[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie ośmieszajcie się! Wasza grozba to istna dziecinada. Ach tak! Bądzcie więc tak dobrzy i wymieńcie nam wasze nazwiska, \ebyśmy wiedzieli, z jakimi to sławnymi bohaterami mamy doczynienia! Ja nazywam się Kroners, a mój towarzysz Pfefferkorn. Tym nazwiskiem nie ma się co chełpić, gdy\ tak mo\e się nazywać tylko Niemiec, a ludzie niemieckiego pochodzenia tu u nas nicnie znaczą.  To jest pogląd, którego was nie chcę pozbawiać.Nie jestem lekarzem psychiatrą.Chodz, Jemmy!Długi ruszył na swoim mule, a Gruby pojechał za nim.Nie obdarzyli ju\ turystów ani jednym spojrzeniem i udali się na miejsce, wktórym grupa sześciu zatrzymała się poprzednio.Tu oczom ich ukazał się okropny widok.Na ziemi pełno było śladów kopyt i stóp, jakby się tu rozegrała jaka walka.Martwy koń le\ałbez uzdy i siodła.Jego brzuch był rozdarty, a wokół walały się strzępy wnętrzności.paskudne dzieło sępa, którego Davy i Jemmywidzieli przedtem w powietrzu.Ale to jeszcze nie było to, czego się obaj przestraszyli.W pobli\u nie\ywego konia le\ał trup człowieka, pozbawionego skóry na głowie.Jego twarz na skutek licznych cięć, zadanych no\em we wszystkich kierunkach, była zniekształcona nie do poznania.Jego znoszonywełniany garnitur pozwalał przypuszczać, \e był westmanem.Kula, która przeszyła mu serce, była powodem jego śmierci. Zwięty Bo\e! Co tu się stało?  zawołał Jemmy, który zeskoczył z konia i podszedł do trupa.Davy tak\e zsiadł z muła i uklęknął przy zwłokach. Nie \yje ju\ od kilku godzin  stwierdził, dotknąwszy ręki i piersi denata.Jestzimny i krew ju\ nie cieknie. Przeszukaj mu kieszenie! Mo\e znajdzie się w nich coś, jakiś przedmiot, który pozwoli się domyślić, kim był.Właśnie gdy Davy zabrał się do przeszukiwania kieszeni trupa, nadjechali turyści, którzy powoli podą\ali za traperami. Stać  rozkazał Leader. Wypraszamy sobie stanowczo przeszukiwanie kieszeni.Nie mogę dopuścić do obrabowania zwłok.Zarówno Leader jak i jego towarzysze zsiedli z koni i podeszli.Leader chwycił  Długiego" za ramię i odciągnął go, przeciwko czemuDavy wcale nie zaprotestował.Obaj traperzy porozumieli się wzrokiem, a Jemmy zapytał:  Jak wpadliście na tę wielce dowcipnąmyśl, \e chcemy martwego obrabować? No przecie\ sięgacie do jego kieszeni! Czy nie mogłoby to mieć czego innego na celu? U was w ka\dym razie nie.Po was przecie\ zaraz widać, jakimi ludzmi jesteście. To wykazujecie rzeczywiście niesamowitą bystrość umysłu, panie Leader. Nie bądzcie w dodatku bezczelnym, w przeciwnym razie krótko się z wami załatwimy.Złapaliśmy was na gorącym uczynku.Wasztowarzysz miał ręce w kieszeniach zamordowanego.To wystarcza.Wałęsacie się tu w pobli\u miejsca zbrodni.To jest podejrzane.Kimsą mordercy? Miejcie się na baczności, gdy\ mo\e to być dla was sprawą gardłową!Davy wzruszył drwiąco ramionami, a Jemmy odparł:  Wasza wielmo\ność! Zachowujecie się tak, jakbyście byli najwy\szymurzędnikiem Stanów! Jestem adwokatem  odrzekł Leader dumnie i krótko. Ach prawnikiem.A więc nale\ycie do tych wielce uczonych ludzi, którzy bawią się paragrafami.Moje największe uznanie, sir! Davy zdjął swój kapelusz z ironiczną uni\onością. Nie wygłupiajcie się, sir!  zgromił go Leader. W rzeczywistości jestem notariuszem i potrafię sobie zapewnić szacunek.Ciczcigodni panowie obrali mnie na swego przywódcę.A więc zgodzą się na to, co uznam za konieczne! Dobrze, dobrze!  przytaknął Jemmy gorliwie. Nie mamy przecie\ nic przeciwko temu.Skoro jesteście prawnikiem, to zapewnez łatwością rozwikłacie tę kryminalną sprawę. Naturalnie.Przede wszystkim obstaję przy tym, \e nie wolno wam się oddalać, zanim dokładnie wszystkiego nie zbadam i niewydam potem odpowiednich zarządzeń.Mo\ecie być zamieszani w tę nieprzyjemną sprawę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl