[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.P.Rokurator: Nazwisko?Zwiadek: Aniela Chlebak- Zawód?- No, na recepcji niby siedzę.- Co świadek wie o spotkaniach tu obecnejpokrzywdzonej z oskarżonym?- No, widywałam ich często.Znaczy się, jego widujęcodziennie, od rana do wieczora, ale od jakiegoś czasupojawiła się ona.Zaczęła przychodzić w niedziele popołudniu! Mnie się to od razu nie spodobało.- Ile czasu pokrzywdzona spędzała w gabinecie?- Długo, proszę Wysokiego Sądu! Nawet trzy godziny.- Czy świadek miała jakieś podejrzenia co do charakterutych spotkań?- A miała, miała, znaczy miałam! Kiedyś tak odniechcenia chciałam tam do nich wejść, ale DRZWI byłyzamknięte na klucz!- Jakieś odgłosy w środku?- Nic, tylko muzyka relaksacyjna.Wolę nie wiedzieć, cotam się działo.- Czy po wyjściu z gabinetu oboje gdzieś jeszczechodzili?- Raz poszli na basen.Akurat wymieniali wodę, alejacuzzi buzowało na maksa.Postali nad nim, pogadali.Myślałam, że może wskoczą, ale nic.nudy.On tylkowykonał taki ruch, jakby chciał ją popchnąć do tej wody, żeniby niechcący, ale zrezygnował.- Czy zachowanie pokrzywdzonej przed i po masażuróżniło się jakoś wyraznie?- O tak, Wysoki Sądzie.Najpierw to ona wchodziła takenergicznie, trzaskała tymi obcasami, jakby maszerowała.A jak wychodziła, to jakaś taka zawsze miękka była, jakbypłynęła.Kiedyś to nawet myślałam, że upadnie, ale nie, tylkoją trochę zaniosło.- Czy świadek nie zauważyła żadnych zmian w ubraniuczy fryzurze?- No, wymięta wychodziła.Włosy też zwyklerozpuszczone i trochę potargane.- Czy według świadka mogło dojść do gorszących scen zatymi zamkniętymi drzwiami?- A pewnie! Przez trzy godziny to niejedno się możewyprawiać!- Podsumowując, czy w ocenie świadka oskarżony miałromans z pokrzywdzoną?- O tak, Wysoki Sądzie, na pewno tak!- Nie mam więcej pytań.@5 PAyDZIERNIKAOd czasu naszego sławetnego spotkania 3 x s (seans,spacer, sushi) Tomek pisze list za listem, jak na początkunaszej znajomości.Dostał jakiegoś kopa i teraz znów ja nienadążam.Muszę częściej chodzić z nim do parku, od razurośnie w nim twórczy potencjał.6.15Z premedytacją nie czytam teraz, bo znów się zasiedzę ipotem w pośpiechu zrobię jakieś głupstwo, na przykładwpadnę pod tramwaj.%7łartowałam, u mnie nie matramwajów.Więc teraz poczekam, będę odwlekać ten moment.Najpierw wypiję kawę z pracownikami, potem sprawdzęoficjalną pocztę i dopiero około 8.45 zacznę czytać Ciebie.Robię to już circa od sześciu miesięcy - próbuję Ciebieczytać.Gorzej, jeśli któregoś dnia zauważysz, że jesteś caływyczytany.Osobiście nienawidzę, jak ktoś wymemła najpierw moją ulubioną gazetę i oddaje mi taką wyczytaną.A tu istniejeniebezpieczeństwo, że kiedyś Cię całego wyczytam i zwrócęspołeczeństwu, jak tę gazetę.Tylko kto Cię wtedy będzie chciał wziąć do ręki?Nie chciałbym być memłany przez wiele rąk, proszę.Staram się być pismem luksusowym.Są we mnie poradniki,pochwała starych modeli samochodów, ostatnio pisali wemnie o spożywaniu sushi, spacerach po parku i był też krótkikurs fotografowania w plenerze.Na szczęście jestem główniepismem dla kobiet, a one nie zabierają prasy do toalety, toduży plus.One zdecydowanie wolą czytać w wannie,relaksacyjnie, gdy piana unosi się na wodzie.Dopiero wtedymożna poczuć zalety dobrego pisma.A najbardziej mniecieszy to, że kobiety lubią czytać w łóżku :-)Kiedyś napisałeś, że mnie krótko znasz.Znasz mnie baaaardzo długo.Zamknij oczy i wyobrazsobie pasek papieru złożony z tysiąca maili po 10centymetrów każdy.To będzie ze sto metrów.No, i cały ten papier jest drobno zapełniony, myślamimądrymi albo głupimi, kompleksami albo wymądrzaniem się,bezlitosną krytyką albo pocieszaniem i ciągnięciem za uszy dogóry, refleksjami.To jest Twoja znajomość mnie, której nienabędzie ktoś umawiający się ze mną na kawę raz w miesiącunawet przez 10 lat.Więc stopień poznania mnie trzeba mierzyć w metrach.Ijest tego już tak dużo, że nie udałoby się przenieść tej treści naciało, nawet gdyby chcieć pisać po nim drobnym maczkiemod stóp do głów.Tak, tak, znasz mnie bardzo długo.Pillow Book.pisanie, czytanie, malowanie, tworzenie,spełnienie, piórko, kaligrafia, drżące ciało, książka naprawdziwej skórze.to może być niegłupie.Jakiego jednak użyjemy narzędzia pracy? Zenitha, ślinionego, kopiowegoołówka, a może - farby plakatówki i palców? Jakby niepatrzeć, można użyć nawet dziesięciu kolorów bez mieszaniabarw.Przy odrobinie fantazji i wprawy można użyć idwudziestu.Albo wziąć tylko jedną, ulubioną farbę i napisaćto, co człowiekowi leży na sercu.Namalować swojepragnienia.A najlepsze w tym wszystkim jest to, że nie trzebaich ujawniać malowanemu.Wystarczy pisać mu na plecach.Niezła myśl - pisać sobie wzajemnie na plecach wszystko,co wyprodukuje mózg.i to bez konsekwencji! Bo w życiukażdy wysłany list trafia w czyjeś ręce.Na ogół nie można gocofnąć, chyba że napadniemy na listonosza.A tu nasz listdociera do adresata już w chwili pisania, z tą tylko różnicą żewszyscy inni mogą go przeczytać, oprócz zainteresowanego.Perfidne? Perwersyjne? Jak wszystko u nas.Czy umiałabym napisać wszystko, co naprawdę myślę?Pojęcia nie mam! Czy ja w ogóle umiem zdefiniować, coczuję? Chyba nie dowiem się, jeśli nie spróbuję.Mam palce lepkie od keczupu.Może to jest jakaś myśl?Nie można mnie całkiem wyczytać, mam za dużoukrytych znaczeń.Podobnie jak Ty.Czasami trzy razystudiuję Twoje teksty i doszukuję się w nich ukrytych treści.Zazwyczaj za każdym razem interpretacja wychodzi miinaczej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl