[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ma rację?Madoc przystanął obok niskiego kamiennego płotka ograniczającegopodwórze.Stała tam niewielka chata, a z dziury w pokrytym łupkiem dachu leniwiewiła się smuga dymu.Niedaleko obory kurczaki wydziobywały ziarna z błota.Piesuwiązany do drzwi podniósł się i zawarczał, widocznie jednak zmienił zdanie, boznów ułożył się do drzemki.56SR- Mój starszy brat bez wątpienia nie ma racji, ale tego nie dostrzega.Jegozdaniem poślubiłem kobietę, która jemu się należała, i zamiast niego objąłemLlanpowell.Czyżby sprzątnął bratu sprzed nosa oblubienicę? Celowo? A może powódnieszczęścia w tym małżeństwie był inny? Jak to się stało, że Madoc odziedziczyłposiadłość, skoro jego brat wciąż żyje? Jakkolwiek jednak do tego doszło, niewątp-liwie mógł być to ważny powód do powstania i trwania wrogiego nastawienia.- To była jego wina - odezwał się Madoc.- Trefor przyszedł na ślub takpijany, że ledwie mógł ustać na nogach.Bardzo zle to wyglądało, ale co gorsza,zaczął się chełpić, co robił ostatniej nocy z jakąś dziewką.Chciałem wyprowadzićgo z sali na powietrze, ale nie zdążyłem.Wszyscy go usłyszeli: oblubienica, jejrodzice, nasi rodzice, obie rodziny, goście, służba.Rodzice Gwendolyn chcielinatychmiast odwołać ślub i zerwać tradycyjny sojusz, który trwał od trzech pokoleń,a ona przysięgła Treforowi nienawiść.Dla ratowania sojuszu, ocalenia Gwendolynprzed upokorzeniem, a także dla dobra moich rodziców zaproponowałem, że jąpoślubię.W pewnym sensie lord Madoc został więc do tej decyzji zmuszony, podobniejak król Jan zmusił ją, by przyjechała do Llanpowell, bo choć niby mogła mu sięprzeciwstawić, to inne możliwości wydawały jej się znacznie gorsze, pomyślałaRoslynn.Gdy lord Madoc spojrzał na nią, wydało jej się, że widzi w jego oczachszczerość, na jaką Wimarc nigdy się nie zdobył.- Nie będę kłamał i twierdził, że to było z mojej strony poświęcenie.Kochałem się w Gwendolyn od wielu lat, uważałem jednak, że należy do Trefora, itrzymałem się od niej z dala.I znów Roslynn musiała walczyć z trudnym do wyjaśnienia rozczarowaniem.Jakie to miało znaczenie, czy małżeństwo lorda Madoca było szczęśliwe? Niezamierzała przecież zająć miejsca innej kobiety w jego sercu.57SRW końcu samotności nie musiał znać z własnych doświadczeń.Mógł się o niejwiele dowiedzieć, na przykład od przyjaciela.Naprawdę nie widziała powodu, żebymu współczuć.- Wzięliśmy ślub jeszcze tego samego dnia - podjął opowieść Madoc.-Myślałem, że na tym kłopoty się skończą, ale okazało się, że może być jeszczegorzej.Ojciec oznajmił, że Trefor przestał być jego dziedzicem, i zabronił muwstępu do Llanpowell.Zdecydował, że wystarczy mu Pontyrmwr, niewielkaposiadłość granicząca od północy z Llanpowell.Na dziedzica ojciec wyznaczyłmnie, choć ani nie prosiłem, ani nie nalegałem.Trefor uważa jednak, że ukradłemto, co mu się od urodzenia należało, a do tego jeszcze żonę.Nie chce przyznać, żeswoim zachowaniem sprowadził hańbę na rodzinę i omal nie spowodował zerwaniawiekowego sojuszu.Ani że sam jest winien swojego nieszczęścia.- Bez względu na to, jak zaczęła się waśń między wami, jest to wyjątkowoniefortunne zrządzenie losu - orzekła Roslynn.- Rodzina powinna być dla człowiekanajlepszym, najmocniejszym sojusznikiem, a nie wrogiem.- Nie jestem jego wrogiem, ale nie możemy być ani przyjaciółmi, anisojusznikami dopóty, dopóki Trefor kradnie moje owce.- Może wkrótce przestanie.Któregoś dnia coś go natchnie i zrozumie, że to onnie ma racji.Wtedy skończy z zazdrością, panie.Będę się o to modlić.- Gdyby tylko modlitwy mogły pomóc.- rzekł Madoc, kręcąc głową.Nie dokończył tej myśli, ale i tak wyraził coś ważnego.Chciał zakończenia tejwaśni, mimo iż uważał, że to on ma rację, a nie jego brat.Z westchnieniem odepchnął się od ogrodzenia i znów podał ramię Roslynn,dając znak, że pora ruszyć w dalszą drogę do zamku.Wolała nie pytać więcej obrata i o żonę, chociaż wiele jeszcze chciałaby się dowiedzieć.Najbardziejinteresowało ją, jak Gwendolyn odniosła się do małżeństwa.- Lloyd powiedział mi, że troskliwie zajęłaś się, pani, lordem Alfredem -stwierdził Madoc, gdy zbliżyli się do wiejskich błoń [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.- Ma rację?Madoc przystanął obok niskiego kamiennego płotka ograniczającegopodwórze.Stała tam niewielka chata, a z dziury w pokrytym łupkiem dachu leniwiewiła się smuga dymu.Niedaleko obory kurczaki wydziobywały ziarna z błota.Piesuwiązany do drzwi podniósł się i zawarczał, widocznie jednak zmienił zdanie, boznów ułożył się do drzemki.56SR- Mój starszy brat bez wątpienia nie ma racji, ale tego nie dostrzega.Jegozdaniem poślubiłem kobietę, która jemu się należała, i zamiast niego objąłemLlanpowell.Czyżby sprzątnął bratu sprzed nosa oblubienicę? Celowo? A może powódnieszczęścia w tym małżeństwie był inny? Jak to się stało, że Madoc odziedziczyłposiadłość, skoro jego brat wciąż żyje? Jakkolwiek jednak do tego doszło, niewątp-liwie mógł być to ważny powód do powstania i trwania wrogiego nastawienia.- To była jego wina - odezwał się Madoc.- Trefor przyszedł na ślub takpijany, że ledwie mógł ustać na nogach.Bardzo zle to wyglądało, ale co gorsza,zaczął się chełpić, co robił ostatniej nocy z jakąś dziewką.Chciałem wyprowadzićgo z sali na powietrze, ale nie zdążyłem.Wszyscy go usłyszeli: oblubienica, jejrodzice, nasi rodzice, obie rodziny, goście, służba.Rodzice Gwendolyn chcielinatychmiast odwołać ślub i zerwać tradycyjny sojusz, który trwał od trzech pokoleń,a ona przysięgła Treforowi nienawiść.Dla ratowania sojuszu, ocalenia Gwendolynprzed upokorzeniem, a także dla dobra moich rodziców zaproponowałem, że jąpoślubię.W pewnym sensie lord Madoc został więc do tej decyzji zmuszony, podobniejak król Jan zmusił ją, by przyjechała do Llanpowell, bo choć niby mogła mu sięprzeciwstawić, to inne możliwości wydawały jej się znacznie gorsze, pomyślałaRoslynn.Gdy lord Madoc spojrzał na nią, wydało jej się, że widzi w jego oczachszczerość, na jaką Wimarc nigdy się nie zdobył.- Nie będę kłamał i twierdził, że to było z mojej strony poświęcenie.Kochałem się w Gwendolyn od wielu lat, uważałem jednak, że należy do Trefora, itrzymałem się od niej z dala.I znów Roslynn musiała walczyć z trudnym do wyjaśnienia rozczarowaniem.Jakie to miało znaczenie, czy małżeństwo lorda Madoca było szczęśliwe? Niezamierzała przecież zająć miejsca innej kobiety w jego sercu.57SRW końcu samotności nie musiał znać z własnych doświadczeń.Mógł się o niejwiele dowiedzieć, na przykład od przyjaciela.Naprawdę nie widziała powodu, żebymu współczuć.- Wzięliśmy ślub jeszcze tego samego dnia - podjął opowieść Madoc.-Myślałem, że na tym kłopoty się skończą, ale okazało się, że może być jeszczegorzej.Ojciec oznajmił, że Trefor przestał być jego dziedzicem, i zabronił muwstępu do Llanpowell.Zdecydował, że wystarczy mu Pontyrmwr, niewielkaposiadłość granicząca od północy z Llanpowell.Na dziedzica ojciec wyznaczyłmnie, choć ani nie prosiłem, ani nie nalegałem.Trefor uważa jednak, że ukradłemto, co mu się od urodzenia należało, a do tego jeszcze żonę.Nie chce przyznać, żeswoim zachowaniem sprowadził hańbę na rodzinę i omal nie spowodował zerwaniawiekowego sojuszu.Ani że sam jest winien swojego nieszczęścia.- Bez względu na to, jak zaczęła się waśń między wami, jest to wyjątkowoniefortunne zrządzenie losu - orzekła Roslynn.- Rodzina powinna być dla człowiekanajlepszym, najmocniejszym sojusznikiem, a nie wrogiem.- Nie jestem jego wrogiem, ale nie możemy być ani przyjaciółmi, anisojusznikami dopóty, dopóki Trefor kradnie moje owce.- Może wkrótce przestanie.Któregoś dnia coś go natchnie i zrozumie, że to onnie ma racji.Wtedy skończy z zazdrością, panie.Będę się o to modlić.- Gdyby tylko modlitwy mogły pomóc.- rzekł Madoc, kręcąc głową.Nie dokończył tej myśli, ale i tak wyraził coś ważnego.Chciał zakończenia tejwaśni, mimo iż uważał, że to on ma rację, a nie jego brat.Z westchnieniem odepchnął się od ogrodzenia i znów podał ramię Roslynn,dając znak, że pora ruszyć w dalszą drogę do zamku.Wolała nie pytać więcej obrata i o żonę, chociaż wiele jeszcze chciałaby się dowiedzieć.Najbardziejinteresowało ją, jak Gwendolyn odniosła się do małżeństwa.- Lloyd powiedział mi, że troskliwie zajęłaś się, pani, lordem Alfredem -stwierdził Madoc, gdy zbliżyli się do wiejskich błoń [ Pobierz całość w formacie PDF ]