[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nielegalnie przekroczył granicę czeską.Wpadł kilka kilometrówza Niemojowem, za przejściem w Kotlinie Kłodzkiej.Złapali goCzesi.Dostał dwa lata w zawieszeniu.Natychmiast wylali go zuczelni, wylądował w wojsku, a potemskończył studia zaoczne.Wyższa Szkoła Pedagogiczna w Opolu.Kierunek: wychowanie praktyczno-techniczne.Mniej więcej odkońca lat siedemdziesiątych, nie pamiętam dokładnie od któregoroku, uczył zetpete w dwóch wrocławskich podstawówkach.Prawdopodobnie samotny, bezdzietny.Najbliższa rodzina tojeden kuzyn, który od lat nie utrzymywał z nim kontaktów.Dobra opinia z pracy i wśród sąsiadów.Spokojny,niekonfliktowy.Rok temu przeszedł na wcześniejszą emeryturę.Nie dorabiał nigdzie.Tyle o nim wiemy.- Miał jakąś rodzinę? Kto zgłosił zaginięcie?- W tym rzecz, że nikt.Facet był sam jak palec.Mówiłem już:dobra opinia z pracy i wśród sąsiadów.Raczej nie pracował naczarno.Tyle o nim wiemy.A właściwie.- Brzyski zawahał się-.tyle wiedzieliśmy.- To znaczy?- To znaczy, że gdy otworzyliśmy jego mieszkanie inatknęliśmy się na.sam zresztą zobaczysz - Brzyskiuśmiechnął się tajemniczo.- Wtedy sprawdziliśmy dokładniej.Facet przeżył straszną tragedię.Jego córka chciała popełnićsamobójstwo.Jej chłopaka nie odratowali, a ona.ona wegetujebez świadomości w ośrodku opieki.Warzywo.Rozumiesz?Pater przytaknął.- Po tym wszystkim od Mielnika odeszła żona, a on samzdziwaczał.Podobno pogłębiło się to kilka lat temu.Pater drgnął. Kilka lat temu zdarzyło się Jelitkowo.- Porozmawialiśmy w szkole trochę dłużej.Mielnikczęsto brał zwolnienia, ale uczył takiego przedmiotu, że małokogo to obchodziło.Powiedzieli mi jednak, że gdybysam nie przeszedł na emeryturę, toby się go pozbyli.- A teraz mi powiedz o tych zdjęciach.- Pater przyglądał sięrozświetlonym betonowym blokom jakiegoś osiedla iwyrostkom, którzy na przystanku autobusowym skandowali: Ry-siu Ta-ra-sie-wicz!.- Pamiętam, że już mi o tym mówiłeś,ale zrób to raz jeszcze.Muszę zebrać myśli.- Niczego ci nie będę mówił.- Brzyski uśmiechnął się lekko.-Sam zaraz wszystko zobaczysz.Ford skręcił w wyboistą uliczkę i zatrzymał się pod małymsklepem, który był wciśnięty między dwa identyczneczteropiętrowce.Brzyski zgasił silnik i wysiadł z auta.- To blok Mielnika.- Wskazał palcem na wysoki budynek,wznoszący się nad nimi jak czarna wieża.- Mieszkał tu odpołowy lat osiemdziesiątych.Wcześniej tułał się po hotelachrobotniczych, które częściowo opłacało mu kuratorium.Na dole wieżowca mieściła się poczta i sklep fotograficzno-papierniczy.Weszli do klatki.Chwilę czekali na windę.Jejwnętrze pokrywały bazgroły i nalepki wielbiące Zląsk Wrocław.Pater przypomniał sobie, że Ryszard Tarasiewicz, opiewanyprzed chwilą na przystanku, jest trenerem drużyny piłkarskiejwrocławskiego klubu.Policjant uśmiechnął się szeroko.Jakokibic Lechii Gdańsk czuł sympatię do wrocławskiej piłki nożnej.A poza tym w tej chwili czuł sympatię do każdego klubu wPolsce.I do całego świata.Zbliżał się do rozwiązanianajważniejszej sprawy.Winda zatrzymała się na piętnastym, ostatnim piętrze.Brzyskipoprowadził Patera do drzwi mieszkania.Otworzył je, lecz niewszedł do środka.Sięgnął do kieszeni marynarki i podał koledzelateksowe rękawiczki.- Nie pozwoliłem niczego ruszać, dopóki nie przyjedziesz.Dyktafon Mielnika leży nieodsłuchany, jego pamiętnik nie byłotwierany.To robota dla ciebie.Znasz się dobrze nakomputerach? Potrafisz wszystko odczytać z twardego dyskuczy mam ci kogoś przysłać do pomocy?- Zobaczymy.Jeśli nie dam sobie rady lub będą jakieś hasłaalbo zabezpieczenia, poproszę cię o przysłanie komputerowca.- Jadę do domu.Jakby co jestem pod komórką.Dzwoń, kiedychcesz albo kiedy mam cię stąd zabrać.- Dzięki, Jacek.- Nie dziękuj.Morderstwo w Jelitkowie to twoja sprawa.I tyją zakończysz.- Brzyski się uśmiechnął.- Pamiętaj o przysłudzeoddanej ci przez przyjaciół.- Masz to u mnie.- Pater wciągał za ciasne rękawiczki.- Dobrze, że to wszystko trafiło akurat na Wrocław i naciebie, a ty pamiętałeś nasze rozmowy w Legionowie.- To żaden szczęśliwy traf, Jarek - Brzyski spojrzał uważniena kolegę.- Zadzwoniłby do ciebie pierwszy lepszy policjant,który by wszedł do tego mieszkania.Mógłby ciebie nie znać inie wiedzieć nic o tej całej sprawie, a i tak by do ciebiezadzwonił.Chyba że byłby ślepy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Nielegalnie przekroczył granicę czeską.Wpadł kilka kilometrówza Niemojowem, za przejściem w Kotlinie Kłodzkiej.Złapali goCzesi.Dostał dwa lata w zawieszeniu.Natychmiast wylali go zuczelni, wylądował w wojsku, a potemskończył studia zaoczne.Wyższa Szkoła Pedagogiczna w Opolu.Kierunek: wychowanie praktyczno-techniczne.Mniej więcej odkońca lat siedemdziesiątych, nie pamiętam dokładnie od któregoroku, uczył zetpete w dwóch wrocławskich podstawówkach.Prawdopodobnie samotny, bezdzietny.Najbliższa rodzina tojeden kuzyn, który od lat nie utrzymywał z nim kontaktów.Dobra opinia z pracy i wśród sąsiadów.Spokojny,niekonfliktowy.Rok temu przeszedł na wcześniejszą emeryturę.Nie dorabiał nigdzie.Tyle o nim wiemy.- Miał jakąś rodzinę? Kto zgłosił zaginięcie?- W tym rzecz, że nikt.Facet był sam jak palec.Mówiłem już:dobra opinia z pracy i wśród sąsiadów.Raczej nie pracował naczarno.Tyle o nim wiemy.A właściwie.- Brzyski zawahał się-.tyle wiedzieliśmy.- To znaczy?- To znaczy, że gdy otworzyliśmy jego mieszkanie inatknęliśmy się na.sam zresztą zobaczysz - Brzyskiuśmiechnął się tajemniczo.- Wtedy sprawdziliśmy dokładniej.Facet przeżył straszną tragedię.Jego córka chciała popełnićsamobójstwo.Jej chłopaka nie odratowali, a ona.ona wegetujebez świadomości w ośrodku opieki.Warzywo.Rozumiesz?Pater przytaknął.- Po tym wszystkim od Mielnika odeszła żona, a on samzdziwaczał.Podobno pogłębiło się to kilka lat temu.Pater drgnął. Kilka lat temu zdarzyło się Jelitkowo.- Porozmawialiśmy w szkole trochę dłużej.Mielnikczęsto brał zwolnienia, ale uczył takiego przedmiotu, że małokogo to obchodziło.Powiedzieli mi jednak, że gdybysam nie przeszedł na emeryturę, toby się go pozbyli.- A teraz mi powiedz o tych zdjęciach.- Pater przyglądał sięrozświetlonym betonowym blokom jakiegoś osiedla iwyrostkom, którzy na przystanku autobusowym skandowali: Ry-siu Ta-ra-sie-wicz!.- Pamiętam, że już mi o tym mówiłeś,ale zrób to raz jeszcze.Muszę zebrać myśli.- Niczego ci nie będę mówił.- Brzyski uśmiechnął się lekko.-Sam zaraz wszystko zobaczysz.Ford skręcił w wyboistą uliczkę i zatrzymał się pod małymsklepem, który był wciśnięty między dwa identyczneczteropiętrowce.Brzyski zgasił silnik i wysiadł z auta.- To blok Mielnika.- Wskazał palcem na wysoki budynek,wznoszący się nad nimi jak czarna wieża.- Mieszkał tu odpołowy lat osiemdziesiątych.Wcześniej tułał się po hotelachrobotniczych, które częściowo opłacało mu kuratorium.Na dole wieżowca mieściła się poczta i sklep fotograficzno-papierniczy.Weszli do klatki.Chwilę czekali na windę.Jejwnętrze pokrywały bazgroły i nalepki wielbiące Zląsk Wrocław.Pater przypomniał sobie, że Ryszard Tarasiewicz, opiewanyprzed chwilą na przystanku, jest trenerem drużyny piłkarskiejwrocławskiego klubu.Policjant uśmiechnął się szeroko.Jakokibic Lechii Gdańsk czuł sympatię do wrocławskiej piłki nożnej.A poza tym w tej chwili czuł sympatię do każdego klubu wPolsce.I do całego świata.Zbliżał się do rozwiązanianajważniejszej sprawy.Winda zatrzymała się na piętnastym, ostatnim piętrze.Brzyskipoprowadził Patera do drzwi mieszkania.Otworzył je, lecz niewszedł do środka.Sięgnął do kieszeni marynarki i podał koledzelateksowe rękawiczki.- Nie pozwoliłem niczego ruszać, dopóki nie przyjedziesz.Dyktafon Mielnika leży nieodsłuchany, jego pamiętnik nie byłotwierany.To robota dla ciebie.Znasz się dobrze nakomputerach? Potrafisz wszystko odczytać z twardego dyskuczy mam ci kogoś przysłać do pomocy?- Zobaczymy.Jeśli nie dam sobie rady lub będą jakieś hasłaalbo zabezpieczenia, poproszę cię o przysłanie komputerowca.- Jadę do domu.Jakby co jestem pod komórką.Dzwoń, kiedychcesz albo kiedy mam cię stąd zabrać.- Dzięki, Jacek.- Nie dziękuj.Morderstwo w Jelitkowie to twoja sprawa.I tyją zakończysz.- Brzyski się uśmiechnął.- Pamiętaj o przysłudzeoddanej ci przez przyjaciół.- Masz to u mnie.- Pater wciągał za ciasne rękawiczki.- Dobrze, że to wszystko trafiło akurat na Wrocław i naciebie, a ty pamiętałeś nasze rozmowy w Legionowie.- To żaden szczęśliwy traf, Jarek - Brzyski spojrzał uważniena kolegę.- Zadzwoniłby do ciebie pierwszy lepszy policjant,który by wszedł do tego mieszkania.Mógłby ciebie nie znać inie wiedzieć nic o tej całej sprawie, a i tak by do ciebiezadzwonił.Chyba że byłby ślepy [ Pobierz całość w formacie PDF ]