[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Opowieść o tym, jak ją potraktowano w legendzie,wydaje mi się ciekawa sama w sobie, bowiem jest to w istocie opowieść o tym, jaktraktowano Mickiewicza: jakim go chciano mieć, co chciano z nim zrobić.Ju\ to, jak się do pani Kowalskiej zwracano, jak o niej mówiono, wskazuje, jakie miejsceprzeznaczono jej w \yciu Mickiewicza.Tamta była dla wszystkich Marylą, Marylką, Mariąlub Maryą.I chyba niemal nikt nie mówił o niej: panna We-reszczakówna.Lub: pani hrabinaPuttkamerowa.A ta była zawsze i dla wszystkich nie Karoliną, nie Karoliną Kowalską, leczwłaśnie panią Kowalską.Kto tak się do niej zwracał, podkreślał zarazem swój - ale tak\e iMickiewicza - dystans wobec tej postaci.I powiadał coś takiego: - Zechcesz się pani niecousunąć, oddalić, bowiem nie jesteś pani godna, aby stać tu\27obok niego.- Albo coś takiego: - Jesteś pani istotą podrzędną, niezdolną do wy\szychporywów oraz do takich wzlotów ducha, do jakich tamta była zdolna, co poświadcza namfakt, \eś zawsze była dla niego tylko panią.- Kto o Karolinie Kowalskiej mówił: paniKowalska, oddalając ją w ten sposób od Mickiewicza, oddalał te\ podejrzenie, \e między niąa nim istniał taki związek, który pozwalałby mu mówić jej po imieniu: czyli \e oni ze sobąsypiali.Pierwsze informacje na temat Karoliny Kowalskiej pochodzą od Odyńca oraz od WładysławaMickiewicza.Syn poety traktował panią doktorową, owszem, z nale\nym szacunkiem. Samazaś pani - pisał w śywocie Adama Mickiewicza - przejęła się instynktowo dla niego jakbyjakimś rodzajem czci".W ten sposób usytuowawszy Karolinę - ona ni\ej, on wy\ej, ona czci,on przyjmuje hołdy - Władysław Mickiewicz podkreślał, \e jego ojciec w domu państwaKowalskich w Kownie znalazł przyjazną opiekę: specjalnie dla niego Kowalscyzaprenumerowali zagraniczne dzienniki i sprowadzali z Królewca nowe ksią\ki niemieckie, na co niemało kosztów trzeba było".Nic więc złego syn poety o Karolinie Kowalskiej niepowiedział.Dokonał tylko jednego zabiegu: wszystko, co na ten temat wiedział - lub raczej:wszystko, co na ten temat chciał powiedzieć - zepchnął do przypisów.Uznał, \e właśnie tamKarolina wraz z mę\em powinni pozostać.Niewa\na sprawa, miejsce jej w przypisie.Bardzozręczny zabieg i mo\na tylko podziwiać Władysława Mickiewicza, \e tak umiejętnie zadbał0 dobre imię swego ojca.Bo oczywiście sądził, \e gdyby na ten temat udzielił nam jakichśdokładniejszych informacji - musiał przecie\, to nie ulega wątpliwości, wiedzieć znaczniewięcej - to dobre imię doznałoby pewnego uszczerbku.Romans z mę\atką, jak mo\na siędomyślać, musiał uwa\ać Władysław Mickiewicz za coś niezwykle kompromitującego.Wprzypisie do śywota Adama Mickiewicza znalazła się jeszcze taka informacja o Karoliniedotycząca nieco pózniejszych wypadków, bowiem roku 1823 lub 1824:  podczas pobytuAdama w bazyliańskim klasztorze w Wilnie, \adne kraty ani niebezpieczeństwa nie były dlaniej zaporą, aby się dostać do niego1 przynieść mu potrzebną wiadomość".Szkoda, \e to taka ogólnikowa informacja.Syn poetydowiedział się o tych wyprawach Karoliny do więzienia i o spotkaniach kochanków28tam, w więziennej celi, ze Wspomnień z przeszłości Odyńca.To zdanie, które zacytowałem,niemal dosłownie ze Wspomnień przepisał.Ciekawe, czy Odyniec i Władysław Mickiewiczcoś jeszcze na ten temat wiedzieli? Przypuszczam, \e Odyniec, który te\ się wtedyprzesiedział, mógłby nam du\o więcej o tym opowiedzieć.Tak\e syn poety - choćby zopowiadań ojca - mógł mieć jakieś informacje dotyczące wizyt Karoliny w więzieniu.Ale aniOdyniec, ani Władysław Mickiewicz nie uwa\ali pewnie Karoliny za osobę, którą warto bysię było bli\ej zainteresować.Nieładnie, panowie.Jeśli Karolina odwiedzała Mickiewicza wklasztorze Bazylianów, jeśli tak była mu wierna i oddana, jeśli przynosiła mu tam jakieś wiadomości - czyste koszule i ciepłe skarpetki te\ pewnie przynosiła -to mo\e nale\ałoby sięjej coś więcej ni\ miejsce w przypisie?Piotr Chmielowski w swojej monografii powtórzył właściwie tylko to, czego mógł siędowiedzieć od Odyńca oraz Władysława Mickiewicza.Pani Kowalska i u niego wyszła napostać sympatyczną - miała bowiem  tę przenikliwość niewieścią, co instynktownie odczuwai odgaduje zalety ludzi wy\szych umysłem" - lecz o \adnym romansie między tymi dwojgiemoczywiście nie mogło być mowy.Kowalska była po to - po to ją mieliśmy i po to chciał jąmieć ten historyk - aby uprzyjemniać Mickiewiczowi smutne dni kowieńskie: czciła go, więc z całą energią niezłomnego swego charakteru, a razem i z delikatnością niewieścią zajęła sięcodziennym niemal osładzaniem mu pobytu w Kownie".Jak mu ten pobyt osładzała? Nosprowadzając te niemieckie ksią\ki i zagraniczne dzienniki.A tak\e grywając mu nafortepianie, bo lubił muzykę.I dla Chmielowskiego sprawa pani Kowalskiej nie była zbytwa\na: ktoś musiał się Mickiewiczem zaopiekować, kiedy nudził się w Kownie, samotny,pozbawiony przyjaciół i rozrywek.Dobrze, \e uczyniła to pani Kowalska, gdy\ była to zacnai godna niewiasta [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl