[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Próbował się uśmiechnąć:--Muszę być, tak? Chce zobaczyć cię idącą do collegu.-Ale-  ale ja jestem w collegu nie, musiała go nie zrozumieć.Pewnie chciałpowiedzieć, że chce zobaczyć jej ukończenie collegu.Ponieważ inaczej nie miało tosensu.Z drugiej strony to było prawdopodobnie normalne dla niego być zmieszanym.Zemdlał i to było prawie na pewno przez serce; wiedziała, że lekarze będą goratować.Może tym razem nic nie zepsują.-kocham cię dziecinko- powiedział- Kocham ciebie i mamą bardzo mocno, wiesz to,prawda?Położył swoją rękę na jej policzku i łzy w końcu popłynęły po jej twarzy.Ale splotłapalce razem z jego.-Wiem.- wyszeptała- Nie odchodz tato.Syreny były coraz głośniejsze, były tuż pod domem.I mama Claire zbiegła na dół doShane, chwyciła jego ramię i powiedziała:-Poszedłbyś wpuszczać ich, kochanie?Przepadł w sekundę, przebiegł schody na dół i dopadając drzwi wyjściowych.Nieminęło dużo czasu jak Claire usłyszała brzęk metalu i ociężałych kroków, a następniepokój został zastawiony dwoma dużymi pracownikami paramedycznymi mężczyznę i kobietę, którzy odsunęli ją i mamę na bok by mogli rozłożyć swoje rzeczy.Claire cofnęła się pod ścianę i nie mając co robić, zaczęła się trząść jakby zaraz miałasię rozpaść.Jej mama chwyciła ją za ramiona i czekały.Shane stał w korytarzu ipatrzył.Gdy Claire wytarła swoje oczy i rzuciła okiem w jego kierunek, powiedziałbezgłośnie  Trzymaj się.Uśmiechnęła się słabo.Ratownicy medyczni rozmawiali zjej tatą, potem ze sobą, i w końcu kobieta podeszła do Claire i jej mamy.-Ok.Wygląda teraz na stabilnego, ale musimy zabrać go do szpitala.Będępotrzebować kogoś do wypełnienia papierów.-Ja będę.Ja będę tylko wezmę portfel.- mama Claire wymruczała.Ratownikposadził tatę i mierzył mu ciśnienie.Shane przesunął się żeby jej mama mogła pójśćpo rzeczy i wszedł stanąć przy Claire.Chwycił ją za rękę i trzymał mocno.-Widzisz jest z nim w porządku- powiedział Shane- Może tylko zemdlał.Szczęśliwie,że nie uderzył się w głowę.-Szczęśliwie- wyszeptała.Nie czuła się szczęśliwa.Nie po tym wszystkim.Terazczuła się & przeklęta.Kiedy pomogli jej tacie poczekać na nosze, obejrzał się i zdała sobie sprawę, że żyje,powiedział:-Shane, dziękuję za bycie przy moich dziewczynach.-%7ładen problem- Shane powiedział- Proszę zdrowieć.-Trzymaj łapy z daleka od mojej córki.Ratownicy uśmiechnęli się, kobieta powiedziała:-Myślę, że ma się lepiej.Możesz jechać z nami do szpitala jeśli chcesz.Twoja matkamoże ciebie potrzebować.-Pojadę- powiedziała Claire- Shane.-Nie opuszczę cię.Potrzebujesz kogoś, kto przywiezie hamburgery, prawda? Jestemtwoim mężczyzną.Tak, był, pomyślała.Definitywnie jej mężczyzną.Szpital nie był jej ulubionym miejscem, ale teraz kiedy jej tacie robiono tam badaniabył gorszy niż zwykle.W końcu gdy była pacjentką nie musiała po prostu.siedzieć iczekać.Czuła się nieprzydatna.Jej mama wypełniła wszystkie kartki i arkusze papieru,odpowiedziała na kwestionariusz, wykonała telefony, zrobiła wszystko co mogła, aleteraz po prostu siedziała, patrząc pusto w telewizor w rogu poczekalni.Clairekontynuowała przynoszenie jej magazynów, i jej matka rzuciła okiem na nie,dziękowała jej, i odkładała je.To było okropne.Michael i Eve przyjechali kilka godzin pózniej, z pizzą, która wtym czasie była mile widziana.Ojciec Joe z lokalnego katolickiego kościoła wpadłteż, i rozmawiał z mamą Claire na osobności.Modlili się też.Claire nie zwykła,naprawdę, ale wstała i dołączyła do nich.W ciszy ona i jej przyjaciel podążyli do niej, czuła się lepiej z nimi.W końcuMichael przeżegnał się i przytulił ją, Eve zrobiła to samo.Shane po prostu stał przyniej, cicho i tam.Oliver pokazał się po paru godzinach i powściągliwie kiwnął głową do ojca Joe. Wyglądało to tak jakby mieli jakiś związek ze sobą w Morganville.Oliver nie modlił się, co najmniej nie z nimi.Podszedł prosto do Claire matki ipowiedział:-Twoja córka oddała miasto świetną usługę.Nie będzie opłaty za opiekę nad twoimmężem.Jeżeli lekarze tu nie będą mogli mu pomóc, osobiście podpiszę papiery żebyprzewiezli go do innego, większego miasta.I jeżeli zdecydujecie się nie wracać, niebędzie wobec tego sprzeciwu.To było nienormalne.naprawdę.Claire usiadła, i po prostu spojrzała na niego.Nieoszczędził jej spojrzenia.Jego świecące oczy wciąż patrzyły na jej mamę i był w nichdziwny rodzaj dżentelmeństwa gdy mówił.-Nie wiem co powiedzieć- w końcu powiedziała mama- Ja.dziękuję Ci.-Moje słowo jest również słowem Założycielki.Jeśli potrzebujesz czegokolwiek,poślij do mnie wiadomość natychmiast.Upewnię się, że to zostanie zrobione.-Zawahał się i powiedział- Twoja córka jest imponująca.Trudna, ale imponująca [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl