[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przestraszyłam się, że po kilku takich wtopach,ktoś może zacząć kojarzyć fakty.Odstawiłam drinka na bok i nalałam sobie wody.Od tamtejpory, nie licząc lampki wina raz na jakiś czas, znacznie ograniczyłam wypady z dziewczynami nadrinka.Dlaczego w takim razie zdradziłam mój niebezpieczny sekret dwóm osobom? Chyba poprostu musiałam się komuś zwierzyć.Pierwszy raz wygadałam się miejscowej koleżance.Miałoto miejsce podczas spaceru, dwa dni po spotkaniu z pierwszym klientem.Była to ta samaprzyjaciółka, z którą zaledwie kilka tygodni wcześniej śmiałyśmy się z pomysłu sprzedawaniaswoich ciał. Hej, mogę ci o czymś powiedzieć? zapytałam w sposób sugerujący coś ważnego. Jasne, śmiało odparła.Po jej tonie wiedziałam, że jest gotowa usłyszeć wszystko.Gdyby czuła się niepewnie,oświadczyłaby: Jeśli postawi mnie to w niezręcznej sytuacji, nie chcę nic wiedzieć. Każ mi przestać, gdybyś jednak uznała, że to dla ciebie zbyt wiele. W porządku zabrzmiała stanowczo. Zamieniam się w słuch.Najpierw przypomniałam jej, jak śmiałyśmy się u mnie w kuchni i mówiłyśmy, że jeślibędziemy desperacko potrzebowały pieniędzy, zaczniemy się sprzedawać. Po twoim wyjściu, zaczęłam się zastanawiać, czy to nie jest przypadkiem dobry pomysł.Przeczytałam sporo informacji na ten temat, i udało mi się już spotkać z kilkoma klientami. Nie wierzę! wyrzuciła z siebie.Ulżyło mi, że w jej głosie nie było ani śladu obrzydzenia.Dla dobra nas obupostanowiłam nie wdawać się we wszystkie szczegóły i mówiłam dość ogólnikowo.Domyślałam się, że zbytnio jej to nie zaskoczy: wiodła ciekawe i zróżnicowane życie,w ogóle była bardzo otwartą osobą.Teraz jest szczęśliwą mężatką, zupełnie oddaną swojemugłęboko wierzącemu mężowi, a mimo to nigdy mnie nie osądzała.Gdy wyjawiłam jej swojątajemnicę o moim drugim życiu, poczułam się dużo lepiej.Przyjaciółka nie tylko mniewysłuchała i okazała wiele wsparcia, lecz także udzieliła kilku dobrych rad dotyczącychbezpieczeństwa na przykład poleciła, żebym zawsze zapisywała numer kontaktowy do klientai żebym kontrolowała to, z kim się spotykam.Sama nigdy nie miała z tym styczności, więc to, comówiła, bazowało głównie na zdrowym rozsądku.Zauważyła również, że nie powinnam wpłacaćna konto bankowe pokaznych sum pieniędzy, na wypadek gdyby dowiedział się o tym mój eksi zaczął zadawać zbyt dużo pytań przed naszym rozwodem.Mags nigdy mnie nie zawiodła.Tojedna z niewielu osób, której mogę powiedzieć absolutnie wszystko.Jej życie potoczyło sięzupełnie inaczej niż moje, ale moim zdaniem łączy nas odporność, determinacja oraz fakt, że nieboimy się nazywać rzeczy po imieniu.Jest niesamowicie silną kobietą, postrzega trudności jakowyzwania i nie zniechęca się, ale zawsze znajduje jakieś wyjście.Mieć taką przyjaciółkę, tonaprawdę wielkie szczęście: jest jedną z niewielu osób, z którymi mogę być całkiem szczera. Co ty na to? zapytałam z ciekawością. Uważasz, że oszalałam? Olać to! skwitowała i poszłyśmy dalej.Druga koleżanka, której opowiedziałam o swojej pracy to Liz.Mieszkamy daleko odsiebie, więc niezbyt często się widujemy.W umówiony wieczór przyjechała do mnie,zamówiłyśmy coś do jedzenia i zaczęłyśmy opowieści, co się z nami działo w ostatnichmiesiącach.Oczywiście nie obyło się bez tematu pieniędzy oraz spłaty hipoteki. Skąd masz pieniądze, skoro jesteś teraz bezrobotna? dziwiła się. Tak więc odrzekłam, robiąc długą pauzę wykorzystuję moje atuty. Zerknęłam nanią, aby zobaczyć, czy zrozumiała aluzję.Wyglądała na zdezorientowaną. Jestem prostytutką wyrwało mi się. O Boże, mówisz poważnie?! zapytała.Nie była wstrząśnięta, ale nie mogłazrozumieć, w jaki sposób to robię, jak planuję pracę i jak w ciągu paru minut mogę przejść odprzedstawienia się do bzykania.Zupełnie jak w przypadku Mags, powiedzenie Liz całej prawdyokazało się dobrym pomysłem.Ona też zaoferowała swoje wsparcie i pomoc.Ma świetny łeb dointeresów, więc dała mi kilka niezastąpionych porad dotyczących mojego planu działania.Dziękiniej uświadomiłam sobie, jak ogromne znaczenie ma stworzenie grafiku, aby zyskać pewność, żepraca nie będzie chaotyczna.Liz nie osądzała podejmowanych przeze mnie decyzji: stwierdziła,że jestem uosobieniem wytrwałości i podziwia mnie za całkowite skupienie się na aspektachżycia, które są dla mnie najważniejsze.Po tym, jak się zwierzyłam, stwierdziła, że jązainspirowałam.Nie sądzę, aby popierała mój wybór, ale rozumiała mnie i była zachwyconamoją nieustępliwością i odpornością.Liz zgodziła się zostać moim biznesowym mentorem , przeanalizować plan działaniaoraz doradzić, jak osiągnąć ostateczne założenia.Jedną z konieczności, które ustaliłyśmy, byłoposiadanie planu B na zarabianie pieniędzy i płacenie rachunków: miałam się zastanowić, cochcę osiągnąć w życiu, a następnie określić i podjąć kroki, aby dopiąć swego.Jestem świadoma,że przyszłość znajduje się w moich rękach i jako osoba myśląca nieszablonowo uważam, żewszystko jest możliwe.Posiadanie planu B pozwala czuć się znacznie pewniej.Spójrzmyprawdzie w oczy, nie zostanę burdelmamą, nie będę prowadziła sieci domów publicznych albobrała pieniędzy za seks, mając pięćdziesiąt lat i masę zmarszczek.Obmyśliłam plan B na rok orazpięć lat do przodu, a także na wypadek, gdyby moje pierwotne założenia wzięły w łeb.Gdy sobiewszystko przemyślałam i zapisałam, miałam dużo większe szanse na osiągnięcie celu.Zwiadomość, że mam inną opcję, na wypadek gdyby coś się nie udało, bardzo mnie uspokoiła.Celami krótkoterminowymi, jakie sobie wyznaczyłam, było płacenie najpilniejszychrachunków, ciągłe zarabianie i oszczędzanie niewielkiej ilości pieniędzy.Odłożenie niewielkiejsumy uznałam za cel średnioterminowy: pozwoliłoby mi to wrócić na studia alboprzekwalifikować się zawodowo.Celem długoterminowym było utrzymanie dachu nad głową,wprowadzenie dzieci w dorosłość i zdobycie pracy, o której z dumą mówiłabym otwarcie.Dlakażdego z tych celów miałam również przygotowany plan B na przykład chciałam przeznaczaćpięćdziesiąt euro tygodniowo na opłaty, ale jeśli by mi się nie udało, zamierzałam regulowaćtylko najniezbędniejsze rachunki [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Przestraszyłam się, że po kilku takich wtopach,ktoś może zacząć kojarzyć fakty.Odstawiłam drinka na bok i nalałam sobie wody.Od tamtejpory, nie licząc lampki wina raz na jakiś czas, znacznie ograniczyłam wypady z dziewczynami nadrinka.Dlaczego w takim razie zdradziłam mój niebezpieczny sekret dwóm osobom? Chyba poprostu musiałam się komuś zwierzyć.Pierwszy raz wygadałam się miejscowej koleżance.Miałoto miejsce podczas spaceru, dwa dni po spotkaniu z pierwszym klientem.Była to ta samaprzyjaciółka, z którą zaledwie kilka tygodni wcześniej śmiałyśmy się z pomysłu sprzedawaniaswoich ciał. Hej, mogę ci o czymś powiedzieć? zapytałam w sposób sugerujący coś ważnego. Jasne, śmiało odparła.Po jej tonie wiedziałam, że jest gotowa usłyszeć wszystko.Gdyby czuła się niepewnie,oświadczyłaby: Jeśli postawi mnie to w niezręcznej sytuacji, nie chcę nic wiedzieć. Każ mi przestać, gdybyś jednak uznała, że to dla ciebie zbyt wiele. W porządku zabrzmiała stanowczo. Zamieniam się w słuch.Najpierw przypomniałam jej, jak śmiałyśmy się u mnie w kuchni i mówiłyśmy, że jeślibędziemy desperacko potrzebowały pieniędzy, zaczniemy się sprzedawać. Po twoim wyjściu, zaczęłam się zastanawiać, czy to nie jest przypadkiem dobry pomysł.Przeczytałam sporo informacji na ten temat, i udało mi się już spotkać z kilkoma klientami. Nie wierzę! wyrzuciła z siebie.Ulżyło mi, że w jej głosie nie było ani śladu obrzydzenia.Dla dobra nas obupostanowiłam nie wdawać się we wszystkie szczegóły i mówiłam dość ogólnikowo.Domyślałam się, że zbytnio jej to nie zaskoczy: wiodła ciekawe i zróżnicowane życie,w ogóle była bardzo otwartą osobą.Teraz jest szczęśliwą mężatką, zupełnie oddaną swojemugłęboko wierzącemu mężowi, a mimo to nigdy mnie nie osądzała.Gdy wyjawiłam jej swojątajemnicę o moim drugim życiu, poczułam się dużo lepiej.Przyjaciółka nie tylko mniewysłuchała i okazała wiele wsparcia, lecz także udzieliła kilku dobrych rad dotyczącychbezpieczeństwa na przykład poleciła, żebym zawsze zapisywała numer kontaktowy do klientai żebym kontrolowała to, z kim się spotykam.Sama nigdy nie miała z tym styczności, więc to, comówiła, bazowało głównie na zdrowym rozsądku.Zauważyła również, że nie powinnam wpłacaćna konto bankowe pokaznych sum pieniędzy, na wypadek gdyby dowiedział się o tym mój eksi zaczął zadawać zbyt dużo pytań przed naszym rozwodem.Mags nigdy mnie nie zawiodła.Tojedna z niewielu osób, której mogę powiedzieć absolutnie wszystko.Jej życie potoczyło sięzupełnie inaczej niż moje, ale moim zdaniem łączy nas odporność, determinacja oraz fakt, że nieboimy się nazywać rzeczy po imieniu.Jest niesamowicie silną kobietą, postrzega trudności jakowyzwania i nie zniechęca się, ale zawsze znajduje jakieś wyjście.Mieć taką przyjaciółkę, tonaprawdę wielkie szczęście: jest jedną z niewielu osób, z którymi mogę być całkiem szczera. Co ty na to? zapytałam z ciekawością. Uważasz, że oszalałam? Olać to! skwitowała i poszłyśmy dalej.Druga koleżanka, której opowiedziałam o swojej pracy to Liz.Mieszkamy daleko odsiebie, więc niezbyt często się widujemy.W umówiony wieczór przyjechała do mnie,zamówiłyśmy coś do jedzenia i zaczęłyśmy opowieści, co się z nami działo w ostatnichmiesiącach.Oczywiście nie obyło się bez tematu pieniędzy oraz spłaty hipoteki. Skąd masz pieniądze, skoro jesteś teraz bezrobotna? dziwiła się. Tak więc odrzekłam, robiąc długą pauzę wykorzystuję moje atuty. Zerknęłam nanią, aby zobaczyć, czy zrozumiała aluzję.Wyglądała na zdezorientowaną. Jestem prostytutką wyrwało mi się. O Boże, mówisz poważnie?! zapytała.Nie była wstrząśnięta, ale nie mogłazrozumieć, w jaki sposób to robię, jak planuję pracę i jak w ciągu paru minut mogę przejść odprzedstawienia się do bzykania.Zupełnie jak w przypadku Mags, powiedzenie Liz całej prawdyokazało się dobrym pomysłem.Ona też zaoferowała swoje wsparcie i pomoc.Ma świetny łeb dointeresów, więc dała mi kilka niezastąpionych porad dotyczących mojego planu działania.Dziękiniej uświadomiłam sobie, jak ogromne znaczenie ma stworzenie grafiku, aby zyskać pewność, żepraca nie będzie chaotyczna.Liz nie osądzała podejmowanych przeze mnie decyzji: stwierdziła,że jestem uosobieniem wytrwałości i podziwia mnie za całkowite skupienie się na aspektachżycia, które są dla mnie najważniejsze.Po tym, jak się zwierzyłam, stwierdziła, że jązainspirowałam.Nie sądzę, aby popierała mój wybór, ale rozumiała mnie i była zachwyconamoją nieustępliwością i odpornością.Liz zgodziła się zostać moim biznesowym mentorem , przeanalizować plan działaniaoraz doradzić, jak osiągnąć ostateczne założenia.Jedną z konieczności, które ustaliłyśmy, byłoposiadanie planu B na zarabianie pieniędzy i płacenie rachunków: miałam się zastanowić, cochcę osiągnąć w życiu, a następnie określić i podjąć kroki, aby dopiąć swego.Jestem świadoma,że przyszłość znajduje się w moich rękach i jako osoba myśląca nieszablonowo uważam, żewszystko jest możliwe.Posiadanie planu B pozwala czuć się znacznie pewniej.Spójrzmyprawdzie w oczy, nie zostanę burdelmamą, nie będę prowadziła sieci domów publicznych albobrała pieniędzy za seks, mając pięćdziesiąt lat i masę zmarszczek.Obmyśliłam plan B na rok orazpięć lat do przodu, a także na wypadek, gdyby moje pierwotne założenia wzięły w łeb.Gdy sobiewszystko przemyślałam i zapisałam, miałam dużo większe szanse na osiągnięcie celu.Zwiadomość, że mam inną opcję, na wypadek gdyby coś się nie udało, bardzo mnie uspokoiła.Celami krótkoterminowymi, jakie sobie wyznaczyłam, było płacenie najpilniejszychrachunków, ciągłe zarabianie i oszczędzanie niewielkiej ilości pieniędzy.Odłożenie niewielkiejsumy uznałam za cel średnioterminowy: pozwoliłoby mi to wrócić na studia alboprzekwalifikować się zawodowo.Celem długoterminowym było utrzymanie dachu nad głową,wprowadzenie dzieci w dorosłość i zdobycie pracy, o której z dumą mówiłabym otwarcie.Dlakażdego z tych celów miałam również przygotowany plan B na przykład chciałam przeznaczaćpięćdziesiąt euro tygodniowo na opłaty, ale jeśli by mi się nie udało, zamierzałam regulowaćtylko najniezbędniejsze rachunki [ Pobierz całość w formacie PDF ]