[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pietruszka był z niej tak dumny, \epuszył się bardziej ni\ Markusz Zosią.- Nie ma jak moja Oleńka, panowie.- Demonstracyjnie przytulił ją poojcowsku.- Na nos padnie, biedactwo, a nas słucha.Na oczy ju\ nie widzisz.- Czule całował jąw czoło.- Nieprzyzwyczajona, \e my jak starzy czekiści nieoszczędzamy się w pracy i harujemy od skowronka do \aby!- Yyyhm.To prawda! - Kiwnął zgodnie głową Drawicz.- W tej sytuacji proponuję, zrób nam mocnej, ale to bardzo mocnej herbaty,maleństwo.To nam dobrze zrobi.Ockniemy się.Khhh! - zapalił papierosa.- Oczywiście.Z wielką chęcią, Piotrze.- Zerwała się i pobiegła do elektrycznej kuchenki.- Jak to maleństwo się nazywa? - spytałem Starego.- Olga.Olga Lipińska.Niezła, co?! Nasz Pietruszka się urządził! Król \ycia,skubany.Dysponuje jak w lokalu! Chciałbyś tak, stary, co? He-he - szturchałmnie w bok.Jedno było dobre w tej historii z Halą, \e Andrzej w swoim rozdarciu miał więcej czasu dlamnie.Znów nie rozstawaliśmy się jak na pierwszym roku studiów.Z teatru na śoliborz byłkrok i często zjawiał się u mnie.Czasem nocował, jak przegapił ostatni pociąg.Któregoś dnia, gdy pani Kazia dała mu solidne dokładkie", by nasz Suchor nie był jak wiór,wpadliśmy na pomysł, który sam się prosił.Skoro był tu kiedyś teatr Lalka, to nale\ałonawiązać do tradycji i napisać numer dla dzieci.Forma była mi bliska.Na baśniach MariiKownackiej i Janusza Korczaka się wychowałem.Naszą bajeczkę poświęciliśmy dzieciom wysokich dygnitarzy, które chodziły do specjalnejszkoły.Tym dzieciom daliśmy imiona klasyków marksizmu-lenini-zmu i wodzów rewolucji.Dziewczynka Ró\a miała imię po Ró\y Luksemburg, Dolores - po Dolores Ibarruri, słynnejLa Pasionarii z wojny domowej w Hiszpanii, dziś przebywającej na emigracji w Moskwie,Aurora nazwana została ku czci krą\ownika zwiastującego rewolucję.Skoro u nas w budziebyła Iskra, to Aurora te\ mogła być.Karola nazwaliśmy na cześć Marksa, a Fryderyka -Engelsa.Rzadko się tak śmialiśmy, pisząc tekst.Andrzej wcią\ wykrzykiwał:- Stary, czy to nie fantastyczne?! - Fantastyczne.Ale czy nam to puszczą?- odpowiadałem.- Ja ich pier.-I dalej wymyślaliśmy \arty.Skecz zaczynała przed kurtyną Dziewczyna, która zwracała się do publicz-234ności jak pan Jaś Wesołowski w Baju":DZIEWCZYNA: Dzień dobry, dzieci.No.no.(Publiczność powinna odpowiedzieć: Dzieńdobry, Pani").Taak, dzień dobry.śebyście się, kochane dzieci, nie nudziły, nie mówiłypózniej, \e wszystko było tylko dla dorosłych - ty dziewczynko w okularach zostaw swegobraciszka w spokoju - \ebyście się nie nudziły, poka\emy wam taki mały teatrzyk Esteesik.Powtórzcie: Es-te-e-sik! Tak.Zwietnie.Więc ten Esteesik poka\e wam bajeczkę oprzodujących dzieciach.Orkiestra! (Orkiestra gra tusz.Dzwonek dzwoni.Rozsuwa siękurtyna, ukazując klasę szkolną.W klasie kilkanaścioro dzieci.Wchodzi Nauczycielka.Gwarpowitalny).DZIECI (Skandują): Dzień dobry, towarzyszce.NAUCZYCIELKA: Dzień dobry, kochane dzieci.Czy odrobiłyście lekcje?DZIECI: Taaak!Po przepytaniu Karola, który przykładnie rozwiązał zadanie z rachunków, Nauczycielkapoprosiła Dolores, \eby przeczytała drugie.DOLORES (Zbolałym głosem): Proszę pani, ja nie odrobiłam lekcji.NAUCZYCIELKA: Jak mogłaś, Dolores? Dlaczego?DOLORES (Jak wy\ej): Proszę pani, bo wczoraj był bankiet u ambasadora ChińskiejRepubliki Ludowej i tatuś z mamusią poszli na bankiet, i nie było mnie gdzie zostawić, imusieli mnie wziąć ze sobą.NAUCZYCIELKA: Jak to, a nikogo więcej nie było w domu?DOLORES: Nie, bo cały personel miał zebranie partyjne.NAUCZYCIELKA: No, to jesteś usprawiedliwiona.(Dzwoni dzwonek).Przerwaśniadaniowa! Antoni, przynieście pomarańcze! Ka\de dziecko musi zjeść po dwiepomarańcze.DZIECI (Grymaśnie): Nie chcemy pomarańczy! Ciągle pomarańcze!FRYDERYK: To ja zjem wszystkie.Jakby klasa robotnicza nie jadła pomarańczy, toby planunie wykonała.NAUCZYCIELKA: Posłuchajcie, jaki Fryderyk jest grzeczny.Na niego klasa robotnicza niebędzie się gniewała.DZIECI: Nie! Nie będziemy jedli! [.] (Słychać klaksony [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Pietruszka był z niej tak dumny, \epuszył się bardziej ni\ Markusz Zosią.- Nie ma jak moja Oleńka, panowie.- Demonstracyjnie przytulił ją poojcowsku.- Na nos padnie, biedactwo, a nas słucha.Na oczy ju\ nie widzisz.- Czule całował jąw czoło.- Nieprzyzwyczajona, \e my jak starzy czekiści nieoszczędzamy się w pracy i harujemy od skowronka do \aby!- Yyyhm.To prawda! - Kiwnął zgodnie głową Drawicz.- W tej sytuacji proponuję, zrób nam mocnej, ale to bardzo mocnej herbaty,maleństwo.To nam dobrze zrobi.Ockniemy się.Khhh! - zapalił papierosa.- Oczywiście.Z wielką chęcią, Piotrze.- Zerwała się i pobiegła do elektrycznej kuchenki.- Jak to maleństwo się nazywa? - spytałem Starego.- Olga.Olga Lipińska.Niezła, co?! Nasz Pietruszka się urządził! Król \ycia,skubany.Dysponuje jak w lokalu! Chciałbyś tak, stary, co? He-he - szturchałmnie w bok.Jedno było dobre w tej historii z Halą, \e Andrzej w swoim rozdarciu miał więcej czasu dlamnie.Znów nie rozstawaliśmy się jak na pierwszym roku studiów.Z teatru na śoliborz byłkrok i często zjawiał się u mnie.Czasem nocował, jak przegapił ostatni pociąg.Któregoś dnia, gdy pani Kazia dała mu solidne dokładkie", by nasz Suchor nie był jak wiór,wpadliśmy na pomysł, który sam się prosił.Skoro był tu kiedyś teatr Lalka, to nale\ałonawiązać do tradycji i napisać numer dla dzieci.Forma była mi bliska.Na baśniach MariiKownackiej i Janusza Korczaka się wychowałem.Naszą bajeczkę poświęciliśmy dzieciom wysokich dygnitarzy, które chodziły do specjalnejszkoły.Tym dzieciom daliśmy imiona klasyków marksizmu-lenini-zmu i wodzów rewolucji.Dziewczynka Ró\a miała imię po Ró\y Luksemburg, Dolores - po Dolores Ibarruri, słynnejLa Pasionarii z wojny domowej w Hiszpanii, dziś przebywającej na emigracji w Moskwie,Aurora nazwana została ku czci krą\ownika zwiastującego rewolucję.Skoro u nas w budziebyła Iskra, to Aurora te\ mogła być.Karola nazwaliśmy na cześć Marksa, a Fryderyka -Engelsa.Rzadko się tak śmialiśmy, pisząc tekst.Andrzej wcią\ wykrzykiwał:- Stary, czy to nie fantastyczne?! - Fantastyczne.Ale czy nam to puszczą?- odpowiadałem.- Ja ich pier.-I dalej wymyślaliśmy \arty.Skecz zaczynała przed kurtyną Dziewczyna, która zwracała się do publicz-234ności jak pan Jaś Wesołowski w Baju":DZIEWCZYNA: Dzień dobry, dzieci.No.no.(Publiczność powinna odpowiedzieć: Dzieńdobry, Pani").Taak, dzień dobry.śebyście się, kochane dzieci, nie nudziły, nie mówiłypózniej, \e wszystko było tylko dla dorosłych - ty dziewczynko w okularach zostaw swegobraciszka w spokoju - \ebyście się nie nudziły, poka\emy wam taki mały teatrzyk Esteesik.Powtórzcie: Es-te-e-sik! Tak.Zwietnie.Więc ten Esteesik poka\e wam bajeczkę oprzodujących dzieciach.Orkiestra! (Orkiestra gra tusz.Dzwonek dzwoni.Rozsuwa siękurtyna, ukazując klasę szkolną.W klasie kilkanaścioro dzieci.Wchodzi Nauczycielka.Gwarpowitalny).DZIECI (Skandują): Dzień dobry, towarzyszce.NAUCZYCIELKA: Dzień dobry, kochane dzieci.Czy odrobiłyście lekcje?DZIECI: Taaak!Po przepytaniu Karola, który przykładnie rozwiązał zadanie z rachunków, Nauczycielkapoprosiła Dolores, \eby przeczytała drugie.DOLORES (Zbolałym głosem): Proszę pani, ja nie odrobiłam lekcji.NAUCZYCIELKA: Jak mogłaś, Dolores? Dlaczego?DOLORES (Jak wy\ej): Proszę pani, bo wczoraj był bankiet u ambasadora ChińskiejRepubliki Ludowej i tatuś z mamusią poszli na bankiet, i nie było mnie gdzie zostawić, imusieli mnie wziąć ze sobą.NAUCZYCIELKA: Jak to, a nikogo więcej nie było w domu?DOLORES: Nie, bo cały personel miał zebranie partyjne.NAUCZYCIELKA: No, to jesteś usprawiedliwiona.(Dzwoni dzwonek).Przerwaśniadaniowa! Antoni, przynieście pomarańcze! Ka\de dziecko musi zjeść po dwiepomarańcze.DZIECI (Grymaśnie): Nie chcemy pomarańczy! Ciągle pomarańcze!FRYDERYK: To ja zjem wszystkie.Jakby klasa robotnicza nie jadła pomarańczy, toby planunie wykonała.NAUCZYCIELKA: Posłuchajcie, jaki Fryderyk jest grzeczny.Na niego klasa robotnicza niebędzie się gniewała.DZIECI: Nie! Nie będziemy jedli! [.] (Słychać klaksony [ Pobierz całość w formacie PDF ]