[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Saro? - Zcisnął dość mocno, by zamrugała.- Denerwuję się przez ciebie.Powiedz coś.- Miażdżysz mi ręce.- Och! - Puścił jej dłonie, a potem szybko ujął ponownie i przesunął palcami po kostkach.-Zapomniałem, jakie masz drobne kości.Będę musiał uważać, żeby cię nie połamać.Za pózno, kurwa, pomyślała.- Możesz mnie odwiezć do domu? - zapytała.Daniel poprowadził ją na parking.- Usiłowałem cię odnalezć, odkąd wróciłem do Sydney.- Otworzył drzwi srebrnego bmw iwskazał jej siedzenie pasażera.- Wyprowadziłaś się z domu.- Tak.- I nie ma cię w książce telefonicznej.- Ciebie też nie.Uśmiechnął się.- Dyrektor szkoły to idealny cel telefonicznych dowcipów.Jaką ty masz wymówkę?- Zależy mi na prywatności.- Rozumiem.To dlatego jesteś taka małomówna?- To żadna małomówność, to szok.I nieco przerażenia.Nie odezwał się, dopóki niewyjechali na drogę.- Boisz się mnie?Sara odwróciła się w jego stronę, by odpowiedzieć, i poczuła, że znów pogrąża się wmarzeniach.Co takiego sprawiało, że nie mogła oderwać od niego wzroku? Właściwie nie byłprzystojny, jeśli oczywiście za wzorzec urody przyjmie się tych ciemnowłosych niepokojącychbohaterów oper mydlanych z obrzmiałymi wargami i zmarszczonymi brwiami.Kiedy zobaczyła gopierwszy raz, pomyślała, że wygląda jak Billy Idol, ponieważ miał postawione blond włosy i nosiłczarną skórzaną kurtkę.Takie odniosła pierwsze wrażenie, ale kiedy podeszła bliżej, zorientowałasię, że zupełnie nie przypominał Billy Idola.Nie był podobny do nikogo.Chociaż wszyscy uważali,że tak, bo jego twarz, ciało i sposób poruszania się przywodziły na myśl gwiazdy filmu i rockowychpiosenkarzy.- Boże, przeraziłem cię tak, że zaniemówiłaś.- Coś w tym rodzaju.Kiedy jesteśmy razem, ogarnia mnie szaleństwo.Zapadam się w światfantazji.Sama siebie nie poznaję.To mnie przeraża.- Wiesz, co mnie przeraża? - Daniel zerknął na nią, a potem przeniósł spojrzenie z powrotemna drogę.- Spędzenie reszty życia w tak żałosnym stanie, w jakim upłynęło mi tych ostatnich osiemlat.Spędzenie reszty życia bez kobiety, którą kocham.- Och.Wszystko, czego pragnęła, sprowadzało się do marzenia, żeby pan Carr wrócił do niej iwyznał, jaką z dala od niej czuł rozpacz.Wyznał, że musi ją mieć teraz, zawsze i na wieki.%7łeby on,tylko on, wypowiedział słowa powtarzane przez tak wielu mężczyzn, którzy jej nie obchodzili.Mogła jedynie powiedzieć och.Zapytał o adres, podjechał pod jej dom, odprowadził ją do drzwi i odrzucił zaproszenie,żeby wejść.Nie pocałował jej, ale przycisnął wewnętrzną stronę dłoni do jej twarzy i długo tak stał.- Chcę cię jutro wieczorem dokądś zabrać.- Mam pracę.Zabrał rękę.- Przyjadę po ciebie o siódmej.- Naprawdę muszę.Odchodził.- Siódma - zawołał przez ramię.Przez osiem lat Sara żyła z pustką, której nic nie mogło poruszyć.Ani mężczyzni, aniwódka, ani narkotyki, ani wiedza, ani nadzieja.%7łyła z nią tak długo, że pustka stała się cechą jejosobowości dającą przewagę, twardość, umożliwiającą wchodzenie w intymną relację, gdytymczasem pozostawała daleka, a zarazem namiętna i niewzruszenie spokojna.Zbudowała swojeżycie wokół znajdującej się w centrum świata dziury o kształcie Daniela Carra.I nagle ten brakzostał tak po prostu wypełniony.Przepełniony.Wylewał się poza granice.Teraz pojawiła się nowa pustka, ale nie w niej, tylko wokół niej.Pierwszy raz od lat czułasię fizycznie podatna na zranienie.Maleńkie mieszkanie wydało się przepastne, skrzypiące łóżkoogromne, a sofa chciała ją połknąć, kiedy się na niej schroniła.%7ładnego bezpieczeństwa anipociechy.Wszystkie przestrzenie były niezmierzone, ponieważ on ich nie wypełniał.Pragnęła, żebyprzyszedł i je powiększył.Miała nadzieję, że wkrótce to się stanie.CZZ TRZECIA1Sara zadzwoniła do pracy, że jest chora, i stała przed domem o szóstej trzydzieści.Danielpodjechał o szóstej czterdzieści pięć.Podczas jazdy zapytał uprzejmie, jak jej minął dzień, ale pozatym się nie odezwał.Sara nie miała nic przeciw ciszy, mogła dzięki temu medytować nad jegoudami.Wiedziała, że pod modnie workowatymi, lnianymi, beżowymi spodniami mięśnie napinałysię i odprężały przy każdym hamowaniu i przyspieszeniu.Wiedziała, że kręcone blond włosypokrywające jego nogi rzedły, a potem kończyły się w połowie wysokości wewnętrznej strony ud.Skóra tam była blada i miękka jak u dziecka i reagowała na łaskoczący ją język gęsią skórką.Podczas dziesięciu minut, których Daniel potrzebował, żeby dojechać do Parramatta i znalezćmiejsce do parkowania, Sara doprowadziła się do bezgłośnego szaleństwa.- Meksykańska jest okej? - zapytał, kładąc rękę w dolnej części pleców Sary i prowadząc jąalejką na tyłach.- Tak - powiedziała, jakby to miało jakieś znaczenie.Restauracja okazała się ciemna i nawpół opustoszała.Usiedli w narożnej loży obok zdjęcia chihuahua w sombrero.Daniel zamówiłdzbanek sangrii i szklankę szkockiej, a potem zwrócił się do Sary, marszcząc brwi.- Czy to malowidło na twarzy jest na moją cześć?- Och, tak, tak sądzę.- Wyglądasz lepiej bez tego.Pospolite dziewczyny się malują, pięknym nie jest topotrzebne.Sara wzruszyła ramionami i wzięła do ręki menu, ale kiedy tylko zamówili, poszła dodamskiej toalety i starła całą szminkę.Gdy wróciła, dotknął palcem jej warg i uśmiechnął się.- Gdzie byłeś przez te wszystkie lata? - spytała, kiedy dziobali jedzenie.- A, wielkie pytanie.Krótka odpowiedz brzmi, że na północy.- Daniel pociągnął łykszkockiej.Był zdenerwowany czy zawsze pił do kolacji szkocką z wodą? Sara czuła fizyczny ból,że tego nie wie.- Czemu nie podasz mi długiej odpowiedzi? Znów pociągnął drinka.- W porządku.Przeprowadziłem się do Brisbane, uczyłem angielskiego i historiiwspółczesnej w koszmarnie niedoinwestowanej szkole publicznej, ukończyłem doktorat, dawałemkorepetycje dzieciom imigrantów, prowadziłem męską grupę modlitewną w lokalnym kościele,nauczyłem się jezdzić na nartach i mówić po francusku, zabrałem rodzinę na wycieczkę poAmeryce Północnej i Europie Zachodniej, patrzyłem, jak moja matka umiera na raka piersi,przeprowadziłem się do Kempsey, rozkręciłem program wyrównawczy dla nastolatków z biednychrodzin, zdobyłem nagrodę obywatelską, świętowałem dwudziestą piątą rocznicę ślubu, zacząłemuprawiać jogging, nauczyłem się gotować, rozwiodłem się, przeprowadziłem do Sydney, zdobyłemetat w prestiżowym college u dla chłopców, szukałem dziewczyny, o której myślałem codziennieprzez ostatnich osiem lat, znalazłem tę dziewczynę, usiadłem naprzeciw niej i wypiłem szkocką.Koniec.Sara zdała sobie sprawę, że wstrzymywała oddech.Wbiła wzrok w blat stołu i przez kilkasekund głęboko oddychała [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.- Saro? - Zcisnął dość mocno, by zamrugała.- Denerwuję się przez ciebie.Powiedz coś.- Miażdżysz mi ręce.- Och! - Puścił jej dłonie, a potem szybko ujął ponownie i przesunął palcami po kostkach.-Zapomniałem, jakie masz drobne kości.Będę musiał uważać, żeby cię nie połamać.Za pózno, kurwa, pomyślała.- Możesz mnie odwiezć do domu? - zapytała.Daniel poprowadził ją na parking.- Usiłowałem cię odnalezć, odkąd wróciłem do Sydney.- Otworzył drzwi srebrnego bmw iwskazał jej siedzenie pasażera.- Wyprowadziłaś się z domu.- Tak.- I nie ma cię w książce telefonicznej.- Ciebie też nie.Uśmiechnął się.- Dyrektor szkoły to idealny cel telefonicznych dowcipów.Jaką ty masz wymówkę?- Zależy mi na prywatności.- Rozumiem.To dlatego jesteś taka małomówna?- To żadna małomówność, to szok.I nieco przerażenia.Nie odezwał się, dopóki niewyjechali na drogę.- Boisz się mnie?Sara odwróciła się w jego stronę, by odpowiedzieć, i poczuła, że znów pogrąża się wmarzeniach.Co takiego sprawiało, że nie mogła oderwać od niego wzroku? Właściwie nie byłprzystojny, jeśli oczywiście za wzorzec urody przyjmie się tych ciemnowłosych niepokojącychbohaterów oper mydlanych z obrzmiałymi wargami i zmarszczonymi brwiami.Kiedy zobaczyła gopierwszy raz, pomyślała, że wygląda jak Billy Idol, ponieważ miał postawione blond włosy i nosiłczarną skórzaną kurtkę.Takie odniosła pierwsze wrażenie, ale kiedy podeszła bliżej, zorientowałasię, że zupełnie nie przypominał Billy Idola.Nie był podobny do nikogo.Chociaż wszyscy uważali,że tak, bo jego twarz, ciało i sposób poruszania się przywodziły na myśl gwiazdy filmu i rockowychpiosenkarzy.- Boże, przeraziłem cię tak, że zaniemówiłaś.- Coś w tym rodzaju.Kiedy jesteśmy razem, ogarnia mnie szaleństwo.Zapadam się w światfantazji.Sama siebie nie poznaję.To mnie przeraża.- Wiesz, co mnie przeraża? - Daniel zerknął na nią, a potem przeniósł spojrzenie z powrotemna drogę.- Spędzenie reszty życia w tak żałosnym stanie, w jakim upłynęło mi tych ostatnich osiemlat.Spędzenie reszty życia bez kobiety, którą kocham.- Och.Wszystko, czego pragnęła, sprowadzało się do marzenia, żeby pan Carr wrócił do niej iwyznał, jaką z dala od niej czuł rozpacz.Wyznał, że musi ją mieć teraz, zawsze i na wieki.%7łeby on,tylko on, wypowiedział słowa powtarzane przez tak wielu mężczyzn, którzy jej nie obchodzili.Mogła jedynie powiedzieć och.Zapytał o adres, podjechał pod jej dom, odprowadził ją do drzwi i odrzucił zaproszenie,żeby wejść.Nie pocałował jej, ale przycisnął wewnętrzną stronę dłoni do jej twarzy i długo tak stał.- Chcę cię jutro wieczorem dokądś zabrać.- Mam pracę.Zabrał rękę.- Przyjadę po ciebie o siódmej.- Naprawdę muszę.Odchodził.- Siódma - zawołał przez ramię.Przez osiem lat Sara żyła z pustką, której nic nie mogło poruszyć.Ani mężczyzni, aniwódka, ani narkotyki, ani wiedza, ani nadzieja.%7łyła z nią tak długo, że pustka stała się cechą jejosobowości dającą przewagę, twardość, umożliwiającą wchodzenie w intymną relację, gdytymczasem pozostawała daleka, a zarazem namiętna i niewzruszenie spokojna.Zbudowała swojeżycie wokół znajdującej się w centrum świata dziury o kształcie Daniela Carra.I nagle ten brakzostał tak po prostu wypełniony.Przepełniony.Wylewał się poza granice.Teraz pojawiła się nowa pustka, ale nie w niej, tylko wokół niej.Pierwszy raz od lat czułasię fizycznie podatna na zranienie.Maleńkie mieszkanie wydało się przepastne, skrzypiące łóżkoogromne, a sofa chciała ją połknąć, kiedy się na niej schroniła.%7ładnego bezpieczeństwa anipociechy.Wszystkie przestrzenie były niezmierzone, ponieważ on ich nie wypełniał.Pragnęła, żebyprzyszedł i je powiększył.Miała nadzieję, że wkrótce to się stanie.CZZ TRZECIA1Sara zadzwoniła do pracy, że jest chora, i stała przed domem o szóstej trzydzieści.Danielpodjechał o szóstej czterdzieści pięć.Podczas jazdy zapytał uprzejmie, jak jej minął dzień, ale pozatym się nie odezwał.Sara nie miała nic przeciw ciszy, mogła dzięki temu medytować nad jegoudami.Wiedziała, że pod modnie workowatymi, lnianymi, beżowymi spodniami mięśnie napinałysię i odprężały przy każdym hamowaniu i przyspieszeniu.Wiedziała, że kręcone blond włosypokrywające jego nogi rzedły, a potem kończyły się w połowie wysokości wewnętrznej strony ud.Skóra tam była blada i miękka jak u dziecka i reagowała na łaskoczący ją język gęsią skórką.Podczas dziesięciu minut, których Daniel potrzebował, żeby dojechać do Parramatta i znalezćmiejsce do parkowania, Sara doprowadziła się do bezgłośnego szaleństwa.- Meksykańska jest okej? - zapytał, kładąc rękę w dolnej części pleców Sary i prowadząc jąalejką na tyłach.- Tak - powiedziała, jakby to miało jakieś znaczenie.Restauracja okazała się ciemna i nawpół opustoszała.Usiedli w narożnej loży obok zdjęcia chihuahua w sombrero.Daniel zamówiłdzbanek sangrii i szklankę szkockiej, a potem zwrócił się do Sary, marszcząc brwi.- Czy to malowidło na twarzy jest na moją cześć?- Och, tak, tak sądzę.- Wyglądasz lepiej bez tego.Pospolite dziewczyny się malują, pięknym nie jest topotrzebne.Sara wzruszyła ramionami i wzięła do ręki menu, ale kiedy tylko zamówili, poszła dodamskiej toalety i starła całą szminkę.Gdy wróciła, dotknął palcem jej warg i uśmiechnął się.- Gdzie byłeś przez te wszystkie lata? - spytała, kiedy dziobali jedzenie.- A, wielkie pytanie.Krótka odpowiedz brzmi, że na północy.- Daniel pociągnął łykszkockiej.Był zdenerwowany czy zawsze pił do kolacji szkocką z wodą? Sara czuła fizyczny ból,że tego nie wie.- Czemu nie podasz mi długiej odpowiedzi? Znów pociągnął drinka.- W porządku.Przeprowadziłem się do Brisbane, uczyłem angielskiego i historiiwspółczesnej w koszmarnie niedoinwestowanej szkole publicznej, ukończyłem doktorat, dawałemkorepetycje dzieciom imigrantów, prowadziłem męską grupę modlitewną w lokalnym kościele,nauczyłem się jezdzić na nartach i mówić po francusku, zabrałem rodzinę na wycieczkę poAmeryce Północnej i Europie Zachodniej, patrzyłem, jak moja matka umiera na raka piersi,przeprowadziłem się do Kempsey, rozkręciłem program wyrównawczy dla nastolatków z biednychrodzin, zdobyłem nagrodę obywatelską, świętowałem dwudziestą piątą rocznicę ślubu, zacząłemuprawiać jogging, nauczyłem się gotować, rozwiodłem się, przeprowadziłem do Sydney, zdobyłemetat w prestiżowym college u dla chłopców, szukałem dziewczyny, o której myślałem codziennieprzez ostatnich osiem lat, znalazłem tę dziewczynę, usiadłem naprzeciw niej i wypiłem szkocką.Koniec.Sara zdała sobie sprawę, że wstrzymywała oddech.Wbiła wzrok w blat stołu i przez kilkasekund głęboko oddychała [ Pobierz całość w formacie PDF ]