[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pod-177czas gdy ja.ja czuję się z każdym dniem młodsza!- Wyglądasz młodo - stwierdziła Filia obojętnie.Dhermia znowu się uśmiechnęła.- Może to magia pucharu - szepnęła poufale.Twarz Filii zmieniła się w maskę i Dhermia natychmiast to zauważyła.Pochyliła się, woda chlusnęła na podłogę.- Filia, ja wiem, że ty mi nigdy nie wybaczyłaś różnych spraw z dzieciństwa.Dół z wężami.- Byłaś młodszą siostrą, bijałyśmy się, jak to siostry.Mały szczeniak utopił się w cysternie na wodę.- Ale teraz jesteśmy dorosłe.Teraz jesteśmy siostrami, jak siostry powinny być!Urażony wzrok Flavinii.Głębokie rany Om.- Filia, chyba możesz zapomnieć stare sprawy.Teraz my dwie jesteśmy same na świecie.Nareszcie Filia się odezwała:- Czy Haliza nie żyje?Dhermia machnęła ręką.- Skąd mam wiedzieć? Niewolnice o nią dbają, dopóki dziecko się nie urodzi.Potem będzie musiała ponieść karę, jaką zatwierdzi rada starszych.No i właśnieo tym też muszę z tobą porozmawiać.oni proponująmi miejsce w radzie!Filia odstawiła kubek z letnim napojem.Zapach eu-kaliptusu, róż i magnolii mieszał się z wonią kadzideł imokrych włosów Dhermii.- To przecież niemożliwe.- Owszem, możliwe.Ale pod warunkiem, że wyjdę zamąż.Najlepiej za tego słabeusza, syna głównego członkarady.- To chyba niewielka cena za takie wyróżnienie?178Głos Filii brzmiał ostro.Dhermiadługo się jej przyglądała.- Jest coś, o co muszę cię spytać, siostro.Coś.ważnego.Filia czekała.- Ty.ty powiedziałaś kiedyś, że kochasz Jahiza.A potem mówiłaś, że go nienawidzisz, że chciałabyśgo ukarać.Zrobiła pauzę.Z głośnym chlupotem podniosła się wwannie i górowała nad siedzącą Filią, woda ściekała z niej, aolejek pokrywał ciało cieniutką, ochronną błonką.Wyszła z wanny.Mlecznobiała skóra po wewnętrznejstronie ud ostro kontrastowała z ciemnym trójkątem włosóww dole brzucha.Filia podała jej płócienny ręcznik, żeby sięokryła.Dhermia patrzyła siostrze w oczy.- Co byś powiedziała, gdybym wyszła za Jahiza?Czy twoim zdaniem byłaby to dla niego wystarczająca kara?Błysk w oczach Dhermii miał rozbawić Filię.I nawet przez chwilę Dhermia myślała, że jej się udało.Nagle jednak Filia wstała, przysunęła twarz tak bliskotwarzy siostry, że brakowało im powietrza do oddychania.- Jahiz jest mój! Obiecałaś mi to, jeśli zrezygnujęz pucharu!Wtedy Dhermia się uśmiechnęła.- Może nie będziesz musiała z niczego rezygnować,kochana siostro.Posłuchaj tylko, co wymyśliłam.179Filia klęczała przy wielkim kamieniu i patrzyła, jak krewz ręki wolno ścieka na piasek.Może pradawne zaklęcia niemają już takiej siły.Kiedyś jednak był to pewny sposób, bysprowadzić śmierć i przekleństwo na wroga.Jahiz mógł ze swego łóżka widzieć okno, w którymczasem otwierano okiennice.W południe pokój pogrążonybył w upale, mimo że znajdował się od wschodniej strony iwyłożony był kamieniem.Więzień przeliczał wielokrotnie sto sześćdziesiąt dwieplamy słonecznego światła sączącego się przez plecionkę ztrawy.Zaglądał do wnętrza pucharu i od dawna znał każdy znak,każdy symbol.I już właściwie nie miał nic do roboty.Na szczęście istniał mężczyzna o brązowych oczach,który z nim rozmawiał i nadawał temu dziwnemu życiu jakiśsens.Jahiz był więzniem.Mimo to czuł się dziwnie wolny.Kiedy tego wieczora przyszła Dhermia, udawał, jak tomiał w zwyczaju, że śpi z otwartymi oczyma.Dhermia niepowinna się domyślać, że te wizyty sprawiają muprzyjemność, że przywykł do nich jak wielbłąd, który lubi,by go drapano za uszami.Puchar był bezpieczny.Mógł więc pozwolić sobie na marzenia.Dhermia weszła i jej głos rozkosznie go ogrzał.- Jahiz, szlachetny strażniku, mój więzniu.dobrze siędzisiaj czujesz?Nadal była w tym głosie smuga szyderstwa, wiedziałjednak, że to złagodnieje.Wiedział, że im wię-180cej swobody jej zostawi, tym bardziej ona się zaplącze wewłasne słowa.Tym będzie łagodniejsza.Niemal prosząca.Nie wiedział, kiedy mu ta myśl przyszła do głowy, ale zkażdą jej wizytą nabierał większej pewności.Dhermia żywi dla niego ciepłe uczucia.Nie była już taka pewna swego, gdy czasami patrzył jej woczy.Prawie mu dziękowała, kiedy do niej mówił, choćby tobyło tylko parę prostych słów.I naprawdę wierzyła, że to ona jest strażniczką więznia!Dzisiaj miała na sobie szmaragdowozieloną szatę,zdobioną ogniście czerwonymi, haftowanymi wstążkami [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Pod-177czas gdy ja.ja czuję się z każdym dniem młodsza!- Wyglądasz młodo - stwierdziła Filia obojętnie.Dhermia znowu się uśmiechnęła.- Może to magia pucharu - szepnęła poufale.Twarz Filii zmieniła się w maskę i Dhermia natychmiast to zauważyła.Pochyliła się, woda chlusnęła na podłogę.- Filia, ja wiem, że ty mi nigdy nie wybaczyłaś różnych spraw z dzieciństwa.Dół z wężami.- Byłaś młodszą siostrą, bijałyśmy się, jak to siostry.Mały szczeniak utopił się w cysternie na wodę.- Ale teraz jesteśmy dorosłe.Teraz jesteśmy siostrami, jak siostry powinny być!Urażony wzrok Flavinii.Głębokie rany Om.- Filia, chyba możesz zapomnieć stare sprawy.Teraz my dwie jesteśmy same na świecie.Nareszcie Filia się odezwała:- Czy Haliza nie żyje?Dhermia machnęła ręką.- Skąd mam wiedzieć? Niewolnice o nią dbają, dopóki dziecko się nie urodzi.Potem będzie musiała ponieść karę, jaką zatwierdzi rada starszych.No i właśnieo tym też muszę z tobą porozmawiać.oni proponująmi miejsce w radzie!Filia odstawiła kubek z letnim napojem.Zapach eu-kaliptusu, róż i magnolii mieszał się z wonią kadzideł imokrych włosów Dhermii.- To przecież niemożliwe.- Owszem, możliwe.Ale pod warunkiem, że wyjdę zamąż.Najlepiej za tego słabeusza, syna głównego członkarady.- To chyba niewielka cena za takie wyróżnienie?178Głos Filii brzmiał ostro.Dhermiadługo się jej przyglądała.- Jest coś, o co muszę cię spytać, siostro.Coś.ważnego.Filia czekała.- Ty.ty powiedziałaś kiedyś, że kochasz Jahiza.A potem mówiłaś, że go nienawidzisz, że chciałabyśgo ukarać.Zrobiła pauzę.Z głośnym chlupotem podniosła się wwannie i górowała nad siedzącą Filią, woda ściekała z niej, aolejek pokrywał ciało cieniutką, ochronną błonką.Wyszła z wanny.Mlecznobiała skóra po wewnętrznejstronie ud ostro kontrastowała z ciemnym trójkątem włosóww dole brzucha.Filia podała jej płócienny ręcznik, żeby sięokryła.Dhermia patrzyła siostrze w oczy.- Co byś powiedziała, gdybym wyszła za Jahiza?Czy twoim zdaniem byłaby to dla niego wystarczająca kara?Błysk w oczach Dhermii miał rozbawić Filię.I nawet przez chwilę Dhermia myślała, że jej się udało.Nagle jednak Filia wstała, przysunęła twarz tak bliskotwarzy siostry, że brakowało im powietrza do oddychania.- Jahiz jest mój! Obiecałaś mi to, jeśli zrezygnujęz pucharu!Wtedy Dhermia się uśmiechnęła.- Może nie będziesz musiała z niczego rezygnować,kochana siostro.Posłuchaj tylko, co wymyśliłam.179Filia klęczała przy wielkim kamieniu i patrzyła, jak krewz ręki wolno ścieka na piasek.Może pradawne zaklęcia niemają już takiej siły.Kiedyś jednak był to pewny sposób, bysprowadzić śmierć i przekleństwo na wroga.Jahiz mógł ze swego łóżka widzieć okno, w którymczasem otwierano okiennice.W południe pokój pogrążonybył w upale, mimo że znajdował się od wschodniej strony iwyłożony był kamieniem.Więzień przeliczał wielokrotnie sto sześćdziesiąt dwieplamy słonecznego światła sączącego się przez plecionkę ztrawy.Zaglądał do wnętrza pucharu i od dawna znał każdy znak,każdy symbol.I już właściwie nie miał nic do roboty.Na szczęście istniał mężczyzna o brązowych oczach,który z nim rozmawiał i nadawał temu dziwnemu życiu jakiśsens.Jahiz był więzniem.Mimo to czuł się dziwnie wolny.Kiedy tego wieczora przyszła Dhermia, udawał, jak tomiał w zwyczaju, że śpi z otwartymi oczyma.Dhermia niepowinna się domyślać, że te wizyty sprawiają muprzyjemność, że przywykł do nich jak wielbłąd, który lubi,by go drapano za uszami.Puchar był bezpieczny.Mógł więc pozwolić sobie na marzenia.Dhermia weszła i jej głos rozkosznie go ogrzał.- Jahiz, szlachetny strażniku, mój więzniu.dobrze siędzisiaj czujesz?Nadal była w tym głosie smuga szyderstwa, wiedziałjednak, że to złagodnieje.Wiedział, że im wię-180cej swobody jej zostawi, tym bardziej ona się zaplącze wewłasne słowa.Tym będzie łagodniejsza.Niemal prosząca.Nie wiedział, kiedy mu ta myśl przyszła do głowy, ale zkażdą jej wizytą nabierał większej pewności.Dhermia żywi dla niego ciepłe uczucia.Nie była już taka pewna swego, gdy czasami patrzył jej woczy.Prawie mu dziękowała, kiedy do niej mówił, choćby tobyło tylko parę prostych słów.I naprawdę wierzyła, że to ona jest strażniczką więznia!Dzisiaj miała na sobie szmaragdowozieloną szatę,zdobioną ogniście czerwonymi, haftowanymi wstążkami [ Pobierz całość w formacie PDF ]