[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miałaby pani z niego pociechę.- Byłoby wspaniale! Jestem panu ogromnie wdzięczna.- Dopóki nie znajdę kogoś odpowiedniego, z największą radością sam rzucę okiem na plantację i podszepnępani ludziom, co trzeba.- Byłby pan tak dobry? Jak to uprzejmie z pana strony! Będę ogromnie zobowiązana.Major potrząsnął głową, odstawił filiżankę na tacęi wstał.- Zwykła drobna, przyjacielska przysługa.Mam nadzieję, że odwiedzi pani wraz z Chelsea moja Laurę.- Oczywiście, i to niebawem.Dziękuję, panie majorze.- Cała przyjemność po mojej stronie, łaskawa pani.Muszę już uciekać.Bardzo jestem rad z zawarcia znajomości, pani Fisher.- Ja też!Oczy Ruby błysnęły.Wstała i razem z panią domu odprowadziła majora do drzwi.Nikt postronny zapewneby tego nie dostrzegł, Anna jednak nie miała żadnychwątpliwości: przyjaciółka postanowiła zapolować nawdowca.Po wizycie majora Anna zaczęła częściej spotykać sięze znajomymi.Zaczęło się od obiecanych odwiedzinw posiadłości Dumesne'ów.Laura - krzepkie dzieckoo ciemnoblond włosach, śmiesznie wprost podobne doojca - opierała się gwałtownie naleganiom swej ayah,która pragnęła skłonić ją do wzięcia udziału w przyjęciuurodzinowym dziesięcioletniej Rosellen Childers.Laura,popłakując, upierała się, że nie pójdzie.Anna, w pełniświadoma zamętu uczuć towarzyszących żałobie, byłaprawie pewna, że dziewczynka uważa wzięcie udziałuw wesołej zabawie za nielojalność w stosunku do zmar-87lej matki i dlatego właśnie nie chce pójść, choć ma na tochęć.Wytłumaczyła więc Laurze, iż spełni dobry uczynek, towarzysząc Chelsea na pierwszej podobnej imprezie od śmierci jej tatusia.Przekonała tym dziewczynkę,zdobywając dozgonną wdzięczność majora.Postanowiono, że obie dziewczynki wraz ze swoimi ayah pojadą doChildersów powozem Anny i w jej towarzystwie ze Sri-nagaru, dokąd następnie wrócą.Laura spędzi tu noc,a nazajutrz przyjedzie po nią ktoś z domu.Gdy MaryChilders dowiedziała się, że w powozie wraz z dziewczynkami jest także Anna, zaprosiła ją do domu, okazując ogromną radość na widok przyjaciółki, nie widzianejprawie od roku.Były przy tym obecne inne panie, również dobrze znane Annie; spędziła więc mile popołudnie,odnawiając dawne przyjaznie.Zanim kinderbal się skończył, otrzymała chyba z tuzin zaproszeń!- Od śmierci Paula upłynął już prawie rok.Nie możesz się żywcem zakopywać w grobie! - stwierdziła bezogródek Mary Childers, gdy Anna tłumaczyła się, że jestw żałobie po mężu.I w końcu, choć nie zamierzała zrzucić wdowich szat, zgodziła się wziąć udział w kilkumniejszych spotkaniach towarzyskich.Przekonała się,że w gronie znajomych zapomina nieco o swym bólu.Podjąwszy na nowo życie towarzyskie, Anna poczuła sięlepiej.Nie zapomniała oczywiście Paula, nigdy o nim niezapomni.Po prostu zaczynała z wolna przyzwyczajać siędo jego nieobecności.Chelsea również wydawała się bardziej pogodzona z losem, choć nie przypominała jeszczetej radosnej dziewczynki, którą była przed śmiercią ojca.Pewnego parnego popołudnia w jakieś dwa miesiącepo powrocie na Cejlon Anna postanowiła zrobić porządek na poddaszu.Zabrała się do tego nie w porę.Choćzbliżało się lato, a z nim wiatry, pod dachem powietrzewydawało się rozpalone i tak gęste, że można by je no-88żem krajać.Zdołała przejrzeć zawartość dwóch zaledwiekufrów, pełnych starych papierzysków, a już czuła siętak wyczerpana, jakby miała za chwilę upaść.- Memsahib, przyjechał jakiś dżentelmen.Raja Singha, który zawsze poruszał się bezszelestniejak duch, stał teraz na najwyższym stopniu schodów,wiodących na poddasze, i wpatrywał się w swą paniąZ kamienną twarzą [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Miałaby pani z niego pociechę.- Byłoby wspaniale! Jestem panu ogromnie wdzięczna.- Dopóki nie znajdę kogoś odpowiedniego, z największą radością sam rzucę okiem na plantację i podszepnępani ludziom, co trzeba.- Byłby pan tak dobry? Jak to uprzejmie z pana strony! Będę ogromnie zobowiązana.Major potrząsnął głową, odstawił filiżankę na tacęi wstał.- Zwykła drobna, przyjacielska przysługa.Mam nadzieję, że odwiedzi pani wraz z Chelsea moja Laurę.- Oczywiście, i to niebawem.Dziękuję, panie majorze.- Cała przyjemność po mojej stronie, łaskawa pani.Muszę już uciekać.Bardzo jestem rad z zawarcia znajomości, pani Fisher.- Ja też!Oczy Ruby błysnęły.Wstała i razem z panią domu odprowadziła majora do drzwi.Nikt postronny zapewneby tego nie dostrzegł, Anna jednak nie miała żadnychwątpliwości: przyjaciółka postanowiła zapolować nawdowca.Po wizycie majora Anna zaczęła częściej spotykać sięze znajomymi.Zaczęło się od obiecanych odwiedzinw posiadłości Dumesne'ów.Laura - krzepkie dzieckoo ciemnoblond włosach, śmiesznie wprost podobne doojca - opierała się gwałtownie naleganiom swej ayah,która pragnęła skłonić ją do wzięcia udziału w przyjęciuurodzinowym dziesięcioletniej Rosellen Childers.Laura,popłakując, upierała się, że nie pójdzie.Anna, w pełniświadoma zamętu uczuć towarzyszących żałobie, byłaprawie pewna, że dziewczynka uważa wzięcie udziałuw wesołej zabawie za nielojalność w stosunku do zmar-87lej matki i dlatego właśnie nie chce pójść, choć ma na tochęć.Wytłumaczyła więc Laurze, iż spełni dobry uczynek, towarzysząc Chelsea na pierwszej podobnej imprezie od śmierci jej tatusia.Przekonała tym dziewczynkę,zdobywając dozgonną wdzięczność majora.Postanowiono, że obie dziewczynki wraz ze swoimi ayah pojadą doChildersów powozem Anny i w jej towarzystwie ze Sri-nagaru, dokąd następnie wrócą.Laura spędzi tu noc,a nazajutrz przyjedzie po nią ktoś z domu.Gdy MaryChilders dowiedziała się, że w powozie wraz z dziewczynkami jest także Anna, zaprosiła ją do domu, okazując ogromną radość na widok przyjaciółki, nie widzianejprawie od roku.Były przy tym obecne inne panie, również dobrze znane Annie; spędziła więc mile popołudnie,odnawiając dawne przyjaznie.Zanim kinderbal się skończył, otrzymała chyba z tuzin zaproszeń!- Od śmierci Paula upłynął już prawie rok.Nie możesz się żywcem zakopywać w grobie! - stwierdziła bezogródek Mary Childers, gdy Anna tłumaczyła się, że jestw żałobie po mężu.I w końcu, choć nie zamierzała zrzucić wdowich szat, zgodziła się wziąć udział w kilkumniejszych spotkaniach towarzyskich.Przekonała się,że w gronie znajomych zapomina nieco o swym bólu.Podjąwszy na nowo życie towarzyskie, Anna poczuła sięlepiej.Nie zapomniała oczywiście Paula, nigdy o nim niezapomni.Po prostu zaczynała z wolna przyzwyczajać siędo jego nieobecności.Chelsea również wydawała się bardziej pogodzona z losem, choć nie przypominała jeszczetej radosnej dziewczynki, którą była przed śmiercią ojca.Pewnego parnego popołudnia w jakieś dwa miesiącepo powrocie na Cejlon Anna postanowiła zrobić porządek na poddaszu.Zabrała się do tego nie w porę.Choćzbliżało się lato, a z nim wiatry, pod dachem powietrzewydawało się rozpalone i tak gęste, że można by je no-88żem krajać.Zdołała przejrzeć zawartość dwóch zaledwiekufrów, pełnych starych papierzysków, a już czuła siętak wyczerpana, jakby miała za chwilę upaść.- Memsahib, przyjechał jakiś dżentelmen.Raja Singha, który zawsze poruszał się bezszelestniejak duch, stał teraz na najwyższym stopniu schodów,wiodących na poddasze, i wpatrywał się w swą paniąZ kamienną twarzą [ Pobierz całość w formacie PDF ]