[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zważywszy na to, do czego jesteś przyzwyczajona, nie dziwię się, że tak uważasz.Ale ostatniej nocy niesłyszałem, żebyś narzekała.Dla ciebie jestem gotów posunąć się do wszystkiego, Jenneen, nie zauważyłaś?Ale, ma się rozumieć, brakuje mi pewnych istotnych organów, prawda? Nie mam biustu.Ani przyjemnej,miękkiej.- Jesteś obrzydliwy.Wynoś się stąd! Nie chcę cię więcej widzieć! Nigdy!- Nie obawiaj się, już wychodzę.Ale ostrzegam cię, Jenneen: nie znajdziesz nikogo innego.Ja cię kocham, tysuko.Wiedząc o tobie wszystko, nadal cię kocham.I ty też mnie prągniesz, bo jestem wszystkim, co możeszdostać.Nieczęsto mi się zdarzało dawać komuś z siebie tyle, ile dałem tobie, Jenneen Grey, a ty obróciłaś sięprzeciwko mnie, tak jak popizednim razem.Zapłacisz za to, zapamiętaj moje słowa, będziesz.- Niedoczekanie! Nigdy nip ode ranie nie dostaniesz.I niech ci się nie wydaje, że możesz mnie szantażować,bo to się już skończyło, Matthew.A nie starcza ci jaj, żeby.- Poczekaj, przekonasz się, Jenneen.Nikt nie będzie mnie wyrzucał, szczególnie nikt taki jak ty, kurwo!Wiem o tobie tyle, że będziesz płacić do końca życia.Obiecuję ci, że skoro ja nie mogę cię mieć, to zadbam oto, żeby żaden inny pieprzony facet też cię nie miał.Podniosła ze stołu filiżankę i z całej siły rzuciła w niego.- Wynoś się! - wrzasnęłaMatthew uchylił się i filiżanka roztrzaskała się o ścianę za jego plecami.Jenneen wychyliła się po następną,ale on chwycił ją za rękę i pchnął z powrotem na kanapę.- Nie rób tego nigdy więcej - wykrzyczał jej w twarz, śliniąc się obficie. - Puść mnie! Puść mnie natychmiast!- Spójrz na siebie - rzekł zjadliwie.- Jesteś żałosna.%7łałosna i chora! - Przytrzymując ją jedną ręką, drugązacisnął w pięść, wziął szeroki zamach i wymierzył jej cios w szczękę.- Zostawiam ci to na pamiątkę.Traktujto jako nauczkę.Nikt, słyszysz, nikt nie będzie mnie wyrzucał na ulicę, a już na pewno nikt taki jak ty! Wrócę.-Z tymi słowami wypadł z pokoju.Idąc przez hol, omal nie potknął się o Maggie przyczajoną za drzwiami.Przyglądał jej się przez chwilę, apotem wybuchnął śmiechem.Wyraz twarzy Maggie nie pozostawiał wątpliwości, że wszystko słyszała.- Co masz zamiar zrobić? - spytała.Wzruszył ramionami.- Zabierz ją ze sobą - krzyknęła Jenneen.Stała w drzwiach, po brodzie ściekała jej wąska strużka krwi.- Niechcę jej tutaj.Matthew spojrzał na bladą, wystraszoną twarz Maggie.Dotarło do niego, że skoro dziewczyna wie jużwszystko o Jenneen, musi ją zabrać ze sobą.- No, na co czekasz? - ponagliła Jenneen.- Wynoś się! No już, wynoście się oboje!Maggie patrzyła na nią bezradnie, nie wiedząc, co zrobić.- Chodz, dziecinko - odezwał się Matthew, otaczając Maggie ramieniem.- Zabierz swoje rzeczy.Niezostawię cię z nią, nie byłabyś bezpieczna.Maggie spojrzała na Jenneen.- Poczekaj tylko, jak opowiem o tobie w domu - powiedziała wolno - skończysię twoje szpanowanie, pani Green!Jenneen zamknęła oczy i opadła na kolana.Bezgłośne, dławiące łkanie wstrząsało całym jej ciałem.KiedyMaggie wspomniała o domu, poczuła, jak paniczny strach ściska jej mózg niczym obręcz.To byłonieuniknione.Zawsze wiedziała, że kiedyś nastąpi, zawsze wiedziała, że pani Green w końcu zwycięży.Iwłaśnie teraz pani Green miała zwycięstwo w zasięgu ręki.Dla Jenneen Grey oznaczało to początek końca. Rozdział 15Kate podśpiewywała, odmierzając łyżeczką kawę do dzbanka.Nie zdawała sobie sprawy z tego, że oczy jejbłyszczą, ałe gdyby wiedziała, wcale by jej to nie zdziwiło, bo po raz pierwszy od wielu tygodni czuła sięnaprawdę szczęśliwa.Spędziła cudowny wieczór z Nicholasem Goughiem - już trzeci w ciągu niespełna dwóch tygodni - i niepamiętała, kiedy poprzednio tak dobrze się bawiła.Po przedstawieniu poszli na kolację w towarzystwieEllamarie i Boba, których ogarnęła ostatnio tak potężna fala miłości, że wcześnie się ulotnili.Nick i Katenaśmiewali się z nich, ale Kate zapamiętała wyraz twarzy Nicka, kiedy odwrócił się do niej i przyjacielskim tonem zaproponował,by też już wyszli.Kiedy wróciła do pokoju z tacą, stał przy jej biurku.Kate odetchnęła z ulgą, że nie zostawiła nic w maszynie.Jeszcze pół biedy, gdyby została tam strona z artykułu, który właśnie pisała dla czasopisma, ale nie chciała, bywidział jej książkę, a raczej to, jak niewiele jej dotąd powstało.Było nie było, miała do czynienia z aktoremszekspirowskim.- Kawa gotowa - zaanonsowała, stawiając tacę na stole.Niestety, bez śmietanki.Moja wścibska sąsiadka, paniAdams, była tu Wcześniej i Wszystko wyszabrowała.Nick uśmiechnął się i poczekał, aż napełni filiżanki.- Wiesz co, mówiłaś dziś wieczorem o wszystkim innym.-zaczął, sadowiąc się wygodnie na kanapie iwyciągając długie nogi, jak zauważyła - dłuższe i z pewnością lepiej umięśnione niż Joela -.ale nawet niewspomniałaś o swojej książce.- Och, obawiałam się, że to powiesz.- Nie odzywał się, czekając na jej dalsze słowa.- Prawda jest taka, że niemówiłam, bo niewiele mam na ten temat do powiedzenia.- Rozumiem.A nie jesteś przypadkiem zbyt skromna?- Nie - rzekła stanowczo.- Serio, naprawdę nie ma o czym mówić, Prawie nic nie napisałam.- Ellamarie jest przekonana, że praca posuwa się naprzód.- Bo tak jej powiedziałam.- Anie jest tak? Pokręciła przecząco głową.- W czym problem? Pewnie masz za mało czasu.- Nie sądzę, żeby to miało coś wspólnego z brakiem czasu, przynajmniej nie w ffloim przypadku - westchnęła.- Boję się przyznać, nawet przed sobą samą, że tak naprawdę to chyba nie jestem w stanie tego dokonać.'~ Trudno mi w to uwierzyć.Od jak dawna próbujesz pisać?- Och, wieki całe! Od cztęrech miesięcy albo i dłużej.Pokiwał głową ze śmiechem. - I to mają być te całe wieki?Uśmiechnęła się.Na policzkach wystąpił jej lekki rumieniec.- Mnie się tak wydaje.- To, że niektórzy popełniają książkę w parę tygodni, wcale nie znaczy, że wszyscy tak muszą.- Wiem.Chodzi o to, że jako dziennikarka, wiesz, w końcu pisanie to mój zawód, wyobrażałam sobie, że będęumiała to zrobić, że to będzie, hmm, raczej łatwe.Ale nie jest.- Będziesz próbować dalej?- Tak, chyba tak.Sama nie wiem.Właściwie muszę.Mój ojciec byłby strasznie rozczarowany, gdybymzrezygnowała.Jest tym bardzo przejęty.Ostatnio prawie o niczym innym ze mną nie rozmawia.- Mówiłaś mu, że masz problemy?- Mój Boże, nie.On myśli tak samo jak inni, że praca świetnie mi idzie.Bardzo by się zdenerwował, gdybypoznał prawdę.Więc sam widzisz, że muszę wytrwać.A co Joel na to? O ile wiem, jest twoim agentem? Potrząsnęła głową.- Nie.Joel dał mi jasno do zrozumienia, że nie chce o niczym wiedzieć, dopóki nie skończę.Zresztą, niewidziałam się z nim od, czasu przyjęcia u Jenneen, o którym ci opowiadałam.Tak czy owak.- Zmusiła siędo uśmiechu i lekkiego tonu, choć wcale nie było jej wesoło i lekko [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl