[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ateraz posiedz tu ze mnÄ… chwilÄ™.LRT I Maria Luiza usiadÅ‚a posÅ‚usznie obok Syriusa, ufnie przywie-rajÄ…c do jego ciepÅ‚a, lecz to nie byÅ‚o zwierzÄ™ce ciepÅ‚o, bijÄ…ce odsamca, który pragnie jÄ… posiąść, on nie pragnÄ…Å‚ i, jak zawsze, tyl-ko otoczyÅ‚ ramieniem; w dawnych, zÅ‚ych czasach przytulaÅ‚a siÄ™do wielu, bardzo wielu mężczyzn, jednak żaden nie umiaÅ‚ swÄ…bliskoÅ›ciÄ…, przez skórÄ™, wprowadzić takiego spokoju do jej serca,takiej radoÅ›ci, że aż wszystko przed oczami siÄ™ odmieniaÅ‚o, in-nym blaskiem Å›wieciÅ‚a tafla wody, gdy patrzyÅ‚a w niÄ… przytulonado Syriusa, nowy, piÄ™kniejszy ksztaÅ‚t miaÅ‚a graÅ„, w jaki sposób torobi, skÄ…d u niego ta siÅ‚a? zastanawiaÅ‚a siÄ™ po nocach, bezsennaw łóżku Miguela, i nagle - odgadÅ‚a tajemnicÄ™.W PONIEDZIAAEK MÓJ KURATOR, SIER%7Å‚ANT PICASSO,ZAWIÓZA MNIE DO SIOSTRYi jej męża Matheo na ulicÄ™ RybackÄ…, gdzie mieli niewielkidomek, dwa pokoje i jadalnia na parterze oraz jeden pokoik napoddaszu, który przez najbliższe dwa lata miaÅ‚ być mojÄ… celÄ…; za-glÄ…dajÄ…c w każdy kÄ…t, dokÅ‚adnie zlustrowaÅ‚ domostwo, po czympouczyÅ‚ JuanitÄ™ i szwagra, że za mnie odpowiadajÄ…, wiÄ™c jeÅ›liucieknÄ™, bÄ™dÄ… mieli kÅ‚opoty,  najlepiej niech paÅ„stwo zaÅ‚ożą tamna stryszku zamek od zewnÄ…trz i kratÄ™ w oknie, no dobrze, osta-tecznie na posiÅ‚ki może schodzić do jadalni, bo to dla paÅ„stwabyÅ‚by kÅ‚opot nosić jedzenie",  a telewizjÄ™ oglÄ…dać? oj nie wiem,muszÄ™ siÄ™ sÄ™dziego spytać, i oczywiÅ›cie wszelkie wyjÅ›cia pozadom tylko za mojÄ… wiedzÄ… i zgodÄ… i wszelkie odwiedziny tak sa-mo, proszÄ™, to moja wizytówka, i numer telefonu, emerytowanysierżant policji paÅ„stwowej, Ernesto Picasso jak ten malarz, co teLRT różne gÅ‚upoty malowaÅ‚, na przykÅ‚ad kobitÄ™ z okiem na Å›rodkuczoÅ‚a, ale to nikt z mojej rodziny, no dobra, zostawiam paÅ„stwa,a ty, niuÅ„ka pamiÄ™taj, jeden wyskok i lÄ…dujesz w Carrera!", i od-jechaÅ‚ swoim rozpadajÄ…cym siÄ™ fordem pikapem, aJuanita z bÅ‚a-ganiem w oczach spytaÅ‚a:  Laura, ale ty nie uciekniesz, obiecu-jesz?", bo przecież nie bÄ™dÄ… zakÅ‚adać żadnych zamków ani krat, a co ona? jakieÅ› zwierzÄ™, żeby jÄ… trzymać w klatce?", powiedziaÅ‚Matheo, lecz widziaÅ‚am, że oboje drżą przed kÅ‚opotami, którymiich nastraszyÅ‚ sierżant Picasso, wiÄ™c objęłam JuanitÄ™ i przysiÄ™-gÅ‚am, że przez dwa lata nie ruszÄ™ siÄ™ za próg i żadnego reptila niezaproszÄ™ przez okno,  normalnie cipka zasznurowana, nóżki otak" - Å›miejÄ…c siÄ™ zwarÅ‚am kolana, a Matheo, jako że byÅ‚ bardzoskromnym, nieÅ›miaÅ‚ym chÅ‚opcem zarumieniÅ‚ siÄ™ i spojrzaÅ‚ namnie z potÄ™pieniem, mój biedny szwagier, któremu wczoraj do-gryzali w pracy, że na drugim etacie bÄ™dzie robiÅ‚ za naczelnikawiÄ™zienia,  ale w sumie, brachu, to masz dobrze, bo jeÅ›li JuanitaciÄ™ rzuci, zawsze zostanie ci Laura, a dziewczyna z niej niczegosobie, widzieliÅ›my, jak braÅ‚a baty pod basztÄ…, ciaÅ‚ko mniam,mniam!"; a potem na górze zobaczyÅ‚a moje ciaÅ‚ko Juanita,  Boże!Jak oni ciÄ™ zbili!" - i pÅ‚aczÄ…c zbiegÅ‚a po schodach, sÅ‚yszaÅ‚am, żewysyÅ‚a męża do szpitala po jakÄ…Å› maść,  daj spokój, wcale takbardzo nie bolaÅ‚o", powiedziaÅ‚am, gdy wróciÅ‚a,  gdyby bolaÅ‚o, tobym chyba siÄ™ darÅ‚a, co nie?", ale Juanita oczywiÅ›cie nie mogÅ‚awiedzieć, że zniosÅ‚am chÅ‚ostÄ™ bez jednego krzyku, bo w sobotÄ™ wpoÅ‚udnie, podobnie jak moja matka, zaszyÅ‚a siÄ™ w domu.W TYM CZASIE W GABINECIE SYRIUSA STAWIA SILRT WUJprzekonany, że sÄ™dzia wezwaÅ‚ go, żeby wypowiedzieć zawartyprzed laty ukÅ‚ad, skoro go zÅ‚amaÅ‚, miaÅ‚o nie być krwi na SantaInez, Wuj obiecaÅ‚ każdego mordercÄ™ doprowadzić przed obliczesÄ™dziego, a przecież Bibi Massena strzeliÅ‚ do Kolumbijczyka, Es-teban Ruiz waliÅ‚ na odlew bejsbolem, Laura Santiliana wstrzyk-nęła turyÅ›cie koÅ„skÄ… dawkÄ™ barbituranów, i tylko fart, tylko cudBoski, że delikwenci przeżyli, a zatem psim obowiÄ…zkiem WujabyÅ‚o caÅ‚y ten gang wydać w rÄ™ce sprawiedliwoÅ›ci, wiedziaÅ‚ o tym,a jednak tego nie zrobiÅ‚, wiÄ™c siedziaÅ‚ teraz przed Syriuszem zeskruszonÄ… minÄ…, nie żeby siÄ™ go baÅ‚, bo Wuj do strachliwych nienależaÅ‚, lecz dlatego, że straciÅ‚ w jego oczach honor, swój ban-dycki honor, na którego punkcie byÅ‚ bardzo wyczulony.- Wiesz, Wuju, że narobiÅ‚eÅ› dziadostwa? - powiedziaÅ‚ Syrius,patrzÄ…c spode Å‚ba i ani myÅ›lÄ…c poczÄ™stować whisky; sam piÅ‚ zaswoim biurkiem, a na pewno nie byÅ‚ to dzisiaj jego pierwszydrink, uznaÅ‚ Wuj, napotkawszy spojrzenie zmÄ™tniaÅ‚ych oczu.- Tak, wiem, el comandante.OszukaÅ‚em i pana, i Pabla Me-dinÄ™.Ale ja po prostu, po prostu kochaÅ‚em tego chÅ‚opaka.jaksyna, rozumie pan, przecież wÅ‚asnych synów nie mam, wiÄ™c Bi-bi.Bibi nagle staÅ‚ mi siÄ™ strasznie bliski.UkaraÅ‚em go, ale niemiaÅ‚em serca wydać panu.- Nie ulokowaÅ‚eÅ› swych uczuć najlepiej.- To prawda.Na procesie zachowaÅ‚ siÄ™ jak ostatni Å›mieć, takgo zresztÄ… pan nazwaÅ‚, bardzo Å‚adne byÅ‚o to porównanie z Rubio,LRT aż mnie coÅ› za serce zÅ‚apaÅ‚o, jak sÅ‚uchaÅ‚em, pan, el comandante,mówi nieraz jak Cycero.- Tylko mi nie wmawiaj, że czytaÅ‚eÅ› Cycerona [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl