[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dzieci oboje upośledzone, w tym jedno w okularach, a drugie płci \eńskiej te\nienormalne, ocierają mu z błota spodnie, wszyscy się w imię solidarności rodowej trzęsą.Jana to mu mówię, niezle ju\ rozsierdzony: uwa\aj sobie, kurwa, jak chodzisz, a następną ra\ąu\ywaj antykoncepcji.To odnośnie tych dzieci, z których co jedno, to gorszego gatunku.Bo niby po co takipalant produkuje to badziewie na masową skalę, po co zatruwa takimi bublamispołeczeństwo, \e ja mam pracować na opiekę medyczną dla takich dwóch ślepych naboi.Wtedy on mówi, \e tak właśnie będzie, jak mówię, a do dzieci zaznacza, \e muszą ju\iść, bo tu jest za drogo.Wtedy Arleta jak się nie zerwie i od razu za nim leci i woła, \e jamówię, \e on ma jej kupić du\ą kole.On sumiennie zawraca, dzieci uczepione u spodni,okulary w newralgicznym punkcie pęknięte, i ju\ chce kupować, jak ja mówię: stop.Nic jejnie kupuj.Ona nie jest tego warta, ona się mo\e napić z rzeki.Wtedy on trzęsie się cały, \e zastanawiam się, czy z tego szoku nie poszedł mu wśrodku przełyk albo jakiś inny sznurek, przewód.Patrzy raz na Arletę raz na mnie, ipośpiesznie opuszcza ten cały interes w przyspieszonym tempie.Arleta się śmieje, mówi:dobrze \eś go zrobił, pełno tu ostatnio jakiegoś grekokatolickiego elementu, co się szwendawszędzie i oddycha naszym wspólnym powietrzem.Niby, \e mnie to gówno obchodzi, co Arleta w tym temacie uwa\a.Niby, \e mnie togówno obchodzi, co Magda wyczynia.Niby \e nie jestem wkurwiony.A jednak noga mi całachodzi tak, i\ na stoliku chlupocze bronks w pokalach.Patrzę wtedy w motłoch,lumpenproletariat, co się przetacza falą przed wejściem, ściskając w brudnych łapskach biało-czerwoną watę cukrową i bialo-czerwone parówki.I to mnie jeszcze bardziej rozkurwia, bonajpierw jest brak higieny, czy biało-czerwony, czy czerwony, czy inny, a potem salmonella irobaki w powy\szych czy innych kolorach.A potem rzyganie, biało-czerwona fala rzygówpłynąca przez miasto, fala rzygów widzialna wyraznie z kosmosu, co by Ruskowie wiedzieli,gdzie jest nasze państwo, a gdzie ich, i jaka to w Polsce potrafi być wspólna akcja solidarnośćwobec drapie\nych zaborców.Magdy nie ma, pewnie siedzi gdzieś za kulisem albo wprzyczepie i w tempie błyskawicznym daje dupki dzwiękowcowi, co by podkręcił głośność,jak ona będzie miała coś wygłosić, na przykład co lubi jeść, jaką najbardziej lubi pogodę.A jednak cię\ko jest mi się powstrzymać, bo rower górski niech sobie zatrzyma i nazdrowie, i jeszcze piłkę jej pla\ową i daszek na słoneczne dni, wszystkiego najlepszego, aleoficjalnie dawać to ona nikomu pod moją nieobecność nie będzie, jakby nie było.I wtedymimowolnie mam w oczach tego niby organizatora.In\yniera magistra prezesa.Jaki jestchamski wobec niej, jaki jest brutalny, w jednej ręce aktówka, w drugiej kalkulator i tak jąbierze, obliczając przychód i rozchód Towarzystwa Przyjaciół Dzieci Polskich, obliczająckurs dolara, obliczając alimenty swej od dwudziestu lat \onie Zofii, obliczając na palcachwiek swych dzieci.Magda się pyta, czy jest dość dla niego ładna, on w tym czasie podpisujeodbiór listów poleconych z prokuratury rejonowej.Mówi jej, \e jest owszem bardzo ładna,jest tak bardzo ładna, \e \eby się teraz nie obracała do niego, bo mylą mu się rachunki, myląmu się obliczenia, myli mu się pasjans, mylą mu się klocki w Tires , niech się zamknie ibardziej skupi na dawaniu.A posłuchaj najlepsze - mówi Arleta, jak ju\ widzi, \e jako takie wra\enie na mniezrobiła i jestem okurwiały ze złości i nienawiści.Posłuchaj najlepszego, bo teraz się robidopiero gorąco - mówi - bo ten niby organizator, ten prezes ją chce zabrać z miasta i zawiezćdo Reichu.Mnie mo\e nawet te\, jak dobrze wszystko pójdzie i nie będzie kłopotu zpapierami.Bo mam zawiasy za wpółudział niby w pobiciu, ale to się podobno wszystko dazałatwić, tak on mówi.Taka to jest informacja.Magda wyje\d\a.Odlatuje do ciepłychkrajów.Wraz zresztą ze mną.Ju\ się, Silny, nie zobaczymy, więc raz byś mógł być fair nasam koniec: koła i frytki teraz.Mogą być same frytki, bo chce mi się \reć.Jeszcze chwilę stoję.Stoję i te słowa, co ona wypowiedziała rozbrzmiewają w mejgłowie jak audycja radiowa bezpośrednio z miejsca wypadku, prosto z miejsca zbrodni, a zgłośników dobiegają jeszcze ostatnie westchnienia trupów, ostatnie jęki świe\o zmarłych,szelest rosnących im paznokci.Magdę.Zabiera.Do Reichu.Prezes [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Dzieci oboje upośledzone, w tym jedno w okularach, a drugie płci \eńskiej te\nienormalne, ocierają mu z błota spodnie, wszyscy się w imię solidarności rodowej trzęsą.Jana to mu mówię, niezle ju\ rozsierdzony: uwa\aj sobie, kurwa, jak chodzisz, a następną ra\ąu\ywaj antykoncepcji.To odnośnie tych dzieci, z których co jedno, to gorszego gatunku.Bo niby po co takipalant produkuje to badziewie na masową skalę, po co zatruwa takimi bublamispołeczeństwo, \e ja mam pracować na opiekę medyczną dla takich dwóch ślepych naboi.Wtedy on mówi, \e tak właśnie będzie, jak mówię, a do dzieci zaznacza, \e muszą ju\iść, bo tu jest za drogo.Wtedy Arleta jak się nie zerwie i od razu za nim leci i woła, \e jamówię, \e on ma jej kupić du\ą kole.On sumiennie zawraca, dzieci uczepione u spodni,okulary w newralgicznym punkcie pęknięte, i ju\ chce kupować, jak ja mówię: stop.Nic jejnie kupuj.Ona nie jest tego warta, ona się mo\e napić z rzeki.Wtedy on trzęsie się cały, \e zastanawiam się, czy z tego szoku nie poszedł mu wśrodku przełyk albo jakiś inny sznurek, przewód.Patrzy raz na Arletę raz na mnie, ipośpiesznie opuszcza ten cały interes w przyspieszonym tempie.Arleta się śmieje, mówi:dobrze \eś go zrobił, pełno tu ostatnio jakiegoś grekokatolickiego elementu, co się szwendawszędzie i oddycha naszym wspólnym powietrzem.Niby, \e mnie to gówno obchodzi, co Arleta w tym temacie uwa\a.Niby, \e mnie togówno obchodzi, co Magda wyczynia.Niby \e nie jestem wkurwiony.A jednak noga mi całachodzi tak, i\ na stoliku chlupocze bronks w pokalach.Patrzę wtedy w motłoch,lumpenproletariat, co się przetacza falą przed wejściem, ściskając w brudnych łapskach biało-czerwoną watę cukrową i bialo-czerwone parówki.I to mnie jeszcze bardziej rozkurwia, bonajpierw jest brak higieny, czy biało-czerwony, czy czerwony, czy inny, a potem salmonella irobaki w powy\szych czy innych kolorach.A potem rzyganie, biało-czerwona fala rzygówpłynąca przez miasto, fala rzygów widzialna wyraznie z kosmosu, co by Ruskowie wiedzieli,gdzie jest nasze państwo, a gdzie ich, i jaka to w Polsce potrafi być wspólna akcja solidarnośćwobec drapie\nych zaborców.Magdy nie ma, pewnie siedzi gdzieś za kulisem albo wprzyczepie i w tempie błyskawicznym daje dupki dzwiękowcowi, co by podkręcił głośność,jak ona będzie miała coś wygłosić, na przykład co lubi jeść, jaką najbardziej lubi pogodę.A jednak cię\ko jest mi się powstrzymać, bo rower górski niech sobie zatrzyma i nazdrowie, i jeszcze piłkę jej pla\ową i daszek na słoneczne dni, wszystkiego najlepszego, aleoficjalnie dawać to ona nikomu pod moją nieobecność nie będzie, jakby nie było.I wtedymimowolnie mam w oczach tego niby organizatora.In\yniera magistra prezesa.Jaki jestchamski wobec niej, jaki jest brutalny, w jednej ręce aktówka, w drugiej kalkulator i tak jąbierze, obliczając przychód i rozchód Towarzystwa Przyjaciół Dzieci Polskich, obliczająckurs dolara, obliczając alimenty swej od dwudziestu lat \onie Zofii, obliczając na palcachwiek swych dzieci.Magda się pyta, czy jest dość dla niego ładna, on w tym czasie podpisujeodbiór listów poleconych z prokuratury rejonowej.Mówi jej, \e jest owszem bardzo ładna,jest tak bardzo ładna, \e \eby się teraz nie obracała do niego, bo mylą mu się rachunki, myląmu się obliczenia, myli mu się pasjans, mylą mu się klocki w Tires , niech się zamknie ibardziej skupi na dawaniu.A posłuchaj najlepsze - mówi Arleta, jak ju\ widzi, \e jako takie wra\enie na mniezrobiła i jestem okurwiały ze złości i nienawiści.Posłuchaj najlepszego, bo teraz się robidopiero gorąco - mówi - bo ten niby organizator, ten prezes ją chce zabrać z miasta i zawiezćdo Reichu.Mnie mo\e nawet te\, jak dobrze wszystko pójdzie i nie będzie kłopotu zpapierami.Bo mam zawiasy za wpółudział niby w pobiciu, ale to się podobno wszystko dazałatwić, tak on mówi.Taka to jest informacja.Magda wyje\d\a.Odlatuje do ciepłychkrajów.Wraz zresztą ze mną.Ju\ się, Silny, nie zobaczymy, więc raz byś mógł być fair nasam koniec: koła i frytki teraz.Mogą być same frytki, bo chce mi się \reć.Jeszcze chwilę stoję.Stoję i te słowa, co ona wypowiedziała rozbrzmiewają w mejgłowie jak audycja radiowa bezpośrednio z miejsca wypadku, prosto z miejsca zbrodni, a zgłośników dobiegają jeszcze ostatnie westchnienia trupów, ostatnie jęki świe\o zmarłych,szelest rosnących im paznokci.Magdę.Zabiera.Do Reichu.Prezes [ Pobierz całość w formacie PDF ]