[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Vivien gwałtownie złapała oddech.wydawała się całkowicie zaspokojona.Ten intymny dotyk oszołomił ją.Wkrótce delikatny nurt rozkoszyTo była cudowna noc rozkoszy, przerywana czułymi szeptami izaczął uderzać w nią z coraz większą siłą.Uniosła biodra, wczepiłakrótkimi, sennymi odpoczynkami.Chyba nigdy się sobą niekurczowo palce w jego włosy.Wtedy kolejna fala przyniosła jejznu\ą, pomyślała Vivien.Chocia\ czuła się wyczerpana, pobudzałukojenie.ją natychmiast czułym szeptem i pieszczotą.Michael wstał i zaczął się szybko rozbierać.Chłodny blaskWreszcie usnęła w jego ramionach.Zbudziła się o świcie,księ\yca oświetlał jego muskularne ciało i naprę\oną męskość.obrócona do niego tyłem, wtulona w niego.Nie odczuwała chłoduPoło\ył się na niej i wszedł w nią jednym, gwałtownym ruchem.poranka.Michael oddychał głęboko.Sądziła, \e śpi, dopóki nieVivien zarzuciła mu ramiona na szyję, oplotła nogami biodra.poczuła jego stwardniałego członka pomiędzy pośladkami.Poru-Całkowicie nim zawładnęła, szczelnie go otaczając.Wdzierał sięszyła się z lekka, i jęknęła z rozkoszy, kiedy poczuła go w sobie.w nią, \arliwie penetrując jej łono, dopóki oboje nie doznaliCałował czule jej kark, poruszając się w niej niespiesznie, jakbyzaspokojenia.pragnął przedłu\yć tę miłosną noc.Le\eli wyczerpani, z trudem łapiąc oddech.Vivien przytulałaRozwidniło się ju\, kiedy znalezli zaspokojenie.Na tle szaregopoliczek do ramienia Michaela, czuła bicie jego serca.nieba rysowały się kontury gałęzi drzew.Michael gładził ją- Michael.veslacho.Kocham cię.delikatnie po plecach.Vivien chciała przedłu\yć tę chwilę, aleNie odezwał się, pocałował ją tylko w czoło i przeczesał palcamizsunęła się z nich kołdra i chocia\ byli oddaleni od obozowiska,jej włosy, szorstkim, ale czułym gestem.Vivien westchnęła cicho.bała się, \e ktoś mo\e ich zobaczyć.Milczenie Michaela nie powinno zepsuć tej magicznej nocy.Czuła- Powinniśmy wejść teraz do wozu- szepnęła, sięgając posię bezpiecznie w jego ramionach, a jego delikatny dotyk upewniałnakrycie.- Mamy jeszcze du\o czasu.ją o czułości mę\a dla \ony.Nie odezwał się.Dotykał palcami znamienia na jej plecach, wZ oddali dobiegały dzwięki muzyki, zabawa trwała nadal.Aokolicy talii, Vivien chciała zakryć się kołdrą, ale on natychmiasttutaj, w swoim przytulnym ło\u pod gwiazdami, pod osłonąodrzucił okrycie na bok.ciemności, Vivien i Michael obchodzili swoje własne święto.A on,- Michael! - upomniała go ze śmiechem.jak się wkrótce przekonała, miał wiele sposobów, aby wzbudzić wTo jednak nie były \arty.Michael wpatrywał się intensywnie wniej po\ądanie.Szeptał jej czułe słowa, pieszcząc intymneciemnoczerwone, niewielkie znamię na jej plecach.Vivien nigdyzakamarki jej kobiecości.Całował jej piersi, zaciskając usta nanie zwracała na nie uwagi, traktowała je równie naturalnie jakstwardniałych sutkach tak długo, dopóki nie zaczęła krzyczeć zkolor swoich oczu czy długość nóg.rozkoszy, pragnąc jak najszybciej poczuć go w sobie.- Od jak dawna masz ten ślad? - spytał ochrypłym głosem.Ona te\ ju\ wiedziała, jak doprowadzić go do granic wy-- Od urodzenia, jak mówi moja matka - powiedziała Vivien,trzymałości.Odkryła, \e Michael znajduje wielką przyjemność wzdumiona wyrazem przera\enia na jego twarzy.- Czy ono cijej dotyku i pocałunkach, którymi pokrywa jego ciało.Rozpalałaprzeszkadza? To tylko mały ślad.mu zmysły, siadając na jego udach, biorąc jego męskość we- Mój Bo\e - szepnął.- To niemo\liwe.władanie powolnym, dra\niącym ruchem.Uwielbiał, kiedy go tak- Co? Jeśli straciłam w twoich oczach przez to znamię.pieściła.Poznała ju\ dokładnie jego ciało, a on znał ka\dy skrawek309308BARBARA DAWSON SMITH- Nie! - rzucił z gniewem, chwytając się za włosy.- Zle mniezrozumiałaś.Nie mogę tylko uwierzyć.- W co? Powiedz mi, Michael - prosiła z uczuciem dziwnegoniepokoju.,Obrzucił ją zdumionym spojrzeniem, jakby ujrzał ją w jakimś27przera\ającym świetle.- To znamię - szepnął.- Brand Villiers ma na ciele takie samopiętno.ZAGADKOWY LISTVivien nie od razu zrozumiała wagę jego słów.- To tylko przypadek - powiedziała.Michael gwałtownie potrząsnął głową.- To znamię jest piętnem rodziny Faversham.Czasem omija jednopokolenie.Ojciec Branda nie miał go, ale brat jego dziadka był nimnaznaczony - powiedział Michael, krzywiąc wargi.- On te\ miał naimię Brand.W tej rodzinie, od wielu pokoleń, tak się zdarzało, \e syn,który nosił rodzinne piętno, zawsze dziedziczył tytuł.Zaschło jej w gardle.Czuła łomotanie serca w piersiach.- Chcesz powiedzieć.-zaczęła, nie mogąc dokończyć zdania.- Chcę powiedzieć, \e ojciec Branda jest równie\ twoim ojcem.Stary hrabia miał romans z Harriet Althorpe.- Nie - szepnęła Vivien.Nie mogła tego jeszcze w pełni zrozumieć.- To oznaczałoby.\e Brand jest moim przyrodnim bratem.I.\e Amy jest moją bratanicą.- Tak! - potwierdził Michael, uderzając otwartą dłonią w ma-terac.- Powinienem się był tego domyślić.Stary hrabia miałmnóstwo kochanek.Podobnie jak jego syn, potrafił zwabić dołó\ka ka\dą kobietę.311CYGANKABARBARA DAWSON SMITH- Przysięgałeś, \e nie ma dowodu na to, \e Brand jestW milczeniu siedzieli na posłaniu.Vivien szczelnie okryła sięojcem Amy.Ale ten dowód istnieje.Amy te\ nosi to znamię,kołdrą.Miała brata i bratanicę - prawdziwych krewnych.Harrietprawda?Althorpe była tylko duchem z przeszłości, ale Vivien znała BrandaTwarz Michaela przybrała odpychający, nieprzenikniony wy-i Amy.Nic dziwnego, \e Brand tak bardzo ją interesował.Nicraz.Owładnęło nią uczucie rozpaczy.Wiedziała ju\, \e się niedziwnego, \e od razu pokochała Amy.myli.Michael zerwał się na nogi i szybko wło\ył spodnie.- Prawda? - powtórzyła [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Vivien gwałtownie złapała oddech.wydawała się całkowicie zaspokojona.Ten intymny dotyk oszołomił ją.Wkrótce delikatny nurt rozkoszyTo była cudowna noc rozkoszy, przerywana czułymi szeptami izaczął uderzać w nią z coraz większą siłą.Uniosła biodra, wczepiłakrótkimi, sennymi odpoczynkami.Chyba nigdy się sobą niekurczowo palce w jego włosy.Wtedy kolejna fala przyniosła jejznu\ą, pomyślała Vivien.Chocia\ czuła się wyczerpana, pobudzałukojenie.ją natychmiast czułym szeptem i pieszczotą.Michael wstał i zaczął się szybko rozbierać.Chłodny blaskWreszcie usnęła w jego ramionach.Zbudziła się o świcie,księ\yca oświetlał jego muskularne ciało i naprę\oną męskość.obrócona do niego tyłem, wtulona w niego.Nie odczuwała chłoduPoło\ył się na niej i wszedł w nią jednym, gwałtownym ruchem.poranka.Michael oddychał głęboko.Sądziła, \e śpi, dopóki nieVivien zarzuciła mu ramiona na szyję, oplotła nogami biodra.poczuła jego stwardniałego członka pomiędzy pośladkami.Poru-Całkowicie nim zawładnęła, szczelnie go otaczając.Wdzierał sięszyła się z lekka, i jęknęła z rozkoszy, kiedy poczuła go w sobie.w nią, \arliwie penetrując jej łono, dopóki oboje nie doznaliCałował czule jej kark, poruszając się w niej niespiesznie, jakbyzaspokojenia.pragnął przedłu\yć tę miłosną noc.Le\eli wyczerpani, z trudem łapiąc oddech.Vivien przytulałaRozwidniło się ju\, kiedy znalezli zaspokojenie.Na tle szaregopoliczek do ramienia Michaela, czuła bicie jego serca.nieba rysowały się kontury gałęzi drzew.Michael gładził ją- Michael.veslacho.Kocham cię.delikatnie po plecach.Vivien chciała przedłu\yć tę chwilę, aleNie odezwał się, pocałował ją tylko w czoło i przeczesał palcamizsunęła się z nich kołdra i chocia\ byli oddaleni od obozowiska,jej włosy, szorstkim, ale czułym gestem.Vivien westchnęła cicho.bała się, \e ktoś mo\e ich zobaczyć.Milczenie Michaela nie powinno zepsuć tej magicznej nocy.Czuła- Powinniśmy wejść teraz do wozu- szepnęła, sięgając posię bezpiecznie w jego ramionach, a jego delikatny dotyk upewniałnakrycie.- Mamy jeszcze du\o czasu.ją o czułości mę\a dla \ony.Nie odezwał się.Dotykał palcami znamienia na jej plecach, wZ oddali dobiegały dzwięki muzyki, zabawa trwała nadal.Aokolicy talii, Vivien chciała zakryć się kołdrą, ale on natychmiasttutaj, w swoim przytulnym ło\u pod gwiazdami, pod osłonąodrzucił okrycie na bok.ciemności, Vivien i Michael obchodzili swoje własne święto.A on,- Michael! - upomniała go ze śmiechem.jak się wkrótce przekonała, miał wiele sposobów, aby wzbudzić wTo jednak nie były \arty.Michael wpatrywał się intensywnie wniej po\ądanie.Szeptał jej czułe słowa, pieszcząc intymneciemnoczerwone, niewielkie znamię na jej plecach.Vivien nigdyzakamarki jej kobiecości.Całował jej piersi, zaciskając usta nanie zwracała na nie uwagi, traktowała je równie naturalnie jakstwardniałych sutkach tak długo, dopóki nie zaczęła krzyczeć zkolor swoich oczu czy długość nóg.rozkoszy, pragnąc jak najszybciej poczuć go w sobie.- Od jak dawna masz ten ślad? - spytał ochrypłym głosem.Ona te\ ju\ wiedziała, jak doprowadzić go do granic wy-- Od urodzenia, jak mówi moja matka - powiedziała Vivien,trzymałości.Odkryła, \e Michael znajduje wielką przyjemność wzdumiona wyrazem przera\enia na jego twarzy.- Czy ono cijej dotyku i pocałunkach, którymi pokrywa jego ciało.Rozpalałaprzeszkadza? To tylko mały ślad.mu zmysły, siadając na jego udach, biorąc jego męskość we- Mój Bo\e - szepnął.- To niemo\liwe.władanie powolnym, dra\niącym ruchem.Uwielbiał, kiedy go tak- Co? Jeśli straciłam w twoich oczach przez to znamię.pieściła.Poznała ju\ dokładnie jego ciało, a on znał ka\dy skrawek309308BARBARA DAWSON SMITH- Nie! - rzucił z gniewem, chwytając się za włosy.- Zle mniezrozumiałaś.Nie mogę tylko uwierzyć.- W co? Powiedz mi, Michael - prosiła z uczuciem dziwnegoniepokoju.,Obrzucił ją zdumionym spojrzeniem, jakby ujrzał ją w jakimś27przera\ającym świetle.- To znamię - szepnął.- Brand Villiers ma na ciele takie samopiętno.ZAGADKOWY LISTVivien nie od razu zrozumiała wagę jego słów.- To tylko przypadek - powiedziała.Michael gwałtownie potrząsnął głową.- To znamię jest piętnem rodziny Faversham.Czasem omija jednopokolenie.Ojciec Branda nie miał go, ale brat jego dziadka był nimnaznaczony - powiedział Michael, krzywiąc wargi.- On te\ miał naimię Brand.W tej rodzinie, od wielu pokoleń, tak się zdarzało, \e syn,który nosił rodzinne piętno, zawsze dziedziczył tytuł.Zaschło jej w gardle.Czuła łomotanie serca w piersiach.- Chcesz powiedzieć.-zaczęła, nie mogąc dokończyć zdania.- Chcę powiedzieć, \e ojciec Branda jest równie\ twoim ojcem.Stary hrabia miał romans z Harriet Althorpe.- Nie - szepnęła Vivien.Nie mogła tego jeszcze w pełni zrozumieć.- To oznaczałoby.\e Brand jest moim przyrodnim bratem.I.\e Amy jest moją bratanicą.- Tak! - potwierdził Michael, uderzając otwartą dłonią w ma-terac.- Powinienem się był tego domyślić.Stary hrabia miałmnóstwo kochanek.Podobnie jak jego syn, potrafił zwabić dołó\ka ka\dą kobietę.311CYGANKABARBARA DAWSON SMITH- Przysięgałeś, \e nie ma dowodu na to, \e Brand jestW milczeniu siedzieli na posłaniu.Vivien szczelnie okryła sięojcem Amy.Ale ten dowód istnieje.Amy te\ nosi to znamię,kołdrą.Miała brata i bratanicę - prawdziwych krewnych.Harrietprawda?Althorpe była tylko duchem z przeszłości, ale Vivien znała BrandaTwarz Michaela przybrała odpychający, nieprzenikniony wy-i Amy.Nic dziwnego, \e Brand tak bardzo ją interesował.Nicraz.Owładnęło nią uczucie rozpaczy.Wiedziała ju\, \e się niedziwnego, \e od razu pokochała Amy.myli.Michael zerwał się na nogi i szybko wło\ył spodnie.- Prawda? - powtórzyła [ Pobierz całość w formacie PDF ]