[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pożar.Tam, na północnym cyplu wyspy Beechwood, gdzie klon góruje nad rozległymtrawnikiem Clairmont.Ten dom się palił.Płomienie strzelały wysoko, rozświetlając niebo.Nie było tu nikogo, kto pomógłby go ugasić.W oddali widziałam strażaków z Vineyard, którzy płynęli przez zatokę oświetlonymkutrem.Jeszcze dalej statek pożarniczy z Woods Hole zmierzał z warkotem silnika w kierunkuognia, który roznieciliśmy.Gat, Johnny, Mirren i ja.Podłożyliśmy ten ogień i on teraz pochłaniał dom Clairmont.Doszczętnie spalał pałac  pałac króla, który miał trzy piękne córki.My go podłożyliśmy.Ja, Johnny, Gat i Mirren.Przypomniałam to sobie terazz nagłą siłą, która uderzyła mnie tak mocno, że upadłami poszłam na dno,na kamieniste dno oceanu, izobaczyłam podnóże wyspy Beechwood, iręce i nogi miałam odrętwiałe, bez czucia, ale palce dłoni były zimne.Opadając, mijałamstrzępy morskich wodorostów.A potem znowu się wynurzyłam i oddychałam.A dom Clairmont płonął.Leżałam teraz w swoim łóżku w Windemere, w bladym świetle brzasku.Był pierwszy dzień ostatniego tygodnia mojego pobytu na wyspie.Chwiejnie podeszłamdo okna, owinięta kołdrą.W oddali stał Nowy Clairmont.Zimny, nowoczesny, z japońskim ogrodem.Zobaczyłam go teraz takim, jaki naprawdę był.Dom zbudowany na popiołach.Popiołachżycia, jakie dziadek dzielił z babką, popiołach klonu, na którym wisiała huśtawka z opony,popiołach tego starego wiktoriańskiego domu z werandą i hamakiem.Nowy budynek zostałwzniesiony na grobie wszystkich tych rodzinnych trofeów i symboli: rysunków z  NewYorkera , wypchanych ryb, haftowanych poduszek, portretów rodziny.Spaliliśmy to wszystko.Tej nocy, kiedy dziadek i pozostali popłynęli motorówkami przez zatokę,kiedy służba miała wolny dzień,a my, Agarze, zostaliśmy sami na wyspiei nasza czwórka zrobiła to, co baliśmy się zrobić.Spaliliśmy nie dom, lecz symbol. Spaliliśmy go doszczętnie. 59.Frontowe drzwi domu Cuddledown były zamknięte.Waliłam w nie, aż wreszcie zjawił sięJohnny w ubraniu, które miał na sobie zeszłego wieczoru. Zaparzę pretensjonalną herbatę  rzekł. Spałeś w ubraniu? Tak. Podłożyliśmy ogień  powiedziałam, nadal stojąc w progu.Nie będą mnie już więcej okłamywać.Wybierać się w różne miejsca beze mnie i bezemnie podejmować decyzje.Pojmowałam teraz naszą historię.Jesteśmy przestępcami.Bandą.Johnny długo spoglądał mi w oczy, lecz nic nie powiedział.W końcu odwrócił się i wszedłdo kuchni.Podążyłam za nim.Nalał z czajnika wrzątek do filiżanek. Co jeszcze pamiętasz?  spytał.Zawahałam się.Widziałam ogień.Dym.To, jak olbrzymi wydawał się Clairmont, gdy płonął.Wiedziałam z niezbitą pewnością, że to my go podpaliliśmy.Widziałam dłoń Mirren, jej ułamany, polakierowany na złoto paznokieć, gdy trzymałakanister z benzyną do motorówek.Nogi Johnny ego, gdy zbiegał po schodach domu Clairmont do hangaru dla łodzi.Dziadka przytrzymującego się drzewa, z twarzą oświetloną blaskiem ogniska.Nie.Poprawka.Blaskiem ognia spalającego doszczętnie jego dom.Ale to pamiętałam przez cały czas.Teraz po prostu wiedziałam, do czego dopasować tewspomnienia. Nie wszystko  odpowiedziałam Johnny emu. Wiem tylko, że podłożyliśmy ogień.Widzę płomienie.Wyciągnął się na kuchennej podłodze i założył ręce za głowę. Dobrze się czujesz?  spytałam. Jestem cholernie zmęczony, jeśli chcesz wiedzieć. Przekręcił się na brzuch i przycisnąłnos do kafelków. Powiedziały, że nie będą więcej o tym mówić  wymamrotał w podłogę. Powiedziały, że to już zamknięta sprawa, i odsunęły się od siebie nawzajem. Kto? Ciotki.Położyłam się obok niego, żeby go lepiej słyszeć. Ciotki co wieczór się upijały  mamrotał, jakby z trudem wyduszał z siebie te słowa.I za każdym razem były bardziej rozzłoszczone.Wrzeszczały na siebie nawzajem.Zataczającsię, łaziły po trawniku.A dziadek jeszcze je podjudzał.Patrzyliśmy, jak kłóciły się o rzeczydziadka i o obraz, który wisiał w Clairmont  ale przede wszystkim o dom w Bostoniei pieniądze.Dziadek upajał się swoją władzą.A moja matka chciała, żebym postarał sięzagarnąć te pieniądze, bo jestem najstarszym wnukiem płci męskiej.Wciąż mnie naciskała,żebym& sam nie wiem.%7łebym został dumnym dziedzicem majątku.%7łebym mówił zle o tobie, ponieważ jesteś z nas najstarsza.%7łebym stał się doskonale wykształconą białąnadzieją przyszłości demokracji  tego rodzaju brednie.Straciła względy u dziadka i chciała,żebym ja je odzyskał, tak aby spadek nie przeszedł jej koło nosa.Gdy Johnny mówił, wspomnienia rozbłyskiwały mi w czaszce tak wyraziście i jaskrawo,że aż boleśnie.Wzdrygnęłam się i zakryłam dłońmi oczy. Czy pamiętasz coś jeszcze o tym pożarze?  zapytał łagodnie. Wraca ci jakieśwspomnienie?Na moment zamknęłam oczy i próbowałam sobie przypomnieć. Nie, to nie to.Ale inne rzeczy.Johnny wyciągnął rękę i ujął moją dłoń. 60.Wiosną przed piętnastym latem mama kazała mi napisać do dziadka.Nic ostentacyjnego. Napisz:  Myślę dziś o Tobie i o stracie, jaką poniosłeś.Mam nadzieję, że dobrze sięczujesz.Wysyłałam prawdziwe pocztówki  grube kremowe karty z wydrukowanym u górynazwiskiem: Cadence Sinclair-Eastman. Niedawno wzięłam udział w rajdzie rowerowymna rzecz walki z rakiem.W przyszłym tygodniu moja drużyna tenisowa rozpocznierozgrywki.Nasz klub książki czyta powieść Znowu w Brideshead.Kocham Cię. Przypomnij mu po prostu, że się o niego troszczysz  powiedziała mama. I że jesteśdobrą osobą.Gruntownie wykształconą chlubą rodziny.Jęknęłam.Pisanie tych listów wydawało mi się takie sztuczne.Oczywiście, że troszczę sięo dziadka, kocham go i naprawdę o nim myślę.Ale nie chciałam wypisywać co dwatygodnie tych przypomnień o mojej doskonałości. On jest teraz bardzo podatny na wpływy  mówiła dalej. Cierpi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl