[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ten gest byÅ‚ tak niespodziewany, żenawet nie zaoponowaÅ‚am.  Nie zapomnij o Å›wince  przeczytaÅ‚a, rozÅ‚ożywszy notatkÄ™.SpojrzaÅ‚a na mniez przekrzywionÄ… gÅ‚owÄ… jak maÅ‚y ptak. O kurczÄ™  jÄ™knęłam. O jakiej Å›wince masz nie zapomnieć? Eee&  Moje myÅ›li galopowaÅ‚y. To dla mojej przyjaciółki, Tegan.Co paniprzygotować do picia?DÅ‚onie mnie Å›wierzbiÅ‚y, żeby rozwiÄ…zać fartuch i pójść wreszcie na przerwÄ™. Hmm. Mayzie postukaÅ‚a siÄ™ palcem po brodzie.Ja postukaÅ‚am stopÄ… w podÅ‚ogÄ™. Wiesz  powiedziaÅ‚a  czasami zapominamy zrobić coÅ› dla innych, tak jak dlatej Tegan, dlatego że za bardzo siÄ™ koncentrujemy na wÅ‚asnych problemach.  Tak  potwierdziÅ‚am gorliwie w nadziei, że utnÄ™ dalszÄ… dyskusjÄ™. Jak zwyklemigdaÅ‚owa mocha? A tymczasem powinniÅ›my zapomnieć o sobie. Absolutnie siÄ™ z paniÄ… zgadzam.Pojedyncza kawa?UÅ›miechnęła siÄ™, jakbym jÄ… rozbawiÅ‚a. Tak, ale tym razem poproszÄ™ innÄ….Zmiany sÄ… zdrowe, prawda? Skoro pani tak mówi.WiÄ™c co ma być? Mocha karmelowo-orzechowa, proszÄ™, na wynos.Chyba pójdÄ™ siÄ™ przewietrzyć,zanim Tanner po nas przyjedzie.PrzekazaÅ‚am zamówienie Christinie, która już znowu staÅ‚a za kontuarem.SpieniÅ‚amleko i podaÅ‚a kawÄ™. PamiÄ™taj, co ci powiedziaÅ‚am  przykazaÅ‚a mi Mayzie. Na pewno nie zapomnÄ™  zapewniÅ‚am.ZachichotaÅ‚a wesoÅ‚o, jakbyÅ›my byÅ‚y w zmowie. No to pa!  zawoÅ‚aÅ‚a. Do zobaczenia niebawem!Gdy tylko wyszÅ‚a, szybko zdarÅ‚am z siebie fartuch. WychodzÄ™ na przerwÄ™  poinformowaÅ‚am ChristinÄ™.PodaÅ‚a mi pojemnik na mleko. WypÅ‚ucz to i możesz iść. V»èdèª}Å‚ òñWstawiÅ‚am zbiornik do zlewu i przekrÄ™ciÅ‚am kurek.CzekajÄ…c niecierpliwie, ażwoda siÄ™ naleje, odwróciÅ‚am siÄ™ i oparÅ‚am plecami o szafkÄ™.Zaczęłam bÄ™bnićpalcami po metalowej krawÄ™dzi zlewu. Mayzie twierdzi, że muszÄ™ o sobie zapomnieć  odezwaÅ‚am siÄ™. Jak myÅ›lisz,co to znaczy? Nie mam pojÄ™cia  odrzekÅ‚a Christina.StaÅ‚a plecami do mnie i czyÅ›ciÅ‚a dyszÄ™do spieniania mleka.ObserwowaÅ‚am obÅ‚ok pary unoszÄ…cy siÄ™ nad jej ramionami. A moja przyjaciółka Dorrie, znasz jÄ…, też powiedziaÅ‚a coÅ› podobnego rozmyÅ›laÅ‚am na gÅ‚os. %7Å‚e wszystko zawsze musi siÄ™ krÄ™cić wokół mnie. Cóż, nie bÄ™dÄ™ siÄ™ sprzeczaÅ‚a. Ha-ha  zareagowaÅ‚am nerwowo.PoczuÅ‚am siÄ™ niepewnie. %7Å‚artujesz, prawda?Christina zerknęła przez ramiÄ™ i uÅ›miechnęła siÄ™.Nagle w jej oczach odbiÅ‚o siÄ™przerażenie i zaczęła histerycznie machać rÄ™kami. Addie& tam& z tyÅ‚u!OkrÄ™ciÅ‚am siÄ™ na piÄ™cie i ujrzaÅ‚am, że woda przelewa siÄ™ przez krawÄ™dz zlewu.OdskoczyÅ‚am, krzyczÄ…c: Aaaa! Zakręć to!  wrzasnęła Christina.PrzekrÄ™ciÅ‚am kurek, ale woda wciąż pÅ‚ynęła. Nie dziaÅ‚a!Christina odepchnęła mnie. PrzynieÅ› Å›cierkÄ™!PognaÅ‚am na zaplecze po Å›cierkÄ™ i wróciÅ‚am pÄ™dem.Christina nadal krÄ™ciÅ‚akurkiem, a woda wciąż laÅ‚a siÄ™ na podÅ‚ogÄ™. No i sama widzisz  powiedziaÅ‚am.SpojrzaÅ‚a na mnie z wÅ›ciekÅ‚oÅ›ciÄ….Stanęłam obok niej i przycisnęłam Å›cierkÄ™ do krawÄ™dzi zlewu.Po sekundzie caÅ‚kiem namokÅ‚a, a mnie przez gÅ‚owÄ™ przemknęło wspomnienie, gdy miaÅ‚am czterylata i nie mogÅ‚am zakrÄ™cić kranu nad wannÄ…. Kurde, kurde, kurde  panikowaÅ‚a Christina.PrzestaÅ‚a krÄ™cić kurkiemi próbowaÅ‚a zatkać kran dÅ‚oniÄ….Woda siknęła znad jej palców, rozkÅ‚adajÄ…c siÄ™niczym parasol. Nie mam pojÄ™cia, co robić! O Boże! No tak, hm&  ObrzuciÅ‚am wzrokiem kawiarniÄ™. John!Wszyscy trzej Johnowie unieÅ›li wzrok znad stolika w rogu.Zorientowali siÄ™, cosiÄ™ dzieje, i pospieszyli w naszÄ… stronÄ™. Możemy wejść za kontuar?  spytaÅ‚ John numer dwa, ponieważ Christinastanowczo zabraniaÅ‚a tego klientom.Zasady Starbucksa. OczywiÅ›cie!  krzyknęła.ZamrugaÅ‚a, gdy woda ochlapaÅ‚a jej twarz i koszulÄ™.Johnowie przejÄ™li dowodzenie.Numer jeden i dwa podeszli do zlewu, podczasgdy numer trzy ruszyÅ‚ na zaplecze. OdsuÅ„cie siÄ™, drogie panie  poprosiÅ‚ John numer jeden.ZastosowaÅ‚yÅ›my siÄ™ do polecenia.Fartuch Christiny byÅ‚ kompletnie mokry,podobnie jak jej koszula.I twarz.I wÅ‚osy.WyciÄ…gnęłam garść serwetek z podajnika. ProszÄ™.Wzięła je bez sÅ‚owa. Hm& jesteÅ› na mnie zÅ‚a?Nie odpowiedziaÅ‚a.John numer jeden ukucnÄ…Å‚ przy Å›cianie i zaczÄ…Å‚ opukiwać rury.Czapeczka z TarHeels podskakiwaÅ‚a w rytm jego ruchów. Nic nie zrobiÅ‚am, przysiÄ™gam  powiedziaÅ‚am.Brwi Christiny uniosÅ‚y siÄ™ aż do linii wÅ‚osów. No, dobrze, zapomniaÅ‚am zakrÄ™cić wodÄ™.Ale to nie mógÅ‚ być powód tej caÅ‚ejawarii. To pewnie przez tÄ™ Å›nieżycÄ™  stwierdziÅ‚ John numer dwa. Może pÄ™kÅ‚a jakaÅ›rura na zewnÄ…trz.John numer jeden stÄ™knÄ…Å‚. Już prawie siÄ™ udaÅ‚o.Gdybym tylko mógÅ‚&  kolejne stÄ™kniÄ™cie  & ruszyć tenzawór& Cholera!StrumieÅ„ wody uderzyÅ‚ go miÄ™dzy oczy, a ja przycisnęłam dÅ‚oÅ„ do ust. Chyba siÄ™ jednak nie udaÅ‚o  zauważyÅ‚ John numer dwa.Woda sikaÅ‚a caÅ‚ym przekrojem rury.Christina wyglÄ…daÅ‚a, jakby siÄ™ miaÅ‚arozpÅ‚akać. O Boże, tak mi przykro  powiedziaÅ‚am. ProszÄ™, miej znowu normalnÄ… minÄ™.ProszÄ™? No i patrzcie  rzuciÅ‚ John numer dwa. Gulgotanie zaczęło cichnąć.Jeszcze jedna kropla wody zadrżaÅ‚a u wylotu ruryi spadÅ‚a na podÅ‚ogÄ™.A po niej już nic. PrzestaÅ‚a lecieć  zauważyÅ‚am ze zdumieniem. ZakrÄ™ciÅ‚em główny zawór  oznajmiÅ‚ John numer trzy, wychodzÄ…c z zapleczaz rÄ™cznikiem. NaprawdÄ™? To super!  wykrzyknęłam [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl