[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeżeli dotąd dojdzie, zaofiarujesz mu to ipowiesz, aby poszedł gdzie indziej.- I wręczył nietoperzowi sakiewkę wypchaną klejnotami.- Jeżeli nie uda ci się go zatrzymać - powiedział - postawię cię na zawsze na balkoniemojego obserwatorium i będziesz nieustannie narażony na wiatr i deszcz.Następnie przeszedł pół mili z pozostałymi dwoma i znów się zatrzymał, mówiąc dojednego z nich:- Ty zostaniesz tutaj.Jeżeli mój potencjalny zabójca tu dotrze, wypowiesz runędeportacji i ciśniesz go tam, skąd przybył.Jeżeli ci się nie uda, rozłupię cię na dwoje tu, wtym miejscu, a upływ czasu dokona reszty i wkrótce pozostaną po tobie tylko kamienie.Po przejściu kolejnej pół mili zatrzymał się jeszcze raz, w miejscu gdzie dróżkaokrążała stromą skałę, i zwrócił się do trzeciego nietoperza:- Ty zaskoczysz tego człowieka iluzjami i przerażony ucieknie.Jeżeli tak się nie stanie,zostaniesz rozbity na maleńkie kawałki.Rzekłem!Z Gyrissem na ramieniu powrócił do wieży, uruchomił mechaniczne zabezpieczenia iposzedł na górę, do swej sypialni.Kiedy się znalazł przy drzwiach, powiedział:- Zostań tutaj.I nie lękaj się o mnie, Gyriss.Będę spał jak dziecko i ten Wiking niezakłóci mego snu.Precz! - Na te słowa ptak przeleciał do komnaty z kryształową kulą, gdzieprzez chwilę siedział w zupełnej ciszy, czekając, aż jego pan zaśnie.Po półgodzinie, nie mogąc już dłużej wytrzymać, Gyriss cicho przeleciał na balkon, astamtąd wzniósł się w górę, aby zajrzeć do sypialni swego pana przez wielkie okno, które naszczęście było otwarte.Cała sypialnia była pokryta mozaikami: podłoga, ściany i sufit.Nasuficie unosiły się hebanowe jaskółki na tle nieba z lazurytu, na ścianach widać byłojadeitowy las z wysadzanymi klejnotami rajskimi ptakami, a podłogę ozdabiały chryzolitowepaprocie inkrustowane setkami małych marmurowych małpek.Tam właśnie spał Mylakhrion, czego dowodem była jego skulona postać widoczna podsatynową kołdrą.Ale żeby mieć absolutną pewność, Gyriss wleciał do zakazanego pokoju izniżył lot, okrążając łoże, i wtedy usłyszał chrapanie czarownika.Zadowolony opuścił wieżęi poleciał nad zwodzonym mostem, kierując się w stronę odległej zatoki Tharamoon.Przelatując, dostrzegł w dole sylwetki trzech nietoperzy, tam gdzie Mylakhrion kazał imtrzymać straż.W końcu zobaczył w gęstniejącym mroku Humbussa Anka, który szedł w jego stronę.Zniżył lot, unosząc się nad jego głową.- Humbuss! - zakrakał.- Spójrz w górę.To ja, Gyriss Kag.Barbarzyńca zobaczył go, stanął, zarechotał i klepnął się po udach.- Co? To naprawdę ty, Gyriss, który kiedyś żłopałeś ze mną piwo i zabijałeśnapotkanych czarowników? Zbliż się i powiedz mi, czy to rzeczywiście ty, i wytłumacz,dlaczego mnie wezwałeś do tej zimnej i odpychającej krainy.Gyriss usiadł na potężnym ramieniu Wikinga.- To na pewno ja! - zakrakał.- Pamiętasz tę złowieszczą noc, kiedy obajfantazjowaliśmy, który z nas jako pierwszy przełamie zabezpieczenia Mylakhriona i gouśmierci? Byliśmy wtedy pijani, a ja miałem tak w czubie, że od razu wyruszyłem na jegoposzukiwania.Ale ty zostałeś, mówiąc, że zamierzasz zbliżać się do niego stopniowo.Pamiętasz?- Pamiętam - odparł Humbuss, nadal rozbawiony.- I wygląda na to, że miałem rację,będąc ostrożny.Okazał się dla ciebie za mocny, co?- Istotnie, a także za mocny dla wielu innych, których tu wezwałem.Ale modlę się, żebynie był za mocny dla ciebie.Z moją pomocą, stary przyjacielu, na pewno zdołasz go zabić.- Na razie wszystko idzie dobrze - warknął Humbuss.- Popłynąłem kursem, który miwskazałeś, dotarłem do rafy i oto jestem.Wspomniałeś o jakimś skarbie, Gyriss, a ja mamna niego wielką ochotę.Pragnę także zyskać prestiż, zabijając Mylakhriona, który mieni sięnieśmiertelnym.Ale co ty będziesz z tego miał?- Jedynie odzyskam ludzką postać - odparł Gyriss [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Jeżeli dotąd dojdzie, zaofiarujesz mu to ipowiesz, aby poszedł gdzie indziej.- I wręczył nietoperzowi sakiewkę wypchaną klejnotami.- Jeżeli nie uda ci się go zatrzymać - powiedział - postawię cię na zawsze na balkoniemojego obserwatorium i będziesz nieustannie narażony na wiatr i deszcz.Następnie przeszedł pół mili z pozostałymi dwoma i znów się zatrzymał, mówiąc dojednego z nich:- Ty zostaniesz tutaj.Jeżeli mój potencjalny zabójca tu dotrze, wypowiesz runędeportacji i ciśniesz go tam, skąd przybył.Jeżeli ci się nie uda, rozłupię cię na dwoje tu, wtym miejscu, a upływ czasu dokona reszty i wkrótce pozostaną po tobie tylko kamienie.Po przejściu kolejnej pół mili zatrzymał się jeszcze raz, w miejscu gdzie dróżkaokrążała stromą skałę, i zwrócił się do trzeciego nietoperza:- Ty zaskoczysz tego człowieka iluzjami i przerażony ucieknie.Jeżeli tak się nie stanie,zostaniesz rozbity na maleńkie kawałki.Rzekłem!Z Gyrissem na ramieniu powrócił do wieży, uruchomił mechaniczne zabezpieczenia iposzedł na górę, do swej sypialni.Kiedy się znalazł przy drzwiach, powiedział:- Zostań tutaj.I nie lękaj się o mnie, Gyriss.Będę spał jak dziecko i ten Wiking niezakłóci mego snu.Precz! - Na te słowa ptak przeleciał do komnaty z kryształową kulą, gdzieprzez chwilę siedział w zupełnej ciszy, czekając, aż jego pan zaśnie.Po półgodzinie, nie mogąc już dłużej wytrzymać, Gyriss cicho przeleciał na balkon, astamtąd wzniósł się w górę, aby zajrzeć do sypialni swego pana przez wielkie okno, które naszczęście było otwarte.Cała sypialnia była pokryta mozaikami: podłoga, ściany i sufit.Nasuficie unosiły się hebanowe jaskółki na tle nieba z lazurytu, na ścianach widać byłojadeitowy las z wysadzanymi klejnotami rajskimi ptakami, a podłogę ozdabiały chryzolitowepaprocie inkrustowane setkami małych marmurowych małpek.Tam właśnie spał Mylakhrion, czego dowodem była jego skulona postać widoczna podsatynową kołdrą.Ale żeby mieć absolutną pewność, Gyriss wleciał do zakazanego pokoju izniżył lot, okrążając łoże, i wtedy usłyszał chrapanie czarownika.Zadowolony opuścił wieżęi poleciał nad zwodzonym mostem, kierując się w stronę odległej zatoki Tharamoon.Przelatując, dostrzegł w dole sylwetki trzech nietoperzy, tam gdzie Mylakhrion kazał imtrzymać straż.W końcu zobaczył w gęstniejącym mroku Humbussa Anka, który szedł w jego stronę.Zniżył lot, unosząc się nad jego głową.- Humbuss! - zakrakał.- Spójrz w górę.To ja, Gyriss Kag.Barbarzyńca zobaczył go, stanął, zarechotał i klepnął się po udach.- Co? To naprawdę ty, Gyriss, który kiedyś żłopałeś ze mną piwo i zabijałeśnapotkanych czarowników? Zbliż się i powiedz mi, czy to rzeczywiście ty, i wytłumacz,dlaczego mnie wezwałeś do tej zimnej i odpychającej krainy.Gyriss usiadł na potężnym ramieniu Wikinga.- To na pewno ja! - zakrakał.- Pamiętasz tę złowieszczą noc, kiedy obajfantazjowaliśmy, który z nas jako pierwszy przełamie zabezpieczenia Mylakhriona i gouśmierci? Byliśmy wtedy pijani, a ja miałem tak w czubie, że od razu wyruszyłem na jegoposzukiwania.Ale ty zostałeś, mówiąc, że zamierzasz zbliżać się do niego stopniowo.Pamiętasz?- Pamiętam - odparł Humbuss, nadal rozbawiony.- I wygląda na to, że miałem rację,będąc ostrożny.Okazał się dla ciebie za mocny, co?- Istotnie, a także za mocny dla wielu innych, których tu wezwałem.Ale modlę się, żebynie był za mocny dla ciebie.Z moją pomocą, stary przyjacielu, na pewno zdołasz go zabić.- Na razie wszystko idzie dobrze - warknął Humbuss.- Popłynąłem kursem, który miwskazałeś, dotarłem do rafy i oto jestem.Wspomniałeś o jakimś skarbie, Gyriss, a ja mamna niego wielką ochotę.Pragnę także zyskać prestiż, zabijając Mylakhriona, który mieni sięnieśmiertelnym.Ale co ty będziesz z tego miał?- Jedynie odzyskam ludzką postać - odparł Gyriss [ Pobierz całość w formacie PDF ]