[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie miał nabrzuchu kaloryfera, ale brzuch i tak był całkiem niczego sobie.Kręcone włosy, odrobinę ciemniejsze niż te na głowie, układały siępośrodku piersi w małą literę v, a potem dwoma odnogami okrążałyciemniejsze koła sutków i schodziły się na brzuchu w gęstszą plamę, apotem znikały pod majtkami.Zgiął rękę, żeby mi pokazać łokieć.- Piłka nożna, dziewiąta klasa.- Blizna między zmarszczkami łokciabyła niemal niedostrzegalna.-Uderzyłem się o kamień, kiedy sięprzymierzałem do strzału.Podniósł ramię, obracając się lekko, żeby mi pokazać bok.Mały dołekz odchodzącymi promieniście liniami rzucał się w oczy.- Usunięty pieprzyk.Lekarz, który mi to robił, odwalił fuszerkę izamiast dwóch szwów mam cztery. Odwrócił się do mnie i pokazał mi drugi bok, na wysokości talii.Majaczył tam ciemniejszy pieg, znacznie większy niż inne.- Kazali mi na niego uważać, ale jak do tej pory wszystko jest wporządku.- Dlaczego mi to wszystko pokazujesz? - Ten pokaz mniezafascynował.Szczegółowa inspekcja skaz na jego ciele.Położył rękę na szyi.Nagle pojawiła się tam kolejna blizna, choćprzysięgłabym, że przed chwilą jej tam nie było.- Wypadek na biwaku.Pojedynkowaliśmy się z bratem widełkami dogrilla.On dosięgną! mnie pierwszy.- O mój Boże.- Skrzywiłam się na samą myśl o tym i mimo woliprzyłożyłam rękę do szyi.- Bolało jak cholera.Na szczęście nie trafił w tętnicę, bobym sięwykrwawił na śmierć - powiedział bez urazy.Przysunęłam się do niego i dotknęłam blizny.- Miałeś fart.Objął mój nadgarstek i przycisnął moją dłoń płasko do swojej piersi.- Elle, ja to widzę tak: blizny są dowodem na to, że potrafimyprzetrwać.Czułam, jak pod moją dłonią bije jego serce.Nieprzerwanie.Równo.Mocno.Zajrzałam mu głęboko w oczy i zabrałam rękę.Rozpięłam koszulę izdjęłam ją tak samo jak on swoją.Sięgnęłam na plecy, przyjmując tędziwaczną, niewygodną pozycję, w której kobiety rozpinają i zapinająstanik.Rozpięłam go i położyłam na koszuli.Obnażona do połowy odwróciłam twarz do niego.Położył mi ręce na ramionach, kciukami zaczął pieścić obojczyki.Przesunął ręce trochę do tyłu, na plecy.Omiatał wzrokiem moje ciało,centymetr po centymetrze.Po chwili dotknął znamienia tuż nad lewąpiersią.- Lokówka do włosów - powiedziałam.- Nie uważałam.Przesunął palcem po trochę ciemniejszej skórze, a potem pochylił się ipocałował to miejsce.Odetchnęłam głęboko, ale tym razem się nieodsunęłam.Zaczął zsuwać palec w dół, między piersiami, na brzuch.Położył płaską dłoń na kolejnej bliznie.- Wyrostek? - zapytał.Kiwnęłam głową.Uśmiechnął się, a potem tam też mnie pocałował,delikatnie, bez łaskotania.Zsunął mi spódnicę przez biodra.Zdjął ją ze mnie.Złożył ją niemaltak pieczołowicie, jak zrobiłabym to sama, i położył na koszuli i staniku.Potem oparł się o kanapę i odpiął pasek.Pomogłam mu zdjąć spodnie.Zsunął też bokserki.Wzięłam z niego przykład i sama zrzuciłam majtki.Nie wiedzieć czemu mój oddech dostał czkawki.Przecież już wiele razybyliśmy nadzy w swoim towarzystwie.Wskazał na cienką, meandrującą białą bliznę na swoim udzie, tuż przypachwinie.- Ciernie.- Auć.Uśmiechnął się.- Kąpałem się nago w stawie sąsiada.Zasadził się na mnie ze strzelbą.Nie zauważyłem go w porę i część ciuchów musiałem u niego zostawić na noc.Dotknęłam blizny, lekko sterczący penis się poruszył.- Nie kąpałeś się nago sam.- Nie.Z córką sąsiada.- Nic dziwnego, że zasadził się na ciebie ze strzelbą.Roześmiałam się.- No.Poparzyłem się trującym bluszczem.Nie było mi do śmiechu.Rzuciłam mu znaczące spojrzenie: poparzyłeś sobie.- Aha - potwierdził.- W takim razie podwójne auć.Skrzywiłam się z bólu.- %7łebyś wiedziała.Ale doceniłem wtedy natłuszczające właściwościmaści z tlenkiem cynku i wodą wapiennąZacisnął pięść i kilka razy poruszył nią w przód i w tył.Znów sięzaśmiałam.- Nie wątpię.Wskazał na kolejną linię.Na piszczeli.- Złamałem nogę na rowerze [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl