[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wraz z nim szybko ruszyli na zachód, pragnąc znalezć się jak najdalej od rozwścieczonejkobiety w płonącym rydwanie.Wnioskując po radosnych krzykach ludzi i krasnoludów na północy, zbliżających sięodgłosach wielkiej bitwy na wschodzie i pokazie mocy oraz odwagi i kobiety w krążącym poniebie zaprzęgu, pojęli, że dla Proffita to był już koniec walki.Przybyła lady Alustriel i armia Silverymoon.* * *Srebrna Gwardia Silverymoon zaatakowała trolle w zwartym szyku, z nastawionymiwłóczniami.W tym samym czasie z tyłu wciąż wypuszczano płonące strzały.Zalali wschodniączęść armii trolli tak dokładnie, iż spoglądającemu na to ze wzniesienia Torgarowi przyszła namyśl fala zmywająca plażę.Lecz potem fala rozbiła się na wielu dużych skałach.W końcu walczyli z trollami, silnymi,potężnymi i najbardziej odpornymi istotami na świecie.Krzyk szarży zamienił się w wołanieumierających.Zwarty szyk stał się tańcem niewielkich grupek wojowników, rozpaczliwiestarających się opędzić od wielkich, paskudnych trolli.Zza szyków Srebrnej Gwardii wystrzelono ogniste kule to bojowi magowie z Silverymoonwłączyli się do walki.Lecz trolle nie uciekły.Uderzyły jeszcze bardziej zajadle, wbijając się w szeregi ludzi,wdeptując wojowników w ziemię. Teraz, chłopcy! krzyknął Torgar do swoich krasnoludów. Przyszli nam na pomoc,trzeba się odwdzięczyć za przysługę!Po kamienistym, jałowym zboczu zeszła krasnoludzka szarża.Po prawej, od zachodu, biegłGalen i jego ludzie, wpadając na plecy trolli, które skupiły uwagę na wschodzie, by stawić czołanowemu zagrożeniu.Płynęła krew trolli, krasnoludów, ludzi.Ryki trolli, krzyki ludzi i sieknięcia krasnoludówmieszały się w symfonię przerażenia i bólu.Dramat trwał przez wiele minut setki osobnychstarć składających się na większą walkę.Dla wielu był to koniec życia, przeciętego na zakrwawionym, kamienistym zboczu podjaśniejącym z wolna niebem.Kiedy linie zbliżyły się do siebie jeszcze bardziej i magowie nie byli już tak skuteczni,zaczęła się walka na stal i pazury, dzikość trolli przeciw krasnoludzkiemu uporowi.W rezultacie to nie broń czy lepsza taktyka zapewniła tego dnia zwycięstwo ludziomi krasnoludom.To wzajemna troska i świadomość wsparcia ze strony innych, pokładaniezaufania w poczuciu wspólnoty i poświęceniu.Zdecydowanie, że lepiej stać i umrzeć, niżopuścić druha.Najwyrazniej widać to było u krasnoludów, ale również u ludzi z Nesmei Silverymoon.Trolle walczyły w pojedynkę, na polu walki trzymał je instynktsamozachowawczy albo żądza krwi.Kiedy godzinę pózniej wstał świt, oświetlił pole zalane krwią, zasłane trupami ludzi,krasnoludów, zwęglonymi szczątkami trolli oraz odciętymi kawałkami ich ciał, które wciążjeszcze podskakiwały, póki ktoś nie przyłożył do nich pochodni.Torgar Hammerstriker, poraniony, z połową twarzy poszarpaną pazurami trolla, przechadzałsię między rannymi, poklepując każdego mijanego krasnoluda po ramieniu.Jego towarzyszewyruszyli z Mirabaru pod jego przywództwem i przez ostatnie dekadni staczali jedną bitwę zadrugą.Mimo to żaden krasnolud nie narzekał, nikt nie mówił o wracaniu.Teraz byliBattlehammerami, lojalnymi wobec swojego klanu i swojego króla.Dla nich te starcia były tego warte.Przechodząc wzdłuż szeregów wojowników, Torgar dostrzegł Shinglesa rozmawiającegow podnieceniu z kilkoma milicjantami z Silverymoon. I co teraz? spytał, podchodząc do przyjaciela. Wiem, że Alustriel nie zamierza ruszyć na północ, przeciw Obouldowi padła zaskakującaodpowiedz.Torgar łypnął na dwóch żołnierzy, którzy pozostali obojętni i wcale nie spieszyli sięz wyjaśnieniem tych zaskakujących wieści. Jest tutaj? spytał Torgar. Lady Alustriel rozmawia z Galenem Firthem z Nesme powiedział jeden z żołnierzy. Zatem szybko nas tam zaprowadzcie.%7łołnierz kiwnął głową i poprowadził ich przez obóz, obok stosu ciał poległychz Silverymoon, obok wielu straszliwie poranionych mężczyzn, wokół których krzątali siękapłani, usiłując opatrzyć wiele otwartych ran.W namiocie na środku pola znalezli Alustrieli Galena Firtha.Mężczyzna z Nesme był w wyśmienitym nastroju.Dwa krasnoludy pozwoliły, aby żołnierze ich zapowiedzieli, po czym podeszli do stołu, przyktórym stali lady Alustriel i Galen.Widok kobiety sprawił, że Torgara zatkało, gdyż wszystko, cosłyszał o niej, bladło w porównaniu z rzeczywistością.Wysoka i szczupła, roztaczała wokółsiebie aurę godności i zaufania, jakiej Torgar nigdy nie widział.Ubrana była w zwiewną suknięz najlepszych materiałów, białą i lamowaną czerwienią.Na głowie nosiła diadem ze złotai diamentów, które błyszczały równie intensywnie, jak jej oczy.Torgar z trudem mógł w touwierzyć, lecz w porównaniu z nią mogła się schować nawet Shoudra Stargleam. R.pani. wyjąkał krasnolud kłaniając się tak nisko, że zamiótł włosami ziemię [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Wraz z nim szybko ruszyli na zachód, pragnąc znalezć się jak najdalej od rozwścieczonejkobiety w płonącym rydwanie.Wnioskując po radosnych krzykach ludzi i krasnoludów na północy, zbliżających sięodgłosach wielkiej bitwy na wschodzie i pokazie mocy oraz odwagi i kobiety w krążącym poniebie zaprzęgu, pojęli, że dla Proffita to był już koniec walki.Przybyła lady Alustriel i armia Silverymoon.* * *Srebrna Gwardia Silverymoon zaatakowała trolle w zwartym szyku, z nastawionymiwłóczniami.W tym samym czasie z tyłu wciąż wypuszczano płonące strzały.Zalali wschodniączęść armii trolli tak dokładnie, iż spoglądającemu na to ze wzniesienia Torgarowi przyszła namyśl fala zmywająca plażę.Lecz potem fala rozbiła się na wielu dużych skałach.W końcu walczyli z trollami, silnymi,potężnymi i najbardziej odpornymi istotami na świecie.Krzyk szarży zamienił się w wołanieumierających.Zwarty szyk stał się tańcem niewielkich grupek wojowników, rozpaczliwiestarających się opędzić od wielkich, paskudnych trolli.Zza szyków Srebrnej Gwardii wystrzelono ogniste kule to bojowi magowie z Silverymoonwłączyli się do walki.Lecz trolle nie uciekły.Uderzyły jeszcze bardziej zajadle, wbijając się w szeregi ludzi,wdeptując wojowników w ziemię. Teraz, chłopcy! krzyknął Torgar do swoich krasnoludów. Przyszli nam na pomoc,trzeba się odwdzięczyć za przysługę!Po kamienistym, jałowym zboczu zeszła krasnoludzka szarża.Po prawej, od zachodu, biegłGalen i jego ludzie, wpadając na plecy trolli, które skupiły uwagę na wschodzie, by stawić czołanowemu zagrożeniu.Płynęła krew trolli, krasnoludów, ludzi.Ryki trolli, krzyki ludzi i sieknięcia krasnoludówmieszały się w symfonię przerażenia i bólu.Dramat trwał przez wiele minut setki osobnychstarć składających się na większą walkę.Dla wielu był to koniec życia, przeciętego na zakrwawionym, kamienistym zboczu podjaśniejącym z wolna niebem.Kiedy linie zbliżyły się do siebie jeszcze bardziej i magowie nie byli już tak skuteczni,zaczęła się walka na stal i pazury, dzikość trolli przeciw krasnoludzkiemu uporowi.W rezultacie to nie broń czy lepsza taktyka zapewniła tego dnia zwycięstwo ludziomi krasnoludom.To wzajemna troska i świadomość wsparcia ze strony innych, pokładaniezaufania w poczuciu wspólnoty i poświęceniu.Zdecydowanie, że lepiej stać i umrzeć, niżopuścić druha.Najwyrazniej widać to było u krasnoludów, ale również u ludzi z Nesmei Silverymoon.Trolle walczyły w pojedynkę, na polu walki trzymał je instynktsamozachowawczy albo żądza krwi.Kiedy godzinę pózniej wstał świt, oświetlił pole zalane krwią, zasłane trupami ludzi,krasnoludów, zwęglonymi szczątkami trolli oraz odciętymi kawałkami ich ciał, które wciążjeszcze podskakiwały, póki ktoś nie przyłożył do nich pochodni.Torgar Hammerstriker, poraniony, z połową twarzy poszarpaną pazurami trolla, przechadzałsię między rannymi, poklepując każdego mijanego krasnoluda po ramieniu.Jego towarzyszewyruszyli z Mirabaru pod jego przywództwem i przez ostatnie dekadni staczali jedną bitwę zadrugą.Mimo to żaden krasnolud nie narzekał, nikt nie mówił o wracaniu.Teraz byliBattlehammerami, lojalnymi wobec swojego klanu i swojego króla.Dla nich te starcia były tego warte.Przechodząc wzdłuż szeregów wojowników, Torgar dostrzegł Shinglesa rozmawiającegow podnieceniu z kilkoma milicjantami z Silverymoon. I co teraz? spytał, podchodząc do przyjaciela. Wiem, że Alustriel nie zamierza ruszyć na północ, przeciw Obouldowi padła zaskakującaodpowiedz.Torgar łypnął na dwóch żołnierzy, którzy pozostali obojętni i wcale nie spieszyli sięz wyjaśnieniem tych zaskakujących wieści. Jest tutaj? spytał Torgar. Lady Alustriel rozmawia z Galenem Firthem z Nesme powiedział jeden z żołnierzy. Zatem szybko nas tam zaprowadzcie.%7łołnierz kiwnął głową i poprowadził ich przez obóz, obok stosu ciał poległychz Silverymoon, obok wielu straszliwie poranionych mężczyzn, wokół których krzątali siękapłani, usiłując opatrzyć wiele otwartych ran.W namiocie na środku pola znalezli Alustrieli Galena Firtha.Mężczyzna z Nesme był w wyśmienitym nastroju.Dwa krasnoludy pozwoliły, aby żołnierze ich zapowiedzieli, po czym podeszli do stołu, przyktórym stali lady Alustriel i Galen.Widok kobiety sprawił, że Torgara zatkało, gdyż wszystko, cosłyszał o niej, bladło w porównaniu z rzeczywistością.Wysoka i szczupła, roztaczała wokółsiebie aurę godności i zaufania, jakiej Torgar nigdy nie widział.Ubrana była w zwiewną suknięz najlepszych materiałów, białą i lamowaną czerwienią.Na głowie nosiła diadem ze złotai diamentów, które błyszczały równie intensywnie, jak jej oczy.Torgar z trudem mógł w touwierzyć, lecz w porównaniu z nią mogła się schować nawet Shoudra Stargleam. R.pani. wyjąkał krasnolud kłaniając się tak nisko, że zamiótł włosami ziemię [ Pobierz całość w formacie PDF ]