[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A już mu siÄ™ ta panna uprzykrzyÅ‚a.Jak mu siÄ™ teżuprzykrzyÅ‚a, to on co robiÄ…cy, do wójta na onej wsi melduje taka tak, co tu siÄ™ taka a taka znajduje bez papierów.Ano dobrze.Jakon jÄ… do wójta melduje, tak wójt jÄ… Å‚apać.PobiÅ‚ jÄ… ta on wójt, potur-bowaÅ‚, bo siÄ™ nie daÅ‚a brać i strasznie do oczów skakaÅ‚a- aż jÄ… donas przywiezli.Jak jÄ… do nas przywiezli, tak my jÄ… zamknÄ™li podczternasty.Tam gdzie Walera, proszÄ™ Å‚aski pani.- Wiem, wiem.- Jak my jÄ… pod czternasty zamknÄ™li, tak jej siÄ™ zara w gÅ‚owiezaczęło psuć, że ino ciÄ…gle chodziÅ‚a, rÄ™kami wymachiwaÅ‚a i coÅ›cigadaÅ‚a a gadaÅ‚a, ale po jakiemu, to nikt nie mógÅ‚ wiedzieć.Bezto myjÄ… i DzikÄ… przezwali, że to i takiej czarniawej urody byÅ‚aprzy tym.To znów jak na niÄ… przypadÅ‚o, to siÄ™ ciÄ™giem Å›miaÅ‚a.Cha, cha, cha! i cha.cha.cha! Aż siÄ™, bywaÅ‚o, tak zmorduje, że siÄ™o ziemiÄ™ jak drewno ciÅ›nie i targa siÄ™ za wÅ‚osy i pÅ‚acze tak, że ażsiÄ™ czÅ‚owiekowi coÅ› dzieje sÅ‚uchajÄ…c.A wÅ‚osy, proszÄ™ Å‚aski pani,to ma takie, że choć z nich bicze kręć na cztery konie.To jak onatak Å›mieje siÄ™ i pÅ‚acze, to jedna i druga do mej z pięściÄ….A nicbÄ™dziesz ty cicho, ty taka, ty owaka! Buch jÄ… raz w kark, buch jÄ…drugi raz.Ano dobrze! To taki nieraz, proszÄ™ Å‚aski pani.wrzask byÅ‚139 Maria Konopnickaw korytarzu, że zwyciężyć nie byÅ‚o można.Aż też jÄ… wielmożnytu przesadziÅ‚, i tak tera siedzi.- Tu, pod tym numerem?-- A tu.Tera jÄ… fotegrafowali, co jej fotegrafijÄ… majÄ… posyÅ‚ać dotamtych tam krajów, coby siÄ™ kto do niej nie przyznaÅ‚, rodzice albokto.Bo to mÅ‚ode, z osiemnaÅ›cie lat temu, nie wiÄ™cej.-- I wy tam do niej chodzicie?- A chodzÄ™.Co nie mam chodzić? Ino że siÄ™ z niÄ… nijakiego roz-mówienia nie ma- Jak tam nieraz czÅ‚owiek wejdzie, a odezwie siÄ™ ottak, po dobroci, to siÄ™ namarszczy.aż jej siÄ™ te brwie zejdÄ….W tej chwili doszliÅ›my do drzwi.Jakub klucz przekrÄ™ciÅ‚ w zamkui puÅ›ciÅ‚ mnie przed sobÄ….Izdebka byÅ‚a niewielka, o jednym zakratowanym oknie, bielo-na jak wszystkie numery.Pod oknem staÅ‚ czarny stolik, na nimcynowa miseczka wiÄ™zienna z nie tkniÄ™tym jeszcze krupnikiem.Pod Å›cianÄ… na lewo od wejÅ›cia ,tapczan taki, jakie tu w lazareciesÄ… w użyciu.Na tapczanie twarzÄ… do Å›ciany leżaÅ‚a Dzika.Ogrom-ne czarne wÅ‚osy rozsypane byÅ‚y na wypchanej sÅ‚omÄ… poduszce,maÅ‚e nóżki w podartych, niegdyÅ› wykwintnych, trzewiczkachwidać byÅ‚o spod jasnej, lekkiej sukni, której wesoÅ‚e barwy dziw-nie odbijaÅ‚y i od tego dnia zimowego, i od brunatnej wiÄ™ziennejkoÅ‚dry.Chociaż drzwi skrzypnęły dość gÅ‚oÅ›no.Dzika nie poruszyÅ‚a siÄ™z miejsca, tylko dÅ‚oniÄ… twarz zasÅ‚oniwszy, gÅ‚Ä™biej siÄ™ w poduszkÄ™wcisnęła.Dopiero kiedy Jakub do stolika podszedÅ‚ i zapytaÅ‚, czemuobiadu nie je, poniosÅ‚a siÄ™ nieco na Å‚okciach i odwróciwszy gÅ‚owÄ™,paÅ‚ajÄ…cymi oczyma na niego spojrzaÅ‚a.Oryginalnie piÄ™knÄ… byÅ‚a jejtwarz Å›niada i niezmiernie wynÄ™dzniaÅ‚a, ale szlachetnie skrojona.Brwie - jak mówiÅ‚ Jakub - silnie Å›ciÄ…gniÄ™te, schodziÅ‚y siÄ™ niemalczarnÄ…, wÄ…skÄ… liniÄ…, usta jej drgaÅ‚y.ChwilÄ™ patrzyÅ‚a tak na strażnika z wielkÄ… jakÄ…Å› wzgardÄ…, mru-żąc ogniste oczy, aż zdÅ‚awionym, hamowanym widocznie gÅ‚osem140 Obrazki wiÄ™ziennewyrzuciÅ‚a z piersi kilka gniewnych i szorstko brzmiÄ…cych wyrazóww nie znanym mi jÄ™zyku.Nagle wzrok jej padÅ‚ na mnie i odbiÅ‚ ogromne zdumienie.Powolnym, jakby zawstydzonym ruchem odgarnęła z twarzy wÅ‚osy,spuÅ›ciÅ‚a nogi, poprawiÅ‚a sukniÄ™ i podniosÅ‚a siÄ™ nie zdejmujÄ…c zemnie coraz gÅ‚Ä™bszym cieniem zachodzÄ…cych oczu.Postać jej byÅ‚agibka, szczupÅ‚a i skÅ‚adna.PatrzyÅ‚am na niÄ… z niezmiernym współczuciem.Co do Jakuba,ten wyniósÅ‚ siÄ™ dyskretnie i drzwi za sobÄ… przymknÄ…Å‚.- Au nom de Dieu, Madame - wyszeptaÅ‚a wtedy Dzika, przyci-skajÄ…c do piersi obie rÄ™ce kurczowym jakimÅ› ruchem - au nom deDieu.ChciaÅ‚a coÅ› mówić, ale nagle drżeć zaczęła, przymknęła oczyi szukajÄ…c rÄ™kÄ… oparcia padÅ‚a w tyÅ‚ na tapczan, uderzyÅ‚a w Å›cianÄ™gÅ‚owÄ… i zaniosÅ‚a siÄ™ wielkim pÅ‚aczem.- De Dieu.de Dieu.de Dieu.- Å‚kaÅ‚a nie mogÄ…c wymówić nicwiÄ™cej.A tuż zaraz chwyciÅ‚ jÄ… spazmatyczny i niepowstrzymanyÅ›miech, przy którym te powracajÄ…ce na usta jej wyrazy miaÅ‚y jakieÅ›okropne, tragiczne znaczenie.TrwaÅ‚o to może kwadrans, a możei dÅ‚użej, w którym to czasie na próżno usiÅ‚owaÅ‚am uspokoić DzikÄ….Rozpięłam jej stanik i zmaczawszy chustkÄ™ w dzbanku poÅ‚ożyÅ‚amjÄ… na drgajÄ…cym sercu biednej dziewczyny.SiadÅ‚am potem przy niej,objęłam jÄ… i przycisnęłam gÅ‚owÄ™ jej do piersi.Po Å›miechu przyszÅ‚oÅ‚kanie, rozdzierajÄ…ce zrazu i rozpaczliwe, potem coraz cichsze,coraz cichsze, aż siÄ™ rozpÅ‚ynęło w westchnienia.Zmrok zapadÅ‚ jużzupeÅ‚nie, kiedy Dzika gÅ‚Ä™boko zasnęła.Wtedy jej gÅ‚owÄ™ zÅ‚ożyÅ‚am na poduszce, otuliÅ‚am jÄ… koÅ‚drÄ… i wy-szÅ‚am cicho na palcach.Nie opodal ode drzwi staÅ‚ Jakub.SpojrzaÅ‚na mnie, pokiwaÅ‚ gÅ‚owÄ… i zmrużywszy lewe oko zażyÅ‚ niuch tabaki.141 Maria Konopnicka142 Obrazki wiÄ™zienneIII.ONUFER 1.Już miaÅ‚am wychodzić, kiedy Jan Zaparty, mÅ‚odszy strażnikz pierwszego piÄ™tra, wpadÅ‚ do kancelarii.- ProszÄ™ wielmożnego - zawoÅ‚aÅ‚ zdyszany, robiÄ…c  front u proga.- Pod piÄ…tym rewolucja! Osmólec tak tÅ‚ucze Onufra, że go oderwaćnie można.- Co to nie można! - krzyknÄ…Å‚ pan nadzorca zrywajÄ…c siÄ™ z fo-tela.- Ruszaj po Jakuba, ciemiÄ™go, kiedy sam rady dać nie umiesz,i przyprowadzić mi tu ich obu! Natychmiast! SÅ‚yszaÅ‚?- SÅ‚yszaÅ‚! - odrzekÅ‚ wyprostowany w kij strażnik i zniknÄ…Å‚ zaprogiem. Wielmożny staÅ‚ jeszcze chwilÄ™ twarzÄ… ku drzwiom zwrócony,ze obiegniÄ™tymi brwiami na piÄ™knym, biaÅ‚ym czole.Oczy mu siÄ™paliÅ‚y, krew podeszÅ‚a do skroni, w caÅ‚ej postaci znać byÅ‚o gniewnewzburzenie.Po chwili wszakże opanowaÅ‚ siÄ™, odsapnÄ…Å‚, a rzuciwszyprzez zÄ™by:  cymbaÅ‚ , siadÅ‚ i zaczÄ…Å‚ gÅ‚adzić pulchnÄ…, bÅ‚yszczÄ…cÄ…pierÅ›cieniami rÄ™kÄ… sinawy, gÅ‚adko wygolony podbródek, przegar-niajÄ…c bujne faworyty na prawÄ… i na lewÄ… stronÄ™.MitygowaÅ‚ siÄ™, aleznać byÅ‚o, że mu to przychodzi z trudnoÅ›ciÄ….Nie lubiÅ‚, aby sprawypodobne wybuchaÅ‚y wobec trzecich osób, rzuciÅ‚ mi też z fotela swe-go kilka szybkich, ukoÅ›nych, dosyć cierpkich spojrzeÅ„ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl