[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wiem, co myślisz - powiedział Finn, dotykając pędzlem płótna, które miał przed sobą.- Tenfacet nigdy niczego nie kończy.Megan się zarumieniła.- Nie.Tylko \e.- Ja właśnie to sobie myślę, ile razy tu wchodzę - ciągnął Finn.- To takie dziwne.Mamnatchnienie i przychodzę tutaj, gotów natychmiast realizować swoją wizję, ale kiedy ju\ mijapierwsza gorączka, zupełnie nie wiem, co robić dalej.- Finn wło\ył pędzel do kubka z wodą ispojrzał na Megan przez ramię.- No i jak, bardzo daje ci w kość?- Kto?- Hailey - odparł Finn.Megan uśmiechnęła się złośliwie.- Nie dzieje się nic, z czym nie mogłabym sobie poradzić.Finn odwrócił się od sztalug, \ebysię do niej uśmiechnąć.- Zwietnie - powiedział. Z jakiegoś powodu to proste słowo przyniosło Megan ulgę.Mo\e ze względu na sposób, wjaki je wypowiedział.Jakby był z niej dumny.Albo jakby mu zaimponowała.Albo jakbywcale go to nie dziwiło.- Mo\e nawet ka\ę jej zapłacić za tego twojego loda - za\artowała Megan.- Nie trzeba.Ju\ wyrosłem z lodów - oznajmił Finn.- Teraz wolę koktajle mleczne.- Wsunąłpalce za szlufki d\insów i podciągnął je wysoko.Oboje się roześmieli.Finn podtrzymywał spojrzenie Megan, póki ona nie odwróciła wzroku.Nagle ogarnęło jąprzemo\ne i znajome poczucie.\e nie wie, co teraz powiedzieć.Finn wydawał się całkiem miłym facetem, ale jak resztamłodszych McGowanów, te\ brał udział w debacie: jak się pozbyć Megan.Czy był dla niejuprzejmy tylko dlatego, \e w pobli\u nie kręcił się \aden z jego braci? Czy po prostu udawał?Finn znów odchrząknął i spojrzał na nią spod oka.Megan rozmyślała o tym, co w szkolepowiedział jej Evan - \e najlepiej radzić sobie z jego braćmi, stawiając im czoło.Mo\e gdybyto robić z ka\dym z osobna, byłoby prościej.Poza tym rozmowa z Finnem wydawała siędziwnie łatwiejsza ni\ z kimkolwiek z pozostałych mieszkańców domu.- No więc.Ja.Słyszałam, jak o mnie rozmawialiście wczoraj wieczorem - zagaiła Megan,spoglądając na własne dłonie.Finn opuścił rękę.w której trzymał pędzel, i spojrzał na Megan, najwyrazniej za\enowany.- Och, okay.Ty.Dobrze.- Dobrze? - spytała.Finn się zarumienił.- No tak.Zdarza mi się to czasami.Zamierzałem powiedzieć:  naprawdę? , ale chciałem te\dodać:  niedobrze - wyjaśnił, odkładając pędzel i paletę na zabałaganioną półkę.- Po prostumiewam takie skróty myślowe.Megan się uśmiechnęła.Znała to uczucie.- A więc.słyszałaś nas.- Finn wepchnął dłoniew kieszenie d\insów.- Taa.no więc.Wszyscy chcecie się mnie pozbyć.- zaczęła Megan.- My tylko.W pewnym sensie przyzwyczailiśmy się do tego, jak było przedtem.- Rozumiem.Naprawdę - przyznała Megan.- Ale nie wydaje się wam.\e dla mnie to te\ jesttrudne? Nigdy nie musiałam mieszkać wśród tylu ludzi, moi rodzice wyjechali i, no có\, wrazie gdybyś nie zauwa\ył, wy, faceci, jesteście trochę.- Dominujący? - spytał Finn.- Dobre słowo - przytaknęła.- Słuchaj, wszyscy po prostu potrzebujemy czasu, \eby się przyzwyczaić.- Finn wzruszyłramionami.- Spróbuj się tym nie przejmować.Megan spojrzała Firmowi w szaroniebieskie oczy i uśmiechnęła się lekko. - A więc.Nie jesteś z nimi.Finn uśmiechnął się w odpowiedzi.Jemu te\, jak Millerowi, w uśmiechu rozjaśniała się całatwarz.- Z tobą jest tutaj.Powiedzmy.inaczej - stwierdził.- Ale o mnie się nie martw.Ja sobiechyba poradzę.Megan uniosła brwi.- Och, doprawdy?- Taa - odparł spokojnie Finn, patrząc jej prosto w oczy.Doprawdy.Od: Strzelec5525@yahoo.comDo: Zakręcona@rockin.comTemat: Przewodnik po chłopakachMegan przewodnik po chłopcachZapis piątyUwaga nr 1: Chłopcy nie mają problemu z zabieraniem ci jedzenia z talerza bezpytania.Mówię ci, o WSZYSTKIM decyduje ich \ołądek!Uwaga nr 2: Chłopcy nie zawsze wiedzą, co mówią.Okazuje się, \e Finn potrafi czasem pleść bez sensu, zupełnie jak ja.Uwaga nr 3: Chłopcy POTRAFI myśleć niezale\nie.Evan siedział ze mną w czasie lunchu, a Finn totalnie nie zgadza się z planem wymro\enia Megan.Mo\e Doug wcale nie jest mózgiem całej  operacji piekło , jakpewnie uwa\a. & Rozdział 7 &Megan odeszła od kolejki przy bufecie, z tacą i zwiniętym egzemplarzem  Motocykla",wystającym z bocznej kieszeni szerokich bojówek.Jeśli znów miała siedzieć na zewnątrz wtowarzystwie milczącego Millera, to zamierzała zadbać o własną rozrywkę.Była zbyt bystra,\eby liczyć na towarzystwo Evana przez dwa dni z rzędu.-Megan! Tutaj!Aimee pomachała do niej ze środka stołówki.Megan zerknęła na dziedziniec i zobaczyła, \eMiller ju\ jest pogrą\ony w sprawozdaniu z meczu.Wczoraj nie odezwał się do mej ani doEvana ani słowem.Niezale\nie, jak bardzo chciała przełamać lody w kontaktach z Millerem,uznała, \e dla odmiany dobrze jej zrobi towarzystwo dziewczyn.Ruszyła w kierunkuAimee, Rii i ich przyjaciółek.-Hej! - Aimee z uśmiechem klapnęła z powrotem na swoje krzesło.-Cześć - odparła Megan.- Hej, Ria.-Jak leci? - odezwała się Ria.- Znasz ju\ Jonnę i Pearl- Wskazała na dziewczyny siedzące poprzeciwnej strome stołu-Tak i nie.Cześć.- Megan wśliznęła się na krzesło obok nowych kole\anek.I tarł nale\ała do dru\yny, więc Megan zdą\yła ju\ ją poznać.Miała krótkie jasne włosy iokrągłą buzię.Teraz pilnie zajmowała się robieniem bransoletki z kolorowych paciorków,które trzymała w pudełku przed sobą.Jenna miała długi ciemny warkocz do połowy pleców inosiła modne lotnicze okulary.-Cześć - odezwała się Jenna.- Jesteś ze mną na hiszpańskim, prawda?-Szósta lekcja z panią Krantz? - upewniła się Megan. Ta kobieta chyba za mną nieprzepada.-Dlatego \e lepiej znasz hiszpański ni\ ona  powiedziała Jenna z szerokim uśmiechem.-Moja babcia te\ miała na imię Pearl - oświadczyła Pearl, nizając fioletowy koralik na cienkisznureczek obok przypadkowej kombinacji niebieskich, zielonych i turkusowych.-Aha - mruknęła Megan.- Fajne.- Okazała na bransoletkę.-Chcesz taką? Mogę ci zrobić.Robię dla wszystkich -powiedziała Peral z o\ywieniem.Aimee, Kia i Jenna jak na komendę uniosły ręce.Na nadgarstkach miały pełno koralikowychbransoletek. -Ona nie usiedzi bezczynnie - wyjaśniła Aimee.-Naprawdę? Ja jestem taka sama - przyznała Megan.-Tak? - Pearl rozjaśniła się cała twarz.- Widzicie? Mówiłam wam, dziewczyny, ze niepotrzebuję środka uspokajającego.To całkiem normalne zachowanie.No i jak, Megan, chceszbransoletkę? Bo właśnie wymyśliłam kilka nowych wzorów-Taa, jasne.Bardzo - powiedziała Megan.-Zwietnie!  Pearl sięgnęła za plecami Jenny i postawiła przed Megan pudełko z koralikami.-Wybierz kolory.Megan się roześmiała.-Okay.A mogę po lunchu?-Jasne! Oczywiście! - odparła Pearl.-No więc, Megan, do rzeczy - powiedziała Ria, opierając łokcie na stole.-Jak to się stało, \etrafiłaś do raju pełnego chłopaków?Megan ugryzła kanapkę.-Ja bym tego rajem nie nazwała.-O mój Bo\e, \artujesz chyba? Chłopcy McGowanów.- westchnęła Aimee.- Przecie\ to jaksiły specjalne seksu.Megan roześmiała się i napiła się oran\ady.-Siłv specjalne seksu?-No co?! oburzyła się Aimee.- Nadal w głowie mi się nie mieści, \e moja siostra chodzi zjednym z tych przystojniaków.-Daj spokój [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl