[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odskoczyła od Adama i ruszyła w stronę ojca, adłonie Adama zsunęły się z jej ramion. Tato. powiedziała pospiesznie. Bądz cicho, Helen. A ty, prostaku, wynoś się z mojego domu!Adam się cofnął, ale tylko nieznacznie.Miał pobladłą twarz, ale gdy sięodezwał, wydawał się opanowany: Nie miałem wobec Helen złych zamiarów, panie Ferguson, proszę miwierzyć.Na czole Juliusa Fergusona pulsował powróz nabrzmiałych żył. Jak śmiesz w tak poufały sposób wypowiadać się o mojej córce! Tato, proszę.Głos Helen zabrzmiał płaczliwie.Ojciec odepchnął ją na bok, jak gdybyjej nie dostrzegał, i wdarł się pomiędzy nią a młodego mężczyznę. Wynoś się z mojego domu, bo wezwę policję! Nie ma takiej potrzeby, proszę pana oświadczył Adamzdecydowanym tonem. I nie musi pan tak grubiańsko zachowywać się wobecHelen.610RS Masz czelność mówić mi, jak mam traktować moją córkę.?Julius Ferguson zrobił następny krok w stronę Adama. Adamie, nie! krzyknęła Helen i chwyciła ojca za rękę, próbującnakłonić go, aby ją wysłuchał.Wyraz jego oczu, gdy obejrzał się i spojrzał na nią, zmroził ją i uciszył.Rozpoznała zimną obojętność na ból, który jej sprawiał, i zadowoleniewynikające ze świadomości własnej władzy. Idz do swojego pokoju, Helen. Nie musisz wypełniać tego polecenia powiedział łagodnym tonemAdam i utkwił wzrok w jej oczach. Do niczego niestosownego nie doszło pomiędzy nami, panie Ferguson dodał z godnością. Nigdy nie skrzywdziłbym Helen.I ona dobrze o tymwie. Kazałem ci pójść do swojego pokoju, Helen! Głos Juliusa Fergusona,szorstki teraz i załamujący się, ranił ją i przywrócił dawny nawykposłuszeństwa. Pózniej z tobą porozmawiam.Helen wybiegła z bawialni i roztrzęsiona stanęła za zamkniętymidrzwiami, przyciskając zaciśnięte palce do warg. Jeśli ktokolwiek ma zostać ukarany to tylko ja.Teraz, kiedy drzwi były zamknięte, musiała wytężać słuch, żebyzrozumieć Adama.Nadal jednak docierały do niej jego słowa. Pragnę ponownie pana zapewnić, pastorze, że nie chciałem wyrządzićHelen krzywdy.Moje zamiary wobec niej.Głos ojca, przerywający wypowiedz Adama, był ochrypły z wściekłości. Twoje zamiary! Nie masz prawa mieć żadnych zamiarów wobec mojejcórki! Helen jest jeszcze dzieckiem! Dzieckiem, które muszę chronić przeztakimi osobnikami jak ty!611RS Helen jest już dorosłą kobietą, panie Ferguson. Zapominasz się, Hayhoe.A także o zajmowanej przez siebie pozycjispołecznej. Moja pozycja społeczna nie jest niczym wstydliwym, panie Ferguson.Czyż Nasz Pan nie był również stolarzem?Helen dobiegł syk wciąganego przez ojca powietrza.Jego następne słowabyłym niczym uderzenia młota wbijającego gwozdzie do trumny jejodosobnienia. Straszliwy z ciebie impertynent, Hayhoe! Jak śmiesz mówić do mnie wten sposób w moim własnym domu! I skąd ci przyszło do głowy, że ktoś takijak ty jest wart mojej córki? Nie waż się nigdy więcej tutaj przychodzić! Niechpróbuj do niej pisać ani z nią rozmawiać! Zrozumiałeś?Helen nie zaczekała na odpowiedz Adama.Wiedziała, uciekając spodzamkniętych drzwi, że będzie tak, jak zawsze.Adam opuści ją tak, jak wszyscy jego poprzednicy.W przestronnym,pustym domu głośnym echem odbijały się jej łkania.Potykając się, z twarzązalaną łzami, wbiegła po schodach na górę do swojej sypialni.Wiedziała, żebezpowrotnie traci Adama.Przystawiła krzesło do drzwi, aby ojciec nie mógłwejść do jej pokoju i rzuciła się na łóżko.Usłyszała chrzęst butów Adama nażwirze przed domem.Była pewna, że nie wróci.Przecież odepchnęła go odsiebie i nie zdołała go obronić przed wybuchem gniewu ojca.Zastanawiała się, czy osoba żyjąca w samotności jak ona, po pewnymczasie nie zacznie znikać i nie stanie się tylko w połowie człowiekiem? Czyaby egzystować, nie trzeba rozmawiać z ludzmi i być przez innychwidywanym, na wzór lustra odbijającego promienie światła? A może bezniezbędnego odbicia człowiek staje się tylko błędnym ognikiem, na wpółwidocznym i snującym się o zmierzchu na skraju mokradeł?612RSNazajutrz Adam odwiedził Randallów.Jego ciężka praca zaczęła wkońcu przynosić efekty.Do pół tuzina sklepów meblowych rozrzuconych pocałej Anglii regularnie dostarczał meble: stoły, krzesła, łóżka i komody pięknie przez siebie wykonane z drewna o gęstych słojach.Z czasem jegowyroby znamionował indywidualny charakter faliste wykończenia naoparciach krzeseł, kratkowane lamówki na wierzchu komód i malowanefilunki.Dzięki podróżom widział zmiany, które się dokonały na świecie, i miałświadomość, że w obecnych czasach stolarz nie musi się już kryć ze swojąmiłością do córki pastora.Otworzył konto w banku, gdzie lokował zarobione pieniądze.Aby mócsię starać o rękę Helen Ferguson, potrzebował własnego warsztatu oraz kilkuprzyległych do niego pokoi.Pragnął jak najszybciej wyjechać z nią z ThorpeFen, wiedział jednak, że musi z tym poczekać.Nie oczekiwał, aby wrażliwa iwychowana w dobrobycie dziewczyna zechciała z nim dzielić życie włóczęgi,które wiódł dotychczas.Pomyślał o swoich kolejnych, obskurnych pokojach wdomach czynszowych i o tanich hotelach.Od czasu do czasu nadal sypiał podpłotami, gdy noc zaskoczyła go przy pracy.Nie miał nic przeciwko temu;zawsze lubił świeże powietrze, nie mógł jednak narażać na taką egzystencjęHelen.Pilna więc stała się potrzeba znalezienia stałego miejsca, gdzie mógłbyjednocześnie mieszkać i pracować.Wczorajszy incydent z pastorem był dla niego przykrym wstrząsem, niewpłynął jednak na jego decyzję o poślubieniu Helen.Przypomniał sobiewłasną odpowiedz na zarzut, który wytoczył przeciwko niemu Julius Ferguson: Nie twierdzę, że jestem godnym mężem dla Helen, pastorze.Z tego właśniepowodu wyjechałem z Thorpe Fen.Ale pracuję całymi tygodniami, przez dniei noce, abym mógł stać się jej wartym".W ciągu dwudziestu czterech godzin,które upłynęły od czasu, gdy wyszedł z domu Fergusonów, w dwójnasób613RSumocnił się w swojej decyzji.Opuścił plebanię frontowymi drzwiami, a nie ku-chennym wyjściem, i zrobił to w sposób świadomy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Odskoczyła od Adama i ruszyła w stronę ojca, adłonie Adama zsunęły się z jej ramion. Tato. powiedziała pospiesznie. Bądz cicho, Helen. A ty, prostaku, wynoś się z mojego domu!Adam się cofnął, ale tylko nieznacznie.Miał pobladłą twarz, ale gdy sięodezwał, wydawał się opanowany: Nie miałem wobec Helen złych zamiarów, panie Ferguson, proszę miwierzyć.Na czole Juliusa Fergusona pulsował powróz nabrzmiałych żył. Jak śmiesz w tak poufały sposób wypowiadać się o mojej córce! Tato, proszę.Głos Helen zabrzmiał płaczliwie.Ojciec odepchnął ją na bok, jak gdybyjej nie dostrzegał, i wdarł się pomiędzy nią a młodego mężczyznę. Wynoś się z mojego domu, bo wezwę policję! Nie ma takiej potrzeby, proszę pana oświadczył Adamzdecydowanym tonem. I nie musi pan tak grubiańsko zachowywać się wobecHelen.610RS Masz czelność mówić mi, jak mam traktować moją córkę.?Julius Ferguson zrobił następny krok w stronę Adama. Adamie, nie! krzyknęła Helen i chwyciła ojca za rękę, próbującnakłonić go, aby ją wysłuchał.Wyraz jego oczu, gdy obejrzał się i spojrzał na nią, zmroził ją i uciszył.Rozpoznała zimną obojętność na ból, który jej sprawiał, i zadowoleniewynikające ze świadomości własnej władzy. Idz do swojego pokoju, Helen. Nie musisz wypełniać tego polecenia powiedział łagodnym tonemAdam i utkwił wzrok w jej oczach. Do niczego niestosownego nie doszło pomiędzy nami, panie Ferguson dodał z godnością. Nigdy nie skrzywdziłbym Helen.I ona dobrze o tymwie. Kazałem ci pójść do swojego pokoju, Helen! Głos Juliusa Fergusona,szorstki teraz i załamujący się, ranił ją i przywrócił dawny nawykposłuszeństwa. Pózniej z tobą porozmawiam.Helen wybiegła z bawialni i roztrzęsiona stanęła za zamkniętymidrzwiami, przyciskając zaciśnięte palce do warg. Jeśli ktokolwiek ma zostać ukarany to tylko ja.Teraz, kiedy drzwi były zamknięte, musiała wytężać słuch, żebyzrozumieć Adama.Nadal jednak docierały do niej jego słowa. Pragnę ponownie pana zapewnić, pastorze, że nie chciałem wyrządzićHelen krzywdy.Moje zamiary wobec niej.Głos ojca, przerywający wypowiedz Adama, był ochrypły z wściekłości. Twoje zamiary! Nie masz prawa mieć żadnych zamiarów wobec mojejcórki! Helen jest jeszcze dzieckiem! Dzieckiem, które muszę chronić przeztakimi osobnikami jak ty!611RS Helen jest już dorosłą kobietą, panie Ferguson. Zapominasz się, Hayhoe.A także o zajmowanej przez siebie pozycjispołecznej. Moja pozycja społeczna nie jest niczym wstydliwym, panie Ferguson.Czyż Nasz Pan nie był również stolarzem?Helen dobiegł syk wciąganego przez ojca powietrza.Jego następne słowabyłym niczym uderzenia młota wbijającego gwozdzie do trumny jejodosobnienia. Straszliwy z ciebie impertynent, Hayhoe! Jak śmiesz mówić do mnie wten sposób w moim własnym domu! I skąd ci przyszło do głowy, że ktoś takijak ty jest wart mojej córki? Nie waż się nigdy więcej tutaj przychodzić! Niechpróbuj do niej pisać ani z nią rozmawiać! Zrozumiałeś?Helen nie zaczekała na odpowiedz Adama.Wiedziała, uciekając spodzamkniętych drzwi, że będzie tak, jak zawsze.Adam opuści ją tak, jak wszyscy jego poprzednicy.W przestronnym,pustym domu głośnym echem odbijały się jej łkania.Potykając się, z twarzązalaną łzami, wbiegła po schodach na górę do swojej sypialni.Wiedziała, żebezpowrotnie traci Adama.Przystawiła krzesło do drzwi, aby ojciec nie mógłwejść do jej pokoju i rzuciła się na łóżko.Usłyszała chrzęst butów Adama nażwirze przed domem.Była pewna, że nie wróci.Przecież odepchnęła go odsiebie i nie zdołała go obronić przed wybuchem gniewu ojca.Zastanawiała się, czy osoba żyjąca w samotności jak ona, po pewnymczasie nie zacznie znikać i nie stanie się tylko w połowie człowiekiem? Czyaby egzystować, nie trzeba rozmawiać z ludzmi i być przez innychwidywanym, na wzór lustra odbijającego promienie światła? A może bezniezbędnego odbicia człowiek staje się tylko błędnym ognikiem, na wpółwidocznym i snującym się o zmierzchu na skraju mokradeł?612RSNazajutrz Adam odwiedził Randallów.Jego ciężka praca zaczęła wkońcu przynosić efekty.Do pół tuzina sklepów meblowych rozrzuconych pocałej Anglii regularnie dostarczał meble: stoły, krzesła, łóżka i komody pięknie przez siebie wykonane z drewna o gęstych słojach.Z czasem jegowyroby znamionował indywidualny charakter faliste wykończenia naoparciach krzeseł, kratkowane lamówki na wierzchu komód i malowanefilunki.Dzięki podróżom widział zmiany, które się dokonały na świecie, i miałświadomość, że w obecnych czasach stolarz nie musi się już kryć ze swojąmiłością do córki pastora.Otworzył konto w banku, gdzie lokował zarobione pieniądze.Aby mócsię starać o rękę Helen Ferguson, potrzebował własnego warsztatu oraz kilkuprzyległych do niego pokoi.Pragnął jak najszybciej wyjechać z nią z ThorpeFen, wiedział jednak, że musi z tym poczekać.Nie oczekiwał, aby wrażliwa iwychowana w dobrobycie dziewczyna zechciała z nim dzielić życie włóczęgi,które wiódł dotychczas.Pomyślał o swoich kolejnych, obskurnych pokojach wdomach czynszowych i o tanich hotelach.Od czasu do czasu nadal sypiał podpłotami, gdy noc zaskoczyła go przy pracy.Nie miał nic przeciwko temu;zawsze lubił świeże powietrze, nie mógł jednak narażać na taką egzystencjęHelen.Pilna więc stała się potrzeba znalezienia stałego miejsca, gdzie mógłbyjednocześnie mieszkać i pracować.Wczorajszy incydent z pastorem był dla niego przykrym wstrząsem, niewpłynął jednak na jego decyzję o poślubieniu Helen.Przypomniał sobiewłasną odpowiedz na zarzut, który wytoczył przeciwko niemu Julius Ferguson: Nie twierdzę, że jestem godnym mężem dla Helen, pastorze.Z tego właśniepowodu wyjechałem z Thorpe Fen.Ale pracuję całymi tygodniami, przez dniei noce, abym mógł stać się jej wartym".W ciągu dwudziestu czterech godzin,które upłynęły od czasu, gdy wyszedł z domu Fergusonów, w dwójnasób613RSumocnił się w swojej decyzji.Opuścił plebanię frontowymi drzwiami, a nie ku-chennym wyjściem, i zrobił to w sposób świadomy [ Pobierz całość w formacie PDF ]