[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Prości ludzie, którzy upajali się tymi błazeństwami, tłoczyli się do sali, wołającgłośno:- Niech Bóg błogosławi miłościwego pana! Niech Bóg błogosławi królową!Henryk stał przed nią, na jego twarzy malowało się rozradowanie.Katarzyna wraz ze swymi damami klaskała w ręce, król klasnął także; był to znak dlapań, by wyszły z altany.Sześciu mężczyzn wybrało sobie na partnerki sześć dam.- Zróbcie nam miejsce do tańca - rozkazał rycerz Wierne Serce.Dworzanie potoczyli altanę z powrotem przez las na koniec sali, gdzie ludzie, którzyzeszli się tłumnie do pałacu, stali oniemiali na widok tych wspaniałości.- Grajcie! - rozkazał król grajkom.Henryk tańczył tak, jak lubił tańczyć.Skakał wyżej niż inni, hasał z większymzapałem.Patrząc na niego Katarzyna myślała: Wydaje się teraz młodszy niż w dniu naszegoślubu.- Szybciej! Szybciej! - wołał.- Kto się zmęczył? Ty, Knevet? - Rzucił pogardliwespojrzenie na Tomasza Kneveta.- Jeszcze, jeszcze! - rozkazywał grajkom i tany trwały dalej.Wszyscy tak uważnie przyglądali się tańcom rozbawionego króla, że nie dostrzegli, cosię dzieje w drugim końcu sali.Kapitan statku handlowego, który przywiózł jakieś towary do portu londyńskiego,szepnął:- Przyjrzyjcie się ozdobom na tej altanie.To szczere złoto!Wyciągnął rękę, by dotknąć jednej z ozdób, lecz inna ręka go ubiegła.Złota ozdobazostała zdjęta, a ludzie tłoczyli się, by ją obejrzeć.W parę chwil wielu widzów pozrywałoinne ozdoby z altany; ci, którzy stali za nimi, widząc, co się dzieje, nie chcieli być pominięci,przepchnęli się do przodu i po paru minutach altana została ogołocona z całego złota, które jątak pięknie ozdabiało.Tymczasem król wciąż tańczył uśmiechając się do dam, a od czasu do czasu zerkającna królową.Czy ona patrzy? Czy podziwia?Katarzyna, przygotowana na jego spojrzenia, zdołała przybrać wyraz zachwytu,jakiego stale wymagał.Wreszcie muzyka umilkła, a Henryk stanął uśmiechając się życzliwie do wszystkich.- Widzicie, że stroje wyhaftowano złotymi literami.Tworzą one mój monogram imonogram tej, która jest mi najmilsza.Zapraszam teraz panie, by podeszły i wzięły sobie temonogramy.Ufam, że będą je cenić, a gdy przyjdżie czas ich zaślubin, będą się starały oidealną zgodę w związku małżeńskim, naśladując królową i rycerza Wierne Serce.Damy podbiegły.Katarzyna zauważyła, że wiele z nich spogląda zalotnie na króla.Wdzięczna mu była za wierność i zawstydzona tym, że go krytykowała.W głębi sali rozległ się krzyk.Ze złotej altany pozostało tylko kilka tyczek.Motłoch,który’ zgodnie ze zwyczajem mógł oglądać króla w czasie jego posiłków, tańców i zabaw,pchał się do przodu.Damy zostały zaproszone do odarcia króla z ozdób; więc zrobią to, a mężczyźnipomogą im w tej zabawie.Otoczeni tancerze krzyknęli zaskoczeni.Sam król znajdował się w rękach kilkorgaroześmianych mężczyzn i kobiet.W ich oczach jednakże było coś więcej niż śmiech.Oglądając przepych w Westminsterze porównywali go z własnymi domami; widzieli ludziokrytych lśniącymi klejnotami i szczerozłotymi ozdobami, z których jedna zapewniłaby im nadługi czas dostatek.Był to ich król, ukochany król, ale tłum zwykł jednoczyć się przeciwko władcom i narzucone hasło odpowiadał gotowością.To tylko zabawa, ludzie to zrozumieli.Nie skrzywdząswego pięknego króla, pragną tylko klejnotów.Słysząc krzyki protestu swych przyjaciół, obserwując tłum - nie pachnący za pięknie -który tłoczył się ku niemu,- Henryk przestał być chłopcem lubiącym rozrywki.Stał się w jednej chwilimężczyzną - przebiegłym i sprytnym.Nie odczuwał strachu; wiedział, że poradzi sobie wkażdej sytuacji.a że lubił iść między ludzi, i to jak najczęściej, potrafił ich zrozumieć.Wśródszlachetnie urodzonych znajdujących się w tej komnacie nie było nikogo spokojniejszego odkróla.W błękitnych oczach, które tak łatwo na skutek niebacznego słowa któregoś zdworzan rozpalały się gniewem, nie było śladu zniecierpliwienia.Były przekornieroześmiane.Zabawił się sam, teraz musi pobawić się razem z ludźmi.Nie zapominał jednak,że jest wciąż głównym aktorem.Uśmiechnął się patrząc w oczy młodej ładnej szwaczki, która oderwała złoty guzik odjego kaftana.- Niech twoje oczy błyszczą zawsze tak jak ten guzik - powiedział.Spłonęła rumieńcem, przestraszona, odwróciła się i uciekła.Odarli go ze wszystkich klejnotów, zdjęli mu z ramion wierzchnią szatę, został tylkow kaftanie i nogawicach [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Prości ludzie, którzy upajali się tymi błazeństwami, tłoczyli się do sali, wołającgłośno:- Niech Bóg błogosławi miłościwego pana! Niech Bóg błogosławi królową!Henryk stał przed nią, na jego twarzy malowało się rozradowanie.Katarzyna wraz ze swymi damami klaskała w ręce, król klasnął także; był to znak dlapań, by wyszły z altany.Sześciu mężczyzn wybrało sobie na partnerki sześć dam.- Zróbcie nam miejsce do tańca - rozkazał rycerz Wierne Serce.Dworzanie potoczyli altanę z powrotem przez las na koniec sali, gdzie ludzie, którzyzeszli się tłumnie do pałacu, stali oniemiali na widok tych wspaniałości.- Grajcie! - rozkazał król grajkom.Henryk tańczył tak, jak lubił tańczyć.Skakał wyżej niż inni, hasał z większymzapałem.Patrząc na niego Katarzyna myślała: Wydaje się teraz młodszy niż w dniu naszegoślubu.- Szybciej! Szybciej! - wołał.- Kto się zmęczył? Ty, Knevet? - Rzucił pogardliwespojrzenie na Tomasza Kneveta.- Jeszcze, jeszcze! - rozkazywał grajkom i tany trwały dalej.Wszyscy tak uważnie przyglądali się tańcom rozbawionego króla, że nie dostrzegli, cosię dzieje w drugim końcu sali.Kapitan statku handlowego, który przywiózł jakieś towary do portu londyńskiego,szepnął:- Przyjrzyjcie się ozdobom na tej altanie.To szczere złoto!Wyciągnął rękę, by dotknąć jednej z ozdób, lecz inna ręka go ubiegła.Złota ozdobazostała zdjęta, a ludzie tłoczyli się, by ją obejrzeć.W parę chwil wielu widzów pozrywałoinne ozdoby z altany; ci, którzy stali za nimi, widząc, co się dzieje, nie chcieli być pominięci,przepchnęli się do przodu i po paru minutach altana została ogołocona z całego złota, które jątak pięknie ozdabiało.Tymczasem król wciąż tańczył uśmiechając się do dam, a od czasu do czasu zerkającna królową.Czy ona patrzy? Czy podziwia?Katarzyna, przygotowana na jego spojrzenia, zdołała przybrać wyraz zachwytu,jakiego stale wymagał.Wreszcie muzyka umilkła, a Henryk stanął uśmiechając się życzliwie do wszystkich.- Widzicie, że stroje wyhaftowano złotymi literami.Tworzą one mój monogram imonogram tej, która jest mi najmilsza.Zapraszam teraz panie, by podeszły i wzięły sobie temonogramy.Ufam, że będą je cenić, a gdy przyjdżie czas ich zaślubin, będą się starały oidealną zgodę w związku małżeńskim, naśladując królową i rycerza Wierne Serce.Damy podbiegły.Katarzyna zauważyła, że wiele z nich spogląda zalotnie na króla.Wdzięczna mu była za wierność i zawstydzona tym, że go krytykowała.W głębi sali rozległ się krzyk.Ze złotej altany pozostało tylko kilka tyczek.Motłoch,który’ zgodnie ze zwyczajem mógł oglądać króla w czasie jego posiłków, tańców i zabaw,pchał się do przodu.Damy zostały zaproszone do odarcia króla z ozdób; więc zrobią to, a mężczyźnipomogą im w tej zabawie.Otoczeni tancerze krzyknęli zaskoczeni.Sam król znajdował się w rękach kilkorgaroześmianych mężczyzn i kobiet.W ich oczach jednakże było coś więcej niż śmiech.Oglądając przepych w Westminsterze porównywali go z własnymi domami; widzieli ludziokrytych lśniącymi klejnotami i szczerozłotymi ozdobami, z których jedna zapewniłaby im nadługi czas dostatek.Był to ich król, ukochany król, ale tłum zwykł jednoczyć się przeciwko władcom i narzucone hasło odpowiadał gotowością.To tylko zabawa, ludzie to zrozumieli.Nie skrzywdząswego pięknego króla, pragną tylko klejnotów.Słysząc krzyki protestu swych przyjaciół, obserwując tłum - nie pachnący za pięknie -który tłoczył się ku niemu,- Henryk przestał być chłopcem lubiącym rozrywki.Stał się w jednej chwilimężczyzną - przebiegłym i sprytnym.Nie odczuwał strachu; wiedział, że poradzi sobie wkażdej sytuacji.a że lubił iść między ludzi, i to jak najczęściej, potrafił ich zrozumieć.Wśródszlachetnie urodzonych znajdujących się w tej komnacie nie było nikogo spokojniejszego odkróla.W błękitnych oczach, które tak łatwo na skutek niebacznego słowa któregoś zdworzan rozpalały się gniewem, nie było śladu zniecierpliwienia.Były przekornieroześmiane.Zabawił się sam, teraz musi pobawić się razem z ludźmi.Nie zapominał jednak,że jest wciąż głównym aktorem.Uśmiechnął się patrząc w oczy młodej ładnej szwaczki, która oderwała złoty guzik odjego kaftana.- Niech twoje oczy błyszczą zawsze tak jak ten guzik - powiedział.Spłonęła rumieńcem, przestraszona, odwróciła się i uciekła.Odarli go ze wszystkich klejnotów, zdjęli mu z ramion wierzchnią szatę, został tylkow kaftanie i nogawicach [ Pobierz całość w formacie PDF ]