[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zgodnie z przewidywaniami otacza mniebezdenna samotność.Okrutniejsza niż ta, w której byłam, zanimpoznałam Millera Harta.Gdy rozbrzmiewa mój telefon, sięgam po niego, wiedząc, żemoże to być tylko jedna z dwóch osób, ale sądząc po przygnębieniurysującym się wczoraj na twarzy Millera, stawiam na Gregory ego.Będzie chciał wypytać mnie o weekend z nienawidzącym kawy.Mamrację.Bez poczucia winy odrzucam połączenie i przełączam na pocztęgłosową.W tej chwili nie jestem w stanie rozmawiać.Wysyłam doniego SMS: Spózniona do pracy.Pogadamy pózniej.Trzymaj się.Może faktycznie jestem spózniona.Nie wiem i nie obchodzimnie to, bo nigdzie się nie wybieram.Zakopię się pod kołdrą, gdzie jestciemno i cicho.Słyszę skrzypienie podłogi, a po chwili radosny głosbabci.Azy napływają mi do oczu, ale szybko i zdecydowanie jeocieram, kiedy babcia wpada do pokoju i wpatruje się we mnie zzadowoleniem. Dzień dobry! świergocze, podchodząc do zasłon, któreodsuwa.Poranne światło boleśnie atakuje moje oczy. Babciu! Zasłoń to! Wsuwam się pod kołdrę, aby unikać nietyle intensywnego światła, ile widoku jej radosnej twarzy, którypowoduje fizyczny ból. Ale się spóznisz. Nie muszę dziś pracować. Działam na autopilocie, kiedywymyślam wymówkę, która pozwoli mi zostać w łóżku i odeśle babcięz mojego pokoju. Pracuję w piątek, więc Del dał mi dziś wolne.Mamzamiar odespać ostatnie dni. Ukrywam twarz po kołdrą i mimo że jejnie widzę, wiem, że się uśmiecha. Czyli nie spałaś za dużo, jak byłaś u Millera? Zadowolenie w jej głosie jest dla mnie bolesne. Nie. O takich rzeczach, nie powinnam rozmawiać z babcią,ale wiem, że odpowiedz da mi trochę spokoju& przynajmniej na teraz.Nie poradziłabym sobie z poczuciem winy spowodowanymokłamaniem babci. Cudownie! krzyczy. Idę na zakupy z George em. Czuję,że przez kołdrę gładzi moje plecy, a po chwili jej kroki stają sięcichsze, aż milkną za drzwiami.Znalezienie siły potrzebnej do podzielenia się z babciąnowościami o Millerze będzie musiało zaczekać, aż wymyślęprzekonywającą historię.Tylko pełne wyjaśnienie ją zadowoli.Niekocha Millera Harta, lecz fakt, że jestem szczęśliwa i w stabilnymzwiązku.Ale jeśli się mylę i kocha Millera, szybko mogę ją z tejmiłości wyleczyć& choć nie zrobię tego.To, czego się dowiedziałam,jedynie przypomni jej o przeszłości.Mimo że jest żywiołowa, nadaljest starszą panią.Będę cierpiała sama.Rozluzniam się na łóżku ipróbuję zasnąć.Mam nadzieję, że sny nie przyniosą mi kolejnychkoszmarów.Moje nadzieje okazały się płonne.Miałam niespokojny sen, cochwila się budziłam spocona, zdyszana i wściekła.Wieczorem siępoddałam.Po zmuszeniu się do wzięcia prysznica leżę na łóżku owinięta wręcznik i staram się pozbyć Millera z myśli.Desperacko szukam czegośinnego, na czym mogłabym się skupić.Na czymkolwiek innym.Powinnam zapisać się na siłownię.Siadam wyprostowana na łóżku.Przecież już to zrobiłam. Cholera! Chwytam telefon i przypominam sobie, że zaczterdzieści minut zaczynam pierwsze zajęcia.Dam radę.To będzieidealny sposób, żeby przestać myśleć o Millerze.Mówi się, że ćwiczenia pomagają pozbyć się stresu i powodujądobre samopoczucie.Właśnie tego potrzebuję.W szaleńczym tempie wrzucam do torby legginsy, T-shirt i białeconverse y.Będę wyglądała na kompletną amatorkę bez porządnegosportowego stroju, ale na dziś musi to wystarczyć.Potem pójdę nazakupy.Związuję włosy, wypadając z pokoju.Lecz na dzwiękinformujący o nadejściu SMS-a zamieram.Powoli schodzę ze schodówz walącym sercem.To od niego: Będę o ósmej w Langan s Brasserie na Stratton.Chcę mojecztery godziny.Siadam na schodach i wpatruję się w wiadomość.Czytam ją razpo raz.Dostał znacznie więcej niż cztery godziny.Co chce tymudowodnić? Przypomina mi o umowie, którą zawarliśmy tygodnietemu i którą unieważnił uczuciami i licznymi spotkaniami.Sam nawetpowiedział, że to była głupia umowa.To naprawdę była głupia umowa.Nadal jest głupia.Jego niedorzeczne żądanie wzbudza we mnie złość, która wkontrolowany sposób bulgocze w moim żołądku.Mam za sobą latasamoudręczania się.Pokonałam swoją chęć zrozumienia, co było dlamojej matki ważniejsze ode mnie i rodziny.Widziałam, jak przez niącierpieli dziadek z babcią.Poznałam jej życie, przez co też ichzraniłam.Nadal mogłabym ich ranić, gdyby babcia nie dowiedziała się,gdzie tak naprawdę zniknęłam.Miller mnie wysłuchał i pocieszał,udając niewinnego?!Spoglądam na wiadomość.Myśli, że mogę powrócić dosurowego, aroganckiego dupka, przed którym padnę na kolana? Złośćnie pozwala mi zadać pytań, na które chcę poznać odpowiedzi.Niewidzę nic poza urazą, bólem i wściekłością.Nie pójdę na siłownięwyżyć się na bieżni czy worku treningowym.Zrobię to na Millerze.Wstaję i pędzę do sypialni.Z wieszaka zdejmuję trzecią, azarazem ostatnią sukienkę, którą kupiłam z Gregorym.Przyglądam sięjej uważnie i natychmiast stwierdzam, że Miller padnie na jej widok.Jasna cholera, jest zabójcza.Nie mam pojęcia, co mnie opętało, kiedypozwoliłam się namówić na jej kupno, ale jestem zadowolona, że tozrobiłam.Jest czerwona, krótka i nie ma pleców& jest bezwstydna.Po kolejnym prysznicu, dokładnym ogoleniu się i nakremowaniuwciskam się w sukienkę.Jej krój nie pozwala na stanik, co nie jestniestety problemem dla mojego niezbyt obfitego biustu.Kręcę głową ipozwalam opaść moim idealnie pofalowanym włosom.Następniemaluję się delikatnie, tak jak Miller lubi.Na koniec wkładam czarneobcasy i biorę torebkę.Tym razem postanawiam nie wkładać dżinsowejkurtki, żeby nie psuć końcowego efektu, i zbiegam szybko ze schodów.Babcia i George wchodzą do domu i przerywają rozmowę, kiedyzauważają mnie. No niezle! rzuca George, a po chwili przeprasza z całegoserca, kiedy babcia na niego warknęła. Przepraszam.Trochę mniezaskoczyłaś, to wszystko [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Zgodnie z przewidywaniami otacza mniebezdenna samotność.Okrutniejsza niż ta, w której byłam, zanimpoznałam Millera Harta.Gdy rozbrzmiewa mój telefon, sięgam po niego, wiedząc, żemoże to być tylko jedna z dwóch osób, ale sądząc po przygnębieniurysującym się wczoraj na twarzy Millera, stawiam na Gregory ego.Będzie chciał wypytać mnie o weekend z nienawidzącym kawy.Mamrację.Bez poczucia winy odrzucam połączenie i przełączam na pocztęgłosową.W tej chwili nie jestem w stanie rozmawiać.Wysyłam doniego SMS: Spózniona do pracy.Pogadamy pózniej.Trzymaj się.Może faktycznie jestem spózniona.Nie wiem i nie obchodzimnie to, bo nigdzie się nie wybieram.Zakopię się pod kołdrą, gdzie jestciemno i cicho.Słyszę skrzypienie podłogi, a po chwili radosny głosbabci.Azy napływają mi do oczu, ale szybko i zdecydowanie jeocieram, kiedy babcia wpada do pokoju i wpatruje się we mnie zzadowoleniem. Dzień dobry! świergocze, podchodząc do zasłon, któreodsuwa.Poranne światło boleśnie atakuje moje oczy. Babciu! Zasłoń to! Wsuwam się pod kołdrę, aby unikać nietyle intensywnego światła, ile widoku jej radosnej twarzy, którypowoduje fizyczny ból. Ale się spóznisz. Nie muszę dziś pracować. Działam na autopilocie, kiedywymyślam wymówkę, która pozwoli mi zostać w łóżku i odeśle babcięz mojego pokoju. Pracuję w piątek, więc Del dał mi dziś wolne.Mamzamiar odespać ostatnie dni. Ukrywam twarz po kołdrą i mimo że jejnie widzę, wiem, że się uśmiecha. Czyli nie spałaś za dużo, jak byłaś u Millera? Zadowolenie w jej głosie jest dla mnie bolesne. Nie. O takich rzeczach, nie powinnam rozmawiać z babcią,ale wiem, że odpowiedz da mi trochę spokoju& przynajmniej na teraz.Nie poradziłabym sobie z poczuciem winy spowodowanymokłamaniem babci. Cudownie! krzyczy. Idę na zakupy z George em. Czuję,że przez kołdrę gładzi moje plecy, a po chwili jej kroki stają sięcichsze, aż milkną za drzwiami.Znalezienie siły potrzebnej do podzielenia się z babciąnowościami o Millerze będzie musiało zaczekać, aż wymyślęprzekonywającą historię.Tylko pełne wyjaśnienie ją zadowoli.Niekocha Millera Harta, lecz fakt, że jestem szczęśliwa i w stabilnymzwiązku.Ale jeśli się mylę i kocha Millera, szybko mogę ją z tejmiłości wyleczyć& choć nie zrobię tego.To, czego się dowiedziałam,jedynie przypomni jej o przeszłości.Mimo że jest żywiołowa, nadaljest starszą panią.Będę cierpiała sama.Rozluzniam się na łóżku ipróbuję zasnąć.Mam nadzieję, że sny nie przyniosą mi kolejnychkoszmarów.Moje nadzieje okazały się płonne.Miałam niespokojny sen, cochwila się budziłam spocona, zdyszana i wściekła.Wieczorem siępoddałam.Po zmuszeniu się do wzięcia prysznica leżę na łóżku owinięta wręcznik i staram się pozbyć Millera z myśli.Desperacko szukam czegośinnego, na czym mogłabym się skupić.Na czymkolwiek innym.Powinnam zapisać się na siłownię.Siadam wyprostowana na łóżku.Przecież już to zrobiłam. Cholera! Chwytam telefon i przypominam sobie, że zaczterdzieści minut zaczynam pierwsze zajęcia.Dam radę.To będzieidealny sposób, żeby przestać myśleć o Millerze.Mówi się, że ćwiczenia pomagają pozbyć się stresu i powodujądobre samopoczucie.Właśnie tego potrzebuję.W szaleńczym tempie wrzucam do torby legginsy, T-shirt i białeconverse y.Będę wyglądała na kompletną amatorkę bez porządnegosportowego stroju, ale na dziś musi to wystarczyć.Potem pójdę nazakupy.Związuję włosy, wypadając z pokoju.Lecz na dzwiękinformujący o nadejściu SMS-a zamieram.Powoli schodzę ze schodówz walącym sercem.To od niego: Będę o ósmej w Langan s Brasserie na Stratton.Chcę mojecztery godziny.Siadam na schodach i wpatruję się w wiadomość.Czytam ją razpo raz.Dostał znacznie więcej niż cztery godziny.Co chce tymudowodnić? Przypomina mi o umowie, którą zawarliśmy tygodnietemu i którą unieważnił uczuciami i licznymi spotkaniami.Sam nawetpowiedział, że to była głupia umowa.To naprawdę była głupia umowa.Nadal jest głupia.Jego niedorzeczne żądanie wzbudza we mnie złość, która wkontrolowany sposób bulgocze w moim żołądku.Mam za sobą latasamoudręczania się.Pokonałam swoją chęć zrozumienia, co było dlamojej matki ważniejsze ode mnie i rodziny.Widziałam, jak przez niącierpieli dziadek z babcią.Poznałam jej życie, przez co też ichzraniłam.Nadal mogłabym ich ranić, gdyby babcia nie dowiedziała się,gdzie tak naprawdę zniknęłam.Miller mnie wysłuchał i pocieszał,udając niewinnego?!Spoglądam na wiadomość.Myśli, że mogę powrócić dosurowego, aroganckiego dupka, przed którym padnę na kolana? Złośćnie pozwala mi zadać pytań, na które chcę poznać odpowiedzi.Niewidzę nic poza urazą, bólem i wściekłością.Nie pójdę na siłownięwyżyć się na bieżni czy worku treningowym.Zrobię to na Millerze.Wstaję i pędzę do sypialni.Z wieszaka zdejmuję trzecią, azarazem ostatnią sukienkę, którą kupiłam z Gregorym.Przyglądam sięjej uważnie i natychmiast stwierdzam, że Miller padnie na jej widok.Jasna cholera, jest zabójcza.Nie mam pojęcia, co mnie opętało, kiedypozwoliłam się namówić na jej kupno, ale jestem zadowolona, że tozrobiłam.Jest czerwona, krótka i nie ma pleców& jest bezwstydna.Po kolejnym prysznicu, dokładnym ogoleniu się i nakremowaniuwciskam się w sukienkę.Jej krój nie pozwala na stanik, co nie jestniestety problemem dla mojego niezbyt obfitego biustu.Kręcę głową ipozwalam opaść moim idealnie pofalowanym włosom.Następniemaluję się delikatnie, tak jak Miller lubi.Na koniec wkładam czarneobcasy i biorę torebkę.Tym razem postanawiam nie wkładać dżinsowejkurtki, żeby nie psuć końcowego efektu, i zbiegam szybko ze schodów.Babcia i George wchodzą do domu i przerywają rozmowę, kiedyzauważają mnie. No niezle! rzuca George, a po chwili przeprasza z całegoserca, kiedy babcia na niego warknęła. Przepraszam.Trochę mniezaskoczyłaś, to wszystko [ Pobierz całość w formacie PDF ]