[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Masz trzy sekundy, żeby mi powiedzied, co to wszystko ma znaczyd, zanim cięrozszarpię na strzępy.Raz.- Miałem do pogadania z Agavinem, to wszystko.- Tak, słyszałam  syczała dalej. Jeszcze dwie sekundy do twojej śmierci!- Jesteś seksowna, kiedy się złościsz.- Dwa!- Powiedziałem: musiałem wyjaśnid sobie kilka rzeczy z Agavinem.130 - Nie miałeś prawa go wypytywad o to, co mnie z nim łączy!  syknęła, zaciskającpięści tak mocno, że aż usłyszał chrzęst kości. To jest tylko moja sprawa!- Nie  warknął, też zbliżając się do niej o parę kroków, przez co teraz stali dokładnienaprzeciwko siebie. To już nie jest tylko twoja sprawa, Sonia.Teraz to jest tak samo mojasprawa jak twoja.- Ty głupi sukinsynu, nie! Nie! Rozumiesz?! NIE!- Tak  powiedział i pochylił do niej głowę, z trudem walcząc z potrzebą złapania jej zaramiona, przygniecenia do ściany i całowania, aż do utraty tchu. I dobrze wiesz, że nie mamna to wpływu, to jest teraz moim życiem.Ty jesteś teraz moim życiem.I przeprowadzę takąrozmowę z każdym facetem, którego przy tobie zobaczę, zanim go zabiję.Oczy Sonii dosłownie zapłonęły, kiedy jej pięśd błyskawicznie przecięła powietrze i ztrzaskiem rąbnęła go w policzek, aż odwróciło mu głowę na bok.Czuł jak pęka mu kośdpoliczkowa i wbrew wszelkiemu zdrowemu rozsądkowi to sprawiło, że był jeszcze bardziejpodniecony.Zamruczał z przyjemności, kiedy kości zaczęły się samoistnie zrastad i rozruszałna boki napięty kark, po czym znowu spojrzał na jej piękną, pałającą twarz.- Jeszcze.- Idz do piekła!- Jestem w nim już od dłuższego czasu i to właśnie dzięki tobie  powiedział iwyciągnął rękę, żeby ją pogłaskad po policzku, ale Sonia skutecznie się przed tym uchyliła.Kiedyś ci zależało, Maleoka.- A teraz biorę na to tabletki!  zripostowała natychmiast. I przysięgam ci, że jeżelinie zostawisz mnie w spokoju, to powiem o wszystkim mojemu ojcu!- Idz, powiedz  znowu pochylił do niej głowę. Wręcz cię proszę, żebyś to zrobiła.Wyzywam cię do tego.Tym razem mocno pchnęła go w ramię, ale uznał, że to postęp: przynajmniej już niechciała bid go po pysku.- Moi bracia cię zabiją!- I bardzo dobrze, to będzie o wiele lepsze od tego, jak muszę teraz żyd, stale o tobiemyśląc, stale cię pragnąc, stale wiedząc, że mnie nienawidzisz.Niech mnie zabiją,przynajmniej to wyzwoli mnie z tego szaleostwa.Sonia już otworzyła usta, ale tylko zachłysnęła się powietrzem.Czuł zawrotną gamęjej emocji, które buchały z każdego pora jej pięknej skóry, ale nie potrafił powiedzied co ona131 tak naprawdę do niego czuje.Nie chciał jej drażnid, nie chciał budzid w niej demonów, alerozpaczliwie pragnął przedostad się przez jej żelazny pancerz i dowiedzied się czy to możliwe,żeby ona nie czuła teraz mocy sparowania, skoro to ona je pierwsza poczuła już jakonastolatka.Ponownie wyciągnął rękę i wykorzystując jej chwilowe oszołomienie, przesunąłpalcami po jej krótkiej fryzurce, po czym z przyjemnością zanurzył palce w jej włosach.Uwielbiał jej dotykad, a nie miał ku temu wielu okazji.- Mówiłem ci już, że ślicznie ci w tej nowej fryzurce?  spytał z czułością i chyba tobyło niepotrzebne, bo obudziło ją z odrętwienia.Złapała go za dłoo, zgniotła mu śródręcze wsposób, którego uczył ją razem z Rustym i Troy em, kiedy miała dwanaście lat, po czymwykręciła mu ramię na plecy.Bolało, ale i tak uśmiechnął się pod nosem z zadowoleniem.Działała skutecznie i błyskawicznie, dokładnie tak jak ją tego uczyli.Dobrze było wiedzied, żepotrafi się obronid.Może nie powaliłaby samca z ich watahy, ale kurduple z innych sfor niebędą dla niej żadnym zagrożeniem.Cieszyło go to.- Nie zbliżaj się do mnie więcej  wysyczała i tym razem mógł wyczud, które emocje uniej dominują, przez co skurczył mu się żołądek.Była zdesperowana i przerażona, ale toraczej nie jego się bała.Szkoda tylko, że nie potrafiła szczerze z nim porozmawiad ipowiedzied mu, co ją tak przeraża. Rozumiesz?! Odwal się ode mnie, Spencer i trzymaj się zdaleka od Agavina!- Jeżeli zobaczę go u twojego boku poza szpitalem, to go zabiję  oznajmił spokojnie,przez co jej niepokój wzrósł.Syknął cicho, kiedy jednym ruchem wybiła mu bark ze stawu, alezaraz potem wyszczerzył się w uśmiechu.Był chorym draniem.Ale Sonia nawetzdenerwowana wiedziała co robi.To bardzo dobrze.Nie będzie mógł się zregenerowad,dopóki ktoś mu nie nastawi tego barku, a to znaczyło, że chwilowo będzie wolniejszy, słabszyi bardziej podatny na atak.Whitmorowie świetnie ją wyszkolili.- Zostaw mnie w spokoju, Spencer  szepnęła, puściła go i wyszła z gabinetu,trzaskając drzwiami.Shane przytrzymał dłonią bolący bark i usiadł na podramienniku fotela, zastanawiającsię jak bardzo zepsuł wszystko tym przyjściem tutaj.Ale nie zaznałby spokoju, gdyby nieporozmawiał z Agavinem.Może po prostu powinien był poczekad na bardziej dogodną kutemu okazję.132 Drzwi ponownie się otworzyły i stanął w nich Agavin.Nadal wyglądał cholernieidealnie.To było irytujące.- Chyba potrzebujesz małej pomocy  powiedział z tym swoim drażniącym spokojem.Shane tylko na niego zawarczał, ale Agavin i tak do niego podszedł i bez strachu zacząłbadad palcami jego wybity bark.- Wierzę, że gdybyś chciał mnie ugryzd, to byś nie warczał, Shane  powiedział,fachowo obejmując ramię Shane a i przygotowując się do nastawienia go. Ale w ramachpodsumowania naszej rozmowy, mogę cię zapewnid, że moje relacje z Sonią są czystozawodowe i czysto koleżeoskie.I to się z pewnością nie zmieni.Shane spojrzał na niego z grymasem, ale skinął głową.Przeszedł tu, żeby właśnie tousłyszed, więc w pewien patologiczny sposób można uznad, że odniósł sukces.- Czy teraz możemy już nastawid ten bark, żebyś mógł się wyleczyd?  zapytałspokojnie Agavin, a gdy Shane ponowienie skinął głową, nie bez zastanawiającej, lekkiej,niepodobnej do siebie mściwości, lekarz dodał: - Będzie bolało.Nie powiem, że nie sprawi mito pewnej przyjemności, Spencer.Shane spojrzał na niego ze zdziwieniem, ale zanim zdążył zapytad, co doktor miałdokładnie na myśli, Agavin właśnie jednym ruchem nastawił mu staw barkowy.Rzeczywiściezabolało, ale dzięki temu zapomniał, o co chciał zapytad.Sonia była wściekła i przerażona.On naprawdę się na nią zafiksował i to byłostraszne.Zaczynała podejrzewad, że nic co zrobi go nie zniechęci.I to rzeczywiście byłopotworne, bo pamiętała co się działo z Croftem, kiedy poczuł sparowanie z Izzy.Kompletnienad sobą nie panował, był drażliwy, agresywny i przerażająco zazdrosny o każdego samca wpobliżu, nawet o własnych braci.Jeżeli to samo dzieje się teraz z Shanem, to Sonia, krótkomówiąc, ma przerąbane.I co to właściwie znaczyło, że ojciec kazał mu jej pilnowad?! Jakim prawem?! Była takzła, że zapomniała go o to zapytad, ale to nie znaczy, że jej to uciekło.O tak, pamiętała o tymbardzo dobrze i jak najszybciej zamierzała to wyjaśnid.Zadzwoniła do Rusty ego i kazała mujak najszybciej przywlec swoją leniwą dupę do szpitala, ale jakoś się do niej nie pokwapił,więc zaraz po dwudziestoczterogodzinnym dyżurze to ona pojechała do niego.Tak jakpodejrzewała, zastała go wygodnie wywalonego na brzuchu w łóżku, na szczęście133 jakakolwiek latawica mu towarzyszyła, to już jej nie było.Pozostał tylko słaby zapachtandetnych perfum i nuta lisiego piżma [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl