[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Venetia, słysząc te słowa, nie wiedziała, czy powinna poczuć siędumna, czy raczej wystraszona.Tymczasem pani Treadwell krzątała się nadal przy leżącejdziewczynie.- Proszę położyć stopy na cegle - poradziła.- Owinęłam jąściereczką, więc nie będzie parzyła.Panna Higganbotham poszła za radą i już po chwili,westchnąwszy głęboko, osunęła się wygodnie na poduszkę.- Och, jak przyjemnie! - mruknęła, czując, że oczy same się jejzamykają.- Dziękuję, panno West, że zmusiła pani ojca dopozostania w zajezdzie.Nie miałabym teraz siły jechać dalej.Możejutro pomoże mi pani znalezć sposób na rozwiązanie moichkłopotów z Henrym.- I po tych słowach młoda panna zamknęłaoczy i zapadła w natychmiastowy sen.- Domyślałam się, że zaraz zaśnie - rzekła pani Treadwell,podnosząc szczypce, w których przyniosła gorącą cegłę.- Towszystko przez nerwy.Pokojówka śpiącej panny pokiwała głową.- Oj tak, moja panienka dużo się ostatnio nadenerwowała.- To widać - zgodziła się pani Treadwell, po czym zwróciwszy siędo Venetii, spytała.- Czy czegoś jeszcze pani potrzebuje, panienkoWest?- Nie, nie, dziękuję.Jak zawsze zadbała pani o wszystko.Właścicielka zajazdu rozpromieniła się ze szczęścia.- Och, to nic takiego, ale teraz już pójdę.Muszę nagrzać jeszczejedną cegłę dla Elsie.Położyła się, mówiąc, że bardzo boli ją głowa.Jej też pewnie dobrze zrobi jak się rozgrzeje.- Z pewnością - zgodziła się Venetia.- Proszę jednak dać znać, jeśli się okaże, że czegoś panienkapotrzebuje - dopowiedziała jeszcze pani Treadwell, po czym,skinąwszy głową, wyszła z pokoju cicho, zamykając za sobą drzwi.Panna Platt zabrała się za rozwieszanie mokrych ubrań pannyHigganbotham na oparciach krzeseł.- Mam nadzieję, że wyschną, zanim się obudzi - oświadczyła.- Sądząc po grubości wełny, z której zrobiony jest płaszcz i poilości ozdób na nim, nie wydaje mi się, żeby panna Higganbothammogła się skarżyć na zbyt małą ilość ubrań - odparła na to Venetia.- Ależ z pewnością nie! - stwierdziła z przekonaniempokojówka śpiącej panny.- Panienka wiezie ze sobą czterykufry ubrań, wszystkie najlepszego gatunku.To dlatego Henry niechciał uciec z panienką.Powiedział, że jest przyzwyczajona doluksusów, a on wolałby umrzeć niż patrzeć, jak przez niego musiona obywać się bez nich.Venetia pomyślała, że z opisów ukochany młodej panny wydajesię niczego sobie dżentelmenem.- Czy mogłabyś odnalezć kufry swojej pani i przynieść z nichsuchą odzież dla niej - zwróciła się do pokojówki.Dziewczyna ukłoniła się i przechodząc do drzwi, rzuciła przezramię:- Przyniosę tyle, że starczy na tydzień.Na tydzień! Venetia miała nadzieję, że aż tak długo nie zostaniew zajezdzie.Tymczasem panna Platt gładziła dłonią płaszcz pannyHig-ganbotham.- Jest piękny, nie sądzi pani? Venetia skinęła głową.- Wygląda na to, że panu Higganbothamowi wiedzie się w życiu,choć niestety jest tego aż nazbyt świadomy.- Trochę się puszył, prawda?- Bardzo i pewnie dlatego uznał, że wybranek jej córki nie jestjej wart.Szczerze mówiąc prawie mi szkoda tego chłopaka.- Moim zdaniem to dżentelmen wbrew temu, co sądzi o nimpan Higganbotham - stwierdziła panna Platt, buńczucznie unoszącbrodę.- Zazwyczaj nie zniechęcam się do ludzi, ale panHigganbotham jest taki pompatyczny! %7łal mi jego córki.Venetia miała podobne zdanie.Współczuła biednejdziewczynie, którą siłą oderwano od ukochanego.A potem nadodatek przeżyła wypadek.I co najgorsze, kiedy już ona i ojciecznalezli schronienie, Gregor przywitał ich tak ozięble jak te zwałyśniegu, w które wpadł powóz Higganbothamów.Aż trudno uwierzyć, że Gregor potrafi być tak nieżyczliwy.- Panno West?Venetia odwróciła się do stojącej tuż za nią panny Platt.- Tak?Szczupła kobieta z rozpromienionym wzrokiem pochwyciładłonie Venetii w swoje.- Muszę pani podziękować!- Za co?- Za sugestię, że być może istnieje dla mnie inna droga.Powydarzeniach z biednym Bertrandem straciłam nadzieję, aledzisiaj, przy śniadaniu, pan Ravenscroft [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Venetia, słysząc te słowa, nie wiedziała, czy powinna poczuć siędumna, czy raczej wystraszona.Tymczasem pani Treadwell krzątała się nadal przy leżącejdziewczynie.- Proszę położyć stopy na cegle - poradziła.- Owinęłam jąściereczką, więc nie będzie parzyła.Panna Higganbotham poszła za radą i już po chwili,westchnąwszy głęboko, osunęła się wygodnie na poduszkę.- Och, jak przyjemnie! - mruknęła, czując, że oczy same się jejzamykają.- Dziękuję, panno West, że zmusiła pani ojca dopozostania w zajezdzie.Nie miałabym teraz siły jechać dalej.Możejutro pomoże mi pani znalezć sposób na rozwiązanie moichkłopotów z Henrym.- I po tych słowach młoda panna zamknęłaoczy i zapadła w natychmiastowy sen.- Domyślałam się, że zaraz zaśnie - rzekła pani Treadwell,podnosząc szczypce, w których przyniosła gorącą cegłę.- Towszystko przez nerwy.Pokojówka śpiącej panny pokiwała głową.- Oj tak, moja panienka dużo się ostatnio nadenerwowała.- To widać - zgodziła się pani Treadwell, po czym zwróciwszy siędo Venetii, spytała.- Czy czegoś jeszcze pani potrzebuje, panienkoWest?- Nie, nie, dziękuję.Jak zawsze zadbała pani o wszystko.Właścicielka zajazdu rozpromieniła się ze szczęścia.- Och, to nic takiego, ale teraz już pójdę.Muszę nagrzać jeszczejedną cegłę dla Elsie.Położyła się, mówiąc, że bardzo boli ją głowa.Jej też pewnie dobrze zrobi jak się rozgrzeje.- Z pewnością - zgodziła się Venetia.- Proszę jednak dać znać, jeśli się okaże, że czegoś panienkapotrzebuje - dopowiedziała jeszcze pani Treadwell, po czym,skinąwszy głową, wyszła z pokoju cicho, zamykając za sobą drzwi.Panna Platt zabrała się za rozwieszanie mokrych ubrań pannyHigganbotham na oparciach krzeseł.- Mam nadzieję, że wyschną, zanim się obudzi - oświadczyła.- Sądząc po grubości wełny, z której zrobiony jest płaszcz i poilości ozdób na nim, nie wydaje mi się, żeby panna Higganbothammogła się skarżyć na zbyt małą ilość ubrań - odparła na to Venetia.- Ależ z pewnością nie! - stwierdziła z przekonaniempokojówka śpiącej panny.- Panienka wiezie ze sobą czterykufry ubrań, wszystkie najlepszego gatunku.To dlatego Henry niechciał uciec z panienką.Powiedział, że jest przyzwyczajona doluksusów, a on wolałby umrzeć niż patrzeć, jak przez niego musiona obywać się bez nich.Venetia pomyślała, że z opisów ukochany młodej panny wydajesię niczego sobie dżentelmenem.- Czy mogłabyś odnalezć kufry swojej pani i przynieść z nichsuchą odzież dla niej - zwróciła się do pokojówki.Dziewczyna ukłoniła się i przechodząc do drzwi, rzuciła przezramię:- Przyniosę tyle, że starczy na tydzień.Na tydzień! Venetia miała nadzieję, że aż tak długo nie zostaniew zajezdzie.Tymczasem panna Platt gładziła dłonią płaszcz pannyHig-ganbotham.- Jest piękny, nie sądzi pani? Venetia skinęła głową.- Wygląda na to, że panu Higganbothamowi wiedzie się w życiu,choć niestety jest tego aż nazbyt świadomy.- Trochę się puszył, prawda?- Bardzo i pewnie dlatego uznał, że wybranek jej córki nie jestjej wart.Szczerze mówiąc prawie mi szkoda tego chłopaka.- Moim zdaniem to dżentelmen wbrew temu, co sądzi o nimpan Higganbotham - stwierdziła panna Platt, buńczucznie unoszącbrodę.- Zazwyczaj nie zniechęcam się do ludzi, ale panHigganbotham jest taki pompatyczny! %7łal mi jego córki.Venetia miała podobne zdanie.Współczuła biednejdziewczynie, którą siłą oderwano od ukochanego.A potem nadodatek przeżyła wypadek.I co najgorsze, kiedy już ona i ojciecznalezli schronienie, Gregor przywitał ich tak ozięble jak te zwałyśniegu, w które wpadł powóz Higganbothamów.Aż trudno uwierzyć, że Gregor potrafi być tak nieżyczliwy.- Panno West?Venetia odwróciła się do stojącej tuż za nią panny Platt.- Tak?Szczupła kobieta z rozpromienionym wzrokiem pochwyciładłonie Venetii w swoje.- Muszę pani podziękować!- Za co?- Za sugestię, że być może istnieje dla mnie inna droga.Powydarzeniach z biednym Bertrandem straciłam nadzieję, aledzisiaj, przy śniadaniu, pan Ravenscroft [ Pobierz całość w formacie PDF ]