[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pan twierdził, \e według dziadka to ten malarz spisał relacjęzbójnika, ale cały czas mnie zastanawiało, czemu miałby to robić po hebrajsku? Mógł po polskualbo szyfrem, jeśli chciał z tego robić taką tajemnicę.- A pan to sobie przetłumaczył?- Tak, to jakby fragment jakiegoś wiersza.- Aha - góral kiwał głową.- Widzisz pan - potarł palcem nos - tak trochę pana okłamałem, boten malarz nie mieszkał u nas, tylko w gospodzie, która stała trochę ni\ej; dziś tam jest jezioro.Jakhitlerowcy wszystkich śydów zabierali do getta, to ojciec od tyłu zakradł się do opuszczonejgospody i zabrał, co mu w rękę wpadło, a na koniec ten obraz, bo mu się zawsze podobał.Karczmarz zawsze śmiał się, \e jak ktoś zrozumie, o co w tym obrazie chodzi, to będzie bogaty iwyjedzie do Ameryki.Pan mówisz, \e tam był jakiś wiersz?- Tak jakby.- To z wierszy pieniędzy nie ma?- Nie ma - roześmiałem się.- Poeci zawsze byli biedni.- A pan wie, o co z tym obrazem chodzi?- Nie.inaczej byłbym ju\ bogaty - \artowałem.Jeszcze porozmawiałem z góralem kilka minut i po\egnałem się.Zbli\ała się pora zachodusłońca.Musiałem zająć się moją zasadzką.Jadąc szosą do Torbasów zauwa\yłem, \e w miejscu,gdzie Justyna spotykała się z Janosikiem, przy drodze, od strony wody była spora sterta kamieni.Postanowiłem tam uło\yć się w trawie i spokojnie poczekać.Pewnie zastanawia was, skąd miałempewność, \e dojdzie do spotkania Justyny i bandyty? Skoro Justyna postanowiła współpracować zJanosikiem, to robiła to dla pieniędzy.Pół miliona euro za jeden obraz było kuszącą sumą - nawetpołowa tej kwoty.Skoro dziś zapowiedziałem Justynie, \e chcę odebrać depozyt, musiała szybkodziałać.Dziś odebrać pieniądze i przekazać obraz.Nie wiedziałem, jak komunikowała się zprzestępcą, ale do wymiany musiało dojść wieczorem lub w nocy, bez świadków.Miałem nadzieję,\e wszystko przebiegnie tak, jak sobie to wyobra\ałem.Zrobiło się ju\ ciemno, chłodne powiewy wiatru dochodziły do mnie znad jeziora.Najpierww Torbasach rozszczekał się pies.Potem na szosie zobaczyłem światła jakiegoś samochodu, który3jechał do wsi.Rozległy się ciche kroki.Auto zbli\ało się bardzo powoli.Kierowca włączył długieświatła rozświetlając wszystko dookoła.Zatrzymał się kilka metrów ode mnie.- Co się stało? - rozpoznałem głos Janosika.- On chce jutro zabrać obraz.Masz pieniądze? - Justyna była stanowcza.- A obraz?- Sam go musisz zabrać.Powiem ci, gdzie jest.- Przygotowałaś zasadzkę.Mam się gdzieś włamać? A jak złapie mnie policja, będziesz miałapieniądze i obraz.- Przecie\ byś mnie wydał.On cały czas mówi, \e Janosikowi pomaga jakaś kobieta i patrzyna mnie.- Mo\e on coś wie?- Jest dziwny.Niekiedy bystry, a czasami gapowaty.- Dość gadania! Dam ci połowę pieniędzy, a drugą, kiedy będę miał obraz.- Uciekniesz z obrazem, a ja kasy ju\ nie zobaczę.- Mnie na forsie nie zale\y - Janosik roześmiał się.- Twoja chęć zdobycia drugiej połowybędzie dostatecznym zabezpieczeniem przed tym, \ebyś nie dzwoniła na policję.Bierzesz ćwierćmiliona euro czy nie?- To tylko połowa tego co zaoferowałeś Pawłowi - zauwa\yła Justyna.- Przystając na moją propozycję stajesz się moją wspólniczką.To i tak wygórowana cena jakza jedną informację - w głosie Janosika słychać było drwinę.- Zgadzasz się na tę kwotę czy nie?- Zgadzam się! - Justyna oświadczyła po chwili wahania.- Gdzie to jest?- U mnie w pracy, tu jest szkic, - Justyna chwilę wyjaśniała rabusiowi, gdzie zostawiła obraz.- Reszta forsy rano w Kie\maroku.- Czemu tam? - zaniepokoiła się Justyna.- Drugą partię rozegramy na mojej połowie - Janosik roześmiał się. śebyś wiedział - pomyślałem.- Nie jestem oszustem, ale jeśli ty mnie wykiwasz, to policzymy się - tym razem ton głosuJanosika był powa\ny.- Dziewczyno, nie radzę ci kombinować! Wez to!Justyna nic nie odpowiedziała.Janosik zawrócił na szosie zahaczając tylnym zderzakiem ostertę kamieni, za którymi byłem ukryty.Kilka potoczyło się w dół, a jeden uderzył mnie w głowę,Zmusiłem się, \eby nie krzyknąć z bólu.Justyna szybko odmaszerowała w stronę Torbasów, aJanosik odjechał W kierunku Kluszkowców.Ostro\nie wyjrzałem zza swojej kryjówki.Justynamijała krzy\ niosąc pod pachą niewielki pakunek.Zdą\yłem jeszcze zobaczyć tablice rejestracyjneauta Janosika.Były słowackie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Pan twierdził, \e według dziadka to ten malarz spisał relacjęzbójnika, ale cały czas mnie zastanawiało, czemu miałby to robić po hebrajsku? Mógł po polskualbo szyfrem, jeśli chciał z tego robić taką tajemnicę.- A pan to sobie przetłumaczył?- Tak, to jakby fragment jakiegoś wiersza.- Aha - góral kiwał głową.- Widzisz pan - potarł palcem nos - tak trochę pana okłamałem, boten malarz nie mieszkał u nas, tylko w gospodzie, która stała trochę ni\ej; dziś tam jest jezioro.Jakhitlerowcy wszystkich śydów zabierali do getta, to ojciec od tyłu zakradł się do opuszczonejgospody i zabrał, co mu w rękę wpadło, a na koniec ten obraz, bo mu się zawsze podobał.Karczmarz zawsze śmiał się, \e jak ktoś zrozumie, o co w tym obrazie chodzi, to będzie bogaty iwyjedzie do Ameryki.Pan mówisz, \e tam był jakiś wiersz?- Tak jakby.- To z wierszy pieniędzy nie ma?- Nie ma - roześmiałem się.- Poeci zawsze byli biedni.- A pan wie, o co z tym obrazem chodzi?- Nie.inaczej byłbym ju\ bogaty - \artowałem.Jeszcze porozmawiałem z góralem kilka minut i po\egnałem się.Zbli\ała się pora zachodusłońca.Musiałem zająć się moją zasadzką.Jadąc szosą do Torbasów zauwa\yłem, \e w miejscu,gdzie Justyna spotykała się z Janosikiem, przy drodze, od strony wody była spora sterta kamieni.Postanowiłem tam uło\yć się w trawie i spokojnie poczekać.Pewnie zastanawia was, skąd miałempewność, \e dojdzie do spotkania Justyny i bandyty? Skoro Justyna postanowiła współpracować zJanosikiem, to robiła to dla pieniędzy.Pół miliona euro za jeden obraz było kuszącą sumą - nawetpołowa tej kwoty.Skoro dziś zapowiedziałem Justynie, \e chcę odebrać depozyt, musiała szybkodziałać.Dziś odebrać pieniądze i przekazać obraz.Nie wiedziałem, jak komunikowała się zprzestępcą, ale do wymiany musiało dojść wieczorem lub w nocy, bez świadków.Miałem nadzieję,\e wszystko przebiegnie tak, jak sobie to wyobra\ałem.Zrobiło się ju\ ciemno, chłodne powiewy wiatru dochodziły do mnie znad jeziora.Najpierww Torbasach rozszczekał się pies.Potem na szosie zobaczyłem światła jakiegoś samochodu, który3jechał do wsi.Rozległy się ciche kroki.Auto zbli\ało się bardzo powoli.Kierowca włączył długieświatła rozświetlając wszystko dookoła.Zatrzymał się kilka metrów ode mnie.- Co się stało? - rozpoznałem głos Janosika.- On chce jutro zabrać obraz.Masz pieniądze? - Justyna była stanowcza.- A obraz?- Sam go musisz zabrać.Powiem ci, gdzie jest.- Przygotowałaś zasadzkę.Mam się gdzieś włamać? A jak złapie mnie policja, będziesz miałapieniądze i obraz.- Przecie\ byś mnie wydał.On cały czas mówi, \e Janosikowi pomaga jakaś kobieta i patrzyna mnie.- Mo\e on coś wie?- Jest dziwny.Niekiedy bystry, a czasami gapowaty.- Dość gadania! Dam ci połowę pieniędzy, a drugą, kiedy będę miał obraz.- Uciekniesz z obrazem, a ja kasy ju\ nie zobaczę.- Mnie na forsie nie zale\y - Janosik roześmiał się.- Twoja chęć zdobycia drugiej połowybędzie dostatecznym zabezpieczeniem przed tym, \ebyś nie dzwoniła na policję.Bierzesz ćwierćmiliona euro czy nie?- To tylko połowa tego co zaoferowałeś Pawłowi - zauwa\yła Justyna.- Przystając na moją propozycję stajesz się moją wspólniczką.To i tak wygórowana cena jakza jedną informację - w głosie Janosika słychać było drwinę.- Zgadzasz się na tę kwotę czy nie?- Zgadzam się! - Justyna oświadczyła po chwili wahania.- Gdzie to jest?- U mnie w pracy, tu jest szkic, - Justyna chwilę wyjaśniała rabusiowi, gdzie zostawiła obraz.- Reszta forsy rano w Kie\maroku.- Czemu tam? - zaniepokoiła się Justyna.- Drugą partię rozegramy na mojej połowie - Janosik roześmiał się. śebyś wiedział - pomyślałem.- Nie jestem oszustem, ale jeśli ty mnie wykiwasz, to policzymy się - tym razem ton głosuJanosika był powa\ny.- Dziewczyno, nie radzę ci kombinować! Wez to!Justyna nic nie odpowiedziała.Janosik zawrócił na szosie zahaczając tylnym zderzakiem ostertę kamieni, za którymi byłem ukryty.Kilka potoczyło się w dół, a jeden uderzył mnie w głowę,Zmusiłem się, \eby nie krzyknąć z bólu.Justyna szybko odmaszerowała w stronę Torbasów, aJanosik odjechał W kierunku Kluszkowców.Ostro\nie wyjrzałem zza swojej kryjówki.Justynamijała krzy\ niosąc pod pachą niewielki pakunek.Zdą\yłem jeszcze zobaczyć tablice rejestracyjneauta Janosika.Były słowackie [ Pobierz całość w formacie PDF ]