ po gwarnych ulicach,wreszcie, na propozycjÄ™ Habera, któremu mijajÄ…cy go żandarmi przysparzali Å›ciskanie wdoÅ‚ku, poszli do kina.Grano jakÄ…Å› gÅ‚upiÄ… komediÄ™, która znakomicie poprawiÅ‚a humory.Szökölön wypiÅ‚ tego dnia wiÄ™cej niż zwykle i z tej racji zachowywaÅ‚ siÄ™ trochÄ™haÅ‚aÅ›liwie, co oczywiÅ›cie nie wszystkim siÄ™ podobaÅ‚o.Toteż siedzÄ…ca przed nim jejmość wdużym kapeluszu, ozdobionym maÅ‚Ä… wypchanÄ… ptaszarniÄ…, zniecierpliwiona chóralnymodczytywaniem napisów, odwróciÅ‚a siÄ™ i surowo spojrzaÅ‚a na Szökölöna.W ciemnoÅ›cizobaczyÅ‚ tylko biaÅ‚ka wytrzeszczonych na siebie oczu i usÅ‚yszaÅ‚ coÅ› sceptycznego o swoimrozumie.- ZapÅ‚aciÅ‚em za wejÅ›cie i mam prawo czytać.Na to sÄ… napisy, żeby je ludzie czytali,madame.A gÅ‚uchoniemy nie jestem.Może pani też czytać gÅ‚oÅ›no.ProszÄ™ bardzo, wcale mi tonie przeszkadza.- Kiedy siÄ™ jest pijanym, nie idzie siÄ™ do kina, tylko do łóżka.- Z kim, szanowna pani? - podchwyciÅ‚ Szökölön.BiaÅ‚ka znacznie siÄ™ powiÄ™kszyÅ‚y.- Chyba nie ze mnÄ…, drabie jeden! Cóż to za zachowanie! To ma być porzÄ…dnyżoÅ‚nierz.no!- WiÄ™c jestem nieporzÄ…dny? Okropnie mnie pani zmartwiÅ‚a.- Nie gadam z panem, pijanico! I radzÄ™ siedzieć cicho, bo bÄ™dzie zle.Do plackomendyjest niedaleko.Na wzmiankÄ™ o komendzie placu Haber pociÄ…gnÄ…Å‚ Szökölöna za rÄ™kaw.- Daj spokój, po co jÄ… zaczepiasz?- Ona mnie zaczepiÅ‚a pierwsza.Z dalszych rzÄ™dów daÅ‚y siÄ™ sÅ‚yszeć syki, jak z dużego wężowiska.- Cicho tam!Ci, którzy prosili o spokój, snadnie siÄ™ zawiedli, gdyż nie znali Szökölöna.PowstaÅ‚ iodwróciÅ‚ siÄ™.- Mam prawo czytać napisy czy nie? - rzuciÅ‚ w tÅ‚um gÅ‚oÅ›ne zapytanie.- ChcÄ™zobaczyć tego, który mi zabroni!- Nie haÅ‚asować tam!- Siadać, do diabÅ‚a!- A może mnie siÄ™ już nie chce siedzieć? - huknÄ…Å‚ znowu Szökölön.- ZawoÅ‚ać portiera!Coraz wiÄ™cej osób zwracaÅ‚o uwagÄ™ na rozlegajÄ…cÄ… siÄ™ w ciemnoÅ›ci konwersacjÄ™ iHÅ‚adun pociÄ…gnÄ…Å‚ Szökölöna za jeden rÄ™kaw, a Haber za drugi.- Siadaj, do cholery! Chcesz biedy?- Nie usiÄ…dÄ™! Mam siÄ™ bać stada cywilów? Ja? Frontowy żoÅ‚nierz? ZapÅ‚aciÅ‚em za bileti mam prawo czytać napisy.Komu siÄ™ nie podoba, niech mi to powie w oczy.- Nie drzyj siÄ™, bestio - ostrzegÅ‚ Haber - bo pójdziemy do hotelu i zostawimy ciÄ™samego.Szökölön zdecydowanie stanÄ…Å‚ na krzeÅ›le, przy czym dla równowagi oparÅ‚ siÄ™ rÄ™kÄ… okapelusz siedzÄ…cej przed nim damy.Teraz dopiero rozpÄ™taÅ‚a siÄ™ burza na serio.Z tylnychrzÄ™dów daÅ‚y siÄ™ sÅ‚yszeć nawoÅ‚ywania, gwizdy, syki, z przodu Å›miechy, a nad tym wszystkimdominowaÅ‚ histeryczny pisk wÅ‚aÅ›cicielki spostponowanego kapelusza, którego ozdoba - dwapiÄ™kne ptaszki - zostaÅ‚y sprasowane na duszonÄ… potrawkÄ™.HÅ‚adun i Haber widzÄ…c, co siÄ™ Å›wiÄ™ci, usiÅ‚owali rozjuszonego Szökölöna Å›ciÄ…gnąć napodÅ‚ogÄ™, ale ten mimo szarpania trwaÅ‚ zwyciÄ™sko na krzeÅ›le jak posÄ…g ksiÄ™cia Sabaudzkiegona granitowym cokole.- HÅ‚adun, wyrywajmy! - poradziÅ‚ Haber i nie czekajÄ…c na przyjaciela przepychaÅ‚ siÄ™miÄ™dzy krzesÅ‚ami do wyjÅ›cia, depczÄ…c energicznie po nogach siedzÄ…cych widzów.Tumult ztego powodu powstaÅ‚ jeszcze wiÄ™kszy, tym bardziej że Szökölön widzÄ…c, że towarzysze goopuszczajÄ…, zaczÄ…Å‚, na caÅ‚y gÅ‚os ryczeć, żeby siÄ™ zatrzymali [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.- Bardzo to drogie, proszÄ™ pana, w dzisiejszych czasach.Może panowie życzÄ… sobieskosztować firmowego gulaszu? Szökölön zmrużyÅ‚ oko.- Ja jestem Madziar, filutko, i m n i e na firmowy gulasz nie nabierzesz.Od piÄ™ciudni chodzÄ™ po Budapeszcie i ani jednego kota nie spotkaÅ‚em - mówiÅ‚ patrzÄ…c ubawionejkelnerce w oczy - a im mniej kotów na ulicach, tym wiÄ™cej tego firmowego gulaszu wrestauracjach.- WiÄ™c co panowie sobie życzÄ…?- Parówek, dziecko kochane.Osiem par z chrzanem.Tylko żeby mi która nie zaczęławierzgać na talerzu.Konie wÄ™gierskie bywajÄ… narowiste.- Mamy tylko wieprzowe.Ale panowie wybredni, swojÄ… drogÄ….- Jeżeli siÄ™ wstÄ™puje na kilka dni z frontu do kraju i jutro siÄ™ tam wraca, to trzeba sobieużyć, nie? Kelnerka ze współczuciem westchnęła.- %7Å‚eby siÄ™ ta wojna już skoÅ„czyÅ‚a.- Po co? Chyba wy na wojnÄ™ nie możecie narzekać.- Mam męża na froncie rosyjskim.- E.taki to tam front.%7Å‚eby na wÅ‚oskim, tam, gdzie my, to co innego.Na rosyjskimgrajÄ… z bolszewikami w karty i obrabiajÄ… moskiewki.- Bezwstydny pan jest!- Ma pani sÅ‚uszność.RzeczywiÅ›cie jestem bezwstydny - przyznaÅ‚ Szökölön - ale to niemoja wina.Niech pani popatrzy na te gÄ™by.To oni mnie takim zrobili.Przed wojnÄ… niepowiedziaÅ‚em nigdy brzydkiego sÅ‚owa.A to takie ordynarne bestie.niech pani nie ucieka!Herstellt!.uciekÅ‚a.Do stolika podeszÅ‚a jakaÅ› starsza kobieta ze skrzynkÄ… zawieszonÄ… na ramieniu.- Może panowie kupiÄ… papierosów od biednej kobiety?- Mamy swoje.Stara nachyliÅ‚a siÄ™ do HÅ‚aduna.- A może kokainy?HÅ‚adun przeczÄ…co pokrÄ™ciÅ‚ gÅ‚owÄ….- Co ona tobie gada? - zapytaÅ‚ Szökölön.- Niech no paniusia ze mnÄ… porozmawia.- MogÄ™ dostarczyć kokainy, morfiny i eteru - tajemniczo szepnęła mu do ucha.- A na co nam to? - ze zdziwieniem zapytaÅ‚ Szökölön.- Jak to na co? Narkotyk.humor siÄ™ poprawi.- Narkotyk, he.he.diabli mi po narkotykach, wiem, jak siÄ™ po nich humorpoprawia, miaÅ‚em kiedyÅ› operacjÄ™ Å›lepej kiszki i przekonaÅ‚em siÄ™, co narkotyk potrafi.NieżyczÄ™ pani tak rzygać jak ja wtedy po tym narkotyku! DziÄ™kujÄ™!- WidzÄ™, że panowie sÄ… solidni żoÅ‚nierze - powiedziaÅ‚a stara półgÅ‚osem i dodaÅ‚apoufnie: - Mam dwie siostrzenice.Zliczne mÅ‚ode kobietki, mężowie na wojnie.Możepanowie pójdÄ… ze mnÄ….Niedaleko.Lepiej siÄ™ można bÄ™dzie zabawić u nich niż tu.- Jawohl.siostrzenice.A do kontroli chodzÄ…? Stara Å‚ypnęła okiem.- PorzÄ…dne kobietki, panie żoÅ‚nierzu.- To po co pani zaprasza do porzÄ…dnych, babuniu? BÄ™dziemy z nimi Å›piewali kolÄ™dy?Nas siÄ™ tylko do nieporzÄ…dnych zaprasza.- Ale pewnych - wtrÄ…ciÅ‚ Haber.Stara rajfurka odeszÅ‚a,- Ma te siostrzenice na każdej ulicy, stara czarownica.Narkotyk mi proponuje, no.Po kolacji wyszli na Å›wieże powietrze.Najpierw pÄ™tali siÄ™ po gwarnych ulicach,wreszcie, na propozycjÄ™ Habera, któremu mijajÄ…cy go żandarmi przysparzali Å›ciskanie wdoÅ‚ku, poszli do kina.Grano jakÄ…Å› gÅ‚upiÄ… komediÄ™, która znakomicie poprawiÅ‚a humory.Szökölön wypiÅ‚ tego dnia wiÄ™cej niż zwykle i z tej racji zachowywaÅ‚ siÄ™ trochÄ™haÅ‚aÅ›liwie, co oczywiÅ›cie nie wszystkim siÄ™ podobaÅ‚o.Toteż siedzÄ…ca przed nim jejmość wdużym kapeluszu, ozdobionym maÅ‚Ä… wypchanÄ… ptaszarniÄ…, zniecierpliwiona chóralnymodczytywaniem napisów, odwróciÅ‚a siÄ™ i surowo spojrzaÅ‚a na Szökölöna.W ciemnoÅ›cizobaczyÅ‚ tylko biaÅ‚ka wytrzeszczonych na siebie oczu i usÅ‚yszaÅ‚ coÅ› sceptycznego o swoimrozumie.- ZapÅ‚aciÅ‚em za wejÅ›cie i mam prawo czytać.Na to sÄ… napisy, żeby je ludzie czytali,madame.A gÅ‚uchoniemy nie jestem.Może pani też czytać gÅ‚oÅ›no.ProszÄ™ bardzo, wcale mi tonie przeszkadza.- Kiedy siÄ™ jest pijanym, nie idzie siÄ™ do kina, tylko do łóżka.- Z kim, szanowna pani? - podchwyciÅ‚ Szökölön.BiaÅ‚ka znacznie siÄ™ powiÄ™kszyÅ‚y.- Chyba nie ze mnÄ…, drabie jeden! Cóż to za zachowanie! To ma być porzÄ…dnyżoÅ‚nierz.no!- WiÄ™c jestem nieporzÄ…dny? Okropnie mnie pani zmartwiÅ‚a.- Nie gadam z panem, pijanico! I radzÄ™ siedzieć cicho, bo bÄ™dzie zle.Do plackomendyjest niedaleko.Na wzmiankÄ™ o komendzie placu Haber pociÄ…gnÄ…Å‚ Szökölöna za rÄ™kaw.- Daj spokój, po co jÄ… zaczepiasz?- Ona mnie zaczepiÅ‚a pierwsza.Z dalszych rzÄ™dów daÅ‚y siÄ™ sÅ‚yszeć syki, jak z dużego wężowiska.- Cicho tam!Ci, którzy prosili o spokój, snadnie siÄ™ zawiedli, gdyż nie znali Szökölöna.PowstaÅ‚ iodwróciÅ‚ siÄ™.- Mam prawo czytać napisy czy nie? - rzuciÅ‚ w tÅ‚um gÅ‚oÅ›ne zapytanie.- ChcÄ™zobaczyć tego, który mi zabroni!- Nie haÅ‚asować tam!- Siadać, do diabÅ‚a!- A może mnie siÄ™ już nie chce siedzieć? - huknÄ…Å‚ znowu Szökölön.- ZawoÅ‚ać portiera!Coraz wiÄ™cej osób zwracaÅ‚o uwagÄ™ na rozlegajÄ…cÄ… siÄ™ w ciemnoÅ›ci konwersacjÄ™ iHÅ‚adun pociÄ…gnÄ…Å‚ Szökölöna za jeden rÄ™kaw, a Haber za drugi.- Siadaj, do cholery! Chcesz biedy?- Nie usiÄ…dÄ™! Mam siÄ™ bać stada cywilów? Ja? Frontowy żoÅ‚nierz? ZapÅ‚aciÅ‚em za bileti mam prawo czytać napisy.Komu siÄ™ nie podoba, niech mi to powie w oczy.- Nie drzyj siÄ™, bestio - ostrzegÅ‚ Haber - bo pójdziemy do hotelu i zostawimy ciÄ™samego.Szökölön zdecydowanie stanÄ…Å‚ na krzeÅ›le, przy czym dla równowagi oparÅ‚ siÄ™ rÄ™kÄ… okapelusz siedzÄ…cej przed nim damy.Teraz dopiero rozpÄ™taÅ‚a siÄ™ burza na serio.Z tylnychrzÄ™dów daÅ‚y siÄ™ sÅ‚yszeć nawoÅ‚ywania, gwizdy, syki, z przodu Å›miechy, a nad tym wszystkimdominowaÅ‚ histeryczny pisk wÅ‚aÅ›cicielki spostponowanego kapelusza, którego ozdoba - dwapiÄ™kne ptaszki - zostaÅ‚y sprasowane na duszonÄ… potrawkÄ™.HÅ‚adun i Haber widzÄ…c, co siÄ™ Å›wiÄ™ci, usiÅ‚owali rozjuszonego Szökölöna Å›ciÄ…gnąć napodÅ‚ogÄ™, ale ten mimo szarpania trwaÅ‚ zwyciÄ™sko na krzeÅ›le jak posÄ…g ksiÄ™cia Sabaudzkiegona granitowym cokole.- HÅ‚adun, wyrywajmy! - poradziÅ‚ Haber i nie czekajÄ…c na przyjaciela przepychaÅ‚ siÄ™miÄ™dzy krzesÅ‚ami do wyjÅ›cia, depczÄ…c energicznie po nogach siedzÄ…cych widzów.Tumult ztego powodu powstaÅ‚ jeszcze wiÄ™kszy, tym bardziej że Szökölön widzÄ…c, że towarzysze goopuszczajÄ…, zaczÄ…Å‚, na caÅ‚y gÅ‚os ryczeć, żeby siÄ™ zatrzymali [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]