[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Myślę, że jednak masz te papiery - powiedziała Milla.- Wkońcu to zawsze jakiś atut w ręku, nieprawdaż? Coś, czym możnapohandlować.Z prywatną osobą, jak ja, z prokuratorem okręgowym, amoże nawet z True Gallagherem.Jeśli kiedyś przekonałabyś się, żenie możesz mu ufać, lepiej przecież mieć coś pod ręką na wszelkiwypadek.- W jednym masz rację.Absolutnie nie ufam Gallagherowi.Milla wyciągnęła się na krześle, krzyżując nogi i mierzącurzędniczkę lodowatym spojrzeniem.- Naprawdę, mam szczerą nadzieję, że znajdę u ciebie to, czegopotrzebuję.Jeżeli nie.jesteś dla mnie bezwartościowa.- Grozisz mi wydaniem w ręce glin.- Nie grożę.Informuję i oznajmiam.Mogę ci z równą pewnościąoznajmić, że jeśli się dogadamy, zostawię cię w spokoju.Jak jużmówiłam, nie wiem, czy kiedyś nie zawitają tu gliny Ludzie, zktórymi się zadawałaś, są teraz zamieszani w poważniejsze sprawy.Morderstwa.I właśnie idą na dno, więc kto wie.Chociaż możeśledztwo skupi się tylko na tym nowym wątku.Milla czuła, jak Rip spina się za jej plecami, chciała poklepać gouspokajająco po ramieniu.Ale skoncentrowała się na Ellin, wkładająccałą siłę woli w utrzymanie surowego wyrazu twarzy i ostrego tonu.370an43usoladnacs- Jeśli nie byliby to ci sami ludzie, którzy kiedyś przemycaliprzez granicę porwane dzieci, pewnie bym do ciebie nie dotarła.Alewydam cię, bez wahania, jeżeli mi dziś nie pomożesz.- Dobrze - odparła Ellin.Poszło tak gładko, że Milla z trudemmogła w to uwierzyć.- Niech będzie, zaufam ci.Zaraz znajdę mojąlistę.- Prowadziłaś listę?- Jak inaczej mogłabym zapamiętać, które akty urodzenia sąautentyczne, a które podrobione? Nie mogłam przecież na tychlewych stawiać pieczątki fałszywe".Przeszli do innego gabinetu, a Ellin zasiadła za odrapanymmetalowym biurkiem.- Widzicie, ja tu pracuję już prawie trzydzieści lat.Nie muszę sięmartwić, że ktoś przeszuka mi biurko, znajdzie listę i nabierzepodejrzeń.To tylko lista nazwisk, bez żadnych przypisów.A jeślizginęłabym w wypadku albo padła na zawał, to chyba już nie ma sięco martwić, kto i po co znajdzie tę listę, prawda?- Słusznie - kiwnęła głową Milla.- No dobrze.Ellin otworzyła szufladę w biurku, wyjęła grubą teczkę ipołożyła na metalowym blacie.- Aż tyle? - Milla była zaskoczona.- Co? A, nie.Oczywiście, że nie.Jest tam też sporo innychpapierów371an43usoladnacsZaczęła przerzucać plik kartek.Doszła do końca, mruknęła coś zniezadowoleniem i zaczęła jeszcze raz.- Musiałam przeoczyć - chrząknęła głośno.Ale za drugim razemteż nie znalazła listy Z wyraznym niepokojem na twarzy nerwowoprzeszukała teczkę jeszcze raz, oglądając uważnie każdy karteluszek.- Nie ma.Szlag, wiem, że tu była!Milla z jakiegoś powodu wierzyła urzędniczce.Jej niepokój izdenerwowanie były zbyt autentyczne.- Czy ktoś, na przykład True, mógł się tu włamać i skraść listę? -spytała.- On nic nie wiedział o liście.Zresztą po co ktoś miałby to robić?Tuż obok jest biuro szeryfa, włamanie wcale nie byłoby proste.Pozatym mamy tu kamery, monitoring - wskazała na ciężki metalowy regałzastawiony wielkimi księgami.- Gdzie? - Milla nie widziała żadnej kamery.- Takie małe gówienko.Lewy górny róg.Widzisz te otwory doregulowania wysokości półek? Trzecia dziurka od góry.No tak.Rzeczywiście w trzeciej dziurce od góry coś siedziało.- To jest kamera?- Chytre, nie? Jeden z urzędników podejrzewał, że jego żona maromans z poprzednim referendarzem sądowym, że urządzają sobieschadzki właśnie w tym budynku.Wynajął specjalistyczną firmę i wjeden weekend okablował cały sąd i urząd.W sumie opłaciło się, boich przyłapał.- Może obejrzymy nagranie? Chyba że gdzieś przełożyłaś listę?372an43usoladnacs- Nigdy jej nie ruszam - odparła Ellin.- Nigdy.Była tu jakiśmiesiąc temu, wtedy ją widziałam, bo przeglądałam teczkę, szukającczegoś innego.Ale nie wszystko stracone, jak powiedziałby Szekspir [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.- Myślę, że jednak masz te papiery - powiedziała Milla.- Wkońcu to zawsze jakiś atut w ręku, nieprawdaż? Coś, czym możnapohandlować.Z prywatną osobą, jak ja, z prokuratorem okręgowym, amoże nawet z True Gallagherem.Jeśli kiedyś przekonałabyś się, żenie możesz mu ufać, lepiej przecież mieć coś pod ręką na wszelkiwypadek.- W jednym masz rację.Absolutnie nie ufam Gallagherowi.Milla wyciągnęła się na krześle, krzyżując nogi i mierzącurzędniczkę lodowatym spojrzeniem.- Naprawdę, mam szczerą nadzieję, że znajdę u ciebie to, czegopotrzebuję.Jeżeli nie.jesteś dla mnie bezwartościowa.- Grozisz mi wydaniem w ręce glin.- Nie grożę.Informuję i oznajmiam.Mogę ci z równą pewnościąoznajmić, że jeśli się dogadamy, zostawię cię w spokoju.Jak jużmówiłam, nie wiem, czy kiedyś nie zawitają tu gliny Ludzie, zktórymi się zadawałaś, są teraz zamieszani w poważniejsze sprawy.Morderstwa.I właśnie idą na dno, więc kto wie.Chociaż możeśledztwo skupi się tylko na tym nowym wątku.Milla czuła, jak Rip spina się za jej plecami, chciała poklepać gouspokajająco po ramieniu.Ale skoncentrowała się na Ellin, wkładająccałą siłę woli w utrzymanie surowego wyrazu twarzy i ostrego tonu.370an43usoladnacs- Jeśli nie byliby to ci sami ludzie, którzy kiedyś przemycaliprzez granicę porwane dzieci, pewnie bym do ciebie nie dotarła.Alewydam cię, bez wahania, jeżeli mi dziś nie pomożesz.- Dobrze - odparła Ellin.Poszło tak gładko, że Milla z trudemmogła w to uwierzyć.- Niech będzie, zaufam ci.Zaraz znajdę mojąlistę.- Prowadziłaś listę?- Jak inaczej mogłabym zapamiętać, które akty urodzenia sąautentyczne, a które podrobione? Nie mogłam przecież na tychlewych stawiać pieczątki fałszywe".Przeszli do innego gabinetu, a Ellin zasiadła za odrapanymmetalowym biurkiem.- Widzicie, ja tu pracuję już prawie trzydzieści lat.Nie muszę sięmartwić, że ktoś przeszuka mi biurko, znajdzie listę i nabierzepodejrzeń.To tylko lista nazwisk, bez żadnych przypisów.A jeślizginęłabym w wypadku albo padła na zawał, to chyba już nie ma sięco martwić, kto i po co znajdzie tę listę, prawda?- Słusznie - kiwnęła głową Milla.- No dobrze.Ellin otworzyła szufladę w biurku, wyjęła grubą teczkę ipołożyła na metalowym blacie.- Aż tyle? - Milla była zaskoczona.- Co? A, nie.Oczywiście, że nie.Jest tam też sporo innychpapierów371an43usoladnacsZaczęła przerzucać plik kartek.Doszła do końca, mruknęła coś zniezadowoleniem i zaczęła jeszcze raz.- Musiałam przeoczyć - chrząknęła głośno.Ale za drugim razemteż nie znalazła listy Z wyraznym niepokojem na twarzy nerwowoprzeszukała teczkę jeszcze raz, oglądając uważnie każdy karteluszek.- Nie ma.Szlag, wiem, że tu była!Milla z jakiegoś powodu wierzyła urzędniczce.Jej niepokój izdenerwowanie były zbyt autentyczne.- Czy ktoś, na przykład True, mógł się tu włamać i skraść listę? -spytała.- On nic nie wiedział o liście.Zresztą po co ktoś miałby to robić?Tuż obok jest biuro szeryfa, włamanie wcale nie byłoby proste.Pozatym mamy tu kamery, monitoring - wskazała na ciężki metalowy regałzastawiony wielkimi księgami.- Gdzie? - Milla nie widziała żadnej kamery.- Takie małe gówienko.Lewy górny róg.Widzisz te otwory doregulowania wysokości półek? Trzecia dziurka od góry.No tak.Rzeczywiście w trzeciej dziurce od góry coś siedziało.- To jest kamera?- Chytre, nie? Jeden z urzędników podejrzewał, że jego żona maromans z poprzednim referendarzem sądowym, że urządzają sobieschadzki właśnie w tym budynku.Wynajął specjalistyczną firmę i wjeden weekend okablował cały sąd i urząd.W sumie opłaciło się, boich przyłapał.- Może obejrzymy nagranie? Chyba że gdzieś przełożyłaś listę?372an43usoladnacs- Nigdy jej nie ruszam - odparła Ellin.- Nigdy.Była tu jakiśmiesiąc temu, wtedy ją widziałam, bo przeglądałam teczkę, szukającczegoś innego.Ale nie wszystko stracone, jak powiedziałby Szekspir [ Pobierz całość w formacie PDF ]