[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Posłał też rozkazFedce Niedzwiedzkiemu, by zebrał wiele zdoła wojska i przyłączył się do niego.Jednocześnie utrzymywał kontaktz obu Zakonami.Wielki Mistrz obiecywał uderzyć od północy, skoro tylko on ruszy w pole, a Mistrz Inflancki oznajmiał, że zcałymi swoimi siłami stanie 25 stycznia w Dyneburgu, skąd od razu wkroczy do Litwy.Zwidrygiełło w odpowiedzi doniósł mu, że właśnie w tym czasie będzie w Witebsku, gdzie wyznaczyłkoncentrację swych wojsk, i prosił, by Rutenberg połączył się z nim celem wspólnego uderzenia na Wilno.Także wojewoda mołdawski zawiadamiał, że na czele wszystkich swoich sił uderzy od południa.Tak więc kniazbył pewny powodzenia nowej wyprawy.Mistrz Inflancki istotnie wypowiedział Zygmuntowi wojnę pismem, które dotarło do księcia 28 stycznia, a 30tego miesiąca wojska inflanckie już wkroczyły w granice Litwy, rabując, paląc i biorąc ludność w niewolę.Wobec tych samodzielnych poczynań Zwidrygiełło wysłał do Rutenberga gońca z ostrzeżeniem, że Zygmunt,wspomagany przez Polaków, ciągnie na niego, i radził, by poniechał samotnej walki, a zaczekał, aż połączą swesiły.Na miejsce spotkania proponował wieś Kurzeniec, leżącą na drodze z Dzisny do Mińska, około 140 wiorst odWilna.Kiedy jednak kniaz był już tylko kilkanaście wiorst od wyznaczonego miejsca spotkania, nadeszła od InflanckiegoMistrza wiadomość, że rezygnuje z połączenia się, gdyż zamierza wojować sam.Istotnie, zmienił także kierunekmarszu i skręciwszy na zachód spalił i obrabował Uściany, Taurogi, zburzył zamek Uszpol, wziął około trzechtysięcy jeńców i po jedenastodniowej wyprawie 9 lutego powrócił do Inflant.Ta samodzielność Rutenberga obróciła w niwecz całą wyprawę Zwidrygiełły, który, choć miał pod sobą znacznesiły, nie odważył się sam stawić czoła nadciągającej armii polsko litewskiej.Natychmiast wycofał się doAukomli.Mistrz Inflancki tłumaczył się potem przed Wielkim Mistrzem, że nie mógł zbyt długo czekać w nieprzyjacielskimkraju, tym bardziej że nie miał jeszcze do dyspozycji wszystkich swoich sił, a także za przyczynę niepowodzeniauważał złą organizację tej wyprawy, która spowodowała wiele nieporozumień.Mimo tych wyjaśnień winaInflanckiego Mistrza była bezsporna, gdyż z powodu jego samowoli już tej zimy Zwidrygiełło zamierzonejwyprawy nie podjął.Z kolei Russdorf, mimo obietnic, w kampanii nie wziął udziału tłumacząc się wielkimi śniegami, jakby niestanowiły one przeszkody i dla jego sojuszników.W istocie zaś wolał skierować do działania Zakon Inflancki, cojemu samemu pozwalało zachować wyczekującą postawę.Całe bowiem obecne postępowanie WielkiegoMistrza stanowiło kluczenie pomiędzy Zwidrygiełłą a Zygmuntem w oczekiwaniu, który z nich wezmie górę.Jednocześnie uparcie wierzył, że mimo oporów uda mu się jednak pogodzić obu książąt.Toteż przy każdejsposobności do takiej ugody skłaniał, mimo że obaj stanowczo te namowy odrzucali.Kontaktu z Zygmuntem nietracił, wykorzystując jego stałe zapewnienia o przyjazni do Zakonu i pokojowych intencjach.Wielki Książęprowadził bowiem tę samą politykę co Witold, usiłując zachować dobre stosunki z Malborkiem, by mieć środeknacisku na Polskę, od której był całkowicie zależny.Wszakże po nieudanej jesiennej kampanii polityki kluczenia Wielki Mistrz nie mógł nadal prowadzić, gdyżkonieczność zmuszała już do wyraznego wypowiedzenia się, po czyjej staje stronie.Ostatecznie zdecydował sięwięc popierać Zwidrygiełłę, zwłaszcza, kiedy się wyjaśniło, że nie poniósł on całkowitej klęski i jest zdolny dodalszego działania, a niepowodzenie, jakiego doznał, nastąpiło przede wszystkim z winy Rutenberga.Było więco czym radzić dworskim dygnitarzom, miał czym się trapić najjaśniejszy pan.Czarny po przybyciu do Krakowa powtórzył Rudemu decyzję kobiet.Ale ku swemu zaskoczeniu nie wywołał tymjego protestów.Przeciwnie, odniósł wrażenie, że Jaksa był nawet zadowolony z tego postanowienia małżonki.Wyraził to zresztą dość jasno: Podzielam obawy Zyty, bo i ja trapiłem się mocno o Niemierzę.Pocieszyłeś mnie wprawdzie, że nic się tam niezmieniło, ale lepiej będzie, aby miała pieczę nad domem. Ale i Una także wybiera się wraz z nią.Jak jedna baba przekłuje uszy, druga wnet musi czynić to samo!Jaksa uśmiechnął się. Powtarzasz słowa proboszcza, kiedym po Grunwaldzie jechał do Krakowa.Zapewne stęskniła się za synami.Skoro rozumiesz Zytę, zrozum i Unę. Lepiej, aby została w Czepielach upierał się Czarny. Tych huncwotów jeszcze się naogląda do woli!Teraz, zimą, jechać bez koniecznej potrzeby to zbytnia mitręga, a i zbyteczny hazard. Czy na Litwie aż tak niebezpiecznie? zaniepokoił się Rudy. Chwilowo, po porażce Zwidrygiełły, uspokoiło się, ale słuchy chodzą, że nie poniechał sprawy i ponoć gotujenową wyprawę. Sądzę, że Zygmunt nie dopuści, by wdarł się w głąb kraju.Zresztą i król nie traci Litwy z oczu i w raziepotrzeby go wesprze pocieszył się Jaksa. Sam przecież szykuje się do rozprawy z Zakonem.Przecież ledwie przybyłem, a o niczym innym nie słyszę, jako rychłym odwecie. Tak, to prawda, gdyż i rozejm rychło się kończy. Proboszcz bardzo zajęty? Mam dla niego wieści. Na pewno długo nie każe ci czekać.Ta opinia Jaksy szybko się sprawdziła, bo jeszcze tego samego dnia ksiądz Andrzej wezwał Huberta.Wysłuchałjego sprawozdania z podróży i rozmów, jakie odbył, wreszcie z uwagą przeczytał list grodzieńskiego starosty doZakonu.Po zapoznaniu się z jego treścią spojrzał spod oka na Huberta. Mówiłeś, żeś rozmawiał z kniaziem Zygmuntem.Dlaczego nie oddałeś mu tego pisma? Mielibyśmy już zGrodnem spokój.Czarny odpowiedział z lekkim wahaniem: Sądziłem, że większy będziemy mieli pożytek, jeśli starosta zostanie na wolności, a ten list zatrzymamy wnaszych rękach.Będzie musiał przede wszystkim nam być posłuszny, Zygmunt natomiast zwykł działać zbytokrutnie, a także pochopnie.Ksiądz Andrzej uśmiechnął się nieznacznie: Nie mogę odmówić ci słuszności.Chyba i ja postąpiłbym podobnie, boć nie w naszej służbie baczyć na dobóroręża.Proboszcz złożył pismo i wsunął je pod kałamarz, mruknąwszy: Poleży sobie pod zamknięciem, dopóki nie okaże się przydatny.Waćpan zaś dorzucił już z uśmiechem odpocznij nieco, zanim znów będę musiał cię zawezwać. A co z tym królewskim błaznem? Wiem, że chodzi koło niego Jaksa. Sprawa niełatwa, bo przeciwnik to przebiegły. Czyżby raport owego Pieszka , który przywiozłem z Malborka, na nic się nie zdał? Stwierdziłem bez wątpliwości, że pismo jest zgodne z Holeszkowym.Ale jak się okazało, nie starczyło tego, bygo nawet uwięzić, nie mówiąc już o skazaniu! Jakie to?! zdziwił się Czarny. Któż takiemu dowodowi nie dał wiary?! Sam król jegomość [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Posłał też rozkazFedce Niedzwiedzkiemu, by zebrał wiele zdoła wojska i przyłączył się do niego.Jednocześnie utrzymywał kontaktz obu Zakonami.Wielki Mistrz obiecywał uderzyć od północy, skoro tylko on ruszy w pole, a Mistrz Inflancki oznajmiał, że zcałymi swoimi siłami stanie 25 stycznia w Dyneburgu, skąd od razu wkroczy do Litwy.Zwidrygiełło w odpowiedzi doniósł mu, że właśnie w tym czasie będzie w Witebsku, gdzie wyznaczyłkoncentrację swych wojsk, i prosił, by Rutenberg połączył się z nim celem wspólnego uderzenia na Wilno.Także wojewoda mołdawski zawiadamiał, że na czele wszystkich swoich sił uderzy od południa.Tak więc kniazbył pewny powodzenia nowej wyprawy.Mistrz Inflancki istotnie wypowiedział Zygmuntowi wojnę pismem, które dotarło do księcia 28 stycznia, a 30tego miesiąca wojska inflanckie już wkroczyły w granice Litwy, rabując, paląc i biorąc ludność w niewolę.Wobec tych samodzielnych poczynań Zwidrygiełło wysłał do Rutenberga gońca z ostrzeżeniem, że Zygmunt,wspomagany przez Polaków, ciągnie na niego, i radził, by poniechał samotnej walki, a zaczekał, aż połączą swesiły.Na miejsce spotkania proponował wieś Kurzeniec, leżącą na drodze z Dzisny do Mińska, około 140 wiorst odWilna.Kiedy jednak kniaz był już tylko kilkanaście wiorst od wyznaczonego miejsca spotkania, nadeszła od InflanckiegoMistrza wiadomość, że rezygnuje z połączenia się, gdyż zamierza wojować sam.Istotnie, zmienił także kierunekmarszu i skręciwszy na zachód spalił i obrabował Uściany, Taurogi, zburzył zamek Uszpol, wziął około trzechtysięcy jeńców i po jedenastodniowej wyprawie 9 lutego powrócił do Inflant.Ta samodzielność Rutenberga obróciła w niwecz całą wyprawę Zwidrygiełły, który, choć miał pod sobą znacznesiły, nie odważył się sam stawić czoła nadciągającej armii polsko litewskiej.Natychmiast wycofał się doAukomli.Mistrz Inflancki tłumaczył się potem przed Wielkim Mistrzem, że nie mógł zbyt długo czekać w nieprzyjacielskimkraju, tym bardziej że nie miał jeszcze do dyspozycji wszystkich swoich sił, a także za przyczynę niepowodzeniauważał złą organizację tej wyprawy, która spowodowała wiele nieporozumień.Mimo tych wyjaśnień winaInflanckiego Mistrza była bezsporna, gdyż z powodu jego samowoli już tej zimy Zwidrygiełło zamierzonejwyprawy nie podjął.Z kolei Russdorf, mimo obietnic, w kampanii nie wziął udziału tłumacząc się wielkimi śniegami, jakby niestanowiły one przeszkody i dla jego sojuszników.W istocie zaś wolał skierować do działania Zakon Inflancki, cojemu samemu pozwalało zachować wyczekującą postawę.Całe bowiem obecne postępowanie WielkiegoMistrza stanowiło kluczenie pomiędzy Zwidrygiełłą a Zygmuntem w oczekiwaniu, który z nich wezmie górę.Jednocześnie uparcie wierzył, że mimo oporów uda mu się jednak pogodzić obu książąt.Toteż przy każdejsposobności do takiej ugody skłaniał, mimo że obaj stanowczo te namowy odrzucali.Kontaktu z Zygmuntem nietracił, wykorzystując jego stałe zapewnienia o przyjazni do Zakonu i pokojowych intencjach.Wielki Książęprowadził bowiem tę samą politykę co Witold, usiłując zachować dobre stosunki z Malborkiem, by mieć środeknacisku na Polskę, od której był całkowicie zależny.Wszakże po nieudanej jesiennej kampanii polityki kluczenia Wielki Mistrz nie mógł nadal prowadzić, gdyżkonieczność zmuszała już do wyraznego wypowiedzenia się, po czyjej staje stronie.Ostatecznie zdecydował sięwięc popierać Zwidrygiełłę, zwłaszcza, kiedy się wyjaśniło, że nie poniósł on całkowitej klęski i jest zdolny dodalszego działania, a niepowodzenie, jakiego doznał, nastąpiło przede wszystkim z winy Rutenberga.Było więco czym radzić dworskim dygnitarzom, miał czym się trapić najjaśniejszy pan.Czarny po przybyciu do Krakowa powtórzył Rudemu decyzję kobiet.Ale ku swemu zaskoczeniu nie wywołał tymjego protestów.Przeciwnie, odniósł wrażenie, że Jaksa był nawet zadowolony z tego postanowienia małżonki.Wyraził to zresztą dość jasno: Podzielam obawy Zyty, bo i ja trapiłem się mocno o Niemierzę.Pocieszyłeś mnie wprawdzie, że nic się tam niezmieniło, ale lepiej będzie, aby miała pieczę nad domem. Ale i Una także wybiera się wraz z nią.Jak jedna baba przekłuje uszy, druga wnet musi czynić to samo!Jaksa uśmiechnął się. Powtarzasz słowa proboszcza, kiedym po Grunwaldzie jechał do Krakowa.Zapewne stęskniła się za synami.Skoro rozumiesz Zytę, zrozum i Unę. Lepiej, aby została w Czepielach upierał się Czarny. Tych huncwotów jeszcze się naogląda do woli!Teraz, zimą, jechać bez koniecznej potrzeby to zbytnia mitręga, a i zbyteczny hazard. Czy na Litwie aż tak niebezpiecznie? zaniepokoił się Rudy. Chwilowo, po porażce Zwidrygiełły, uspokoiło się, ale słuchy chodzą, że nie poniechał sprawy i ponoć gotujenową wyprawę. Sądzę, że Zygmunt nie dopuści, by wdarł się w głąb kraju.Zresztą i król nie traci Litwy z oczu i w raziepotrzeby go wesprze pocieszył się Jaksa. Sam przecież szykuje się do rozprawy z Zakonem.Przecież ledwie przybyłem, a o niczym innym nie słyszę, jako rychłym odwecie. Tak, to prawda, gdyż i rozejm rychło się kończy. Proboszcz bardzo zajęty? Mam dla niego wieści. Na pewno długo nie każe ci czekać.Ta opinia Jaksy szybko się sprawdziła, bo jeszcze tego samego dnia ksiądz Andrzej wezwał Huberta.Wysłuchałjego sprawozdania z podróży i rozmów, jakie odbył, wreszcie z uwagą przeczytał list grodzieńskiego starosty doZakonu.Po zapoznaniu się z jego treścią spojrzał spod oka na Huberta. Mówiłeś, żeś rozmawiał z kniaziem Zygmuntem.Dlaczego nie oddałeś mu tego pisma? Mielibyśmy już zGrodnem spokój.Czarny odpowiedział z lekkim wahaniem: Sądziłem, że większy będziemy mieli pożytek, jeśli starosta zostanie na wolności, a ten list zatrzymamy wnaszych rękach.Będzie musiał przede wszystkim nam być posłuszny, Zygmunt natomiast zwykł działać zbytokrutnie, a także pochopnie.Ksiądz Andrzej uśmiechnął się nieznacznie: Nie mogę odmówić ci słuszności.Chyba i ja postąpiłbym podobnie, boć nie w naszej służbie baczyć na dobóroręża.Proboszcz złożył pismo i wsunął je pod kałamarz, mruknąwszy: Poleży sobie pod zamknięciem, dopóki nie okaże się przydatny.Waćpan zaś dorzucił już z uśmiechem odpocznij nieco, zanim znów będę musiał cię zawezwać. A co z tym królewskim błaznem? Wiem, że chodzi koło niego Jaksa. Sprawa niełatwa, bo przeciwnik to przebiegły. Czyżby raport owego Pieszka , który przywiozłem z Malborka, na nic się nie zdał? Stwierdziłem bez wątpliwości, że pismo jest zgodne z Holeszkowym.Ale jak się okazało, nie starczyło tego, bygo nawet uwięzić, nie mówiąc już o skazaniu! Jakie to?! zdziwił się Czarny. Któż takiemu dowodowi nie dał wiary?! Sam król jegomość [ Pobierz całość w formacie PDF ]