[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Byłam oszołomiona proszkami! - jęknęła.- Nie mogę powiedzieć, że nie był to przyjemny widok ciągnął, nie zważając na jej słowa.- Przeciwnie, lubiępatrzeć na twoje ciało.Ale uchodzimy tu za rodzeństwo i nie chciałbym jakichkolwiek spekulacji na ten temat.- Z powodu Lisette - rzuciła domyślnie, starając się ukryć gorycz, która zalała jej serce.- Tak - przyznał.- Lisse i ja.Cóż.to nic poważnego, ale nie chciałbym tu scen zazdrości.Westchnęła głośno.Nie była już dzieckiem i wiedziała, jak ma to rozumieć.Nie mogła jednak nic na to poradzić, żejego słowa ją zabolały.Tym bardziej że wcześniej był dla niej taki miły i obudził pewne nadzieje.Nie zamierzała jednak dać tego po sobie poznać.Uniosła twarz i niby obojętnie oświadczyła:Bez obaw.Jak już mówiłam, nie zamierzam się oświadczać!Przez chwilę patrzył na nią zaskoczony, a potem roześmiał się głośno.Odkrył, że dawno nie śmiał się tak często,77jak z nią.To było niewiarygodne, zwłaszcza biorąc pod uwagę sytuację, w jakiej byli.Słyszał wprawdzie opowieści o kobietach, które potrafiły być prawdziwymi towarzyszami w czasie akcji, ale zawsze traktował je z ironiąDopóki nie zobaczył, jak zachowuje się Callie w krytyczne i sytuacji.- Byłem z ciebie naprawdę dumny, tam w Cancun- odezwał się po chwili.- Gdybyśmy żyli na prerii, byłabyś kobietą, o której opowiada się przy ogniskach.Poradziłaśsobie tak dobrze, jak każdy z moich ludzi.Uśmiechnęła się lekko.- Cóż za komplement! - mruknęła.- Daj mi to na piśmie, a zawieszę nad biurkiem i zażądam podwyżki.Spojrzał na nią uważnie.- Marnujesz się w tym biurze - rzucił po chwili.Wzruszyła lekko ramionami. - Lubię swoją pracę - zaprotestowała.- Może to, co robię, nie jest szczególnie imponujące, ale sprawia misatysfakcję.- Nadal to praca w niewielkiej kancelarii w małym miasteczku! - prychnął.- Wiem, że tak to odbierasz - powiedziała spokojnie.- Nigdy nie lubiłeś sennego życia w Jacobsville.Ale ja jestem inna - przypomniała.- Lubię to miasto, a wszystko, oczym marzę, to spokojne życie w małym domku z ogródkiem, zaprzyjaznionymi sąsiadami, z którymi możnapogadać przez płot, i gromadka dzieci.Nie teraz, oczywiście- dodała.- Ale kiedyś.- Mdli mnie na samą myśl o małżeństwie - rzucił skrzywiony.- W większości przypadków, jakie znam, kobietywychodzą za mąż dla pieniędzy, a mężczyzni żenią się dla seksu.To samo mogą mieć przecież bez ślubu.Jakieznaczenie ma tu papierek?87 Jeśli sam nie rozumiesz, to nawet nie będę próbowała Ci tłumaczyć - powiedziała zwyczajnie.- Pewnie też niemyślałeś nigdy o dzieciach.Skrzywił się lekko.Rzeczywiście dzieci były jedną z tych rzeczy, które odkładał na bliżej nieokreśloną przyszłość.Popatrzył na Całlie i wyobraził ją sobie z dzieckiem na ręku.Musiał przyznać, że była to zaskakująco miła wizja.- Rozumiem.Ciężko byłoby przedzierać się z dzieckiem przez dżunglę i do tego z karabinem w ręku - od-powiedziała sobie sama.- Jak sama zauważyłaś, prowadzę niebezpieczne życie.Nie potrzebuję więc dodatkowych komplikacji - odparłniechętnie.Podeszła do okna i zapatrzyła się na zachwycający krajobraz.Woda skrzyła się w blasku słońca, wszędzierozpościerały się bajecznie kolorowe kobierce kwiatów, a palmy powiewały na wietrze swoimi pióropuszami.- To jak obrazek z pocztówki - odezwała się po chwili.- Nigdy nie wierzyłam, że woda naprawdę może mieć takikolor.- Na Karaibach i w niektórych miejscach na Pacyfiku to się zdarza.- zaczął, ale szybko przerwał na dzwięk silnikaprzy przystani.- To pewnie Lisette.Chodz, przedstawię cię.Ruszyła za nim posłusznie.Przeszli na pomost i widziała, jak Micah pomaga wysiąść długonogiej blondynce, apotem całuje ją na powitanie tak namiętnie, że miała ochotę odwrócić wzrok.Pewnie chciał jej wyraznie pokazać,jakie relacje panują między nimi i dać do zrozumienia, że nie powinna na nic liczyć.Powiedział do niej cicho coś, czego Callie nie dosłyszała, a potem dyskretnie wsunął jej coś do ręki.Lisette79zaśmiała się perliście, a wtedy wziął ją za rękę i pod prowadził do Callie.Musiała przyznać, że z bliska jego przyjacióleczka prezentowała się jeszcze bardziej uroczo.Miała pełne usta,doskonały makijaż i imponującą biżuterię.- Jestem Lisette Dubonnet, ale wszyscy mówią do mnie Lisse - przedstawiła się z szerokim uśmiechem.- A ja jestem Callie.- zaczęła.- Moja siostra - przerwał szybko Micah.- Odpoczywa tu po męczącej pracy w Teksasie.Chciałbym, żebyś pomogław zakupach, jej bagaż zaginął.- Och - zaśmiała się Lisse [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl