[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.PostanowiÅ‚a, że odwiedzi pana Masdéu, skoro on do niej za-dzwoniÅ‚.Nie baÅ‚a siÄ™.Gaudi nie tylko byÅ‚ nawiedzony: czasami Å›rodki halucynogen-ne wypeÅ‚niaÅ‚y go pomysÅ‚ami, które wydawaÅ‚y siÄ™ nierealne, i wi-dziaÅ‚ rzeczy nie takie, jakimi sÄ…, lecz takie, jakimi prawdopodob-nie byÅ‚y w poprzednim Å›wiecie.I ciekawe, że mnie o nie pytaÅ‚,jakbym je już widziaÅ‚ w tym poprzednim Å›wiecie albo posiadÅ‚sekret pamiÄ™ci i czasu.359Podobnie jak Cerdà chciaÅ‚ stworzyć miasto pożyteczne, GaudichciaÅ‚ stworzyć miasto magiczne.ZniÅ‚ o Barcelonie, która nie byÅ‚arealna, i żądaÅ‚, żeby nawet robotnicy, ludzie najbardziej zwiÄ…zaniz codziennÄ… rzeczywistoÅ›ciÄ…, zapomnieli o tym wszystkim, co byÅ‚ow niej bÄ™karciego.Albowiem sny - gÅ‚osiÅ‚ - mogÄ… zmienić Å›wiat.Każdego ranka, o Å›wicie, widziaÅ‚ robotników przybywajÄ…cych zCiot czy z Campo del Arpa i wraz z nimi sÅ‚yszaÅ‚ fabryczne syreny.Gaudi tak znienawidziÅ‚ to wezwanie, że któregoÅ› wieczoru powie-dziaÅ‚ mi, iż pewnego dnia już dÅ‚użej nie bÄ™dzie siÄ™ ich sÅ‚yszaÅ‚o.- BÄ™dÄ… osiemdziesiÄ…t cztery dzwony w mojej Å›wiÄ…tyni SagradaFamilia - rzekÅ‚ - i kiedy bÄ™dÄ… biÅ‚y, w caÅ‚ym mieÅ›cie nie bÄ™dziesÅ‚ychać niczego innego.MogÄ… wzywać do pracy, zagÅ‚uszÄ… ten po-tworny dzwiÄ™k, który jest tylko krzykiem gÅ‚odu fabryk.Bo ludziemogÄ… nie jeść na czas, ale fabryki nie mogÄ….- Ale jeżeli pan nigdy nie zobaczy ukoÅ„czonej Å›wiÄ…tyni - za-oponowaÅ‚em - nie zobaczy też pan tych osiemdziesiÄ™ciu czterechdzwonów.- Nieważne: zobaczÄ… je inni.Czy pan myÅ›li, że ci, co rozpoczÄ™liÅ›redniowieczne katedry, marzyli o tym, żeby zobaczyć je ukoÅ„-czone? To byÅ‚o najmniej ważne: nie liczyÅ‚ siÄ™ czas, liczyÅ‚a siÄ™ wia-ra.Wszystkie wspaniaÅ‚e dzieÅ‚a na tym Å›wiecie, najbardziej nie-przemijajÄ…ce, powstaÅ‚y dlatego, że samo ich powstawanie okazaÅ‚osiÄ™ piÄ™kne.KoÅ„cowy rezultat majÄ… na wzglÄ™dzie tylko kupcy.DzieÅ‚a wieczne nie majÄ… koÅ„cowego rezultatu, gdyż sny tych, co jewidzÄ…, ciÄ…gle je odnawiajÄ…, odmieniajÄ… i zmuszajÄ… do rodzenia siÄ™raz i drugi.Ponadto ci budowniczy posiadali jakÄ…Å› magiÄ™ peÅ‚nÄ…sekretów i nigdy tych sekretów nie odkryli.ZdaÅ‚em sobie sprawÄ™, że zna niektóre z tych sekretów, chociażani razu o nich nie mówiliÅ›my.I przyÅ‚apywaÅ‚em siÄ™ na tym, że360zadajÄ™ sobie pytanie, czy w ten sam sposób, jak ja żyjÄ™ od wieków,nie jest on ponownym wcieleniem owych robotników bożych.Jego życie i jego architekturÄ™ - bo nie daÅ‚o siÄ™ ich rozdzielić - wy-peÅ‚niaÅ‚y dziwne symbole, jakie nigdy nie byÅ‚y uzależnione odprzypadku, tylko od jakiejÅ› gÅ‚Ä™bokiej racji, której Gaudi nikomunie wyjawiaÅ‚.Zawsze obiecywaÅ‚, że opowie mi o sekretach Å›wiÄ…-tyni, ale nigdy tego nie robiÅ‚.PozwalaÅ‚, żebym sam je stopniowoodkrywaÅ‚.Na przykÅ‚ad krÄ…g utworzony przez węże, który mógÅ‚ symboli-zować literÄ™ G.On nazywaÅ‚ siÄ™ Gaudi, ale byÅ‚ protegowanymhrabiego de Güell, a poza tym biskup Astorgi, który zleciÅ‚ mubudowÄ™ piÄ™knego paÅ‚acu, nazywaÅ‚ siÄ™ Grau.Wąż gryzÄ…cy wÅ‚asnyogon byÅ‚ w jego architekturze symbolem nieskoÅ„czonoÅ›ci.IGaudi żyÅ‚ w rodzaju nieskoÅ„czonoÅ›ci, o której opowiadaÅ‚ tylkomnie w swoich nocach delirium, kiedy wspominaÅ‚ półgÅ‚osem na-zwy najbardziej sekretnych zakonów: benedyktyni, templariusze,cystersi i Synowie Salomona.Ludzie zapomnieli ich sekrety - tyl-ko kilku uczonych je badaÅ‚o - ale on zdawaÅ‚ siÄ™ je przechowywać iuwieczniać w swoich kamiennych snach.MieszkajÄ…c z nim, zdaÅ‚em sobie sprawÄ™, że jest on czÅ‚owiekiemskÄ…pym, choć biednym.Każdy wydatek wydawaÅ‚ mu siÄ™ zbÄ™dnydo tego stopnia, że jadÅ‚ i ubieraÅ‚ siÄ™ jak żebrak.WszÄ™dzie chodziÅ‚pieszo - w tej Barcelonie, która zaczynaÅ‚a być niezmierna - i nieobchodziÅ‚o go nic oprócz wÅ‚asnego dzieÅ‚a.WyglÄ…daÅ‚ zwykle takżaÅ‚oÅ›nie, że pewnej nocy zatrzymaÅ‚a go policja.- Nie miaÅ‚em przy sobie dokumentów - wyjaÅ›niÅ‚ mi - a pozatym byÅ‚em zle ubrany.No cóż, tylko trochÄ™ zle ubrany.BrakowaÅ‚omi kilku guzików, to prawda, i miaÅ‚em ubranie spiÄ™te agrafkami.Policja zapytaÅ‚a mnie, czym siÄ™ zajmujÄ™, i oczywiÅ›cie powiedzia-Å‚em, że jestem architektem.361- A oni co zrobili?- Najpierw zaczÄ™li siÄ™ Å›miać, a potem aresztowali mnie i za-prowadzili na komisariat.OdkryÅ‚em w nim zachowania, które zrywaÅ‚y ze wszystkiminormami mieszczaÅ„skiej Barcelony.Na przykÅ‚ad chodziÅ‚ nawetdziesięć kilometrów dziennie, żeby kupić gazetÄ™ tam, gdzie zaw-sze jÄ… kupowaÅ‚, a pewnego dnia nazwaÅ‚ Unamuna ignorantem,gdyż ten mówiÅ‚ po angielsku, a nawet po duÅ„sku, ale nie po kata-loÅ„sku.Jemu też ubliżano.Niektórzy znajomi, widzÄ…c jego opÅ‚akany wyglÄ…d, mówili mu:- Niech pan stanie na rogu, poÅ‚oży kapelusz na ziemi, a zarobiwiÄ™cej niż jako architekt.Gaudi nie obrażaÅ‚ siÄ™ o to.MówiÅ‚ mi zwykle, kiedy byÅ‚ przy-gnÄ™biony, że na Å›wiecie istnieje jakaÅ› sekretna harmonia i że tÄ™harmoniÄ™ poznaÅ‚o w ciÄ…gu stuleci bardzo niewielu ludzi.On jejnie znaÅ‚, ale pragnÄ…Å‚ jÄ… poznać.I choć nigdy nie wyjawiÅ‚ mi se-kretów , zdoÅ‚aÅ‚em dostrzec pewne zbieżnoÅ›ci.ByÅ‚ wielkim katolikiem i czuÅ‚ szczególne nabożeÅ„stwo do Naj-Å›wiÄ™tszej Marii Panny z Montserratu i być może nie byÅ‚o to przy-padkowe [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.PostanowiÅ‚a, że odwiedzi pana Masdéu, skoro on do niej za-dzwoniÅ‚.Nie baÅ‚a siÄ™.Gaudi nie tylko byÅ‚ nawiedzony: czasami Å›rodki halucynogen-ne wypeÅ‚niaÅ‚y go pomysÅ‚ami, które wydawaÅ‚y siÄ™ nierealne, i wi-dziaÅ‚ rzeczy nie takie, jakimi sÄ…, lecz takie, jakimi prawdopodob-nie byÅ‚y w poprzednim Å›wiecie.I ciekawe, że mnie o nie pytaÅ‚,jakbym je już widziaÅ‚ w tym poprzednim Å›wiecie albo posiadÅ‚sekret pamiÄ™ci i czasu.359Podobnie jak Cerdà chciaÅ‚ stworzyć miasto pożyteczne, GaudichciaÅ‚ stworzyć miasto magiczne.ZniÅ‚ o Barcelonie, która nie byÅ‚arealna, i żądaÅ‚, żeby nawet robotnicy, ludzie najbardziej zwiÄ…zaniz codziennÄ… rzeczywistoÅ›ciÄ…, zapomnieli o tym wszystkim, co byÅ‚ow niej bÄ™karciego.Albowiem sny - gÅ‚osiÅ‚ - mogÄ… zmienić Å›wiat.Każdego ranka, o Å›wicie, widziaÅ‚ robotników przybywajÄ…cych zCiot czy z Campo del Arpa i wraz z nimi sÅ‚yszaÅ‚ fabryczne syreny.Gaudi tak znienawidziÅ‚ to wezwanie, że któregoÅ› wieczoru powie-dziaÅ‚ mi, iż pewnego dnia już dÅ‚użej nie bÄ™dzie siÄ™ ich sÅ‚yszaÅ‚o.- BÄ™dÄ… osiemdziesiÄ…t cztery dzwony w mojej Å›wiÄ…tyni SagradaFamilia - rzekÅ‚ - i kiedy bÄ™dÄ… biÅ‚y, w caÅ‚ym mieÅ›cie nie bÄ™dziesÅ‚ychać niczego innego.MogÄ… wzywać do pracy, zagÅ‚uszÄ… ten po-tworny dzwiÄ™k, który jest tylko krzykiem gÅ‚odu fabryk.Bo ludziemogÄ… nie jeść na czas, ale fabryki nie mogÄ….- Ale jeżeli pan nigdy nie zobaczy ukoÅ„czonej Å›wiÄ…tyni - za-oponowaÅ‚em - nie zobaczy też pan tych osiemdziesiÄ™ciu czterechdzwonów.- Nieważne: zobaczÄ… je inni.Czy pan myÅ›li, że ci, co rozpoczÄ™liÅ›redniowieczne katedry, marzyli o tym, żeby zobaczyć je ukoÅ„-czone? To byÅ‚o najmniej ważne: nie liczyÅ‚ siÄ™ czas, liczyÅ‚a siÄ™ wia-ra.Wszystkie wspaniaÅ‚e dzieÅ‚a na tym Å›wiecie, najbardziej nie-przemijajÄ…ce, powstaÅ‚y dlatego, że samo ich powstawanie okazaÅ‚osiÄ™ piÄ™kne.KoÅ„cowy rezultat majÄ… na wzglÄ™dzie tylko kupcy.DzieÅ‚a wieczne nie majÄ… koÅ„cowego rezultatu, gdyż sny tych, co jewidzÄ…, ciÄ…gle je odnawiajÄ…, odmieniajÄ… i zmuszajÄ… do rodzenia siÄ™raz i drugi.Ponadto ci budowniczy posiadali jakÄ…Å› magiÄ™ peÅ‚nÄ…sekretów i nigdy tych sekretów nie odkryli.ZdaÅ‚em sobie sprawÄ™, że zna niektóre z tych sekretów, chociażani razu o nich nie mówiliÅ›my.I przyÅ‚apywaÅ‚em siÄ™ na tym, że360zadajÄ™ sobie pytanie, czy w ten sam sposób, jak ja żyjÄ™ od wieków,nie jest on ponownym wcieleniem owych robotników bożych.Jego życie i jego architekturÄ™ - bo nie daÅ‚o siÄ™ ich rozdzielić - wy-peÅ‚niaÅ‚y dziwne symbole, jakie nigdy nie byÅ‚y uzależnione odprzypadku, tylko od jakiejÅ› gÅ‚Ä™bokiej racji, której Gaudi nikomunie wyjawiaÅ‚.Zawsze obiecywaÅ‚, że opowie mi o sekretach Å›wiÄ…-tyni, ale nigdy tego nie robiÅ‚.PozwalaÅ‚, żebym sam je stopniowoodkrywaÅ‚.Na przykÅ‚ad krÄ…g utworzony przez węże, który mógÅ‚ symboli-zować literÄ™ G.On nazywaÅ‚ siÄ™ Gaudi, ale byÅ‚ protegowanymhrabiego de Güell, a poza tym biskup Astorgi, który zleciÅ‚ mubudowÄ™ piÄ™knego paÅ‚acu, nazywaÅ‚ siÄ™ Grau.Wąż gryzÄ…cy wÅ‚asnyogon byÅ‚ w jego architekturze symbolem nieskoÅ„czonoÅ›ci.IGaudi żyÅ‚ w rodzaju nieskoÅ„czonoÅ›ci, o której opowiadaÅ‚ tylkomnie w swoich nocach delirium, kiedy wspominaÅ‚ półgÅ‚osem na-zwy najbardziej sekretnych zakonów: benedyktyni, templariusze,cystersi i Synowie Salomona.Ludzie zapomnieli ich sekrety - tyl-ko kilku uczonych je badaÅ‚o - ale on zdawaÅ‚ siÄ™ je przechowywać iuwieczniać w swoich kamiennych snach.MieszkajÄ…c z nim, zdaÅ‚em sobie sprawÄ™, że jest on czÅ‚owiekiemskÄ…pym, choć biednym.Każdy wydatek wydawaÅ‚ mu siÄ™ zbÄ™dnydo tego stopnia, że jadÅ‚ i ubieraÅ‚ siÄ™ jak żebrak.WszÄ™dzie chodziÅ‚pieszo - w tej Barcelonie, która zaczynaÅ‚a być niezmierna - i nieobchodziÅ‚o go nic oprócz wÅ‚asnego dzieÅ‚a.WyglÄ…daÅ‚ zwykle takżaÅ‚oÅ›nie, że pewnej nocy zatrzymaÅ‚a go policja.- Nie miaÅ‚em przy sobie dokumentów - wyjaÅ›niÅ‚ mi - a pozatym byÅ‚em zle ubrany.No cóż, tylko trochÄ™ zle ubrany.BrakowaÅ‚omi kilku guzików, to prawda, i miaÅ‚em ubranie spiÄ™te agrafkami.Policja zapytaÅ‚a mnie, czym siÄ™ zajmujÄ™, i oczywiÅ›cie powiedzia-Å‚em, że jestem architektem.361- A oni co zrobili?- Najpierw zaczÄ™li siÄ™ Å›miać, a potem aresztowali mnie i za-prowadzili na komisariat.OdkryÅ‚em w nim zachowania, które zrywaÅ‚y ze wszystkiminormami mieszczaÅ„skiej Barcelony.Na przykÅ‚ad chodziÅ‚ nawetdziesięć kilometrów dziennie, żeby kupić gazetÄ™ tam, gdzie zaw-sze jÄ… kupowaÅ‚, a pewnego dnia nazwaÅ‚ Unamuna ignorantem,gdyż ten mówiÅ‚ po angielsku, a nawet po duÅ„sku, ale nie po kata-loÅ„sku.Jemu też ubliżano.Niektórzy znajomi, widzÄ…c jego opÅ‚akany wyglÄ…d, mówili mu:- Niech pan stanie na rogu, poÅ‚oży kapelusz na ziemi, a zarobiwiÄ™cej niż jako architekt.Gaudi nie obrażaÅ‚ siÄ™ o to.MówiÅ‚ mi zwykle, kiedy byÅ‚ przy-gnÄ™biony, że na Å›wiecie istnieje jakaÅ› sekretna harmonia i że tÄ™harmoniÄ™ poznaÅ‚o w ciÄ…gu stuleci bardzo niewielu ludzi.On jejnie znaÅ‚, ale pragnÄ…Å‚ jÄ… poznać.I choć nigdy nie wyjawiÅ‚ mi se-kretów , zdoÅ‚aÅ‚em dostrzec pewne zbieżnoÅ›ci.ByÅ‚ wielkim katolikiem i czuÅ‚ szczególne nabożeÅ„stwo do Naj-Å›wiÄ™tszej Marii Panny z Montserratu i być może nie byÅ‚o to przy-padkowe [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]